Retrobeściaki: Samochodowe rozpierduchy

Gry
1408V
Retrobeściaki: Samochodowe rozpierduchy
Roger Żochowski | 12.02.2011, 11:00

Samochodowe rozpierduchy były za czasów pierwszego PlayStation prawdziwym objawieniem rynku. Jako wielki wielbiciel tego zapomnianego już nieco gatunku gier, zawsze z przyjemnością wracam pamięcią do tego pięknego okresu...

Samochodowe rozpierduchy były za czasów pierwszego PlayStation prawdziwym objawieniem rynku. Jako wielki wielbiciel tego zapomnianego już nieco gatunku gier, zawsze z przyjemnością wracam pamięcią do tego pięknego okresu...xxxxx

Dalsza część tekstu pod wideo

 

Zagorzałym fanem gier wyścigowych (no może poza kolejnymi odsłonami Test Drive i gier z serii Toca), nigdy nie byłem, jednak w samochodowe rozpierduchy zagrywałem się całymi dniami, odkrywając w nich wszystko, co tylko możliwe. Poniżej przedstawiam Wam moje subiektywne TOP 5, wraz z listą uzupełniającą kilku przewijających się na przestrzeni lat produkcji, w które dane mi było zagrać.
 

 

5. Carmageddon I & II
 

Dwie pierwsze odsłony Carmageddon to dziś produkcje kultowe, uważane przez ogół za klasykę. Tytuły te charakteryzowały się przede wszystkim sporą dawką brutalności (były zresztą inspirowane filmem "Death Race 2000" z 1975 roku). Jednym z naszych zadań było dla przykładu rozjechanie jak największej ilości ludzi (tudzież krów), czemu oczywiście towarzyszyły fontanny tryskającej posoki. Opancerzone fury, świetny jak na tamte czasy model zniszczeń, ostra ścieżka dźwiękowa (Fear Factory, Iron Maiden, Sentience) i chora wręcz frajda z rozjeżdżania kolejnych zastępów cywili. Tak, to były czasy.
 


 

 

 

4. Interstate '76/'82
 

Protoplasta Vigilante 8, wydany lata temu na pecety przez Activision. Lata siedemdziesiąte, kryzys paliwowy, samochodowe gangi pałętające się po terenach USA, oraz główny bohater (Groove Champion), który postanawia pomścić śmierć swojej siostry. Do ukończenia czekało nas kilkanaście misji, podczas których zasiadaliśmy za kółkiem przeróżnych, uzbrojonych po zęby pojazdów. Oczywiście cała zabawa rozgrywała się w postnuklearnych sceneriach zrujnowanych Stanów Zjednoczonych. Wydana 2 lata później kontynuacja oferowała więcej tego, z czym mieliśmy do czynienia w pierwszej części gry, pozwalając nam powozić się między innymi ulicami Las Vegas.
 


 

 

 

3. Vigilante 8/Second Offense
 

Amerykę (a jakżeby inaczej), dopadł kryzys. Wyczerpujące się złoża ropy naftowej pogrążyły kraj w chaosie, a na całym niemal teranie USA, trwa nieustanna walka o przeżycie. Po jednej stronie znajdują się zepsuci do szpiku kości Coyotes, grabiąc i niszcząc to co ocalało, po drugiej do walki przystępują Vigilantes, chcący przywrócić ład i porządek. A wszystko to w klimatach lat 70-tych (alfons w afro i "dzwonach" głównym bohaterem!), przyprawionych funkiem i ostrym rockiem. Story Mode z ośmioma postaciami do wyboru (po 4 z każdej "nacji"), dawało w tamtych czasach radę, tym bardziej, że każda z nich dysponowała charakterystycznym dla siebie pojazdem (klasyki amerykańskiej motoryzacji). Model jazdy był dużo bardziej realistyczny niż w konkurencyjnym Twisted Metal, a niesamowitą wręcz frajdę dawała demolka otoczenia. Wysadzić można było niemal każdy budynek, czemu towarzyszyły efektowne eksplozje i szczegółowa wizualizacja zniszczeń. Sequel nie odbiegał specjalnie od pierwowzoru, dostarczając nam więcej tego, co pokochaliśmy w pierwszej części. Póki co na kontynuację nie ma jednak żadnych szans...
 


