Recenzja komiksu Sherlock Holmes i Necronomicon. Mroczna magia w świecie detektywa

Recenzja komiksu Sherlock Holmes i Necronomicon. Mroczna magia w świecie detektywa

SoQ | 03.05.2016, 21:02

Przygody Sherlocka Holmesa lubię pod każdą postacią - książkową, grową i filmową. Z komiksami opowiadającym o słynnym detektywie nie miałem jednak wcześniej do czynienia zatem pierwszy odcinek kolejnej obrazkowej przygody Sherlocka Holmesa wydawał się najlepszą okazją, by te zaległości nadrobić. Tym bardziej, że prezentowana tu historia trochę z kanonu "sherlockowych" się wyłamuje i przez to jest podwójnie ciekawa.

Twórcy tego komiksowego wcielenia Holmesa - francuski scenarzysta Sylvian Cordurie i noszący przydomek Laci rysownik czyli Vladimir Krstić, znany z wydawanego przez Image Ghosted, zdecydowali się na odejście od historii typowo detektywistycznych. I wymieszali świat zbrodni ze światem nadprzyrodzonej grozy, wypełniającej ulice Londynu. Pierwszy tom ich serii – Sherlock Holmes i Wampiry Londynu - opowiadał o zmaganiach z krwiożerczymi bestiami, drugi - będący kontynuacją niektórych z rozpoczętych tam wątków – „odpływa” jeszcze dalej i traktuje o legendarnym Necronomiconie. Fanom horrorów nazwa ta na pewno mówi wszystko, a nie lubującym się w prozie grozy podpowiadam iż chodzi o fikcyjną księgę z opowiadań Howarda Phillipsa Lovecrafta.

Dalsza część tekstu pod wideo

Teraz zatem łatwo możecie sobie wyobrazić klimat panujący na kartach tej historii o Holmesie. Błyskotliwy Anglik ma znacznie mniej okazji, by pokazać światłość swojego umysłu i trudnić się typowo śledczą pracą, i trzeba uczucie przyznać, że jego urok trochę na tym traci, ale z drugiej strony komiks po prostu się wyróżnia. Magia w przedstawionym świecie nikogo specjalnie nie dziwi, co również jest poddane rozważaniom przez głównego bohatera. Sherlock rusza wraz z ekspedycją naukową na odległą Antarktydę, gdzie jest świadkiem dziwnego i trudnego do wytłumaczenia w racjonalny sposób zdarzenia. Owo zdarzenie jest swoistym przekazem, traktuje o niedawno stoczonej walce z zaciekłym wrogiem, o której nikt nie miał prawa wiedzieć i ostatecznie ściąga detektywa do Londynu. Komu zależało na powrocie Holmesa do ojczyzny? I jaką rolę w całym zamieszaniu odegra tytułowy Necronomicon? Tego dowiecie się oddając się lekturze.

Generalnie całokształt komiksu prezentuje się bardzo solidnie  - połączenie bohaterów Arthura Conana Doyle'a z klimatami w stylu Zewu Cthulhu przebiegło bezboleśnie i dało dobry efekt. A magiczny wymiar fabuły zapewne będzie jeszcze bardziej odczuwalny w drugim odcinku, bo pierwszy stanowi raptem zawiązanie intrygi i naturalnie urywa się w najciekawszym momencie. W parze z udaną historią idą schludne i przejrzyste rysunki. Ilustracje nie mają niespotykanego polotu czy jakiegoś absolutnie unikatowego, indywidualnego sznytu. Trochę brakuje mi tu bardziej nietypowo rozrzuconych po stronach kadrów, wychodzących poza ramki obiektów czy dwustronicowych "rozkładów", ale "miękka" kreska Krsticia przypomina mi styl Franka Quitely'a, który podobał mi się w New X-Men, więc nie mam w tej kwestii większych zastrzeżeń.

Dlatego też największym bólem recenzowanego komiksu jest jego objętość. Dokładnie 48 stron, a czystego komiksu nawet 44, pochłania się w godzinkę. Szkoda więc, że Egmont nie pokusił się o wydanie obu zeszytów Sherlocka Holmesa i Necronomiconu w jednym tomie. Wtedy mógłbym polecić ów komiks każdemu. Tak niestety stosunek ceny do jakości, mimo iż ta jest jak najbardziej na poziomie, wypada po prostu niekorzystnie.

  • Sherlock Holmes i Necronomicon - Wewnętrzny wróg
  • Scenariusz: Sylvain Cordurie
  • Rysunki: Vladimir Krstić (Laci)
  • Oprawa: miękka
  • Liczba stron: 48
  • Format: 215 x 290
  • Cena z okładki: 29,99 zł
  • Data ukazania się: kwiecień 2016
Źródło: własne

Atuty

  • Udany miszmasz klimatów
  • Sherlock to zawsze Sherlock

Wady

  • Objętość

Holems z domieszką czarnej magi rodem z Lovecrafta. Pozycja dobra, ale aż prosi się o obszerniejsze wydanie.

6,0
cropper