Najbardziej niedocenione horrory ostatnich lat

Najbardziej niedocenione horrory ostatnich lat

Dawid Ilnicki | 15.08.2020, 12:00

Horror to ciekawy gatunek filmowy, który bardzo często wcale nie potrzebuje wielkiego budżetu, by solidnie przestraszyć widza. Liczy się w nim przede wszystkim sprawny warsztat i umiejętne żonglowanie tematami, występującymi w klasycznych pozycjach. W ostatnich latach pojawiło się kilka interesujących produkcji, które mogły umknąć miłośnikom kina grozy.
 

Przed Wami dziesięć obrazów z ostatnich kilkunastu lat, które z jakichś powodów mogły umknąć czujnym radarom miłośników kina grozy. Większość z nich to niezależne produkcje, którym z pewnością nie pomógł brak pieniędzy na marketing. Część jest interesująca ze względu na sam pomysł, a także sposób realizacji i nawet jeśli nie zawsze spełniają podstawowy wymóg stawiany przed horrorami, czyli straszenie, z pewnością warto je zobaczyć, bo są po prostu ciekawe. Trafia się tu nawet film, który jest dość popularny, ale chyba nie tak jak być powinien.

Dalsza część tekstu pod wideo

Jako w piekle, tak i na Ziemi - Itunes

“Ojojoj... Zaczyna się jak przygody jakiejś bieda-Lary Croft” - ponura myśl przeszła przez głowę. Im dalej jednak w film tym ciekawiej, także ze względu na sposób realizacji. Tak naprawdę do końca nie wiadomo na ile sensowne są wysiłki głównej bohaterki i grupy, która rusza za nią do katakumb pod Paryżem, ale z minuty na minuty widz coraz bardziej wciąga się w całą historię. Obraz rzecz jasna próbuje wskrzesić atmosferę znaną z “Blair Witch Project” za sprawą filmowania z kamer umieszczonych na kaskach wspomnianych bohaterów, w kilku momentach potrafi zaskoczyć, a nawet przestraszyć. Choć można było nad nim mocniej popracować i tak jest to interesująca produkcja łącząca kino przygody z survival horrorem, prezentująca kilka bardzo ciekawych pomysłów realizatorskich.

Gwiazdy w oczach (Starry Eyes)

Świetny, niezależny horror, który jednocześnie wydaje się mocno zjadliwą krytyką przemysłu filmowego. Oto bowiem obserwujemy młodą dziewczynę, pracującą w podrzędnym barze, która wraz ze znajomymi, pomieszkującymi w jakichś dziwnych miejscach, marzy o tym, by zostać wielką aktorką. Akurat trafia się jej okazja - znany producent zaprasza ją na casting, który jednak z minuty na minutę staje się coraz dziwniejszy. Bohaterka otrzymuje po nim kolejne propozycje, które z jednej strony mają przed nią otworzyć drzwi do wielkiej kariery, ale z drugiej zmuszają do rezygnacji z dawnego życia i to w niemal wszelkich jego aspektach. Groza bierze się tu z dwóch źródeł: tego w jaki sposób twórcy przedstawiają tajemniczą organizację, za którą stoi znany twórca filmowy, a także stopniowej przemiany głównej bohaterki. Obraz jest pomysłowy, w pełni wykorzystuje koncept za nim stojący i w kilku momentach potrafi autentycznie przerazić. 

Hush - Netflix

O tym jak trudno powiedzieć cokolwiek nowego w konwencji slashera po raz kolejny przekonał pokazywany po raz pierwszy w Polsce, na Octopus Film Festival kilka dni temu, obraz “Slasherman”, w którym autor komiksów, zainspirowanych działaniami maniakalnego mordercy, powoli odkrywa, że to zabójca inspiruje się jego twórczością. Podobnie jest w przypadku dostępnego na Netflixie filmu “Hush”, który jest o tyle oryginalny, że główną bohaterką jest tu osoba głuchoniema, grana przez Kate Siegel pisarka Maddie. Stworzony przy współpracy zaledwie piątki aktorów film jest zaskakująco wciągający i choć oczywiście nie jest to żadna rewolucja w tym podgatunku, to jednak ogląda się go dobrze, także dlatego, że wydaje się on wykorzystywać do maksimum zarówno samą charakterystykę postaci, jak i umiejscowienie akcji filmu na niemal kompletnym odludziu.

Dziwak (Creep) - Netflix

Jeśli macie ochotę na coś totalnie nieprzewidywalnego, pomysłowego, tak jeśli chodzi o sam pomysł, jak i wykonanie, ale przy tym produkcję nie do końca spełniającą rolę typowego horroru, czasem straszącą, czasem śmieszącą, odpalcie ten film na Netflixie. Fabuła tej niezależnej produkcji koncentruje się wokół bohatera, który otrzymuje przedziwne zlecenie: ma filmować jeden dzień z życia człowieka, który jest nieuleczalnie chory i chce pozostawić po sobie pamiątkę swemu nienarodzonemu jeszcze dziecku. Przynajmniej tak utrzymuje. Wkrótce bowiem okazuje się, że ma zupełnie inne intencje. “Creep” wyróżnia się na tle innych horrorów z cyklu “zrób-to-sam” oryginalnym konceptem i świetnie dobranym aktorem do roli tytułowej. Mark Duplass rzeczywiście sprawia wrażenie kompletnie nieprzewidywalnego, co dodaje temu obrazowi uroku. Jest to z pewnością rzecz warta zobaczenia.

Mandy - Netflix

Drugie dzieło Panosa Cosmatosa (po dziwacznym “Za czarną tęczą”) narobiło sporo szumu w pewnych kręgach, ale mam wrażenie, że nadal nie jest tak popularne jak powinno być, a zatem wspominam o nim także w tym artykule. Niezwykła produkcja, która z jednej strony wygląda jak klasyk kina artystycznego, a z drugiej jest to w swej konstrukcji dość proste kino zemsty, momentami niezwykle brutalne i nieprzebierające w środkach. Na drodze małżeństwa Red i Mandy staje przedziwna sekta quasi-religijna, korzystająca z usług wysłanników nie z tego świata, która wywraca ich dotychczasowe życie do góry nogami. Surrealistyczna atmosfera, fantastyczne zdjęcia, groza połączona z pięknem przedstawionego świata, wspaniała muzyka zmarłego w 2018 roku Johanna Johanssona, a w dodatku niecodzienne aktorstwo. Zjawiskowa Andrea Riseborough w roli tytułowej, cudownie pokraczny Nicolas Cage, który w tej roli wydaje się czuć jak ryba w wodzie, bo pasuje tu idealnie, a także Linus Roache jako przywódca wspomnianej grupy. Przedziwny, fascynujący obraz, który z czasem powinien tylko zyskiwać, bo z całą pewnością prezentuje on oryginalne podejście do kina grindhouse’owego.

Droga na południe (Southbound) 

Niezwykle interesująca antologia pięciu historii, które w zasadzie łączy jedynie motyw podróży przez autostradę, tak naprawdę jednak okazują się one ze sobą powiązane. W jednym przypadku obserwujemy parę najemników, którzy uciekają przed tajemniczymi stworzeniami, innym razem trzy dziewczyny, które spędzają dość nietypowe wakacje na odludziu… Sposób powiązania wszystkich historii jest dość dobry, zdarzają się tu typowe opowieści grozy, a także opowiastka, która zaczyna się jak klasyczny dramat, w pewnym momencie jednak przeradza się w coś zupełnie innego. Naturalnie dało się z tego pomysłu wyciągnąć więcej, być może nieco dopracowując świat przedstawiony w filmie, ale i tak ogląda się to z nieukrywaną przyjemnością.

Under the Shadow - Netflix

Irańskie kino ma swoich wiernych zwolenników i nic dziwnego, bo tamtejsza kinematografia działa niezwykle prężnie. Sam staram się od czasu do czasu śledzić najważniejsze premiery z tego kraju, niemal za każdym razem trafiając na coś niezwykle interesującego. Tak jest również w przypadku dostępnego na stronie Netflixa horroru, którego reżyserem jest pochodzący z Iranu Brytyjczyk Babak Anvari, łączącego ze sobą trzy motywy. Pierwszym jest wiarygodne przedstawienie trudnej sytuacji społecznej w po-rewolucyjnym Teheranie. W pierwszych scenach główna bohaterka, działająca wcześniej w niewłaściwych z punktu widzenia władzy organizacjach, próbuje bezskutecznie wrócić na studia medyczne. Mamy tu także całkiem solidnie nakreśloną historię rodzinną, z ciekawymi relacjami mąż-żona i matka-córka. Do tego dochodzi oczywiście również wątek paranormalny, który potrafi solidnie przestraszyć. Wszystkie one zgrabnie łączą się w jedną historię sprawiając, że po ten film powinni sięgnąć miłośnicy straszenia, którzy jednocześnie lubią od czasu do czasu obejrzeć coś niebanalnego.

Pełzająca śmierć (Crawl) - HBO GO

"Popatrz szwagier jaka franca!” Znany reżyser Alexandre Aja ekranizuje słynny youtube’owy filmik o Polaku karmiącym krokodyla w USA. Z uwagi na większy budżet oczywiście mocno rozwija fabułę. W role wyjątkowo ruchliwych “chickenów” wciela się tu przede wszystkim para rodzinna: córka Haley (Kaya Sodelario), która w trakcie szalejącego huraganu usiłuje uratować ojca (Barry Pepper). Odkładając żarty na bok: namaszczony przez samego Wesa Cravena Francuz dobrze wie jak straszyć widzów, co pokazał nie tylko w niezwykle brutalnym “Bladym strachu”, dzięki któremu wyrobił sobie nazwisko, ale także choćby w realizowanym już w USA “Mirrors”. Tu sięga po nie tak bardzo wyeksploatowany (zwłaszcza w ostatnich latach) motyw naturalnego, śmiertelnego zagrożenia i znów wygrywa. Świetny scenariusz, perfekcyjna realizacja i solidne aktorstwo czynią z tego obrazu pozycję obowiązkową nie tylko dla miłośników krwiożerczych aligatorów.

Relic

Pierwsze recenzje pokazywanego na Octopusie horroru sugerują, że film ten padnie ofiarą znanego argumentu pojawiającego się zwykle przy ocenach kina grozy, czyli: wcale nie straszy! A tymczasem pełnometrażowy debiut Natalie Eriki James dotyka problemu, który prędzej czy później stanie się udziałem wszystkich, obecnie jeszcze młodych ludzi: starzenia się bliskich i tego w jaki sposób sobie z tym poradzić. Głównymi bohaterkami są Kay i jej córka Sam, które przybywają do posiadłości, zamieszkiwanej przez matkę pierwszej z nich Ednę, która jednak w niewyjaśnionych okolicznościach znika. Po pewnym czasie, jak gdyby nigdy nic, pojawia się w domu, w którym zaczynają się dziać dziwne rzeczy, a przynajmniej tak się wydaje. Twórcy umiejętnie tworzą atmosferę zagrożenia, głównie dzięki niepokojącym zdjęciom i dźwiękom. Choć rozumiem argumenty mówiące o tym, że rozwiązanie filmu, z pewnych względów, okazuje się niesatysfakcjonujące, jest ono jednocześnie poruszające ze względu na wspomniany już motyw stojący za całą historią.

Dom Diabła 

Obraz Ti Westa z 2009 roku to propozycja dla tych, którzy uwielbiają modelowe horrory i nie przeszkadza im fakt, że podobną fabułę widzieli już co najmniej kilka razy, jeśli tylko nowa produkcja jest bardzo dobrze zrealizowana. Główna bohaterka otrzymuje ofertę pracy, która początkowo ma polegać na doglądaniu dziecka właścicieli położonego na odludziu domu, a okazuje się czymś zupełnie innym. Godziny pracy zbiegają się z momentem całkowitego zaćmienia księżyca. Już rzut oka na plakat promujący ten film uzmysławia, że mamy do czynienia ze swoistym hołdem dla klasycznego kina grozy, a zatem nie możemy się spodziewać ani krzty oryginalności. Film jest jednak całkiem sprawny i wydaje się być zdecydowanie za mało znany. Sam autor od lat para się realizacją horrorów, nie tylko własnych filmów, ale też pojedynczych odcinków seriali, które biorą na tapet znane motywy opowieści z dreszczykiem.

Źródło: własne
Dawid Ilnicki Strona autora
Z uwagi na zainteresowanie kinem i jego historią nie ma wiele czasu na grę, a mimo to szuka okazji, by kolejny raz przejść trylogię Mass Effect czy też kilka kolejnych tur w Disciples II. Filmowo-serialowo fan produkcji HBO, science fiction, thrillerów i horrorów.
cropper