Smutny koniec legendy? Homofobiczny atak na Stranger Things 5 [SPOILERY]
Długo wyczekiwany finał Stranger Things miał być świętem popkultury, a stał się światopoglądowym polem bitwy. Piąty sezon hitu Netflixa padł ofiarą zmasowanego tzw. „review bombingu” zaledwie kilka godzin po premierze.
Powodem nie jest jednak jakość efektów specjalnych czy gra aktorska, lecz domknięcie wątku Willa Byersa. UWAGA NA SPOILERY!
Scenariusz braci Duffer od dawna sugerował, że Will darzy pewnym uczuciem swojego przyjaciela Mike'a. W finałowych odcinkach twórcy postawili kropkę nad „i”, dając tej postaci w pełni wybrzmieć emocjonalnie. Choć krytycy chwalą ten zabieg za autentyczność i wrażliwość, część widzów zareagowała agresją. Serwisy agregujące opinie, takie jak Rotten Tomatoes czy Metacritic, zostały zalane ocenami 0/10 i 1/10.
W komentarzach dominują oskarżenia o „wciskanie ideologii na siłę”. Skala zjawiska jest tak duża, że ocena użytkowników drastycznie rozjechała się z notami recenzentów, którzy uznali ten sezon za jeden z najlepszych w historii telewizji. Platformy rozważają teraz czasowe zablokowanie możliwości dodawania opinii, aby ostudzić emocje.
Obsada serialu, w tym Noah Schnapp wcielający się w Willa, wielokrotnie podkreślała, że ta ewolucja bohatera była planowana od samego początku. Niestety, dla wielu „antyfanów” logiczny rozwój postaci okazał się pretekstem do „internetowego wandalizmu”. Zamiast dyskutować o epickim starciu z Vecna, sieć debatuje dziś o tym, kogo wolno kochać w Hawkins.
To smutny obraz współczesnego odbioru kultury, gdzie artystyczna wizja przegrywa z uprzedzeniami. Pozostaje mieć nadzieję, że historia obroni się sama, a kurz po ideologicznej burzy wkrótce opadnie, pozwalając docenić kunszt finału jednego z najlepszych seriali jaki powstał.