 

 

 

2. Twisted Metal
 

Pierwsza odsłona Twisted Metal pojawiła się w roku 1995, jednak dopiero sequel przyciągnął mnie do gry na długie miesiące. Nad projektem czuwało Single Track pod przewodnictwem samego Davida Jaffe'a, którego szanuje nie tyle za pierwszą część God of War, co właśnie za serię Twisted Metal. Fabuła kręciła się wokół mrocznego Calypso, który zorganizował turniej dla zmotoryzowanych szaleńców obiecując wygranemu spełnienie jego życzenia. 12 zawodników (Axel rulez!), masa broni (w tym specjale dla każdego wehikułu), oraz 8 zróżnicowanych aren (nie ma to jak puścić z dymem Paryż). Niestety, wraz z trzecią odsłoną gry seria zeszła na psy (tworzyło ją 989 Studios) i choć czwórka okazała się o niebo lepsza, nie była w stanie dobić do poziomu dwójeczki. Z marazmu serię wyciągnęło dopiero niezwykle mroczne Twisted Metal: Black na PS2 (ciężki i chory klimat potęgowany klimatycznymi wstawkami i porypanymi charakterami), oczywiście pod dowództwem Davida, który wrócił do gry wraz ze studiem Incognito Entertainment. Nie muszę chyba dodawać, że nadchodząca wielkimi krokami wersja na PS3, to jedna z najbardziej wyczekiwanych przez mnie produkcji nas konsole obecnej generacji.
 


 

 

 

1. Rogue Trip: Vacation 2012
 

Nie skłamię jeśli stwierdzę, że w Rogue Trip zagrywałem się namiętnie blisko 4 lata i wciąż z miłą chęcią wracam do tego tytułu. Za grę odpowiedzialne było Single Track, twórcy kolejnych odsłon Twisted Metal, jednak tym razem ta utalentowana ekipa podeszła do tematu w bardzo jajcarski sposób. Dzięki temu do walki mógł przystąpić pojazd z wielką parówą na dachu (specjal rządził), demoniczna panienka kierująca szkolnym autobusem, psychopatyczny doktorem za kółkiem karetki, tłusta wersja Elvisa czy lolitka uzbrojona w... zastęp pudelków! Do tego świetny soundtrack (kawałek z drugiej planszy zaczynający się od "Big Daddy, what's goin on", nucę do dziś), zabawa z dostarczaniem turysty w wybrane miejsca (a łatwo o niego nie było), świetne bronie (zdalnie sterowane rakiety rządziły), niezwykle wciągający tryb "kariery" (każdy z bohaterów miał swoje, zwariowane zakończenie), spore możliwości destrukcji otoczenia i w końcu bardzo ciekawie zaprojektowane plansze. Szkoda, że nigdy nie doczekaliśmy się sequela...
 


 

 

Lista rezerwowa:

Fani tematu mogli też na przestrzeni lat zainteresować się takimi tytułami jak Dead In The Water (rozpierducha, w której rolę samochodów przejęły motorówki), 187 Ride or Die (produkcja Ubisoftu w klimatach gangsta rapu), Full Auto (średniak od Segi) czy Death Rally (pierwsza gra twórców Alana Wake'a). Trochę inny rodzaj samochodowej rozpierduchy, ale dający również sporą frajdę dostarczyły takie gry jak Destruction Derby (a zwłaszcza słynne areny), Demolition Racer (fajna opcja z naskakiwaniem na dach przeciwnika) czy chociażby Runabout (sialiśmy spustoszenie na ulicach takich miast jak San Francisco czy Nowy Jork). A Wam, które tytuły zapadły najbardziej w pamięć?



 

Źródło: własne

Komentarze (28)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper