Hyde Park: Najbardziej irytująca gra?

Hyde Park: Najbardziej irytująca gra?

Roger Żochowski | 18.01.2013, 20:11

Na pewno w swojej growej karierze mieliście momenty, kiedy chcieliście rzucić padem o ścianę. W dzisiejszym Hyde Parku pytamy o najbardziej irytującą grę (tudzież moment w grze), która doprowadzała Was do szewskiej pasji.

Pytanie tygodnia: Najbardziej irytująca gra?

Dalsza część tekstu pod wideo
 
 
Roger
 

Mam jedną prośbę do osób, które piszą na nasze redakcyjne maile z prośbą o przyjęcie na stanowisko praktykanta czy redaktora PSX Extreme. Podeslijcie na starcie jakieś teksty publicystyczne, namiary na bloga czy Wasze artykuły na innych portalach. Wiadomości, w których piszecie o tym, że interesujecie się grami od X lat niewiele nam mówią. Jasne - fajnie zawsze poczytać jak zaczynaliście z grami wideo, jak rozwijała się Wasza pasja (nie wiem czemu, ale cholernie lubię czytać takie historie - może dlatego, że przypominają mi moje pierwsze kroki), ale na portalach growych czy w piśmie równie ważna co wiedza i doświadczenie jest też umiejętność pisania. Maile, w których nie przedstawiając się pytacie o wysokość zarobków od razu trafiają do kosza.

Borderlands 2 to zabójca czasu - Roman, nasz grafik, przechodzi właśnie grę 4 raz i dalej mu mało. Ja tymczasem zaczynam polowanie na legendarne pukawki i ruszam na Terramorphousa!

Pytanie tygodnia: Na pewno wiele pojedynków w Pro Evo i przekleństwa rzucane, gdy po 6 stu-procentowych sytuacjach, rywal strzelał mi przypadkową bramkę. Pamiętam też za czasów Amigi próby zrobienia Fatality na zepsutym "dżoju" - ileż człowiek nerwów stracił. Z bardziej współczesnych czasów nie zapomnę męczarni z Sephirothem w Kingdom Hearts. Miałem ochotę posadzić dewelopera (tudzież osobę odpowiedzialną za pracę kamery) i kazać mu przejść ten fragment gry, a za każdą stratę życia strzelać w kolana. A i słynne wymierzanie kroczków w starych Tomb Raiderach... było tego trochę.


 

Zax
 
Ten tydzień mija mi pod znakiem szarpania w Family Guy, Crimson Shroud oraz Aero Porter. Różnorodność gameplayowa jest więc zachowana. Recenzje tych tytułów znajdziecie w 186 numerze PSX Extreme (jeszcze kilka dni i zamkniemy ten numer; praca idzie pełną parą). Wymęczyłem też DLC Slinghsot do XCOM-u. Ciągle mam ochotę na więcej świeżych wyzwań od Firaxis. Mam nadzieję, że twórcy Civ 5 w końcu pójdą po rozum do głowy i dadzą nam naprawdę mocarne DLC, z nowymi ufokami, arsenałem itd. Coś, co byłoby naprawdę świeże. Ten tytuł zasługuje na potężne rozszerzenie, nie sądzicie?

Pytanie tygodnia: Największa frustracja? To zdecydowanie z czasów "gównażerskich", jak miałem te 10-13 lat. Wtedy i gry były trudniejsze i ja miałem mniejszą cierpliwość i wytrzymałość, haha. Największe rozgoryczenie pamiętam miałem przy okazji jednej lokacji (dokładnie na planszy szachowej) w trzecich Goblinsach na Amidze (znakomita seria przygodówek). Nie mogłem zaliczyć tej sekcji nawet z opisem, który pojawił się - zdaje się - w Secret Service. Makabra!
 
 
 
Psyko
 

Wow, ładnie naje... nasypało śniegu i mamy śliczną zimę. Chodniki jak zawsze odśnieżone byle jak, ale jest potężny klimacik , choć czasem mróz za mocno szczypnie. Szacun dla dwóch bezdomnych, których widziałem ostatnio pod sklepem w samych sweterkach w romby i z magicznymi miksturami w łapach. To jest survival w ekstremalnych warunkach, a nie jakieś tam Dead Space 3, czy Lost Planet 3.

Wciągnąłem na przestrzeni ostatniego tygodnia drugą część filmowego Berserka, Berserk Golden Age Arc II: The Capture of Doldrey, i dalej sfera techniczna wali plastikiem, ale nie zabrakło gołych cycków Caski i dużej dawki brutalności, więc w ogólnym rozrachunku jest spoko. Do serialu wciąż daleko, ale jeżeli lubicie przygody Gutsa, to warto obejrzeć. Tak samo, jak obie części bazującego na komiksie Millera The Dark Knight Returns. Podstarzały Nietoperz daje radę i nawet duzi chłopcy, którzy wyrośli już z "bajek" powinni dać mu szansę. Bo przecież każdy kiedyś maniakalnie wciągał zeszyty z Mrocznym Rycerzem i czaił się na każdy odcinek Batman The Animated Series na Polsacie i TVP 2, prawda?

 

 



Pytanie tygodnia: Jakieś tam gierki na Segę Genesis, Pegazusa, Grę Telewizyjną Rambo i Amigę 500. Precyzja co do piksela to nie dla mnie.

 

Monika
 

Sylwestrowo-noworoczne wojaże przegoniły mnie niemal po całej Polsce. Po powrocie z gór, wywiało mnie nad morze (bieganie nocą po obsypanej śniegiem plaży jest kozackie!). Gdy wróciłam do domu okazało się, że muszę pozałatwiać sprawy w stolicy, a później do „śledzikowa” trzeba było zawitać... W sumie z 18 dni nowego roku, we własnym domu spędziłam tylko pięć. Dopiero przedwczoraj udało mi się odpalić konsolę, choć pretekstem był nowo nabyty Devil May Cry, to i tak skończyło się na nocnej sesji w FC3.

Czasu wolnego nie było zbyt wiele, ale wczoraj na „dobranoc” tradycyjnie odkopałam starocia pt. „Shaolin Soccer”. Jeśli lubicie wykręcony chiński humor-gorąco polecam!

 



Pytanie tygodnia: Poza wszelkimi grami nie mającymi możliwości odwrócenia osi Y,  jedyna jak przychodzi mi do głowy, to Alone In The Dark. Dla mnie sterowanie w tej grze, było jak jazda kaszlakiem na kapciu, po wiejskiej żwirówce.



 

 

Loganek
 

Od ostatniego piątku czas zleciał mi jak z bicza strzelił i nie zapowiada się na spadek tempa. Najgorsze, że miałem mało czasu na obcowanie z szeroko pojętą kulturą. Oto co zdołałem "zbadać".

Co jakiś czas musi się pojawić książka, która - po przeczytaniu okazuje się stratą czasu. W tym miesiącu, mało zaszczytne miano, zdobywa owoc współpracy Krzysztofa Materny i Wojciecha Manna pt. Podróże małe i duże, czyli jak zostaliśmy światowcami. Jestem w pełni w stanie zrozumieć chęć podzielenia się swoimi przygodami, ale przez całą lekturę miałem wrażenie, że Panowie silą się na humor, co przynosi odwrotny efekt od zamierzonego. Na 208 stron tylko w dwóch miejscach na mojej gębie pojawił się uśmiech. Największe kuriozum stanowi dla mnie fakt, że historie opowiadane przez Manna, a właściwie "jego" litery są koloru różowego co kompletnie zaburza przyjemność czytania. Polecam omijać, ale zrobicie jak zechcecie.

Pamiętam jak wiele lat temu - termin względny - duże wrażenie zrobiły na mnie zapowiedzi F.E.A.R. Teraz, w końcu, w moje ręce wpadła trzecia odsłona rodzinki z piekła rodem. Po ukończeniu F.3.A.R. nie czułem się rozczarowany, ale jednocześnie pozostał we mnie pewien niedosyt fabularny. Trup ściele się gęsto, a właściwie gracz ścieli gęsto trupami, ale trochę bardziej rozwinięte główne postacie nikomu, by nie zaszkodziły. Dobra strzelanka na niedobry wieczór.

Od dawien dawna interesuję się muzyką - niemal każdą. Nie wyobrażam sobie dnia bez posłuchania jakiejś płyty. Ostatnio natrafiłem na informację, że w tym roku nasz kraj odwiedzi Bon Jovi. Z tej okazji wygrzebałem największą składankę tego zespołu i z przyjemnością słuchałem swoich ulubionych kawałków jak np. You Give Love a Bad Name czy Wanted Dead or Alive. Cytując inną piosenkę zespołu - Have a Nice Day.

Pytanie tygodnia: Test Drive Unlimited 2. Uwielbiam wyścigi, ale ten sprawił (a dokładnie model jazdy), że po kilku dniach gra udała się na spoczynek.

 

Diabeu

 

Dzieńdoberek robaczki internetowe. Tego to się zapewne nie spodziewaliście. Syn marnotrawny i zakała ludzkości wygrzebała się z czeliści piekielnych i postanowiła skrobnąć kilka słów. Ciekawi jesteście co tam u mnie? Ano siedzę w Szwecji i montuję turbiny wiatrowe. Robota ciężka i do tego w skrajnych warunkach pogodowych, ale sprawia frajdę, a do tego co miesiąc spływa na konto gruba pajda. Do tego brygada jest wyjątkowo udana, a co sobotę tłoczymy w siebie zupy wysokooktanowe - poniżej 40% nie schodzimy;]

Jak wyjechałem pierwszy raz to mnie nie było jedyne 10 tygodni, wróciłem akurat na święta, ale wystarczy już tych zwierzeń natury zawodowej. Pomimo iż, wolne mam jedynie wieczory to dalej cioram. Na piecu oraz Vitce. Żeby nie było to do pieca podpięty jest padzik od klocka - za stary jestem na klepanie klawiery, ma być wygodnie. Rządzi Dishonored oraz Mark of the Ninja. Oba te tytuły to kwintesencja gatunku - dwa diametralnie inne podejścia do sprawy skradanek, ale oba nad wyraz udane. Nic tylko ciorać i kłuć w plecy, lub też dziurać czaszki z dystansu - me gusta. Jestem pod wielkim wrażeniem nowej edycji filmowego Dredda. Wreszcie ktoś podszedł do tematu tak jak trzeba. Ten badziew z cielakiem Stallone to profanacja godna spalenia żywym ogniem. A jak ktoś myśli, że nowy Dredd to zżynka z The Raid: Redemption, to radzę zapoznać się z tematem i zaprzestać sianie herezji. Helvete!

 



Pytanie tygodnia: Wszystkie Fallouty od Bethesdy, mistrzów zbugowanego kodu i spapranej optymalizacji. Nic tak nie doprowadza mnie do szału jak niedorobiony tytuł, z którego próbuje się zrobić kolejny cud elektronicznego świata. Na pohybel z takim badziewiem, Latający enpece i niewidzialni przeciwnicy to tylko czubek całe góry czynników, które doprowadzały mnie do białej gorączki. Jako, że dbam o zdrowie psychiczne swoje, jak i mojej rodziny, tak też nie tykam produktów Bethesdy nawet kijkiem przez szmatkę.

Źródło: własne
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper