Warriors: Legends of Troy, odpalamy...

Gry
1040V
Warriors: Legends of Troy, odpalamy...
Pyszny. | 16.03.2011, 18:29
PS3

Dziś do redakcji, zupełnie z zaskoczenia, przyleciała płytka z Warriors: Legends of Troy, najnowszą propozycją Tecmo Koei wydawaną na terenie Polski przez firmę Galapagos. Nigdy nie słyszeliście o tym tytule? Spoko, na PS3Site opublikowaliśmy na jego temat CAŁEGO newsa. Jednego. Niestety, w momencie gdy redakcyjny kurier dostarczył płytkę, Nariko nagle schowała nos w papierach sklepowych, a Guger poszedł pomagać "pakować paczki" (nieistotne, że pakowanie miało się odbyć za jakieś 2 godziny). Grę do recenzji chciałem wcisnąć Vergilowi, ale mnie wyśmiał... Skoro więc nikt gry nie chce, to jedyny prawdziwy redakcyjny Hardkorowy Gamingowy Koksu będzie musiał się z nią zmierzyć. No i się zmierzyłem, o zgrozo...Dziś do redakcji, zupełnie z zaskoczenia, przyleciała płytka z Warriors: Legends of Troy, najnowszą propozycją Tecmo Koei wydawaną na terenie Polski przez firmę Galapagos. Nigdy nie słyszeliście o tym tytule? Spoko, na PS3Site opublikowaliśmy na jego temat CAŁEGO newsa. Jednego. Niestety, w momencie gdy redakcyjny kurier dostarczył płytkę, Nariko nagle schowała nos w papierach sklepowych, a Guger poszedł pomagać "pakować paczki" (nieistotne, że pakowanie miało się odbyć za jakieś 2 godziny). Grę do recenzji chciałem wcisnąć Vergilowi, ale mnie wyśmiał... Skoro więc nikt gry nie chce, to jedyny prawdziwy redakcyjny Hardkorowy Gamingowy Koksu będzie musiał się z nią zmierzyć. No i się zmierzyłem, o zgrozo...

Włożyłem płytkę z Legends of Troy do konsoli i... brak instalacji, pierwszy plus. Później całkiem nieźle zrealizowane filmiki wprowadzające, zdecydowanie na modłę, żeby nie powiedzieć, iż kopiujące te z God of War. To zrozumiałe, albowiem tytuł ten także traktuje o wydarzeniach mitologicznych, dokładniej o ataku Grecji na Troje wywołanego pojmaniem pięknej Heleny. Pomyślałem sobie, że może być nawet całkiem nieźle. Że IGN, wystawiając produkcji ocenę 2/10, z pewnością się myli. Że to wszystko na potrzeby rozrywkowe. Że dla kliknięć. Że to, że tamto. Przecież ta gra nie może być aż tak słaba, prawda?

Dalsza część tekstu pod wideo

Może...


Niestety, po chwili na ekranie mojego telewizora ukazały się dwie postaci. Pierwsza, bliżej niesprecyzowany wojownik grecki o aparycji narkomana pałętającego się po ulicach Stanów Zjednoczonych w latach 70-tych. Drugi z kolei, wyglądający niczym hardy i zahartowany w bojach Skandynaw, mający lśniące blond-włosy, w którego przyszło mi się wcielić. Jakież było moje zdziwienie, gdy po kilkunastu sekundach dowiedziałem się, iż to Achilles... Nie powiem, głosy postaci dobrane zostały całkiem skrupulatnie. Bardzo przyjemnie słucha się tandetnych, tragicznych i absolutnie nielogicznych dialogów. Zresztą, cała logika wypowiedzi wydaje się być absurdalna. Wyobraźcie sobie, że ogromna flota grecka zbliża się ku wybrzeży Troi. Bliżej niesprecyzowana ilość statków, pewnie kilkaset lub kilka tysięcy, znajduje się już w odległości, bagatela, około 1 kilometra od brzegu. Jakie jest więc pierwsze pytanie rzucane w stronę głównego bohatera w grze? Tadaaaaam...

- Jak myślisz, zauważyli nas?

- Tak...

No nic, pomyślałem że nie o dialogi tutaj chodzi. Wypadłem więc z całą bandą greckich żołnierzy na brzeg i rozpoczęła się jatka. Trojańscy wojownicy, jak jeden mąż, prezentują się... identycznie, padają po jednym ciosie i mają zanik mięśni w nogach. W sensie, że się nie ruszają. Serio. Stoją w miejscu i czekają, aż podejdziemy i zetniemy im łby. Muszę stanąć naprzeciwko takiego delikwenta i odczekać jakieś 5 sekund, by ten łaskawie zdążył w ogóle zebrać się do zadania mi ciosu. Zwróćcie uwagę, że mówię o zbieraniu się, albowiem cios właściwy pada po jakich 7-8 sekundach. Ich jedyną zaletą jest to, iż występują w ilościach hurtowych. Tylko co z tego, skoro stoją jak kołki i nie potrafią walczyć wręcz? Wszystko toczy się w tak ślamazarnym tempie, że już po 20 minutach od odpalenia gry myślałem o wyrzuceniu konsoli za okno. I nagle pojawił się nowy rodzaj przeciwników (!!!)...

PONIŻEJ WIDEO PRZEDSTAWIAJĄCE PIERWSZE MINUTY Z GRY:


httpvh://www.youtube.com/watch?v=MiJrlJ86MGM

Właściwie, to nie nowy, bo byli to ci sami wojownicy trojańscy, z jakimi miałem do czynienia od początku gry. Ale mieli tarcze! Co za nowość, jestem w szoku! Trzeba wcisnąć trójkąt, by takiego delikwenta rozbroić, ewentualnie krzyżyk, by uderzyć go tarczą w twarz, a gdy już odrzuci swą pawęż, możemy spokojnie wykończyć go... jednym, może dwoma cięciami lub... efektownym finisherem polegającym na przebiciu gardła! Woaaaaah! Jeżeli kiedykolwiek mieliście okazję zapoznać się z którąkolwiek z odsłon Dynasty Warriors, doskonale wiecie o czym mówię. Weźcie jednak przymiarkę na to, że w Warriors: Legends of Troy wszystko zrealizowane zostało 4x gorzej i 8x bardziej ślamazarnie. Jedynym urozmaiceniem jakie czekało na mnie podczas pierwszych 40 minut spędzonych z grą to... aż trzech sub-bossów oraz pewna miejscówka, która co rusz zalewana była gradem strzał przed którymi trzeba było bronić się przy pomocy tarczy, wciskając przycisk R1.

I nieważne, że trwało właśnie pełne zwarcie. Gdy zaczęły lecieć strzały, czas jakby stawał w miejscu i tak my, jak i nasi oponenci podnosiliśmy tarcze do góry i przestawaliśmy dźgać się włóczniami czy innymi mieczami. Po ostrzale wszystko wracało do normy. Czegoś takiego nie widziałem nigdy. Serio. Producenci pamiętali także o zaimplementowaniu opcji bloku (która notabene średnio działa, ale to szczegół), a także możliwości rzucania się "na szczupaka" w wybranym kierunku, ot tak, żeby móc uciec przeciwnikom, którzy stoją jak kołki i zachowują się niczym żółwie lądowe w akwenie wodnym...

httpvh://www.youtube.com/watch?v=fZapXLTn47w

Jeśli nie wytrzymam psychicznie, wybaczcie...


Recenzja Warriors: Legends of Troy, jak Bóg da, ukaże się na PS3Site na dniach. Jeżeli tylko wytrzymam psychicznie i uda mi się dotrwać do napisów końcowych, raczej sporządzę dla Was odpowiednią recenzję. Kto wie, może w kolejnych etapach gry znajdziemy w niej przeciwników noszących hełm (!). Albo rękawice ochronne (!!) lub... zbroje (!!!)? To byłoby coś. A tak całkiem serio to... na dniach dowiecie się, czy Warriors: Legends of Troy to gra tragiczna w pełni, czy tylko w części. Bo o tym, że mamy do czynienia z tragedią, przekonany jestem już po 30 minutach spędzonych z tym tytułem... [Pyszny]

Źródło: własne

Komentarze (17)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper