Back 4 Blood – grałem w nową grę twórców Left 4 Dead. To może się udać

Back 4 Blood – grałem w nową grę twórców Left 4 Dead. To może się udać

Wojciech Gruszczyk | 09.08.2021, 23:04

Od miesięcy czekałem na możliwość wskoczenia na serwery Back 4 Blood, a dzięki pierwszej becie miałem okazję się przekonać, że Turtle Rock Studios ma dalej „to coś” i potrafi zapewnić ekscytującą kooperacyjną pozycję. Studio nie zapomniało o najważniejszych elementach gry przepełnionej zombiakami, ale pozostawiło mnie z całym workiem pytań.

Left 4 Dead i Left 4 Dead 2 zadebiutowały na rynku w 2008 i 2009 roku. Gry wpłynęły na wielu graczy, a ja śmiało mogę uznać się za jednego z wielkich fanów tego IP – w czasie studiów specjalnie dla produkcji Turtle Rock Studios zamówiłem dodatkowe połączenie sieciowe na stancji, by nocami móc ogrywać misje ze znajomymi. Od tego czasu wiele na rynku się zmieniło, dostaliśmy dziesiątki produkcji nastawionych na kooperację, jednak zapowiedź Back 4 Blood nie bez powodu wywołała wśród wielu graczy duże emocje. Twórcy L4D wracają do „swojego świata”, proponując tytuł, który na papierze mógłby nazywać się Left 4 Dead 3. Siadając do PS5 i uruchamiając betę miałem jednak sporo pytań i niestety na część z nich nie otrzymałem odpowiedzi.

Dalsza część tekstu pod wideo

Czy Back 4 Blood zapewnia oczekiwane wrażenia?

Back 4 Blood – grałem w nową grę twórców Left 4 Dead. To może się udać

Na dobry początek Turtle Rock Studios udostępniło jedną kampanię składającą się z kilku misji, które nie wymyślają koła na nowo – w pierwszej kolejności wybieramy jednego z bohaterów, a następnie przedzieramy się przez fragmenty miasta z punktu A do punktu B. Pomiędzy wyzwaniami wpadamy do schronów, gdzie możemy wydać znalezioną walutę, by sięgnąć po mocniejszy sprzęt. W międzyczasie korzystamy z kart, które wpływają na rozgrywkę i brniemy poprzez następne lokacje.

Pod względem rozgrywki Back 4 Blood to w zasadzie „stare-dobre Left 4 Dead” i to zdecydowanie najlepsza wiadomość, którą uzyskałem po pierwszych testach gry. Gameplay nie został w niepotrzebnie zmieniony, a nowości nie zaburzają dobrze zapamiętanych wrażeń – nadal trzeba zwracać uwagę, by nie wywołać hałasu, walczymy z mniejszymi grupami krwiożerczych bestii, a od czasu do czasu musimy specjalnie zadbać o harmider, by pchnąć fabułę do przodu. Tutaj twórcy nie zaskakują, co jest dobrą i zła wiadomością – fani powinni być zachwyceni, ale jeśli odbiliście się od pierwotnej koncepcji L4D, to raczej nie macie czego tutaj szukać.

Deweloperzy jednak odrobili zadanie domowe w kwestii czucia broni oraz wrażeń związanych z nadciągającymi hordami. Wszystkie akcje, podczas których widzimy nadbiegające dziesiątki wrogów robią duże wrażenie i potrafią mocno wymęczyć, bo w Back 4 Blood nawet najzwyklejsi przeciwnicy dają radę obalić gracza i skończyć jego marny żywot. Dziesiątki „zwykłych” truposzy atakują niemal ze wszystkich stron, często wypuszczając na środek jednego-większego stwora. Emocji tutaj nie brakuje, a poziom trudności jest na tyle wysoki, że na późniejszych etapach zabawy jeden pochopny ruch może sprawić, że cała drużyna musi wrócić do schronu i rozpocząć próbę od początku. W trakcie bety kilkukrotnie siadałem do rozgrywki, ale zdecydowanie nocne sesje w słuchawkach dawały mi najwięcej frajdy – to oczywiście nie jest standardowy horror, ale w niektórych sytuacjach emocje sięgały zenitu.

Back 4 Blood z różnymi broniami, kartami i sporym wyzwaniem?

Back 4 Blood – grałem w nową grę twórców Left 4 Dead. To może się udać


Pierwsze trzy dni Back 4 Blood to za mało, by określić, czy pozycja odniesie sukces, ale cieszy mnie, że Turtle Rock Studios nie przekombinowało. Obawiałem się, że zespół zdecyduje się na zmianę formuły, pewne udziwnienia, tymczasem podczas rozgrywki otrzymałem znane-oczekiwane wrażenia.

Poziom trudności Back 4 Blood oferuje pozytywnego kopa, misje są jednak bardzo klasyczne i w gruncie rzeczy skierowane do jednej grupy odbiorców. Mam jednak wątpliwości, że bez dobrego zespołu trudno będzie podejść do pozycji, gdyż czasami nawet z mniej rozgarniętymi graczami przebicie się przez kolejne hordy było niełatwą przeprawą. Z jednej strony to świetna wiadomość, ale zdaję sobie sprawę, że dla niektórych może to być spory problem.

Nadal nie jestem przekonany do kart oraz trybu PVP, ale z uśmiechem na ustach przywitałem cross-play już podczas bety – dzięki premierze w Xbox Game Pass możemy mieć pewność, że chętnych do gry nie będzie brakować. Teraz szykuje się na drugą fazę testów, podczas których ponownie ochoczo sprawdzę pozycję. I zachęcam do wypróbowania gry wszystkich fanów Left 4 Dead, bo może okazać się, że spotkamy się na serwerach.

A może mieliście okazję zagrać? Jak oceniacie pierwsze testy Back 4 Blood?

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper