PlayStation Media Showcase – relacja z imprezy

PlayStation Media Showcase – relacja z imprezy

Rozbo | 01.11.2017, 13:10

Na dwa dni przed rozpoczęciem targów Paris Games Week mieliśmy okazję wziąć udział w konferencji zorganizowanej przez Sony. W tym czasie nie tylko poznaliśmy nadchodzący line-up w ramach wczorajszej prezentacji, ale również mogliśmy bliżej przyjrzeć się i czasem też zagrać w niektóre z tytułów.

Na początek małe wyjaśnienie – nie, nie graliśmy w nowego God of Wara, nie zobaczyliśmy nic więcej związanego z The Last of US, ani nie zobaczyliśmy nic więcej z nowoogłoszonego Ghost of Tsushima od Sucker Punch. To najwyraźniej nadal zbyt odległa przyszłość dla PlayStation. Zamiast tego Sony skupiło się na VR, nieco mniejszych (ale ambitnych!) tytułach oraz na kilku najbliższych nadchodzących hitach. O Shadow of the Collossus oraz Detroit: Become Human pisałem osobno. Poniżej znajdziecie informacje o innych ciekawych propozycjach Sony.

Dalsza część tekstu pod wideo

Zacznijmy jednak od kilku słów na temat pierwszego dnia PlayStation Media Showcase oraz gier zaprezentowanych w trakcie konferencji. Sama impreza miała miejsce – podobnie jak poprzednio – w podziemnym centrum konferencyjnym w podziemiach bezpośrednio pod nowym łukiem triumfalnym, Grande Arche usytuowanym w biznesowej dzielicy Paryża – La Defense. Sony jak zwykle przygotowało imprezę na najwyższym, światowym poziomie. W trakcie niespełna godzinnej prezentacji (o czym już pisaliśmy wcześniej) na ekranie przewinął się m.in. nowy gameplay z God of War, nowy trailer The Last of Us, Part II, czy Ghost of Tsushima oraz cała masa mniejszych hitów. Niestety, pomimo wielkiego apetytu mediów, najbardziej gorące produkcje AAA zaznaczyły swoją obecność jedynie na wspomnianej konferencji. Miłym akcentem natomiast była wieczorna impreza jubileuszowa Quantic Dream. Studio z okazji 20-lecia swojej działalności zorganizowało zabawę dla mediów i ludzi z branży w klubie w centrum Paryża. Gości witały androidy z Detroit: Become Human, na scenie śpiewały dwie urocze panie, a wśród tłumu, jak gdyby nigdy nic, w zwykłej koszuli, przechadzał się David Cage. Niesamowicie otwarty i skromny człowiek, nie epatujący swoją osobą. Gdy wszedł na scenę, aby wygłosić przemówienie po angielsku i francusku, powitały go entuzjastyczne owacje.

Dzień drugi to czas dla mediów – sprawdzania niektórych tytułów z portfolio Sony oraz współpracujących studiów. Niektóre mogliśmy sprawdzić osobiście, niektóre zobaczyliśmy jedynie w trakcie prezentacji. Dało się jednak wyłuskać wśród nich kilka bardzo ciekawych propozycji.

Erica

Bez wątpienia największym pozytywnym zaskoczeniem była przygodówka live action przygotowywana przez niewielki brytyjski zespół. To z jednej strony powrót do lat 90., w których górowały FMV, z drugiej pokaz tego, że nawet z tak starej (i pozornie już martwej) koncepcji można wyciągnąć coś zupełnie nowego i to przy użyciu nowych technologii. Tytułowa Erica wikła się w tajemnicze wydarzenia bezpośrednio nawiązujące do jej traumatycznych przeżyć z przeszłości. Stopniowo odkrywa elementy układanki, zaś graczowi pozostaje zdecydować, co jest prawdą, a co nie. Gra pozwala podejmować nam kluczowe decyzje w imieniu Ericki, które popychają fabulę na różne tury. Momentami też gra zamienia się w klasyczną przygodówkę detektywistyczną, w kórej manipulując elementami otoczenia znajdujemy kolejne przedmioty i wskazówki. Zadziwiał poziom techniczny wykonania gry – wstawki filmowe są wykonane doskonale, z płynnymi przejściami pomiędzy sekcjami interaktywnymi i nieinteraktywnymi. Wszystko nagrywane było przy użyciu rzeczywistych rekwizytów, jednak w postprodukcji wzbogacone żywymi barwami i cieniami. Wszytko to potęguje wrażenie nieco odrealnionej opowieści z pewnym morderstwem w tle. Wg. Zapewnień autorów, produkcja ma przede wszystkim przemawiać do ludzi nie mających styczności z grami, dlatego jej długość ma się zamykać w czasie nieco ponad dwóch godzin (które wydłużą dodatkowo różne rozgałęzienia fabularne), zaś zabawę można kontrolować nie tylko za pomocą pada, ale również swoim smartfonem, dzięki technologii PlayLink. To po prostu apka na telefon, dzieki której w wybrane tytuły można się bawić telefonem. Działa to bardzo fajnie, a w trakcie prezentacji członek ekipy deweloperskiej pokazywał np. jak intuicyjnym ruchem palca na ekranie otwieramy np. szkatułkę albo wieczko od zapalniczki.

Bravo Team

Sony nie odpuszcza kwestii VR. Podejrzewam, że część z Was już dawno postawiła krzyżyk na tej technologii, mimo wszystko PS VR w najbliższym czasie może otrzymać kilka ciekawych tytułów. Jednym z nich ma być Bravo Team – kooperacyjny shooter, w którym razem z drugim kumplem w skórze komandosów z SAS przemierzamy ogarnięte chaosem miasto i rozwalamy terrorystów. Do pomocy przychodzą tu nie tylko gogle ale i PS VR Aim Controller, czyli karabinek, który używany był ostatnio w Farpoincie. Pierwsze wrażenie – super, zwłaszcza jeśli chodzi o feeling broni. W goglach widziałem całe swoje (tzn. komandosa) ciało, zaś dzięki VR Aim miałem wrażenie, jakbym trzymał prawdziwego gnata (świetnie odwzorowany model broni!). Celowanie też wypada bardzo naturalnie. Używanie przyrządów celowniczych (w tym wypadku celownika kolimatorowego) poprzez najzwyklejsze w świecie przyłożenie kontrolera bliżej oczu wypada niezwyke naturalnie, podobnie jak strzelanie. Sama rozgrywka to już jednak sztampa. Ze względu na ograniczenia VR związane z VR motion sickness poruszemy się skokowo tylko w wybrane miejsca z osłoną. Wychylając się z niej prowadzimy ogień, okazjonalnie osłaniając kumpla obok i zbierając amunicję i... to w zasadzie tyle. Gra wygląda bardzo ładnie, nie można jej tego odmówić, a samo strzelanie jest fajne. Kto wie, być może pełna wersja gry będzie zawierała bardziej zróżnicowane misje.

The Impatient

Kolejny tytuł w VR, tym razem w uniwersum znanego Until Dawn. Schizowy horror pełną gębą! Wcielamy sie w pacjenta szpitala psychiatrycznego, w którym nie wszystko do końca jest normalne. Demo które ogrywałem, skupiało się głównie na mojej interakcji w celi z różnymi przedmiotami i osobami (innym pacjentem czy członkami personelu). Fajnie rozwiązano sterowanie. Jest ono również skokowe, ale dzięki odpowiednich ruchów PS Move możemy skręcać na boki i prowadzić naszego bohatera przyciskiem. Pozornie zwykła egzystencja psychola w zakładzie przerywana była różnymi decyzjami podejmowanymi w trakcie konwersacji oraz bardzo niepokojącymi i zawierającymi przedzawałowe jump-scare’y scenami. Szykuje się kawał ciekawego i emocjonującego horroru.

Destiny 2: Curse of Osiris

Drugie Destiny rozpaczliwie potrzebuje nowej zawartości – wie o tym każdy, kto spędził z grą trochę więcej czasu od momentu premiery. Bungie ratuje się doraźnymi akcjami, jednak 5 grudnia do akcji ma wejść słynny Warlock Osiris, który odkryje tajemnicę Vexów mającą mieć ogromne znaczenie dla całego świata. My, jako dzielni zbieracze lootu i tych nieszczęsnych tokenów, wbijemy się w wir walki, zbierzemy nowe spluwy i zrobimy Vexom jesień średniowiecza. Twórcy zapowiadają nowe misje fabularne koncentrujące się na tytułowym Osirisie, jego ghoscie – Sagirze oraz na Ikorze Rey. W ramach dodatku trafimy na powierzchnię Marcurego, trafimy do tajemniczego Infinite Forest (Bungie nie zdradziło jeszcze, co to za miejscówka) oraz odwiedzimy ponownie legendarne Lighthouse. O ile jednak w jedynce było to miejsce przeznaczona tylko dla najlepszych graczy z Trials of Osiris, o tyle w dodatku do D2 będzie to nowy hub dostępny dla wszystkich. Curse of Osiris przyniesie ze sobą jeszcze nowe strike’i, przygody oraz nowy mapy w Cruciblu (Tyglu), w tym jedną na wyłączność dla posiadaczy PS4. Można też oczekiwać całej masy nowego sprzętu (w tym powrotu kilku klasyków z „jedynki”) zwiększenia poziomu Power (Moc) do 340 oraz ogólnego poziomu doświadczenia do 25. Prezentująca zawartość członkini zespołu przebąkiwała też coś o nowej aktywności związanej z Raidem (Najazdem), jednak trudno było stwierdzić, czy to będzie po prostu nowy Raid, czy też jakieś nowinki na Leviathanie. Mam nadzieję, że to pierwsze, choć niestety wcale się nie zdziwię, jeśli skończy się na tym drugim. Zobaczymy czy Curse of Osiris ożywi trochę podupadające D2, bo gra naprawdę jest teraz w nieciekawej sytuacji.         

cropper