Opowieść podręcznej – recenzja po 3 odcinkach 4. sezonu [HBO GO]. Na wojnę z Gileadem

Opowieść podręcznej – recenzja po 3 odcinkach 4. sezonu [HBO GO]. Na wojnę z Gileadem

Iza Łęcka | 23.04.2021, 21:00

June Osborne powraca w kolejnym sezonie „Opowieści podręcznej”, który już niedługo zadebiutuje w Hulu i na HBO GO. Czy Gilead jeszcze czymś może zaskoczyć widzów? Zapraszam do wstępnej recenzji po 3 odcinkach.

MGM i Hulu kontynuują historię osadzoną w brutalnym i utkanym z bezwzględnych zasad Gileadzie. Czerpiąc z powieści Margaret Atwood oraz uwzględniając zdarzenia z „The Testaments”, scenarzyści podążają własnym tropem, siląc się na nieprawdopodobne rozwiązania. W obliczu wydarzeń, które coraz mocniej przenikają do polskiej opinii publicznej, nie można jednak im odmówić jednego – przemoc wobec kobiet i mizoginia to niestety nadal aktualny problem.

Dalsza część tekstu pod wideo

Opowieść podręcznej – recenzja po 3 odcinkach 4. sezonu [HBO GO]. Czego może dokonać podręczna?

Opowieść podręcznej – recenzja po 3 odcinkach 4. sezonu [HBO GO]. Na wojnę z Gileadem

June jest bohaterką w Kanadzie. Przetransportowanie ponad 80 dzieci poza granice państwa totalnego odbiło się szerokim echem wśród Kanadyjczyków i wszystkich, którzy zdołali uciec spod jarzma Gileadu. Po wyślizgnięciu się z uścisku śmierci protagonistka wraz z innymi podręcznymi znalazła bezpieczną przystań na farmie zarządzanej przez jedną z żon komendanta. Nieprzewidywalna pani Keyes prowadzi twardą ręką całe gospodarstwo, jednak jakimś cudem podręcznej udaje się zdobyć jej przychylność i nawiązać z młódką znacznie głębszą relację.

Kobieta jednak nie wie, kiedy powiedzieć dość – ratunek niemal wszystkich dzieci dystryktu to jedynie drobny prztyczek w nos komendantów i innych możnych. Cel wydaje się jasny – w oczach scenarzystów recenzowanej „Opowieści podręcznej” rozbicie od wewnątrz państwa drżącego już w posadach prezentuje się jako zadanie nie tyle trudne, co całkiem prawdopodobne. Z biegiem czasu następna intryga zostaje wcielona w życie i zbiera krwawe żniwo. „Gilead potrafi wydobyć z ludzi to, co najgorsze, ale z June wydobył to, co najlepsze” – słowa wypowiedziane przez jedną z bohaterek wydają się w tym kontekście dobrym żartem i ironią w najczystszej postaci. Trzeba jednak przyznać, że od czasu kiedy June po raz pierwszy została schwytana i przeszkolona na służącą mającą rodzić dzieci w Gileadzie, zaszła w niej ogromna zmiana. Z przestraszonej ofiary stopniowo przekształcała się w wyrachowaną, pewną siebie i zdecydowaną kobietę, która nie cofnie się przed niczym, by uratować swoją córkę z piekła.

Opowieść podręcznej – recenzja po 3 odcinkach 4. sezonu [HBO GO]. Mrocznie i bezwzględnie

Opowieść podręcznej – recenzja po 3 odcinkach 4. sezonu [HBO GO]. Na wojnę z Gileadem

Stało się już pewną regułą, że „Opowieść podręcznej” rozkręca się niezwykle mozolnie - w przypadku czwartego sezonu jest podobnie, choć wątków z serii na serię przybywa coraz więcej. Obecnie jesteśmy nie tylko świadkami swawolnych poczynań June, ale również konfliktu pomiędzy państwem Waterford i perypetii komandora Lawrence'a, który podejmując nieoczekiwaną decyzję w ostatnim sezonie musiał liczyć się z krwawymi konsekwencjami. Oprócz wydarzeń rozgrywających się w granicach państwa totalnego więcej czasu poświęcono również kanadyjskiej rzeczywistości, gdzie prężnie trwają prace nad ratunkiem bliskich, których pochłonął reżim. Serial dostępny na Hulu i HBO GO z odcinka na odcinek zyskuje coraz mocniejszy przekaz. Podobnie jak dochodząca do siebie June, fabuła trzech epizodów dopiero z czasem nabiera dynamizmu, dzięki czemu z minuty na minutę wydarzenia stają się bardziej interesujące.

