Felieton: Gra jak serial – czy jest sens wydawania gier w odcinkach?

Felieton: Gra jak serial – czy jest sens wydawania gier w odcinkach?

Jaszczomb | 21.09.2014, 11:30

Dobra, wszyscy strażnicy pokonani, umiejętności bohatera rozwinięte, najlepsze przedmioty zdobyte. Czas w końcu ruszyć na głównego bossa… walkę z którym odbędziemy już za tydzień, w ostatnim odcinku pt. „Koniec Wędrówki”, dostępnym w cenie 21 zł lub nieodpłatnie dla posiadaczy przepustki sezonowej!

Na fali sukcesów studia Telltale Games (, ), wydawanie gier w odcinkach powoli staje się coraz bardziej modne. Widać to choćby po nadchodzących w tej formie , czy zapowiedzianych ze sporym wyprzedzeniem kolejnych produkcji od  TT – i . Na szczęście w większości są to przygodówki, lecz kuszący system sprzedaży może przenieść się na inne gatunki, stąd przytoczona we wstępnie sytuacja ma szansę zaistnieć w przyszłości.

Dalsza część tekstu pod wideo

Kto ma czas na granie?

Dziś na nic nie mamy czasu. Krótką przerwę wypełniamy raczej odcinkiem serialu niż długim filmem, co dla zabieganego człowieka jest sytuacją idealną - fragment większej historii w znanych realiach nie wymaga zbytniego skupienia ze strony widza, a każdy odcinek dodatkowo poprzedza krótkie przypomnienie dotychczasowych wydarzeń. Poza tym serial na więcej czasu na nakreślenie postaci, łatwiej w nim budować napięcie i poznawane regularnie dalsze losy bohaterów ułatwiają zżycie się z nimi. Jest tu też okazja na dostosowanie niektórych wątków fabularnych pod to, czego pragnie widownia, dając o tym znać na forach i fanpage’ach.

Taka formuła ma spory potencjał również w naszej branży, szczególnie z punktu widzenia dewelopera. Po pierwsze – większy przychód. Znikają koszty dystrybucji, bo wydawanie gier w częściach siłą rzeczy musi przebiegać drogą cyfrową, a rozłożenie nawet całkiem sporej kwoty na raty jest dla nabywcy korzystniejsze. Produkcja zdobędzie większą popularność? Dorzuci się wersje pudełkową, może nawet konwersję na inne platformy. A w wypadku niezbyt udanego przyjęcia pierwszych odcinków, prace zawsze można zawiesić i uratować część budżetu (rosnącego W TRAKCIE produkcji!).

Po drugie – odbiorcy są jednocześnie testerami i pomysłodawcami. Okazuje się, że coś nie działa, jak powinno? Naprawi się w kolejnych odcinkach! Do tego drobna aktualizacja i gracze czekający na końcowy produkt o niczym się nie dowiedzą. Warto też poświęcić parę minut na przejrzenie spekulacji fanów co do dalszych losów bohaterów gry - „pożyczmy” niektóre z nich i przy okazji pochwalmy pomysłodawców za niesamowitą umiejętność czytania w myślach naszych scenarzystów! Nawet jeśli są to małe pierdółki, jak skrywana mroczna przeszłość protagonisty, który do tej pory był zupełnie bezbarwny.

Najważniejszy jest gracz

Bo to właśnie społeczność jest w tym wypadku najistotniejsza. Fani między sobą nakręcają hype na kolejne odcinki i każdy częścią takiej społeczności chciałby być, szczególnie gdy twórcy również się angażują. Udostępnianie wskazówek, jakieś konkursy czy minigierki - w tak prosty sposób można przekonać do premierowego zakupu nawet tych, którzy zwykle czekają aż tytuł ukaże się w całości i stanieje. Nie mówiąc już o tym, że gra-serial żyje dłużej niż standardowe kilka dni po wydaniu.

