3 najważniejsze gry mojego życia, czyli perełki które mnie ukształtowały

3 najważniejsze gry mojego życia, czyli perełki które mnie ukształtowały

Igor Chrzanowski | 31.05.2020, 12:04

W swojej karierze gracza każdy z nas ma zapewne kilka swoich ulubionych gier, które nie tylko bardzo nam się podobały, ale rzeczywiście wpłynęły w pewnym stopniu na nasze życie. I nie są to koniecznie zawsze te najlepsze produkcje wszech czasów.

Roger dał mi na ten tydzień dość ciężkie wyzwanie, albowiem pierwotnie niniejszy tekst miał dotyczyć "tej jednej jedynej gry, która zmieniła moje życie". Przez kilka dni borykałem się z myślami i szczerze mówiąc nie byłem w stanie wybrać tylko tej jednej jedynej - dlatego dziś porozmawiamy sobie o 3 najważniejszych grach, które rzeczywiście miały wpływ na to jak wygląda moje życie. Oczywiście chciałbym, aby to nie był jednostronny wywód, tylko abyście również i Wy opisali w komentarzach jakie tytuły są dla was najważniejsze i was ukształtowały.

Dalsza część tekstu pod wideo

Crash Bandicoot 3: Warped - mój pierwszy raz

Każdy w swoim życiu bardzo dokładnie zapamiętuje tylko kilka sytuacji, które są dla nas szczególnie ważne i nawet na łożu śmierci będziemy w stanie perfekcyjnie przytoczyć te chwile. Tak bywa też z tym magicznym "pierwszym razem", którym w moim przypadku było sięgnięcie po pada i zabawa przy trzecim Crashu. Wcześniej gier nie znałem, nie wiedziałem czym są i o co w nich chodzi, ale gdy będąc u babci kuzyn pozwolił mi zagrać w bonus na pierwszej planszy w Crash Bandicoot 3: Warped, dosłownie poczułem dotknięcie magicznej różdżki (i to nie była jego różdżka xd).

Pokochałem wtedy gry wideo i gdy w końcu dostałem swój własny egzemplarz pierwszego PlayStation, od razu wiedziałem, że absolutnie znów muszę zagrać w ten tytuł. Co zatem zrobiłem gdy nie miałem ani jednej gry oraz karty pamięci? Pobiegłem do przyjaciela dwa piętra wyżej i poprosiłem go, aby pożyczył mi choć na jeden dzień Crasha 3 - oczywiście to zrobił, a ja wraz z rodziną od razu przeszedłem jakieś 80% gry na jednym posiedzeniu. Był to piękny i magiczny czas, od którego zaczęła się moja miłość do tego medium.

Final Fantasy VII - miłość od pierwszego uderzenia

Jakiś czas później przeglądając sobie ukochane PSX Extreme i Neo Plus zobaczyłem artykuły dotyczące Final Fantasy i tak jak każdy dzieciak, niczym ropiejący wrzód na dupsku, zacząłem męczyć rodzinkę o to, aby kupili mi FF VII - teraz, zaraz, natychmiast! Z racji tego, że tak jak chyba każdy, korzystaliśmy wtedy z usług bardzo przyjaznych piratów, zamówiliśmy siódme Final Fantasy i jeszcze jakieś gierki na PlayStation 2 stojące w salonie. Wyczekiwałem wieczornego nadejścia "kuriera" bardziej niż gwiazdki i powiem wam szczerze, że miałem nieziemskiego farta. Dlaczego? 

Po raz pierwszy dowiedziałem się wtedy, że gry mogą być na więcej niż jednej płycie, a rodzinka przygotowała wtedy tylko 15 zł jak za każdą inną gierkę - mało brakowało, a okazałoby się, że z giercowania nici, bo FF7 nagrany był na aż trzech płytkach. Nie wiem jak wielkie i błyskawiczne negocjacje musiały toczyć się wtedy przy drzwiach, ale dostawca zrezygnował z potrójnego zarobku, oddając nam całą grę za cenę tylko jednej płyty. Doskonale wiecie jak zachowują się dzieciaki gdy spełni się ich największe marzenie danego okresu - byłem szczęśliwy jak nigdy i podjarany jakbym wciągnął z 17 ton koksu najwyższej klasy.

