Mroczne materie (2019), sezon 2 – recenzja serialu (HBO). Przygotowania do wojny

Mroczne materie (2019), sezon 2 – recenzja serialu (HBO). Przygotowania do wojny

Jędrzej Dudkiewicz | 22.12.2020, 21:00

To już w zasadzie koniec jesiennej ofensywy serialowej stacji HBO (tym razem we współpracy z BBC). W ostatnich miesiącach było, co oglądać – Wychowane przez wilki, Dzień trzeci, Tacy właśnie jesteśmy, Od nowa, Stewardesa, Kraina Lovecrafta, Mały topór. Do wyboru, do koloru. Był też jeden powrót – oto recenzja drugiego sezonu serialu Mroczne materie (2019).

Lyra przeszła do innego świata, w którym poznaje nowe osoby, przede wszystkim Willa. Tworzą oni duet, by spróbować dowiedzieć się czegoś więcej na temat Pyłu. Tymczasem Lyra poszukiwana jest przez coraz więcej osób, ponieważ z jej osobą związana jest przepowiednia. A jakby tego było mało, rozpoczynają się przygotowania do wojny między Magisterium i Wiedźmami.

Dalsza część tekstu pod wideo

Mroczne materie (2019), sezon 2 – recenzja serialu (HBO). Przygotowania do wojny

Mroczne materie (2019), sezon 2 – recenzja serialu (HBO). Krok w dobrą stronę. Szkoda, że mały

Pierwszy sezon serialu Mroczne materie był całkiem niezły, chociaż na kilka rzeczy przyszło mi ponarzekać. I chociaż wciąż można przyczepić się do tego, że niekiedy różne rzeczy są za słabo tłumaczone, albo niektóre wątki pojawiają się trochę znikąd, to jednak jest wyraźnie lepiej. W drugim sezonie mniej jest momentów przestoju, mniej nudy, wszystko wygląda na bardziej przemyślane i spójne, tym bardziej, że akcja nie skacze już po tylu różnych miejscach i postaciach co poprzednio. Ogląda się więc to naprawdę dobrze, zwłaszcza, że całość utrzymana jest w dobrym tempie.

Wyraźniej wybija się też wątek konfliktu między religią, a nauką, który tak naprawdę jest w gruncie rzeczy sporem o władzę. Kluczowa jest tu wolność, definiowana jako możliwość rozwijania się i zdobywania wiedzy. Tyle, że nie jest to takie proste, bo każdy ze światów równoległych okazuje się mieć swoje problemy i nawet, jeśli pod pewnymi względami jest lepiej, to inne kwestie wyglądają gorzej. W sumie można to uznać za pewną pociechę, że nie tylko nasz świat nie jest doskonały (piszę to oczywiście trochę z przymrużeniem oka).

Chociaż pod kilkoma względami Mroczne materie są w drugim sezonie lepsze, to jednak niestety daleko temu serialowi do bardzo wysokiego poziomu. Tym razem głównym problemem jest chyba to, że nowe odcinki są tak naprawdę, hmm, przejściowe. Jako że wiadomo już, że HBO zamówiło trzeci i ostatni sezon, te siedem epizodów jest potrzebne twórcom głównie po to, żeby poustawiać wszystkie postacie w odpowiednich miejscach na szachownicy. Powoduje to lekką irytację i poczucie, że w gruncie rzeczy nie wydarzyło się nic niesamowicie ważnego.

Mroczne materie (2019), sezon 2 – recenzja serialu (HBO). Niby poziom wysoki, a brakuje tego „czegoś”

Ponownie nie zawodzą postacie. Grająca Lyrę Dafne Keen jest bardzo sympatyczna, chce się jej kibicować, a do tego jej relacja z Willem, w którego wciela się Amir Wilson jest porządnie poprowadzona. Tym bardziej, że oboje mają swoje zalety i wady, wzajemnie się uzupełniają i nie jest tak, że tylko jedna osoba w tym duecie potrafi coś zrobić. Świetna jest też oczywiście Ruth Wilson jako Marisa Coulter, aczkolwiek wydaje mi się, że niekiedy na zbyt długo znika z ekranu, brakuje momentami jej charyzmy. Dobrze wypadają też Lin-Manuel Miranda oraz Andrew Scott. Z drugiej strony, jakkolwiek postacie są całkiem fajne, nie powiem, żebym był niesamowicie zaangażowany emocjonalnie w ich przygody. Lyrze jeszcze jestem w stanie kibicować, ale los pozostałych jest mi w sumie dość obojętny.

HBO nie oszczędzało też na budżecie, więc efekty specjalne, zdjęcia, plenery, muzyka oraz wszystkie kwestie techniczne stoją na bardzo wysokim poziomie. Drugi sezon serialu Mroczne materie jest więc po prostu lepszy niż pierwszy. Nie zmienia to jednak faktu, że wciąż, jeśli miałbym użyć jednego słowa na opisanie jego poziomu, to byłoby to „solidny”. Mam wrażenie, że Mroczne materie mają problem w tym, żeby znaleźć to mityczne „coś”, które sprawia, że o danej produkcji chce się myśleć i rozmawiać, co sprawia, że widzowie będą ją długo pamiętać. Obawiam się, że ostatecznie Mroczne materie nie będą wymieniane jednym tchem wśród największych osiągnięć HBO.

Atuty

  • Dobrze zagrane postacie;
  • Kilka całkiem ciekawych tematów;
  • Niezłe tempo;
  • Strona wizualno-dźwiękowa

Wady

  • Mało emocji;
  • Jest to sezon trochę przejściowy, obliczony na ustawienie bohaterów na odpowiednich pozycjach;
  • Generalnie raczej mało wciąga i angażuje

Mroczne materie w drugim sezonie są lepsze niż w pierwszym, ale to wciąż nie jest taki hit, o jakim zapewne marzyło HBO.

7,0
Jędrzej Dudkiewicz Strona autora
Miłość do filmów zaczęła się, gdy tata powiedział mi i bratu, że "hej, są takie filmy, które musimy obejrzeć". Była to stara trylogia Star Wars. Od tego czasu przybyło mnóstwo filmów, seriali, ale też książek i oczywiście – od czasu do czasu – fajnych gier.
cropper