Walki czołgów przy Dworcu Zachodnim. Mistrzostwa ligi World of Tanks 2015 za nami!

Walki czołgów przy Dworcu Zachodnim. Mistrzostwa ligi World of Tanks 2015 za nami!

Mateusz Gołąb | 28.04.2015, 17:17

Już po raz drugi z rzędu Warszawa miała zaszczyt stać się na dwa dni europejską stolicą esportu. To właśnie 25 i 26 kwietnia, na ogromnej scenie, zmagały się ze sobą najlepsze drużyny graczy w World of Tanks z całego świata.

Warszawa 25 kwietnia. Stanąłem pod warszawską halą EXPO XXI i wyciągnąłem z kieszeni aparat, by zrobić zdjęcie zakręcającemu kilkukrotnie wężykowi młodych ludzi. Ów kręgowiec wił się niespokojnie na boki sycząc złowrogo wraz z kolejnymi upływającymi minutami. Do otwarcia finałów zostało jeszcze trochę czasu, ale podekscytowany tłum zdawał się z każdą sekundą radzić sobie coraz gorzej z zarządzaniem własnymi nerwami. Nie miałem wyjścia. Przecisnąłem się przez sam środek coraz bardziej niebezpiecznego zawijasa zbijając pojedyncze groźne stęknięcia frazą „przepraszam, ja z mediów”. Po mojej prawej znajdowały się ogromne telebimy przeznaczone dla tych biedaków, którzy zmuszeni byli koczować jeszcze przez długi czas pod budynkiem. Z lewej strony natomiast stał jeden z segmentów hali EXPO XXI – ten, w którym odbywała się cała impreza, a zaraz pod nim zaparkowano dwa czołgi. Wokół Rudego 102 i M4A1 Shermanem kręciła się ekipa prawdziwych wojaków pomagając śmiałkom wdrapać się na machiny.  Brawa dla organizatorów za pomysł wejścia we współpracę z Muzeum Wojska Polskiego! Zrobiłem parę fotek, a następnie udałem się do wnętrza hali.

Dalsza część tekstu pod wideo

 

 

Rebus...

 

 

Wbiłem do środka akurat na inaugurację, więc zignorowałem chwilowo wszelkie stoiska i udałem się bezpośrednio pod główną scenę po czym stanąłem jak wryty. Finały ligi World of Tanks odbywały się w Warszawie po raz drugi. Gdybym miał porównać skalę tegorocznego eventu względem wydarzenia sprzed 12 miesięcy, to jakby przesiąść się z rowerka z doczepionymi kołami na ryczącego, stylowego choppera. Nie zrozumcie mnie źle – w zeszłym roku było fajnie, aczkolwiek wyraźnie stawiano dopiero pierwsze kroki na dosyć ograniczonym terenie Multikina w Złotych Tarasach. Teraz wszystko odbywało się na olbrzymiej scenie z mnóstwem świateł, zawieszonymi pod sufitem telebimami,  a widzowie mogli obserwować wydarzenie z całkiem wygodnych trybun zbudowanych na potrzeby finałów. Gdzieniegdzie rozstawione były również stanowiska komentatorskie. Pomiędzy „areną gladiatorów” a ludem umiejscowiono kwadratowy podest, na którego środku przez cały czas trwania wydarzenia spoczywał  majestatycznie puchar ligi. W tym roku wszystko było „bardziej”. Polski oddział Wargaming.net postawił sobie poprzeczkę na tyle wysoko, że przy okazji kolejnego wydarzenia w Polsce będą musieli stanąć na uszach, by ponownie usatysfakcjonować swoich fanów.

 

 

Wszystko zaczęło się bardzo pompatycznym wstępem, który zapowiadał jak wielką skalę będzie miało całe widowisko. To już nie jest ot, taki sobie turniej e-sportowy, tylko prawdziwe mistrzostwa świata i mamy to szczęście, że możemy gościć finały ligi na naszym domowym podwórku. Na scenie pojawił się szef Wargaming.net – Victor Kislyi, by zapowiedzieć całą imprezę, a później nastąpiła prezentacja drużyn. Zeszłoroczni mistrzowie – NA’VI pojawili się w wielkim stylu, bo najpierw na ekranie mogliśmy obejrzeć ich przylot helikopterem.  Niestety ten rok nie okazał się dla drużyny zbyt łaskawy.

 

 

Zeszłoroczni mistrzowie, czyli drużyna NA'VI, zajęli w tym roku trzecie miejsce

 

 

Pierwszy dzień skupiał się tradycyjnie na rozgrywkach grupowych, a w trakcie drugiego wyłaniano tegorocznych mistrzów. Standardowo w walkach wzięło 12 najlepszych drużyn z całego świata, z czego dwie wystartowały dzięki udzielonej im przez Wargaming.net zielonej karcie. Jedna z tych ekip Kazna Kru – była tegorocznym faworytem publiczności. Niestety ten mieszany, bałkański zespół, chociaż walczył bardzo wytrwale, odpadł w półfinałach pokonany przez Chińczyków z El Gaming, a następnie przegrał w walce o trzecie miejsce z NA’VI. Tegoroczne mistrzostwa obfitowały w wiele ciekawych zwrotów akcji, a największym z nich był chyba mecz finałowy. Nikt nie spodziewał się, że spotkają się w nim Rosjanie z Hellraiders i wspomniane wcześniej El Gaming. Co ciekawe, ostateczny mecz finałowy był wyjątkowo jednostronny. Dalekowschodni gracze zostali praktycznie „rozjechani” przez czołgi przeciwników, którzy prowadzili mecz bardzo agresywnie. W związku z tym finałowa walka przebiegała błyskawicznie. Tegoroczny puchar zdobyli Hellraiders wygrywając wynikiem 7:1.

 

Największym problemem tegorocznych mistrzostw była… hala EXPO XXI. Niestety wymogi bezpieczeństwa nie pozwalały wpuszczać do obiektu więcej, niż 1000 osób jednocześnie, więc zdecydowana większość widzów musiała tłoczyć się pierwszego dnia w kolejce i oglądać zmagania na telebimie. Część z nich, być może również ze względu na pogodę, postanowiła prawdopodobnie drugiego dnia pozostać w domu, bo chociaż trybuny wypchane były po brzegi, to mało kto obserwował ekrany na zewnątrz. Patrząc w przyszłość warto zastanowić się nad miejscem, które pozwoli pomieścić jednorazowo większą ilość zainteresowanych. Tych było naprawdę dużo i widać gołym okiem, że impreza z każdym rokiem staje się coraz większa.

 

 

Czasem ciężko było się przecisnąć pod samą scenę

 

 

Poza główną atrakcją, czyli samymi finałami, można było również odwiedzić kilka stoisk umiejscowionych zaraz za trybunami. Mam wrażenie, że było ich jednak troszkę za mało, aby zająć czas graczom czas pomiędzy poszczególnymi walkami. No i nie każdy przecież ma ochotę przesiedzieć cały dzień oglądając mecze. Sklep z kurtkami, stoisko z Redbullami, możliwość zrobienia sobie zdjęcia z moździerzem i dziwna gierka, która wyglądała jak konkurs imienia biblijnego Onana to niewiele rozpraszaczy, jak na tak ogromną imprezę. Na środku postawiono również ciężarówkę, wokół której porozstawiano specjalne stanowiska z komputerami. W tym miejscu starsi i młodsi śmiałkowie, podzieleni na dwie grupy wiekowe, mogli rozegrać między sobą towarzyskie mecze w World of Tanks.

 

 

Po dwóch dniach oglądania dynamicznych rozgrywek, słuchania krzyków młodocianych fanów czołgów oraz byciu regularnie oślepianym przez skierowane w ludzi reflektory (co to za pomył w ogóle?!) wyszedłem z hali całkiem usatysfakcjonowany. Jestem pewien, że podobne odczucia mieli również wszyscy uczestnicy. Pomimo paru drobnych niedociągnięć trzeba przyznać, że polska ekipa Wargaming.net odwaliła kawał dobrej roboty pod kątem organizacyjnym. W zeszłym roku stawiali pierwsze kroki, a w tym wyprowadzili na ulice działa. Dosłownie. Te czołgi stojące pod halą musieli przecież jakoś przewieźć. Aż nie mogę się doczekać, gdy Mistrzostwa ligi World of Tanks po raz kolejny zawitają do Polski.
 

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do World of Tanks.

Mateusz Gołąb Strona autora

Co jest dla Ciebie ważniejsze - przyjemność czy zdrowie?

Przyjemność
41%
Zdrowie
41%
Dobre sobie - wszystko co robię jest SUPER
41%
Pokaż wyniki Głosów: 41
cropper