Największe zaskoczenie 2015 roku

Największe zaskoczenie 2015 roku

[email protected] | 02.01.2016, 10:00

Czarny koń, zaskoczenie roku - kategorię można nazwać dwojako. Chodzi jednak o tytuł, którego sukcesu lub jakości żaden z nas się nie spodziewał. Konkurencja w tym roku była dosyć duża i ostatecznie, prawie jednomyślnie zwycięzca kategorii został wybrany.

Numer jeden został doceniony nawet przez osoby - w postaci naczelnego chociażby - mające uczulenie na ten typ rozgrywki. Największym zaskoczeniem 2015 roku jest tak jak możecie się domyślić...

Dalsza część tekstu pod wideo

Mimo mocnej konkurencji w postaci gry Psyonix, to właśnie produkt Supermassive Games postanowiliśmy uhonorować tytułem największego zaskoczenia roku. Dlaczego? Cóż, nie spodziewaliśmy się po grze zbyt dużo dobrego. Raz - przejadły nam się marketingowe ściemy o wpływie decyzji na wydarzenia w grze jakie serwuje nam non stop Telltale Games. A tutaj - kompletne zaskoczenie - gra spełnia wszystkie założenia, ma wciągający scenariusz, ładną grafikę i co tu dodawać - w nią trzeba po prostu zagrać.

Miejsca 2-5:

Tak za to wyglądają wybory redakcji:

Paweł

- W tym roku ominęło mnie bardzo dużo wielkich premier, więc i lista potencjalnych zaskoczeń w 2015 roku ograniczyła się praktycznie do gier niezależnych. Dlaczego STFU? Bo to idealny przykład gry, która mnie nie interesowała, gdy ją pierwszy raz odpaliłem - uznałem, że ktoś sobie żarty ze mnie robi. Ale po jej ukończeniu chciałem jeszcze. I jeszcze i jeszcze....i jeszcze.


Pozostałe miejsca:

Daniel

- Wcześniejszą serię Dead Island chciałem lubić, naprawdę chciałem, ale odrzucała mnie przy każdym podejściu. Po zagraniu w Riptide, wobec Dying Light nie miałem najmniejszych oczekiwań. A jednak nie dość, że zabijanie zombie stało się niewiarygodnie wciągające, to jeszcze całe to parkourowe poruszanie się FPP po świetnie zaprojektowanej mapie pochłonęło mnie bez reszty.

 

Pozostałe miejsca:

Andrzej

- Na pokaz w siedzibie Sony szedłem bez jakichkolwiek emocji na zasadzie „to moja praca, trzeba iść”. Wyszedłem wręcz zszokowany, nie mogąc uwierzyć, jak bardzo się pomyliłem. Coś, co marketingowo sugerowało klapę, okazało się bardzo przyjemną i solidną produkcją, a zarazem całkiem niezłym thrillerem. Zdecydowanie moje największe zaskoczenie tego roku.

 

Pozostałe miejsca:

Adam

- Jestem fanem „samograjów” od Telltale, ale zdaję sobie sprawę, że ich produkcje zaczynają zjadać własny ogon. Trafiłem jednak na grę od studia Dontnod, która z każdej strony pokazuje, że w gatunku można jeszcze wiele powiedzieć. Mamy dużo więcej gry w grze, a narracja wcale na tym nie cierpi. Jasne są mocno przeciągnięte momenty, jest przekombinowany finał, a mimo to nie żałuję żadnej minuty spędzonej z Max i Chloe. I ta muzyka…

Pozostałe miejsca:

Łukasz

- Wiedziałem, że będzie to horror w stylu amerykańskich filmów z Jasonem Voorheesem w roli głównej, ale nie oczekiwałem aż tak dobrego wykonania i trzymania w napięciu do ostatniego momentu. Bardzo mi się spodobał fakt, że właściwie nikt nie musi dotrwać do końca opowieści. Byłem zaskoczony tym, jak dobrze ekipa Supermassive Games się spisała przy tym projekcie.

Pozostałe miejsca:

aysnel

- Zwykłemu graczowi gra  nie mają zbyt wiele do zaoferowania, ale istnieje spora grupa wielbicieli cyklu, którzy w sumie dostali to, co chcieli. Jednak koncepcje sprawdzające się anime nie zawsze muszą pasować do gry. W tym przypadku jest inaczej, na szczęście.

 

Pozostałe miejsca:

cropper