No dobra, a jak serialowa formuła wygląda od strony gracza? Sami dobrze wiecie. Przerywanie gry w trakcie, opóźnienia w dostarczaniu nowych odcinków, wynagradzanie miernych fabuł mocniejszym cliffhangerem. Mamy jednak okazję przetestowania gry w dostępnym zwykle za darmo pierwszym odcinku, co przy obecnym odchodzeniu od wersji demonstracyjnych ma spore znaczenie.

Szwagier, ale jak to tak, w odcinkach?

Nie jest jednak łatwo skorzystać z takiego modelu wydawania gier. Po pierwsze – nie każdy gatunek się nada. Wyobrażacie sobie sandboksa w częściach? Czy byłby to wciąż otwarty świat? Głównie za sprawą Telltale, najwięcej mamy przypadków gier przygodowych (przypominamy zeszłotygodniowe zestawienie najciekawszych gier w odcinkach), ale znalazły się też horrory (, ) platformówki () czy nawet… RPG-i! W 2008 roku Square Enix postanowiło wydać uzupełnienie szóstej części FF-a w postaci komórkowego Final Fantasy IV: The After Years, które ostatecznie zawitało na PSP jako część Final Fantasy IV: The Complete Collection, już w całości.

Kiedy dopasujemy gatunek, jakkolwiek pomysłowe rozwiązanie by to nie było, pozostaje masa szczegółów, m. in. to, jak często będą ukazywały się kolejne odcinki. Idealnym rozwiązaniem wydaje się tydzień-dwa, jak to zaplanowali w przypadku RE:R2, tyle że oznacza to w pełni gotową grę udostępnianą w kawałkach. Nie ma czasu, by ewentualnie coś poprawić lub zmienić bez znacznych opóźnień. Do tego wydłuża się czas od produkcji, bo nie udostępnią pierwszego odcinka póki całość nie będzie zrobiona - znika kolejna zaleta gry-serialu. I pozostaje niesmak  – mają gotowca i każą płacić na raty?! Z drugiej strony zaś jest kończenie gry w locie i idące z tym ponad miesięczne oczekiwania między kolejnymi odcinkami.

Następny odcinek… niebawem

Pomimo to deweloperzy nie przestają próbować, choć często wychodzi to średnio i nie wracają już do takiej formy. Wyjątkiem jest Telltale, a sekret studia tkwi w uczeniu się na własnych błędach. Zanim ujrzało światło dzienne, studio miało na koncie już kilkanaście gier-seriali i nie od razu załapali, jak to działa. W przypadku gier Wallace & Gromit's Grand Adventures czy (zanim trafiło na PlayStation 3), gracze musieli zapłacić pełną cenę za dostęp do pierwszego odcinka i zaledwie obietnicy przyszłych. Kiedyś tam, jak się zrobią. „Lepsi” byli ludzie z Hothead Games – ich Penny Arcade Adventures rozpoczęło się w połowie 2008 roku, a ostatni, czwarty odcinek gracze dostali w czerwcu 2013 r. Z kolei Half-Life 2… a, lepiej już to zostawmy.

Nie można iść na łatwiznę. Nowy odcinek to nie jest DLC, dodające do gry postać i dwie misje. Gracze mieli za złe Telltale przeklejanie zawartości w jednej z pierwszych przygodówek,  gdzie bohaterowie wracali do tych samych lokacji i ich zabawne uwagi, m. in. na temat kosza na śmieci, były dokładnie takie, jak w poprzednik odcinku. Ostatecznie twórcy naprawili błąd i dodali mnóstwo świeżych tekstów, chociaż gra zmierzała już ku końcowi. 

„Wybrałam podpaski Bella, na każdą sytuację” L. Croft

Odcinkowa forma wciąż się rozwija i być może doczekamy się jakiegoś przełomowego pomysłu. Darmowa gra-serial z zawartymi w grze reklamami? Myślę, że nikt by się nie pogniewał za drobny product placement, nawet puszczane podczas ekranów wczytywania spoty reklamowe byśmy przeżyli. Najważniejsze, by kolejne części historii napływały regularnie i w miarę często – miesiąc to jednak za długo i nie przekonuje do grania na bieżąco. Bo jaki wtedy ma to sens?

Jaszczomb Strona autora
cropper