Kinect - pierwsze wrażenia

Recenzja
4917V
Kinect - pierwsze wrażenia
redakcja | 06.11.2010, 12:11

Amerykanie od kilku dni mogą cieszyć się Kinectem, który trafił do sprzedaży 3 listopada. Premiera dla nas i całego Starego Kontynentu nastąpi 10 listopada, wraz z polskim Xbox Live. Jednak zanim nadejdzie ten dzień, zapraszamy do zapoznania się z pierwszymi wrażeniami z testowania sprzętu - prosto z USA. Spisał je dla Was redaktor naszego zaprzyjaźnionego serwisu PS3site.

Amerykanie od kilku dni mogą cieszyć się Kinectem, który trafił do sprzedaży 3 listopada. Premiera dla nas i całego Starego Kontynentu nastąpi 10 listopada, wraz z polskim Xbox Live. Jednak zanim nadejdzie ten dzień, zapraszamy do zapoznania się z pierwszymi wrażeniami z testowania sprzętu - prosto z USA. Spisał je dla Was redaktor naszego zaprzyjaźnionego serwisu PS3site.xxxxx

Dalsza część tekstu pod wideo

 

"Microsoft wchodzi na salony"

 



W chwili gdy zobaczyłem jak Oprah Winfrey rozdaje Kinecta w swoim show, wiedziałem, że nowe urządzenie dla konsoli Xbox 360 jest skazane na sukces. Do tego doszła huczna premiera na Times Square w Nowym Jorku, gdzie gracze dwa dni przed samym eventem zaczęli rozkładać namioty, a wszystko po to, by być jedną z 3000 osób, która dostanie prezenty od Microsoftu. Media nie przeszły koło tego obojętnie, o co MS zresztą chodziło - i tak tłumy graczy o północy ze środy na czwartek ruszyły do sklepów aby odebrać produkt, dzięki któremu "to my stajemy się kontrolerem". Siła marketingu przeraża, bo w dzisiejszych czasach nie ma najmniejszego znaczenia co sprzedajemy, ale jak to rozreklamujemy. Najdobitniej świadczą o tym prognozy z Wielkiej Brytanii, które mówią, że najgorętszymi prezentami na tegoroczne święta będzie Call of Duty: Black Ops i właśnie Kinect. Jeżeli nie macie w planach przekonać wszystkich domowników do tego, by stali się graczami i co zapewne za tym idzie przenieść swojego Xboksa 360 z pokoju do salonu, to powinniście się podwójnie zastanowić, czy inwestować w najnowsza rewolucję od giganta z Redmond.

 

Odbierając Kinecta ze sklepu zaskoczyło mnie dosyć sporych rozmiarów pudełko, które wielkością dorównuje połowie pudełka samego Xboksa 360. Pudełko wykonane jest solidnie, a gąbki przytwierdzone do tektury chronią Kinecta przed uszkodzeniem. Wewnątrz pudełka znajdziemy kamerkę z ponad 2,5-metrowym kablem, którego jeden z końców trafia do gniazdka z prądem (w przypadku nowych Xboksów „slim” nie musimy podłączać do prądu), a drugi za pomocą USB łączy się z konsolą. Poza tym w prezencie od Microsoft dostajemy grę Kinect Adventures. Co mnie osobiście ucieszyło, to fakt, że gra jest dokładana w pełnym stanie czyli płyta, manual i pudełko, a nie sama płyta, jak to często bywa w przypadku gier dodawanych do akcesoriów czy konsol (macham tu w stronę Wii Sports). Poza tym znajdujemy jeszcze przedłużacz USB, ulotki, instrukcję podłączenia sprzętu do telewizora i książeczkę gwarancyjną. Zabrakło bajerów w postaci naklejek czy innych gadżetów, których obecność zawsze cieszy, a których koszt produkcji nie jest zbyt duży.  

Sam Kinect, ochrzczony przez polskich graczy „Kinkietem”, nie jest niczym innym jak przystawką, w skład której wchodzi mikrofon służący do komunikacji z konsolą i kamera na podczerwień rozpoznająca do 6 ludzi naraz, z czego dwoje z nich rozpoznawanych jest jako gracze, u których będzie śledzone do 20 obiektów na ciele. Obraz wideo przesyłany jest z częstotliwością 30Hz w 32 bitowych kolorach VGA o rozdzielczości 640x480, obraz czarnobiały przesyłany jest w rozdzielczości 320x240. Przystawka wyposażona jest również w 2 sensory głębi, które pozwalają śledzić gracza w pełnym 3D, a za całą technologią stoi izraelska firma PrimeSense. Zasięg Kinect'a to od 1,2 do 3,5 metrów - w praktyce najlepiej sprawdza się około 2 do 2,5 m. Odpowiednia odległość od telewizora zależy również od tego, jakim natura obdarzyła nas wzrostem, a także czy sensor umiejscowimy na telewizorze czy pod nim. Trzeba przyznać, że Microsoft nie oszczędzał na jakości plastiku i podobnie jak nowa konsola, Kinect pięknie się świeci pokazując, że naprawdę jest high-endowym gadżetem. Do tego wygląda naprawdę solidnie i taki też chyba jest, bo muszę przyznać, że zdążył już spaść z mojego telewizora i nic mu się nie stało. Pytanie tylko jak długo? W przeciwieństwie do listwy, która odgrywa rolę sensora dołączanego do Wii, Kinect nie posiada powierzchni samoprzylepnej od spodu, w związku z tym zapomnieć możemy o przyklejeniu go do telewizora (chyba, że użyjemy Super Glue). Moim zdaniem brak mocowania do telewizora w postaci przyssawki, „samoprzyklejacza” czy czegokolwiek innego jest uchybieniem, gdyż im mniejszą mamy powierzchnię pokoju, tym lepiej by kamera znajdowała się na telewizorze, a nie pod nim. Wprawdzie mamy możliwość przewiercenia (!!) za pomocą śrubek Kinecta od spodu, ale za takie rozwiązanie podziękuję. Kamerka automatycznie reguluje swoje położenie odchylając się do 43 stopni w pionie i 57 stopni w poziomie. W większości przypadków to wystarczy i pomimo zaleceń Microsoftu, by trzymać ją pod albo nad telewizorem, można ją ustawić np. na szafce z boku TV i też będzie działać. Sam takie rozwiązanie przyjąłem i przyznaję, że działa nienagannie.

Wspomniałem, że kabel do Kinecta ma ponad 2,5 metra, w związku z tym nie ma najmniejszego problemu ze znalezieniem odpowiedniego miejsca dla kamerki i podłączeniem jej do prądu i konsoli. To drugie jest dziecinnie proste, więc nie ma za bardzo co opisywać. Po podłączeniu mojej nowej zabawki odpaliłem konsolę i przywitał mnie ekran powitalny zapraszający do konfiguracji. Konfiguracja sama w sobie jest w większości automatyczna i polega na wciskaniu przycisku Kontynuuj. Przez około 5 minut Kinect stara się skonfigurować automatycznie głośność, oświetlenie, wyeliminować hałasy dobiegające z domu i ustawić głośność czata w oparciu o głośność naszego telewizora. Te wszystkie elementy konfiguracyjne służą temu, by Kinect nie miał problemu z rozpoznaniem naszego głosu podczas grania czy powiedzmy... w trakcie awantury z naszą wybranką serca, która zamiast w Halo będzie chciała grać w Dance Central.

 

Po udanej konfiguracji możemy stworzyć nasze Face ID, dzięki któremu Kinect rozpozna naszą twarz gdy staniemy przed konsolą i zaloguje nas do Xbox Live. Można też zrobić kalibrację kamerki na podstawie kartoniku przedstawiającego uśmiechniętą buźkę. Kalibrację zaleca robić się za każdym razem, gdy zmienimy położenie Kinecta. Jest to bezbolesny proces, który trwa około 2 minut i polega na przykładaniu kartonika wyciągniętego z pudełka z grą do telewizora w różnej odległości. Cała ta zabawa z konfiguracją, kalibracją i inna magią trwa około 20-30 minut. Oczywiście jeżeli uprzednio wiemy co robimy, gdyż Microsoft nie pokusił się o dodanie do pudełka żadnej instrukcji zabawy, która przedstawiałaby jakieś pomocne informacje, takie jak chociażby lista komend głosowych.
 

 

Pierwsze wrażenie to jedno wielkie "Wow! To działa!". Bo rzeczywiście Kinect bardzo dobrze śledzi nasze ruchy i bez żadnego większego laga odzwierciedla je na ekranie. Oczywiście nie może być mowy o chirurgicznej precyzji czy zupełnym braku opóźnień, ale początkowe wrażenia przywołują uśmiech na twarzy. Później jest już niestety gorzej. Po pierwsze. szybko zauważamy, że teoria „Ty jesteś kontrolerem" jest bzdurna. Znany nam wszystkim dashboard konsoli nie reaguje ani na komendy głosowe, ani na ruchy naszego ciała. Jedyne miejsce, w którym Kinect działa, jest specjalny Kinect Hub, który wygląda jak kopia dashboarda Wii. Mamy kwadraciki na ekranie, które możemy uruchomić albo korzystając z naszego ciała, albo za pomocą komend głosowych. Na szczęście Kinect Hub jest częścią składową podstawowego dashboarda konsoli i by do niego się dostać musimy jedynie wypowiedzieć magiczną formułkę "Xbox Kinect" (czyt. eksboks k'nekt). Generalnie, by porozumiewać się z konsolą musimy nie tylko władać językiem angielskim na poziomie przynajmniej podstawowym, ale także zawsze uprzejmie zwracać się do sprzętu per „Xbox”. Marzenia o zmianie hasła z Xbox na np. „PlayStation” albo „Maciuś” zostały rozwiane dosyć szybko - nie ma po prostu takiej opcji. Do tego sam Kinect Hub pozostawia wiele do życzenia. Z dostępnych zakładek mamy na chwilę obecną: naszego traya czyli płytkę z grą, trailery 2 gier i jednego filmu, opcję Sign In, Zune Marketplace (niedostępne w Polsce), ESPN (niedostępne w Polsce), Video Kinect, Last FM (niedostępne w Polsce) i zakładkę z listą naszych przyjaciół, osiągnięciami itd. Trzeba przyznać, że opcja rozpoznawania mowy działa dosyć dobrze i pomimo mojego wspaniałego polskiego akcentu, konsola rozpoznawała mnie bez problemu. Wprawdzie zdarzyło się parę wpadek, ale przyjmuję winę na klatę.

 

 

Gorzej, że tak naprawdę to nie znamy listy komend i dosyć szybko rozczarujemy się ich znikomą ilością. Nie możemy wyłączyć konsoli, nie możemy otworzyć szufladki z płytką gdy płyta z grą jest w napędzie. Nie możemy korzystać z opcji głosowych gdy otworzymy listę przyjaciół czy np. osiągnięć. Działa natomiast możliwość uruchomienia gry, działa opcja odpalenia Last FM czy innych aplikacji. Wśród dostępnych na konsoli w Kinect Hub brakuje z pewnością Facebooka, Twittera, Netfliksa czy Game Marketplace. Jednym słowem - jest słabo. Technologię komunikacji głosowej Microsoft powinien mieć w jednym palcu, czego najlepszym przykładem jest Windows 7, w którym możemy "pisać" maile mówiąc. W przypadku Xboksa i Kinecta wszystko wygląda na mocno ograniczone i co gorsza niepotrzebne. Po pierwsze, większość z nas ma ustawione automatyczne logowanie do Xbox Live, więc z Face ID praktycznie nigdy nie skorzystamy. Po drugie, w wyniku braku aplikacji w Kinect Hub i tak musimy korzystać z pada, po trzecie o wiele szybciej odpalimy wszystko za pomocą kontrolera. Reasumując, Kinect nie tylko nie ułatwia życia graczom hardkorowym, ale nie pomaga też w ogóle „graczom niedzielnym”, którzy będą jeszcze bardziej zagubieni widząc, że połowa rzeczy nie działa, a Xbox nie rozpoznaje co do nich mówimy, bo w wyniku braku listy z komendami głosowymi nie będziemy wiedzieli co tak naprawdę mamy mówić. Osobiście jestem tym faktem rozczarowany, gdyż spodziewałem się, że będę mógł spokojnie skakać po zakładkach za pomocą komend głosowych i wypowiadając tylko i wyłącznie np. „Xbox Game Marketplace Arcade” zostanę zabrany w odpowiednie miejsce. Taki system poleceń działał idealnie w kontrolowanej głosem grze EndWar od Ubisoftu i nie rozumiem dlaczego czegoś podobnego nie przygotowano dla Xboksa 360.

