Techland nie zawiódł! Dying Light The Beast z najlepszymi ocenami w historii serii
Techland zmienił koncepcję dodatku w pełnoprawną grę i najwidoczniej była to dobra decyzja. Dying Light The Beast zostało ciepło przyjęte przez wielu dziennikarzy.
Od wczoraj możecie sprawdzić naszą recenzję Dying Light The Beast, w której Krzysiek chwali między innymi głównego bohatera, grafikę, różnorodny świat czy też parkour. W tym miejscu przeczytacie pełny tekst.
Jak się okazuje... Techland naprawdę nie zawiódł! Dying Light: The Beast zbiera bardzo dobre oceny – średnia ocen dziennikarzy wynosi 82% (za Opencritic), co stawia ten tytuł wyżej niż Dying Light 2 (76%) i oryginalna część serii (74%), a nawet na równi z Dying Light: The Following.
Największe atuty gry według pierwszych recenzji to przede wszystkim powrót Kyle’a Crane’a jako protagonisty i jego nowe moce, które bardzo odświeżają rozgrywkę. Świat gry – nowa lokacja Castor Woods inspirowana alpejskimi terenami – jest bardzo klimatyczny, zróżnicowany i pełen detali, a parkour – kluczowy element marki – działa znakomicie.
Krytycy chwalą też uderzające efekty gore, ulepszony system walki zarówno w zwarciu jak i dystansie, a także ciekawe misje poboczne, crafting oraz progresję umiejętności, które pozwalają spersonalizować styl gry.
Co jednak się nie udało? Niektórzy recenzenci wskazują, że narracja bywa przewidywalna, przeciwnicy niezbyt zróżnicowani, a postaci poboczne nie wzbudzają silnych emocji. Zdarzają się problemy z parkur’owymi skokami – czasami Crane nie chwyta się krawędzi albo trafia w pustkę, co frustruje w bardziej wymagających sekwencjach. Na PC krytyka dotyczy także wymagań sprzętowych – gra potrafi być mocno obciążająca CPU, a też zdarzają się spadki płynności
Ogólnie rzecz biorąc, Dying Light: The Beast powinno trafić w gust fanów – nie możecie liczyć na rewolucję, ale gra nie zawodzi.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Dying Light: The Beast.
