Palworld ma własnego klona na Switchu. Nintendo nie widzi problemu

Na eShopie wylądował Palland – tania kopia hitu Palworld – i na razie przeszła przez "filtry" Nintendo bez przeszkód.
To o tyle ironiczne, że Palworld wciąż mierzy się z pozwem Nintendo i The Pokémon Company o naruszenie patentów, co już wymusiło na twórcach usunięcie lub przeróbkę części mechanik.




Palland to survival z budową bazy, zbieractwem i prostą walką, który otwarcie jedzie na skojarzeniach z Palworldem: tytuł, ujęcia w materiałach i wizerunek bohaterki są „podejrzanie znajome”, choć całość wygląda jednak dużo skromniej od strony technicznej. Gra kosztuje 9,99 euro, ale na start dostała sporą zniżkę – do 3,99 euro – co dodatkowo nakręca zainteresowanie tytułem.
Opis na stronie eShopu obiecuje „wciągającą” mieszankę przetrwania, budowania i eksploracji w trzech mapach, z zarządzaniem głodem/energią oraz „dzikimi stworami” jako zagrożeniem i źródłem mocy.
Różnica wobec Palworlda jest jednak kluczowa z perspektywy Nintendo. W Palland nie łapie się stworzeń, nie rzuca „kulami”, a ich design nie nawiązuje bezpośrednio do Pokémonów, co minimalizuje ryzyko prawne.
Kontrast z sytuacją Palworlda jest jednak wyraźny. Nintendo i The Pokémon Company prowadzą w Japonii sprawę sądową o patenty (m.in. przechwytywanie stworzeń i dosiadanie/ślizg), ale Pocketpair już zmienił sporne elementy, aby ograniczyć podobieństwa.
Spór jednak wciąż trwa, a walka wydaje się być nie tyle zacięta, co rozwojowa.