Netflix ma nowy hit doceniany przez widzów. Fani mają jednak pewną radę...
Netflix może pochwalić się jeszcze jedną perełką w swoim katalogu. Widzowie jednak mają pewną radę dla następnych odbiorców.
Netflix posiada w swojej bibliotece całkiem pokaźny zbiór azjatyckich projektów, które zyskują zainteresowanie widzów. Wśród nich na wyróżnienie zasługują chociażby „Squid Game”, „Kingdom”, „Hellbound”, „The King: Eternal Monarch” czy „Mr. Sunshine”, a niebawem do tego grona będziemy mogli zaliczyć także jedną z ostatnich nowości platformy.
„Parasyte: The Grey” to najnowszy serial, który zadebiutował na Netflixie na początku miesiąca. Yeon Sang-ho – autor „Hellbound” oraz „Zombie Express” – przedstawił kolejną intrygującą historię science-fiction, w której tajemnicze pasożyty atakują i przejmują ludzkie umysły. Jedną z „ofiar” jest kobieta o traumatycznej przeszłości, która nieoczekiwanie ma wpływ na jej możliwości obrony przed niebezpiecznymi istotami...
W premierowy weekend „Parasyte: The Grey” było oglądane przez 31,5 mln godzin (6,3 mln sesji), dzięki czemu uplasowało się na pozycji lidera wśród seriali nieanglojęzycznych dostępnych w serwisie. Na serwisie Rotten Tomatoes produkcja posiada 100% poleceń od recenzentów oraz jest chwalona przez 77% użytkowników – a to spory powód, by ją sprawdzić.
Widzowie Netflixa śmiało potwierdzają, że podzielona na 6 odcinków seria, mocno intryguje i zachęca do zobaczenia jej za jednym razem. Wielu z nich podkreśla jednak pewien ważny aspekt – najlepiej podczas oglądania „Parasyte: The Grey” zrezygnować z lektora czy słabo dopasowanego dubbingu, a w trakcie seansu wybrać napisy. Ta drobna zmiana pozwoli nam wczuć się w klimat historii opracowanej na podstawie mangi „Parasyte” autorstwa japońskiego artysty Hitoshiego Iwaaki – podobno dubbing nie wyróżnia się zbyt wysoką jakością wykonania, a lektor nie tylko w angielskiej wersji niszczy dobre wrażenie.
