Kina nigdy nie wrócą do stanu sprzed pandemii? Bob Iger przewiduje znaczące konsekwencje

Ostatnie dwa lata bardzo zmieniły sytuację kin. Jeszcze w 2019 roku mogliśmy obserwować stały wzrost zainteresowania kolejnymi produkcjami i sale na największych premierach, które po prostu pękały w szwach. Pandemia sprawiła, że wytwórnie musiały odpowiedzieć na zapotrzebowanie widzów i bardzo mocno skupiły się na dostarczaniu treści poprzez platformy streamingowe (tworząc swoje niczym Disney+ lub dostarczając treści innym jak Warner Bros.).

Oczywiście będzie to miało swoje skutki, które dość mocno odbiją się na kinach. Przez minione miesiące okazało się, iż da się żyć bez tych wielkich placówek z ogromnymi ekranami, a wiele osób przekonało się, że nie potrzebuje całego tego rytuału wyjścia, by komfortowo poznawać nowe historie przygotowane przez największe studia na świecie. Bob Iger, CEO Disneya, przewiduje znacznie osłabienie branży: 

Nie sądzę, żeby to była ich [kin - przyp. red.] śmierć. Myślę, że to poważna kontuzja, która może się nie zagoić.

Zacznijmy od wrażenia z chodzenia do kina, żeby powiedzieć o tym coś dobrego. Myślę, że ludzie nadal będą chcieli chodzić do kina. Jednak będą o wiele więcej rozważać to, czy warto udać się na konkretne produkcje na specjalne sale, czy mogą poczekać. Wiesz, Spider-Man, którego Marvel i Walt Disney Company wyprodukowali dla Sony, spowodował, że ludzie chcieli go zobaczyć już w pierwszy weekend. I dalej będą takie filmy. Ale jest wiele filmów [...], których nie trzeba oglądać na dużych ekranach. Myślę więc, że będzie mniej produkcji w kinach. 

Trzeba przyznać, że to bardzo ciekawa analiza, ale biorąc pod uwagę, z czyich ust płynie, można śmiało założyć, że już teraz podejmowane są kroki, aby określać, które pozycje mają trafiać do kin (aby się zwrócić i przynieść znaczące przychody), a które mogą od razu lądować w formie VOD lub na platformach streamingowych. 

Jak to wygląda u Was? Wolicie oglądać premiery w kinach czy we własnym salonie?