W 4. sezonie recenzowanej „Opowieści podręcznej” Gilead przyjmuje jeszcze bardziej bezlitosną formę – teraz za wszelkie przejawy niesubordynacji nie przysługuje zawiśnięcie na ścianie, a tortury. Odnoszę wrażenie, że ekipa serialu, na czele której stoi Bruce Miller („The 100”, „Ostry dyżur”), zapędziła się w kozi róg i kompletnie nie ma pomysłu, jak z niego uciec. Seria czerpiąca z powieści Atwood karmi widzów mocnymi obrazami już od pierwszego odcinka, ale nie jest żadną niespodzianką, że z czasem odbiorcy stają się nieco odporni na tak silny przekaz, który stopniowo robi coraz mniejsze wrażenie. Scenarzyści jednak nie odpuszczają i idą o krok dalej, serwując sceny czerpiące z estetyki torture porn. Ten sadystyczny obraz przemocy, jaki w Gileadzie staje się codziennością i sposobem na stłamszenie wszelkich przejawów niesubordynacji, ociera się jednak o granice groteski oraz absurdu. Podświadomie doskonale zdawałam sobie sprawę czemu ma służyć – musi przede wszystkim szokować i dalej przyciągać do ekranu. Czy zastosowane zabiegi spełniają swoje zadanie? Zdecydowanie tak, jednak najświeższe odcinki mogą odrzucić odbiorców, do których przyjęta formuła serialu przestała powoli przemawiać.

W nowej serii „Opowieści podręcznej” zmienia się także estetyka, która jest jeszcze bardziej mroczna, powściągliwa i odrażająca, choć nie odstąpiono od wcześniej przyjętych zasad, dzięki którym cała produkcja jest spójna. Ponownie w centrum znajduje się Elisabeth Moss, której kreacja jest bez zarzutu – w wielu momentach kamera ponownie skupia się na jej twarzy, przedstawiającej ból, wściekłość czy strach. Mimo iż aktorka w ostatnich latach nie narzeka na brak projektów, bowiem wystąpiła między innymi w „Niewidzialnym człowieku”, „To my” czy „Królowe zbrodni”, postać June jest zdecydowanie jedną z jej najbardziej autentycznych kreacji. Intrygująco prezentuje się również Mckenna Grace i mam nadzieję, że jej postać jeszcze namiesza w historii.

Opowieść podręcznej – recenzja po 3 odcinkach 4. sezonu [HBO GO]. Przemoc stała się środkiem wyrazu

Od pierwszych odcinków „Opowieści podręcznej” śmiało można było mnie zaliczyć do fanów serialu – wszystkie sezony wywarły na mnie ogromne wrażenie, jednak opowieść z odcinka na odcinek zalicza spory spadek jakości. Oczywiście nie mam na myśli kwestii realizacji czy gry aktorskiej, bo zadbano o dopracowaną produkcję – kadry, praca kamery, ujęcia oraz oprawa muzyczna, która wielokrotnie nieco zmienia napięcie, naprawdę zasługują na słowa uznania, gdyż są zaletami serialu. Sęk w tym, że historia June jest przeciągnięta do granic możliwości, a wykorzystane środki wyrazu artystycznego już nie szokują.

Mając spory sentyment do pozycji, wstępnie oceniam 4. sezon „Opowieści podręcznej” na 5 i czekam na kolejne odcinki. Muszę jednak przyznać, że świat Gileadu potrzebuje pewnego odświeżenia i zamiast następnych serii, z otwartymi ramionami przyjęłabym spin-off osadzony w tej dystopijnej republice. Formuła obrazu poświęconego podręcznym już nieco się wyczerpała i wydaje się, że ta machina długo nie pociągnie.

PS 4 sezon „Opowieści podręcznej” zadebiutuje na HBO GO już 29 kwietnia.

Iza Łęcka Strona autora
Od 2019 roku działa w redakcji, wspomagając dział newsów oraz sekcję recenzji filmowych. Za dnia fanka klimatycznych thrillerów i planszówek zabierających wiele godzin, w nocy zaś entuzjastka gier z mocną, wciągającą fabułą i japońskich horrorów.
cropper