Recenzja książki - Byłem asystentem doktora Mengele

BLOG
1979V
eSETH | 05.05.2014, 09:26
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Nie samymi grami człowiek żyje, dlatego od czasu do czasu na moim blogu pojawiać się będę teksty nie związane bezpośrednio z przemysłem gier wideo. Dzisiaj będzie to, jakże odległa ze swoim wydźwiękiem od tematu rozrywkowego, problematyka związana z historią II Wojny Światowej. 

Kilka tygodni w moje ręce wpadła książka zatytułowana Byłem asystentem doktora Mengele, autorstwa Miklosa Nyiszli, który zawarł w niej swoje wspomnienia związane z pobytem w niemieckim obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu. Postaram się w zwięzły sposób opisać moje wrażenia po lekturze tych zapisków.
 
Miklos Nyiszli urodził się na początku XX wieku w Transylwanii, terytorium węgierskim należącym później do Rumunii. Z wykształcenia lekarz antropolog, wiosną 1944 roku trafił wraz ze swoją najbliższą rodziną do obozu w Auschwitz-Birkenau. Tam zostali skierowani do pracy w obozie, przy czym doskonała znajomość swojego fachu oraz nienaganny niemiecki w mowie, pozwoliły doktorowi Nyiszli trafić do zespołu asystentów doktora Mengele, jako specjalista od przeprowadzania sekcji zwłok. W wyniku tego został zakwaterowany w najbliższym sąsiedztwie swoich potencjalnych obiektów do autopsji, czyli w budynku krematorium. Tylko szczęśliwy zbieg okoliczności, połączony z nietuzinkowymi umiejętnościami Miklosa, jak również wrodzona pewność siebie pozwoliły bohaterowi książki Byłem asystentem doktora Mengele na przetrwanie koszmaru dziejącego się w obozie w Oświęcimiu oraz wydostanie się z tego piekła. Dzięki czemu dał on świadectwo temu, co takiego działo się w miejscu, w którym każdego dnia ginęły tysiące ludzkich istot. 
 
Bez dwóch zdań informacje przekazywane nam przez autora wspomnień robią piorunujące wrażenie. I to nawet teraz, kiedy zewsząd w mediach ukazywany jest tragizm ludzkości pod różnymi postaciami: relacjami z wojen, okrutnymi filmikami bez cenzury na LiveLeak, czy też zezwierzęceniem części człowieczeństwa opisywanymi w różnego rodzaju reportażach. Zresztą co jakiś czas media burzą się, że ktoś za granicą w swojej wypowiedzi nazwał obóz w Oświęcimiu polskim, lecz szkoda, że nikt nie stara się pociągnąć tematu dalej i przypomnieć ludziom jakie straszliwe rzeczy tam się działy. Przez to człowiek słysząc słowo-klucz "Auschwitz" przez krótką chwilę myśli sobie "o, to tam gdzie naziści likwidowali Żydów", po czym chwilę później do jego mózgu trafiają już zupełnie inne obrazy, najczęściej w postaci plotek, które z taką ochotą karmią go przedstawiciele polskich mediów.
 
Dr Nyiszli z pewną doza skrupulatności opisuje okropności czynione przez nazistów w okresie II WŚ na terenie obozów. W książce poznajemy dokładnie poznajemy zwyczaje i obowiązki Sonderkommando, kaprysy doktora Mengele, codzienne zmagania obozowiczów, jak również rozterki ludzi, którzy musieli wyłączyć swe sumienie, by nie dać się całkowicie zwariować i przetrwać chociaż jeden dzień dłużej licząc po cichu na wybawienie od udręk oferowanych przez "czystą rasę". Co najważniejsze - wszystkie te opisy nie są suchymi faktami podanymi w formie kronikarskiego obowiązku, lecz przepełnione emocjami osoby, która to wszystko widziała na własne oczu i dane jej było przeżyć na własnej skórze. 
 
Nie chciałbym tu zdradzać zbyt wielu szczegółów na temat samej treści, uważam bowiem, że każdy powinien sam prześledzić losy naszego bohatera, którego bezsilność wobec wydarzeń dziejących się wokół niego, doprowadzała często na skraj załamania psychicznego. Człowieka, u którego tuż za drzwiami w których spał i pracował, dzień w dzień można było usłyszeć przerażające odgłosy popełnianych zbrodni.Wybrańca, który tylko cudem wymknął się śmierci, by móc dać świadectwo tym wszystkim okropnościom, o których nie powinniśmy zapominać, że wydarzyły się jeszcze nie tak dawno temu. 
 
Kilka lat temu udało mi się osobiście przekroczyć teren obozu w Oświęcimiu. Zwiedzając poszczególne budynki, place i ścieżki, miałem świadomość tego, co tam się wydarzyło. W końcu czytałem w szkole Medialiony Nałkowskiej, oglądałem programy poświęcone tematyce obozów koncentracyjnych na kanałach typu Discovery, czytałem też wywiady z ludźmi, którzy ten koszmar przeżyły. Jednakże lektura książki Byłem asystentem doktora Mengele sprawiła, że chciałbym się wybrać do tego miejsca jeszcze raz. Tym razem mając w głowie relację doktora Nyiszli i obraz tego, co opisał we wspomnieniach więźnia z wytatuowanym numerem A-8450. Wierzę bowiem, że wizyta ta w jakiś sposób byłaby o wiele inna niż ta poprzednia - wzbogacona o niesamowitą dozę emocji wlanych w mą duszą przez świadectwa opisane we wspomnienia asystenta doktora Mengele.
Oceń bloga:
12

Komentarze (22)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper