Riot Games kontra gracze. Twórcy odmawiają zmiany mechaniki jednej postaci mimo ogromnej krytyki
League of Legends ma nowego wroga publicznego. Mel Medarda, mimo fatalnych statystyk, jest banowana częściej niż najsilniejsi bohaterowie mety. Gracze mają dość, a Riot stanowczo odmawia zmian.
Mel to prawdziwy paradoks Summoner's Rift. Choć wygrywa zaledwie 46% meczów, jej ban rate sięga astronomicznych 50%. Użytkownicy wolą stracić cenne wykluczenie, niż ryzykować spotkanie z nią na alei. To ewenement - zwykle banuje się postacie zbyt potężne, jak Malphite, a nie te, które statystycznie gwarantują porażkę. Sytuacja ta pokazuje głęboki problem z obecnym stanem gry.
Wszystko przez jej umiejętność W, która automatycznie odbija pociski w stronę rzucającego. Mechanika ta jest powszechnie uznawana za toksyczną, ponieważ karze przeciwnika za samą próbę podjęcia walki. Społeczność grzmi na forach, że to nie jest kwestia balansu liczbowego, ale fundamentalnie wadliwego designu, który po prostu psuje zabawę. Fani żądają usunięcia tej funkcji, nazywając ją błędem projektowym.
None of Mel's abilities will get replaced because the designer wants to keep her "uniqueness" and "identity"
byu/Luliani inleagueoflegends
Riot Games pozostaje jednak nieugięte w swojej decyzji. Projektant Myles Salholm oświadczył, że studio nie planuje żadnego reworku, chcąc za wszelką cenę zachować „unikalną tożsamość” bohaterki. Gracze boją się teraz najgorszego scenariusza, że zamiast naprawy mechaniki, twórcy drastycznie osłabią statystyki Mel, czyniąc ją całkowicie bezużytecznym „troll pickiem”, którym nikt nie będzie chciał grać.
Konflikt na linii deweloperzy-społeczność narasta z każdym dniem. Riot broni swojej wizji artystycznej, podczas gdy gracze domagają się grywalności. Wygląda na to, że Mel Medarda pozostanie koszmarem kolejek rankingowych na długo - albo jako postać permanentnie banowana przez wrogów, albo jako niechciany ciężar dla własnej drużyny, którego nikt nie potrafi zbalansować.