Globalizacja i hermetyczność - E3 powoli traci na znaczeniu

Globalizacja i hermetyczność - E3 powoli traci na znaczeniu

Mateusz Gołąb | 08.06.2016, 16:31

Od wielu lat, co 12 miesięcy, oczekujemy tych kilku zarwanych nocy, by najwięksi gracze w świecie gamingu odkryli swoje karty. Z tym, że od dłuższego czasu to wcale tak nie wygląda, a wszystkie znaki na niebie i na ziemi wskazują, że albo nadejdzie czas zmian, albo wszystko się skończy.

Ostatnio w naszej branży bardzo wiele mówi się o tym, że E3 kompletnie traci na znaczeniu. Temat ten podejmują zarówno serwisy internetowe, czasopisma specjalistyczne, jak i zwyczajnie rozmawiamy o tym przy piwie. Zwiastunów tego, że najbardziej prestiżowe targi mogą niebawem całkowicie przestać liczyć się w branży widzimy z każdym rokiem coraz więcej. Wraz z nimi sami zaczynamy zmieniać nasze postrzeganie tej imprezy.

Dalsza część tekstu pod wideo

Gdyby chociaż dotrzymywano jakiejkolwiek tajemnicy, ale z roku na rok, coraz więcej najgorętszych tematów wycieka jeszcze przed konferencjami. Mało tego – niektórzy nawet nie chcą czekać do targów i organizują swoje własne pokazy przez sieć, tak jak ma to miejsce dzisiaj w przypadku Watch Dogs 2. Jeżeli ten trend się utrzyma, to streamy z E3 przybiorą jedynie formę ładnie obudowanego festiwalu zwiastunów, bo i nie będzie czego pokazywać. Deweloperom i wydawcom trochę przestaje już zależeć, a wraz z nimi, my również zaczynamy postrzegać to wydarzenie jako obowiązek okraszony cała masą energetyków i kawy. Trudno utrzymać "hype", gdy spory kawał tortu został skonsumowany jeszcze przed imprezą.

"Czysto branżowa impreza przestaje mieć rację bytu we współczesnym świecie za sprawą szybko postępującej globalizacji"

Zresztą widać to wyraźnie po tegorocznym rozkładzie jazdy. Kilka dużych nazw nie pojawi się ze swoimi konferencjami na E3, bo nie. Elektronicy robią konkurencyjną imprezę EA Play, Activision w sumie nie ma nic do pokazania poza Infinite Warfare, a Konami zajęte jest generowaniem przychodów z ledwie dozwolonego przez prawo Pachinko i bezczeszczeniem własnej legendy. Patrząc nieco wstecz widzimy również bardzo duży odpływ ważnych ogłoszeń w kierunku europejskich targów, takich jak Gamescom i świeżutkie Paris Games Week. Jakby tego było mało, to na terenie samego USA rosną również w siłę dwa wydarzenia z cyklu PAX, które także nie pomagają E3 utrzymać mocnej pozycji.

Wiecie z czego to wszystko wynika? Z zamknięcia się organizatorów na zwykłego gracza. E3 to wydarzenie typowo branżowe, przeznaczone dla dziennikarzy, vipów i ważnych osobistości ze świata game devu. Nie ma tam miejsca dla zwykłych odwiedzających. W tym roku istnieje jakaś pokręcona i mocno ograniczona możliwość pojawienia się na targach, w przypadku, gdy nie pracujemy w branży gier wideo,  jednak w moim odczuciu, na otwieranie się jest co najmniej o parę lat zbyt późno.

Jakakolwiek przyszłość czeka E3, to klimat targów nadal pozostanie żywy. W końcu mamy teraz ogromną liczbę alternatyw!

Czysto branżowa impreza przestaje mieć rację bytu we współczesnym świecie za sprawą szybko postępującej globalizacji. Dziennikarzom o wiele prościej jest opisać konferencję z zacisza wlasnego domu, a potem pojechać do lokalnego wydawcy lub jakiegoś pobliskiego kraju na playtest konkretnych tytułów. Mniejszym, czy też większym firmom nie opłaca się też wysyłać za bardzo samych redaktorów. W końcu to samo zobaczą bliżej i taniej, tylko odrobinę później, chociażby w Kolonii.  Z perspektywy samych twórców większe znaczenie ma pojawienie się na targach, na których wypróbować wczesną wersję gry będą mogli jej końcowi odbiorcy. Imprez jest natomiast tyle, że z perspektywy gracza, te konferencje mogłyby się odbywać kiedykolwiek, bo skoro E3 jest zamknięte, to jest to jedynie kwestia terminu. Odpalić stream można każdego wieczoru. Organizowanie globalnej imprezy skierowanej dla bardzo ograniczonego odbiorcy naprawdę mija się już z celem. Tym bardziej, że konferencje i tak transmitowane są przez sieć.

Lokalne wydarzenia wyrastają niczym grzyby po deszczu. Nawet nasze domowe Warsaw Games Week, za sprawą swojej organizacji, aspiruje do miana polskich targów gier wideo. Pewnie jeszcze daleka droga do tego, aby to u nas pojawiły się jakieś niezwykle ważne ogłoszenia, ale skoro Paryż jest ważny, to czemu nie Warszawa? Jeżeli E3 zniknie z gamingowej mapy, to nic się właściwie nie stanie. W epoce, gdy tych imprez robi się coraz więcej, nawet tego nie zauważymy.

[ciekawostka]

Oczywiście trzeba mieć na uwadze, że E3 jest już swojego rodzaju marką - ważną i rozpoznawalną. Prawdopodobnie najbardziej rozpoznawalną na świecie, mimo iż jest wiele imprez, które przebijają te targi pod względem wielkości. Organizatorzy muszą jednak w tym momencie zastanowić się nad pewnymi radykalnymi zmianami, bo otwarcie się na publiczność spoza branży nie rozwiąże problemu, a taka zastała formuła nie sprawdza się już w niczyim przypadku. 

Nie mam oczywiście na to konkretnej odpowiedzi. Osobiście sugerowałbym na przykład skorzystanie z faktu, że i tak tydzień wcześniej wiele rzeczy wypływa na wierzch. Obudowanie tygodnia przed E3 różnymi programami i materiałami, których wielkim finałem będą konferencje, na które wszyscy czekają mogłoby okazać się niezłym rozwiązaniem. To tylko luźna propozycja. Nie rozwiążę tego problemu za organizatorów. Faktem jest, że E3 przestaje się liczyć i mówi się o tym coraz głośniej. Jeżeli nadchodzi kres tej imprezy, to raczej nikt już nie będzie miał po niej żalu. I tak wszyscy powoli grawitujemy w kierunku bardziej lokalnych wydarzeń, podczas których cała branża ma możliwość spotkania się również z graczami.

 

Źródło: własne
Mateusz Gołąb Strona autora
cropper