Czołgi, małe dziewczynki i dziwne reklamy - rozmowa z Jasperem Nicolasem z Wargaming.net

Czołgi, małe dziewczynki i dziwne reklamy - rozmowa z Jasperem Nicolasem z Wargaming.net

Mateusz Gołąb | 21.10.2015, 19:00

Podczas Targów Tokyo Game Show 2015 udało nam się porozmawiać z Jasperem Nicolasem - głównym managerem marki Wargaming.net na całą Azję. Zdradził nam parę szczegółów na temat trudności związanych z pracą w Japonii, działaniami jakie podejmują, by dotrzeć do lokalnego odbiorcy oraz prężnie rozwijającej się społeczności.

Mateusz Gołąb: Zacznijmy od tego, jak Wargaming radzi sobie w Japonii?

Dalsza część tekstu pod wideo

Jasper Nicolas: Widzieliśmy się rok temu, prawda? Jak sam widzisz, wiele się zmieniło w stosunku do zeszłego roku, nawet kwestii naszej obecności na targach Tokyo Game Show. Nasze stoisko stało się bardziej otwarte tak, aby wszyscy mogli widzieć co tu się dzieje. Co do samych gier, World of Tanks znalazło się w pierwszej piątce najpopularniejszych pecetowych tytułów w Japonii. To niesamowite, co udało się osiągnąć na tak trudnym rynku. Co najważniejsze, w samej Azji nasze tytuły, World of Tanks, World of Tanks Blitz i World of Warships bardzo szybko rosną na sile. Bardzo cieszymy się z tak ciepłego przyjęcia w Japonii, a także w całej Azji.

Mateusz Gołąb: Japonia jest krajem, w którym na każdym kroku możemy spotkać osoby grające na urządzeniach mobilnych. Niezależnie od wieku. Czy Blitz wybija się na tym rynku spośród waszych tytułów?

Jasper Nicolas: Prawdę mówiąc, nie wybija się i tytuły stacjonarne znajdują się na podobnym poziomie. Kiedy słyszę głosy, że PC w Japonii nie istnieje i rządzą tutaj mobilki oraz konsole, to nie jestem pewien skąd się biorą takie opinie. Mamy tu bardzo lojalnych graczy, którzy są z nami od początku, liczba graczy mobilnych i pecetowych jest mniej więcej wyrównana.

Mateusz Gołąb: Co się zmieniło w obrębie samej społeczności japońskich graczy na przestrzeni ostatniego roku?

Jasper Nicolas: Mogę o nich mówić w samych superlatywach. To bardzo zorganizowana i rosnąca w siłę społeczność. W naszym DNA leży również trzymanie z nią stałego kontaktu. To się odnosi właściwie do całej Azji, nie tylko jednego kraju. Z naszej strony staramy się stworzyć jak najwięcej sposobności do interakcji z nami, chociażby przez obecnośc na takich wydarzeniach, jak Tokyo Game Show. Chcemy aby tutejsi gracze stali się częścią globalnej społeczności.

Przed halą targową nie mogło zabraknąć... czołgu!

Mateusz Gołąb: Jak tegoroczne zainteresowanie waszym stoiskiem?

Jasper Nicolas: Jest ogromne! Jesteśmy naprawdę zaskoczeni tym, o ile więcej osób gości na naszym stoisku, w porównaniu z poprzednim rokiem. Ma to również odzwierciedlenie w naszych siatkach społecznościowych, które zalewane są fotkami. Naszą transmisję na żywo z targów oglądało niemal 50 tysięcy osób jednocześnie. W ogóle jestem pod wrażeniem tych wszystkich kolejek i ogromnej frekwencji. Do tego japońska drużyna urosła w siłę (śmiech). Przeprowadziliśmy na żywo mecz. Nasz zespół międzynarodowy wraz z Victorem, szefem firmy, mierzył się z Japończykami i przegrali z kretesem. (śmiech) Tylko raz udało nam się zremisować i to ledwo. To również jest jakiś wyznacznik zainteresowania naszą grą. Oni wyraźnie urośli w siłę przez ostatni rok, nawet pod względem umiejętności. Na zeszłorocznych targach bez problemu sobie z nimi radziliśmy. Teraz nawet pomniejsze Japońskie drużyny stały się naprawdę dobre.

Mateusz Gołąb: Kraj Kwtinącej Wiśni jest bardzo specyficznym rynkiem. Zauważyłem, że staracie się przystosować w pewien sposób do potrzeb tutejszego odbiorcy. Czy mógłbyś coś powiedzieć na ten temat.

Jasper Nicolas: Jasne! W celu promocji World of Tanks i World of Tanks Blitz weszliśmy we współpracę z twórcami serialu animowanego Girls und Panzer oraz rysownikiem Motofumi Kobayashi (u nas znanym z serii Cat Shit One wydanej nakładem wydawnictwa Wanego dop. Red), który jest jednym z najsławniekszych japońskich artystów skupiających się na tematyce drugiej wojny światowej. Zdajemy sobie sprawę, że tutaj w Japonii jest to ważny element kultury i życia społecznego Ludzie czują się z nim bardzo związani. Nawet jeśli nasze gry pochodzę z innej części świata, to staramy się przyjrzeć specyfice danego miejsca i dopasować do potrzeb odbiorców. Azja jest tu wyjątkowa, zwłaszcza, że sama Japonia dramastycznie różni się pod względme kultury od reszty Dalekiego Wschodu. Wydaje nam się, że jeżeli my będziemy potrafili się przystosować, to odbiorcom z danego kraju prościej będzie przyjąć nasze produkty. Cieszymy się, że przynosi to pozytywne efekty. Podobnie jest z World of Warships. Współpracujemy tu z twórcami serii Arpeggio of Blue Steel i Ars Nova. To pomaga otworzyć nasze hardcore'owe gry dla japońskich graczy.

Mateusz Gołąb: Jak reszta świata reaguje na tego typu działania?

Jasper Nicolas: Rosja albo Europa faktycznie zdają się czasem nie rozumieć naszych posunięć. Trochę inaczej ze Stanami Zjednoczonymi. Wydaje się, że Azja jest im nieco bliższa i zresztą przez dłuższy czas interesują się chociażby japońską animacją. Rozumieją zatem potrzebę przystosowania. Musimy jednak działać w ten sposób, bo te rzeczy są popularne w Azji. Co ciekawe, z początku partnerstwo z twórcami komiksów i animacji było ekskluzywne dla tego regionu, jednak z czasem zaczynały nas dochodzić głosy graczy zachodnich, którzy również chcieli otrzymać do nich dostęp. Staramy się zatem, aby udostępnić je dla całego świata. Mowa tu o chociażby zestawach dodatków z Girls und Panzer. Staramy się przy okazji nie urazić tutaj miłośników historii, więc osoby nie posiadające zainstalowanych skórek i dźwięków nie będą ich doświadczać. Jako ciekawostkę dodam, że Bandai Visual pracuje właśnie nad nowym filmem kinowym z serii Girls und Panzer i nasi specjaliści pomagali Japończykom przy zachowaniu pewnych rzeczy w zgodności z historią.

Mateusz Gołąb. Czy poza współpracą z twórcami komiksów prowadzicie jakieś charakterystyczne działania reklamowe na terenie Azji?

Jasper Nicolas: Zabawne, że pytasz. Dosłonie parę dni temu wypuściliśmy typowo japońską reklamę i obejrzało ją już ponad milion osób. To wyraźny dowód na to, że tutejsze społeczeństwo jest zainteresowane bardzo alternatywną rozrywką. Trafiła ona również na łamy wielu serwisów internetowych, w tym zachodnich.

Mateusz Gołąb: Czy to animowana reklama?

Jasper Nicolas: Właśnie nie! Rzuć okiem sam.

Jasper Nicolas: I co sądzisz?

Mateusz Gołąb: Japończycy lubią tego typu... dziwaczny humor.

Jasper Nicolas: Właśnie! (śmiech) I najwyraźniej trafia on również do niektórych użytkowników z Zachodu, skoro reklama robi furorę nie tylko w Azji.

W tym momencie zaczęliśmy się żegnać, jednak skutecznie zagłuszył nas dźwięk japońskiego popu wydobywający się zza ściany. Na scenie Wargamingu grali młodzi, wygładzeni chłopcy, a wokół piszczały nastolatki - taki widok przywitał mnie, gdy opuściłem press room firmy. To chyba jedyna korporacja na świecie, która robi tak wiele, żeby przypodobać się lokalnemu odbiorcy. Nawet wbrew swoim pierwotnym założeniom i powszechnie panującym w ich grach poważnym, historycznym klimatom. Rynek Japoński jest miejscem szczególnie trudnym do wprowadzania swoich produktów, białoruski deweloper udowadnia jednak, że nie jest to rzecz niemożliwa. Wystarczy spora doza kreatywności i chęć przystosowania się do lokalnej kultury.

 

Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do World of Tanks.

Mateusz Gołąb Strona autora
cropper