Nowa generacja stawia na starszego gracza
Procent gier dla dorosłego odbiorcy jest na najnowszych konsolach wyższy w stosunku do poprzedniej generacji, a nie chodzi przecież wyłącznie o treść. Twórcy gier free-to-play z mikropłatnościami celują w dorosłych graczy - z kartą kredytową i zbyt małą ilością wolnego czasu.
Konsole dawno już przestały być prezentem komunijnym z kolorowymi zwierzaczkami skaczącymi po ekranie. Poruszają coraz poważniejsze tematy i odcinają się od miana zabawki dla dzieciaków. Rodzice przestali być tylko budżetem na gry dla swoich pociech, a grający dorośli to dziś nic dziwnego.
Szef firmy badającej rynek gier wideo EEDAR, Geoffrey Zatkin, zauważył różnice porównując oznaczenia wiekowe gier z pierwszych trzech miesięcy po premierze PS3 i PS4:
Tytułów dla dorosłych mamy dwukrotnie więcej po pierwszych miesiącach PlayStation 4 na rynku, chociaż to gry "dla wszystkich" wciąż królują (duża w tym rola masy przystępnych indyków). Oczywiście wystarczy wrzucić cycki czy krew, żeby ograniczenie wiekowe poleciało w górę, jednak taki wzrost ma znaczenie.
Kiedyś ważnym było sprzedanie samej gry, dziś coraz większą rolę mają dostępne do ściągnięcia płatne dodatki. Na wykresie poniżej przedstawiono średnią ilość płatnych DLC na grę w poszczególnych latach, przy czym szare słupki pomijają gry muzyczne jak Guitar Hero i Rock Band, których masa dodatkowych piosenek zawyżała średnią całości:
Ważny jest więc gracz z portfelem, z własnym przychodem. Gry free-to-play nastawione są na zarabianie poprzez mikrotransakcje, które skracają mozolny proces zbierania ekwipunku czy dobijania wysokiego poziomu doświadczenia. Dzieciaki mają dużo czasu i płacić nie muszą, więc po co kierować do nich cokolwiek? Pamiętacie (czy w ogóle słyszeliście o) ?
Jakie są Wasze odczucia? Zauważyliście mniejszą liczbę gier dla najmłodszych? Ile DLC kupiliście od początku tego roku?
