5 rzeczy, których NIE chcę w 9. generacji konsol

5 rzeczy, których NIE chcę w 9. generacji konsol

Mateusz Gołąb | 12.01.2016, 17:00

Roger zaskoczył mnie ostatnio tematem 9. generacji konsol. Szczerze uważam, że rozmawianie na ten temat w tym momencie kompletnie nie ma sensu. Przynajmniej w kategoriach jakiejkolwiek spekulacji. 

Możemy co najwyżej wyrażać nasze pobożne życzenia. Analityków branży jest już wystarczająco wielu i ich domysły często się nie sprawdzają. Nie opowiem wam zatem o tym, jak wyobrażam sobie kolejną generację sprzętów do grania. Przedstawię wam w zamian, w kilku punktach, czego nie życzę sobie w konsolach, które zadebiutują za parę ładnych lat.

Dalsza część tekstu pod wideo

 

1. Brak fizycznych nośników

Mam cichą nadzieję, że od czasu porażki PSP GO w 2009 roku użytkownicy konsol nie zmienili radykalnie swojego stanowiska. Tak, rozwój cyfrowej dystrybucji postępuje i to o wiele za szybko, niż bym tego chciał. Pisałem zresztą o tym w tekście o trendach jakie obserwowaliśmy w minionym roku. Gracze udowodnili już raz Sony, że nie zamierzają inwestować w sprzęt, który nie daje im możliwości odpalania gier z fizycznych nośników. Od tamtego czasu minęło parę długich lat. Wydaje się jednak, że pudełka nie odchodzą do lamusa. Przynajmniej jeszcze. Gry na płytach nadal sprzedają się jak świeże bułeczki, choć możemy zaobserwować, że cyferki w Excelu cyfrowej dystrybucji rosną jak na drożdżach i powoli stają się głównym dochodem niektórych firm. Jako osobie kolekcjonującej gry, jest mi to absolutnie nie na rękę. Widzę jednak, że wielu moich znajomych zaczyna powoli zmierzać w kierunku cyfry. Bo wygodniej. Może i tak. Ja zawsze preferowałem rząd ustawionych obok siebie gier, książek, płyt cd zamiast kawałka kodu na dysku. Ale to tylko moje staroświeckie zboczenie. Przyszłości nie zatrzymamy. Chciałbym jednak, żeby nie nadchodziła za szybko. Jeśli kolejna generacja nie będzie miała napędów, to pewnie zamknę się w świecie retro. Jest tyle gier, które chciałbym ograć, że i tak zostanie mi już zabawy do końca życia.

 

2. "Always online"

Przetrwaliśmy Dona Mattricka, a jego głupie, przedpremierowe decyzje, które ciągną się za Xboksem One do dzisiaj. Niepotrzebnie, bo to dobra konsola. Problem w tym, że zapowiadała się na katastrofę. Na szczęście tragedia została powstrzymana jeszcze w zalążku dzięki głosom internatutów. W dobie tego, że coraz większe znaczenie zaczynają mieć usługi sieciowe poszczególnych producentów sprzętu do grania (spójrzcie tylko na dramat związany z awarią PSNu z minionego tygodnia) obawiam się tylko, że z czasem sami do tego doprowadzimy. To co nam się do tej pory nie podobało, stanie się codziennością. W końcu i tak wielu graczy nie kupuje gier, tylko ściąga je z plusa. Ewentualnie korzysta z cyfrowych wyprzedaży. Dlaczego zatem nie miałyby one zostać na stałe podłączone do sieci? W przypadku, gdy zabraknie cyfrowych nośników, argumenty same wypadają nam z rąk. Ja nadal będę się kłócił, że urządzenie nie działające offline jest bezużyteczne. Inni zakrzyczą to słowami, że globalizacja postępuje i już nawet na wsiach można mieć szybki internet. Może niekoniecznie w Polsce, ale można. A nawet jeśli nie teraz, to w ciągu najbliższych kilku lat będzie można.

 

3. Kolejnej pozornej rewolucji

Minęło parę lat i nadal nie mogę przyzwyczaić się do tych głupich przycisków na joypadach. Wreszcie Sony stworzyło fajny i wygodny kontroler, a Microsoft udoskonalił swój świetny projekt, a przy okazji obie firmy odstawiły bzdurę. Na ekranach startowych widzę teraz "press options" albo "press menu", zależnie od platformy, i czuję się maksymalnie zdezorientowany. Co było złego w przyciskach "select" i "start"? Nie mam zielonego pojęcia. To trochę próba wynajdywania koła na nowo. Chętnie za to korzystałbym częściej z panelu dotykowego na joypadzie do PS4, który jest kompletnie zaniedbany przez większość deweloperów.

Jeżeli już robimy jakieś zmiany to skupmy się na czymś, co faktycznie może mieć większe znaczenie dla tej formy rozrywki. 

 

4. Nieprzemyślanych systemów operacyjnych

Może wam się to wydawać błahostką, ale ja odczuwam niedogodności każdego dnia. Stary dashboard Xboksa One był koszmarem projektowym. Na szczęście The New Xbox One Experience naprawia większość problemów, jakie dręczyły ten OS. Tylko dlaczego tak późno? System PS4, choć o wiele lepszy, również ma braki. Część z nich została naprawiona dzięki łatkom. Pojawił się na przykład Media Player, który nie odtwarza płyt CD (sic!). Nadal jednak nie ma w nim, mam wrażenie, dosyć podstawowych funkcji, takich jak tworzenie folderów na zainstalowane gry i aplikacje. Jakby się głębiej zastanowić, to każdej z firm można przygotować obszerną listę drobnych braków. Najgorsze, że są to wszystko rzeczy relatywnie podstawowe, które przychodzą na myśl niemal od razu, gdy pomyślimy o wygodnym korzystaniu z urządzenia.

 

5. Zaniedbywania exclusive'ów

Jakiś czas temu prowadziłem ze znajomym dyskusję. Kolega twierdził, że to dobry czas dla graczy, bo niezależnie jaką platformę kupi, to i tak zagra w większość tych samych tytułów. Patrzyłem na niego trochę z niedowierzaniem, bo brak dedykowanych gier właściwie kompletnie odziera z sensu jakąkolwiek konkurencję. Co za tym idzie, przestajemy w ogóle potrzebować większej liczby urządzeń na rynku, niż jedno. Oczywiście Nintendo raczej nigdy nie pójdzie w tym kierunku. Mowa więc bezpośrednio o Sony i Microsofcie. Osobiście tęsknię za czasami, kiedy to właśnie produkcje multiplatformowe znajdowały się w mniejszości, a jeśli już były, to różnice pomiędzy poszczególnymi wersjami były kolosalne. Chciałbym, aby wybór urządzenia miał większe znaczenie i nie determinował jedynie liczby pikseli wyświetlanych na ekranie. Osobiście miałem tego mały przedsmak. PS4 zakupiłem dla Street Fightera, a Xboksa One dla Killer Instinct. Uważam jednak, że tak powinno to wyglądać z każdym gatunkiem gier.

A czego wy NIE chcecie od kolejnej generacji konsol?

Mateusz Gołąb Strona autora
cropper