Tanioszka: Kingdoms of Amalur: Reckoning (PS3)

Tanioszka: Kingdoms of Amalur: Reckoning (PS3)

Jaszczomb | 20.04.2014, 11:48

Nie żyjesz. Żadnego pogrzebu. Twoje ciało pracujące w kostnicy niziołki wiozą do miejsca zrzutu, skąd poleci na ogromną kupę rozkładających się zwłok. Nagle bohater ożywa, wygrzebuje się z masowego grobu i, śmierdząc okrutnie, rusza poznać przyczynę swego zmartwychwstania. Całkiem… wielkanocnie.

Wyobraźcie sobie MMORPG bez tych wszystkich denerwujących rzeczy jak... inni gracze. Kingdoms of Amalur: Reckoning czerpie z gatunku wszystko, co najlepsze, dodając do tego niesamowicie wciągający system walki, który sprawia, że to zwykle uciążliwe grindowanie nie kończy się na zakładanym pierwotnie celu. Trzeba się wręcz zmuszać do powrotu do miasta, zaliczenia misji i wzięcia nowych zadań.

Dalsza część tekstu pod wideo

Kingdoms of Amalur: Reckoning #5

Magia tkwi w różnorodności. Nie mamy tu sztywnego podziału na klasy postaci, a jedynie trzy ścieżki umiejętności, które dowolnie rozwijamy – wojownika, maga i łotrzyka. Ilość wydanych skillpointów definiuje naszą klasę, przy czym to hybrydy zapewniają najciekawsze doznania. Wszystko dzięki idealnemu obłożeniu pada – stały dostęp do dwóch różnych broni, czterech czarów, bloku i uniku spisuje się niesamowicie podczas dynamicznych starć, a wymyślanie coraz to potężniejszych combosów daje satysfakcję. W końcu to nasze dzieło!

Łatwość przebranżowienia się pozwala z maga stać się rycerzem tylko dlatego, że znaleźliśmy mocny miecz! Wynika to z prostego powodu - sami kształtujemy swoje przeznaczenie od kiedy powróciliśmy zza grobu. Przez to też wielu mieszkańców Faelands widzi w nas nadzieję w walce z nieśmiertelną rasą Tuatha Deohn. Nie bez powodu zacząłem jednak tekst od nakreślenia starć – fabuła jest ambitna, z bogatą historią przedstawionego świata, lecz nie potrafi należycie przyciągnąć uwagi gracza.

Kingdoms of Amalur: Reckoning #12

W tej kwestii upodabnia się do większości MMO, ale na tym się nie kończy. Podobnie jak w sieciowych RPG-ach, KoA:R udostępnia graczowi CAŁY swój świat po kilkunastu minutach samouczka. Sami go eksplorujemy, sami testujemy nowe czary i umiejętności, sami zdobywamy generowany losowo ekwipunek. Ale co tam ślepy los - wyuczcie się kowalstwa czy zaklinania i sami stwórzcie (oraz nazwijcie) swoją broń! Crafting nie ogranicza się przy tym do „robisz miecz ze stali czy mocniejszy ze srebra?”, a ważny jest odpowiedni dobór ostrza, rękojeści i dodatków.

Kombinować warto, gdyż trzeba być gotowym na każdą ewentualność. Moja zwykła strategia na 3+ większych osiłków zakładała oznaczenie ekipy czarem ognistym i skupienie całej mocy na jednym, trzymając go na średni dystans. Gdy jego koledzy chcieli się wciąć, aktywowałem w locie czar i naznaczeni wcześniej wrogowie zostawali odrzuceni małą eksplozją ognia, co przerywało ich atak. Wszystko grało idealnie do czasu spotkania ekipy odpornej na ogień. Znajomość możliwości mojej bohaterki pozwoliła wyjść cało z tej sytuacji, ale było groźnie, gdy wybuch nie powstrzymał szarżującego olbrzyma.

Kingdoms of Amalur: Reckoning #14

Znów o walce, by odłożyć akapit o najsłabszym elemencie Kingdoms of Amalur: Reckoning. Oprawa graficzna nie powalała już w lutym 2012 roku, co spotęgowała dość świeża obecność na rynku The Elder Scrolls V: Skyrim. Żywe kolory i „przyjazny” design potworków przywoływały klimaty World of Warcraft odpalonego na „średnich ustawieniach, żeby nie zamulało”. Z kolei efektowne skrytobójcze finishery przedstawiają brutalnie rozcinane gardła i wylewającą się z nich krew, więc nie mamy tu do czynienia z zupełnie „cukierkowym” tytułem. Leży też synchronizacja dialogów z ruchami ust postaci, lecz jeśli nie macie problemu z takimi wpadkami czy mniej szczegółowymi teksturami to nie ma powodu, by nie sięgnąć po tę perełkę. Szczególnie, że była częścią oferty PlayStation Plus (czerwiec 2013), jest obecnie na wielkanocnej promocji (46 zł), a używane egzemplarze w pudełkach chodzą po 4-6 dyszek.

Jaszczomb Strona autora
cropper