 

Kolejnym problemem jest ilość potrzebnego miejsca w pokoju. Jeżeli chcemy się nacieszyć Kinectem, to musimy mieć wolną przestrzeń od 1,8 do 3 m. od telewizora w głąb pokoju. Wszystko dodatkowo zależy od tego jak wysocy jesteśmy i w ile osób chcemy grać. Teoretycznie bawić się już można na drugim metrze od TV, w chwili gdy gramy samemu. Jeżeli chcemy pograć w grupie, to mówimy o minimum 2,5 metra. Przy moich 185 cm wzrostu, cały patrząc na moje odbicie w telewizorze dostrzegałem, że mam odciętą głowę, którą Kinect albo ignoruje, albo sam sobie dorysowuje. Oznacza to mniej więcej tyle, że wiele osób może w ogóle zapomnieć o kupowaniu Kinecta lub będzie zmuszona przenieść swoją konsolę do salonu. W końcu ma on zapewniać integrację domowników, a przecież nie ma nic lepszego dla gracza zaangażowanego, niż zabawa z mamusią i tatusiem (sarkazm celowy). Kolejną rzeczą są gry, które wymagają od nas czegoś takiego jak np. skakanie. Jeżeli pod Waszym pokojem znajduje się inny pokój albo czyjeś mieszkanie, to polecam nie zawracać sobie głowy tym urządzeniem. Chyba, że chcecie wejść na wojenną ścieżkę z sąsiadem - skakać po prostu trzeba, to nieodzowny element praktycznie każdej z gier. Microsoft dementował, a ja sam mogę potwierdzić: Kinect działa na siedząco. Wprawdzie nie próbowałem grać, ale menusy działają, a kamera rozpoznaje moje ruchy (i oczywiście mój głos). Niestety, nie miałem okazji testować sprzętu z czarnoskórą osobą, więc nie jestem w stanie zdementować innych plotek.

Ogólnie jestem Kinectem rozczarowany i uważam, że Microsoft nie popisał się. Harmonix, które przygotowało Dance Central, potrafiło wykorzystać potencjał kamerki, a Microsoft, który jest gigantem jeżeli chodzi o oprogramowanie, przygotował jedynie wstępną wersję dashboarda. Tak jakby bał się wprowadzić więcej ulepszeń, asekuracyjnie, na wypadek gdyby Kinect nie wypalił. Trzeba czekać i obserwować co nowego pojawi się w Kinect Hub i czy nowe komendy głosowe będą w końcu czymś więcej, niż tylko mówieniem do konsoli „Xbox Next”, „Xbox Play Game”, „Xbox Friends”. Przede wszystkim należy teraz czekać na gry, w szczególności hybrydowe czyli takie, które będą wykorzystywać pada i Kinecta, bo umówmy się: nie ma co liczyć na dobrą grę opartą tylko o Kinect. Technologia działa, jest z pewnością alternatywą dla Wii i PlayStation Move, ale to nie wystarczy. Parę miesięcy temu pisałem test OnLive i również przyznałem, że technologia działa - ale co z tego, jak OnLive sam w sobie nie ma nic ciekawego do zaoferowania. Podobnie jest teraz z Kinectem...

[Zeratul, PS3site]
 


 

Tyle doniesień Zeratula "z frontu za oceanem". Chociaż jest on redaktorem serwisu o PlayStation 3, jest także posiadaczem Xboksa 360 i zapalonym fanem tego sprzętu oraz wielu kultowych gier na niego, dlatego jego przekaz i spostrzeżenia co do Kinecta są całkiem obiektywne i rzeczowe. Co nie zmienia faktu, że osobiste odczucia po spotkaniu z Kinectem każdy z Was może mieć oczywiście inne. Zapraszam do dyskusji - a poniżej w ramach bonusu film Zeratula z testowania funkcji głosowych Kinecta...

 

Źródło: własne

Komentarze (116)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper