O tragicznej dostępności półprzewodników. Kiedy sytuacja wróci do normy?

O tragicznej dostępności półprzewodników. Kiedy sytuacja wróci do normy?

Maciej Zabłocki | 29.09.2021, 21:30

Chociaż kolejny raz podejmuję ten temat, to mam wrażenie, że nawet przez moment nie zbliżyliśmy się do rozwiązania problemu. Pandemiczne pozostałości regularnie dają o sobie znać, a chińskie fabryki nieustannie zmagają się z problemem ogromnej liczby zamówień. Co gorsza, tamtejszy rząd wcale nie ułatwia sprawy, a do głosu doszli nawet ekolodzy. Spójrzmy na obecną sytuację dostępu do elektroniki na świecie.

Problemy z dostępnością chipów nie dotknęły jedynie branży elektronicznej, z którą mamy najwięcej wspólnego. Dotyczą też wielu innych obszarów rynku, bo przecież układy scalone znajdują się dzisiaj praktycznie w każdym przedmiocie. Mocno ucierpiała branża motoryzacyjna (np. Toyota ograniczyła produkcję modelu Corolli o ponad 300 tysięcy sztuk), AGD czy RTV, a to nie koniec, bo kłopoty piętrzą się w sposób kompletnie niespodziewany. Powstał pewnego rodzaju łańcuszek, który napędza kolejne problemy, generujące dodatkowe opóźnienia. Wielka lista przeszkód jest doprawdy długa, dlatego zacznijmy może od raportu firmy Susquehanna Financial Group, która od 2017 roku zbiera dane o dostępności komponentów elektronicznych. Między 2019, a 2020 rokiem, czas oczekiwania na dostępność określonych chipów wynosił od 12 do 13 tygodni. Dziś niestety przekracza 21 tygodni, co jest najwyższym wynikiem w historii pomiarów. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Wszystkie złożone dzisiaj zamówienia muszą, w najlepszym wypadku, zaczekać na realizację aż do 5 miesięcy, a to przecież tylko półprzewodniki, czyli elementy składowe gotowego produktu. Ten trzeba jeszcze poskładać, przetestować, zapakować i wysłać, co dla przeciętnego konsumenta oznacza kilkadziesiąt dni dłuższego oczekiwania na zamówiony towar taki jak karta graficzna, konsola czy wybrany samochód. Zapotrzebowanie na układy scalone rośnie z tygodnia na tydzień i nic nie wskazuje, by sytuacja miała ulec zmianie - już za nieco ponad miesiąc mają zadebiutować najnowsze procesory Intela 12. generacji, lada moment na rynek wskoczy Nintendo Switch OLED, regularnie przecież prezentowane są kolejne smartfony, a w przyszłym roku czekają nas premiery nowych generacji komponentów komputerowych. Płyty główne z chipsetami Z690, pamięci DDR5, nowe Ryzeny i karty graficzne. To niekończąca się pętla z której trudno będzie uciekać. 

Globalna pandemia mocno odbije się na branży motoryzacyjnej 

Analitycy przewidują, że problemy z dostępnością półprzewodników doprowadzą do utraty ponad 110 miliardów dolarów dla producentów samochodów, a to z pewnością przełoży się na ceny dla końcowego klienta. Przecież każda firma musi odbić sobie straty z nawiązką. Dużym wyzwaniem dla światowej gospodarki jest także nadchodząca gwiazdka i listopadowe wyprzedaże. W wyniku pandemii, która dalej obowiązuje w określonych częściach globu, blokuje się porty czy magazyny, bo wykrywane są ogniska koronawirusa. To z kolei wpływa na łańcuchy dostaw, wpadające w zatory z powodu niedostępności załogi zdolnej do wypakowania towarów. Takie, dość spontaniczne i nieprzewidywalne zdarzenia rzutują na dostępność kontenerów zdolnych do przewożenia towarów drogą morską. Tych zaczyna powoli brakować i niewiele można z tym zrobić, a przecież w takich kontenerach przewozi się również surowce potrzebne do wytworzenia dóbr niezbędnych do produkcji urządzeń elektronicznych. 

O tragicznej dostępności półprzewodników. Kiedy sytuacja wróci do normy?

Swego czasu pisałem, że jeden z dyrektorów Intela do sprawy podszedł bardzo pesymistyczne i określił, że sytuacja wróci do normy dopiero w 2023 roku. Nieco bardziej łaskawe dla konsumentów są ostatnie słowa p. prezes AMD - Lisy Su, która oznajmiła, że zwiększonych dostaw chipów możemy oczekiwać już w drugiej połowie przyszłego roku. Ten rok nie był szczególnie łaskawy dla miłośników komputerów stacjonarnych czy gamingu. Wszystkie zaległe zamówienia na sprzęty muszą zostać zrealizowane, a rośnie nam także populacja kopaczy kryptowalut, którzy wcale nie ułatwiają sprawy. Tegoroczne święta Bożego Narodzenia mogą być pod tym względem najgorszymi od wielu lat. Ceny wystrzelą w kosmos, a zniesmaczeni dostawcy będą musieli odbić sobie milionowe straty na opóźnieniach w dostawach (co niesie ze sobą niedotrzymanie zobowiązań, kary finansowe i zredukowanie szacowanych zysków).

Większość części składowych praktycznie każdego urządzenia elektronicznego produkowana jest w Chinach. Niestety tamtejszy rząd nie zamierza ułatwiać sprawy i wspólnie z ekspertami ds. ekologii zadecydował, że trzeba ograniczyć emisję dwutlenku węgla do atmosfery, którego nagromadzono zdecydowanie zbyt wiele. Wszystko z powodu zwiększenia mocy produkcyjnych ogromnych fabryk przemysłowych, które pracują w pocie czoła, by nadrobić gigantyczne zapotrzebowanie. Na szczęście, zakazy nie będą dotyczyć między innymi fabryk TSMC, gdzie produkcji po prostu nie można przerwać z przeróżnych powodów. 

Co gorsza, przez problemy z koronawirusem, Wielka Brytania cierpi na niedobory paliwa, którego przewoźnicy nie mogą dostarczyć na czas, a lockdowny i nakaz siedzenia w domach przyczyniły się do wzrostów cen prądu i gazu. To przełożyło się w Chinach na rządowy pomysł, który zakłada wyłączenie prądu (celem oszczędzania państwowych zasobów) wśród największych kompleksów na kilka godzin w ciągu trzech do czterech dni w miesiącu. Takie rozwiązanie wytworzy duże opóźnienia w produkcji, co z kolei poskutkuje ponownym odroczeniem terminów dostaw. Niewiele można z tym zrobić. Właściciele niektórych fabryk zarzekają się, że odpalą swoje awaryjne agregaty prądotwórcze czy silniki diesla i sprawa przybierze jeszcze gorszy obrót. Nie wspominając już o faktycznym, globalnym ociepleniu kumulowanym przez nagromadzenie dwutlenku węgla. Tego typu przypadki można dosłownie mnożyć i chociaż pisząc to mam wrażenie, że opisuje scenariusz science-fiction, to pandemia dosłownie wywróciła światowe łańcuchy dostaw do góry nogami.

O tragicznej dostępności półprzewodników. Kiedy sytuacja wróci do normy?

Teraz, żeby oszczędzać te surowce, Chiny planują wprowadzić jeszcze więcej ograniczeń w działaniu swoich fabryk. Wszystko wskazuje na to, że prawdziwe problemy z dostępnością półprzewodników dopiero nadejdą. Ciekawe statystyki docierają nieprzerwanie z branży motoryzacyjnej. W wyniku pandemii, na światowe drogi nie wyjechało aż 4,2 mln samochodów, co daje ok. 22,9% całkowitej produkcji z 2019 roku. Co gorsza, wytworzenie, dla przykładu, wafli krzemowych wcale nie jest takie proste, wymaga bowiem połączenia ze sobą kilkudziesięciu milionów ścieżek na powierzchni jednego milimetra kwadratowego. Zawsze jakaś partia tych komponentów odpada już na starcie i nie przechodzi testów jakościowych. A co, jeżeli z powodu zwiększonego zapotrzebowania i dużo większych nakładów pracy, niektóre części nie będą spełniały wyśrubowanych norm docelowych odbiorców? Znane są już takie przypadki jak u Apple, które odrzuciło kilka milionów paneli OLED od chińskiej firmy, bo nie spełniały ich bardzo rygorystycznych wymogów jakościowych. 

Niestety, czekają nas kolejne problemy z dostawami, podwyżki cen i mnóstwo stresu. Nie znajdziemy zbyt szybko PlayStation 5 na półkach sklepowych, a kosmiczne kwoty za karty graficzne obniżą loty dopiero za 10 do 12 miesięcy, o ile nic w międzyczasie nie pogorszy sytuacji. Do tego momentu musimy uzbroić się w cierpliwość. Mam nadzieje, że ten koszmar zakończy się na dobre w 2023 roku, a niestety 2022 dalej będzie "przejściowy", chociaż powinniśmy już powoli wychodzić wtedy z globalnego kryzysu. Do usłyszenia! 

Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper