Microsoft sfinansuje film "Halo"?

Są na to duże szanse - w każdym razie Microsoft twierdzi, że "mityczny" już film na pewno powstanie w bliższej czy dalszej przyszłości. Podobno wszyscy tego chcą - reżyser, szefowie wytwórni filmowych i bossowie z Redmond. W czym więc problem?
Są na to duże szanse - w każdym razie Microsoft twierdzi, że "mityczny" już film na pewno powstanie w bliższej czy dalszej przyszłości. Podobno wszyscy tego chcą - reżyser, szefowie wytwórni filmowych i bossowie z Redmond. W czym więc problem?




"To przez prawników. Gdy wzięli się za przeglądanie i ustalanie kontraktów, wszystko się rozpadło. Problem był w tym, że wytwórnia filmowa nie mogłaby zarobić żadnych pieniędzy na tej marce, poza samym filmem"
- stwierdził szef zajmującego się marką Halo 343 Industries Frank O'Connor, kiedyś pracownik Bungie. Mówiąc inaczej, Microsoft trzyma wszystki sznurki i nie zamierza wypuścić z rąk czegokolwiek, poza prawami do samego filmu. A to odcina potencjalnych producentów obrazu od dodatkowych źródeł dochodu, które standardowo istnieją w tym przemyśle (gadżety, licencje itp.).
Czy jakakolwiek wytwórnia filmowa zgodzi się na twarde prawa MS aby zrobić film? Nie wiadomo, ale...
"Film Halo powstanie. Nie potrzebujemy go, ale chcielibyśmy. Chcielibyśmy aby mamy naszych graczy go obejrzały, ponieważ podobaliby się im nasi bohaterowie. Może nawet sami go sfinansujemy"
- zakończył tajemniczo i żartobliwie jednocześnie Frank, wspominając też, że niewykluczony jest serial telewizyjny. No jasne - jak czesać kasiorę, to na całego. Ale może najpierw jednak skupcie się na owej "mitycznej" produkcji i miejmy to nareszcie z głowy? Bo sama "historia powstawania filmu" robi się już powoli niesmaczną, mydlaną operą. A dziesiątki innych filmów opartych na grach powstają bez bólu - nawet Uwe Boll nie ma z tym problemów i leci hurtem...