Fatalny powrót uznanej serii. Miał być HIT, a wyszła KASZANA
Wierni fani beat 'em upów liczyli na wielki i przyjemny powrót uznanej serii. Jak się jednak okazało... twórcy nie zapewnili oczekiwanej jakości i zawartości.
Double Dragon Revive miało być nowym otwarciem dla jednej z najważniejszych serii w historii gatunku, ale ostatecznie trudno tu mówić o triumfalnym powrocie.
Wielki powrót serii z 1987 roku miał przypomnieć o złotej erze beat ’em upów, ale Double Dragon Revive zebrało bardzo przeciętne opinie – średnia ocen na poziomie 61-62% mówi wiele. Zamiast hitu, gracze otrzymali tytuł, który trudno uznać za godnego spadkobiercę kultowych odsłon.
Recenzenci zgodnie chwalą grę za płynną animację postaci, dobrze zaprojektowane modele bohaterów oraz satysfakcjonujące efekty uderzeń, które faktycznie oddają klimat starych automatów. Niektórzy zwracają uwagę, że system walki potrafi dawać frajdę w krótkich sesjach, a nostalgiczna ścieżka dźwiękowa przywołuje wspomnienia dawnych odsłon. Twórcy oddali też do dyspozycji graczy kilka znanych twarzy z serii, co dla fanów stanowi miły ukłon w stronę historii marki.
Niestety, na tym kończą się dobre wiadomości. Krytycy wytykają grze brak ciekawych pomysłów, powtarzalność, bardzo krótką kampanię i ubogą zawartość. Tryb fabularny kończy się błyskawicznie, a walka (mimo niezłego feelingu) szybko zaczyna nużyć przez ograniczony repertuar ciosów i mało inspirujące poziomy. Do tego dochodzą problemy z balansem, archaiczne animacje tła oraz nierówna oprawa techniczna, która momentami przypomina gry sprzed dekady. Wielu graczy podkreśla też, że twórcy nie wykorzystali potencjału Unreal Engine 5, na którym tytuł powstał.

Ostatecznie zamiast sukcesu i nowego rozdziału w historii serii, otrzymaliśmy grę, która nie potrafi odnaleźć własnej tożsamości. Double Dragon Revive to nieudany hołd dla klasyki.