Echa po E3: Definitywna śmierć kontrolerów ruchowych?
Tegoroczne targi E3 pokazały, że w końcu deweloperzy zrozumieli, kto tak naprawdę jest targetem na tego rodzaju imprezach. Już dawno grom wideo z prawdziwego zdarzenia nie poświęcono tyle miejsca. To w konsekwencji oznaczało jedno - stypę kontrolerów ruchowych.
Wojtek: Wielka rewolucja zakończyła się ogromną klapą! I jest to fenomenalna wiadomość, bo do teraz główkuję jak ludzie mogli nabrać się na taki pomysł na grę. Kilka razy grałem za pomocą Move’a i na imprezach systematycznie zapoznawałem się ze świeżą biblioteką tytułów na Wii, ale nigdy nie zainwestowałbym w tę technologię. To po prostu nie dla mnie… Może jestem na to za stary lub po prostu zbyt staroświecki, ale gry kojarzą mi się z kanapą, kontrolerem w łapach i dobrymi słuchawkami.
SoQ: Jak zapatruje sie na brak kontrolerów ruchowych na e3? To, że Microsoft i Sony wypinają się na Kinecta i Move dało się wyczuć od dawna, a E3 tylko potwierdziło śmierć kontrolerów ruchowych. Obaj giganci musieli jakoś zareagować po sukcesie Wii, ale "podróbkom" nie udało się doścignąć oryginału, zresztą prawie nikt oprócz studiów first party nie traktował obu "platform" poważnie. Ja płakać po nich nie mam zamiaru.
Enkidou: Przyznam, że zaskoczyło mnie to pytanie, bo zdawało mi się, że kontrolery ruchowe umarły już spory czas temu. Najpierw Nintendo przestało sensownie wspierać Wii (co miało miejsce gdzieś w 2011 roku), potem obserwowaliśmy mniej (PS Move) lub bardziej (Kinect) udane próby uszczknięcia tego tortu, jednak sytuacja była jasna: publika się znudziła. W sumie można napisać, że wprowadzenie tańszego modelu Xbox One wbiło ostatni gwóźdź do trumny tego epizodu branży growej.