Gdy odpaliłem już grę, że tak powiem "na chwilę, zobaczyć czy działa", po jakichś 3-4 godzinach zorientowałem się, że chyba przesadziłem, bo wszyscy już śpią, a ja dalej walczę w Midgarze. To właśnie od Final Fantasy VII rozpoczęła się moja trwająca do dziś miłość do japońskich RPG oraz do twórczości Nobuo Uematsu. Wcześniej średnio się interesowałem tytułami opartymi na fabule - jako typowy gówniarz wolałem jakieś wyścigi, platformówki, bijatyki. Ale japońskie arcydzieło od Squaresoftu otworzyło mi oczy na zupełnie nową perspektywę i choć jako 8 latek luja rozumiałem z tego co się tam dzieje pod kątem dialogów, sama muzyka wystarczyła do tego, abym pojął jak ciężka, ważna i poruszająca jest to opowieść. No, ale niestety nie skończyłem wtedy tej przygody, bo zgubiłem się po wyjściu z Midgaru - tak, byłem głąbem jakich mało. Dopiero po 10 latach, tym razem już legalnie, kupiłem FF7 na PS3 i dam pociągnąłem wątek dalej.

Persona 4 Golden - życiowa refleksja

Zarówno dzięki Crashowi jak i Final Fantasy od dziecka wiedziałem, że moim marzeniem jest praca w branży gier wideo - dzięki PSX Extreme zapragnąłem o nich pisać, a dzięki tym dwóm grom poczułem zew do ich tworzenia. Problemem było jednak trochę to, że nie za bardzo wiedziałem jakie gry chcę tworzyć i w ogóle po co. Żeby dać ludziom frajdę? Być może. Żeby spełnić jakieś tam swoje ambicje? Pewnie też. Ale dopiero dzięki Personie 4 w edycji na PlayStation Vitę zrozumiałem jakie tak naprawdę rzeczy pragnę tworzyć i co najważniejsze, po co chce je robić. Wcześniej nie zdawałem sobie sprawy z tego, że gry mogą poruszać tak istotne, głębokie i cholernie poważne tematy jakimi są ludzkie problemy psychologiczne. Nie wstydzę się jawnie powiedzieć tego, że sam takich problemów doświadczyłem, dlatego kontakt z Personą 4 był niczym objawienie.

Zobaczyłem wtedy, że rozmowa o czyjejś depresji, lękach, obawach, kompleksach nie jest czymś zabronionym, tajnym, czymś co moglibyśmy nazwać tematem tabu. Dzieło Atlusa zadziałało w moim przypadku też odrobinę terapeutycznie, a tematyka poruszana przez Personę 5 sprawiła, że w moim sercu, umyśle i w mojej duszy utwierdziło się jedno, zaje... ważne przeświadczenie. Chcę kiedyś stworzyć tak wybitną grę jak Persona - tak mądrą, tak dobrze poprowadzoną i tak uważnie i z szacunkiem podchodzącą do szalenie ważnych i delikatnych tematów.

Bo szczerze powiem, że takie chociażby Heavy Rain zrobiło z poważnego tematu jaki podejmuje, żenujący cyrk, po prostu. Nie trzeba ucinać sobie łapy, ukazywać dramatycznych poświęceń i przekombinowanych scen, aby przekazać coś bardzo ważnego i poruszyć tym ludzkie emocje, a może nawet i pomóc im w uporaniu się z problemami. Ba, jedna misja z pierwszej Yakuzy w 30 minut robi 100000 razy lepszą robotę w tym temacie niż całe dzieło Cage'a. I to jest mój najważniejszy życiowy cel - tworzyć, aby pomagać i zmieniać ludzkie życie na lepsze.

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.
cropper