Starfield, kto może zyskać na przełożeniu premiery

BLOG O GRZE
409V
Starfield, kto może zyskać na przełożeniu jego daty premiery
MadCountry | 30.05.2022, 18:53
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Informacja o przełożeniu premier Starfielda oraz Redfalla wywołała lawinę skrajnych emocji i komentarzy. Decyzja nie spotkała się z pozytywnym przyjęciem fanów amerykańskiej konsoli, jednak, czy to nie oni najwięcej na niej zyskują?

Zmiana daty premiery gry AAA, zwłaszcza ekskluzywnej dla next-genowej konsoli, to podobnie jak cały cykl wydawniczy proces bardzo złożony. Zdaje sobie sprawę, że nie takie decyzje nie są podejmowane pod wpływem emocji, a poprzedza je dogłębna analiza. Jednak bazując na własnej ocenie działań Microsoftu postaram się odpowiedzieć na pytanie, kto tak naprawdę zyskuje, a kto traci na wspomnianym przełożeniu Starfielda i Redfalla.

Microsoft

Decyzja z pewnością nie należała do łatwych, z jednej strony pusty katalog gier ekskluzywnych oraz miliony dolarów, które zostaną pochłonięte, z drugiej jakość gier i potencjalna kompromitacja na premierę. Produkcji Bethesday nie można nazwać dopracowanymi technicznie – praktycznie każda borykała się z mniejszymi lub większymi problemami na start – a ich autorski silnik graficzny, ujmując to grzecznie, najlepsze lata ma już za sobą, nie powinno zatem nikogo dziwić, że generuje problemy. Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że gdyby nie Microsoft i ich dodatkowe fundusze, do premiery gier doszłoby w planowanym terminie, a później byłoby łatanie. Oczami wyobraźni widzę powtórkę z Cyberpunka 2077. Dodatkowy czas może pomóc, jednak nie oczekiwałbym produkcji bezbłędnych, to w końcu Bethesda.

Ostatecznie Microsoft traci potrójnie: dodatkowe środki na produkcję, brak tytułów w 2022 roku oraz konieczność zmiany planów w trzecim i czwartym kwartale – o tym nieco dalej. Potencjalne korzyści płynące ze zmiany dat premiery majaczą gdzieś na horyzoncie, ale nie wiadomo, czy (i kiedy) uda się je osiągnąć.

Gracze

Gracze, gracze są wściekli – cytując klasyka. Rozumiem niezadowolenie, choć sam go nie podzielam. Brak gier ekskluzywnych w 2022 roku może być problemem, jednak w większości skrajnie wyolbrzymianym. Gry ekskluzywne stanowią ułamek wszystkich produkcji. Kilka dodatkowych miesięcy tak naprawdę nic nie oznacza. Czas upłynie, a osoby zainteresowane dostaną w swoje ręce tytuły znacznie bardziej dopracowane – a przynajmniej warto w to wierzyć, choć nie jest to regułą. Osobiście wolę poczekać i otrzymać poprawiony produkt, nawet jeśli nieznacznie, niż nie grywalnego crapa. Dotychczasowe gry wydawane przez MS utrzymywały stabilny poziom dobrych gier i na to liczę.

W międzyczasie, korzystając z okazji, że świat się jednak nie zawalił, gracze mogą otrzymać swoistą rekompensatę w postaci dodatkowych tytułów na czasową (albo i nie) wyłączność lub premiery w GamePassie. W mojej ocenie Microsoft nie martwi się o Xboxa i gry ekskluzywne, tylko o subskrybentów GP. Abonamenty rządzą się swoimi prawami, jeśli nic nie zachęca użytkowników do pozostania, to pieniądze zaczynają odpływać, cyferki w raportach finansowych maleć. Korporacje to nie organizacje charytatywne – muszą zarabiać, nawet, jeśli wpierw będą tracić, to w ostatecznym rozrachunku ich portfel jest najważniejszy.

Pozostaje pytanie, czy Microsoft zamierza zaryzykować, próbując przeczekać zimny okres, czy też Phil i Xbox szukają już godnego (lub jakiegokolwiek) zastępstwa. Na korzyść drugiej opcji przemawiają także inne obsuwy (np. Stalker 2), kurczący się katalog nadchodzących premier. Wspomniane tytuły prędzej lub później trafią do GP, ale wcześniej gracze mogą dostać niespodzianki, które normalnie by ich ominęły. Oczywiście ostatecznie też zapewne coś wypadnie w okresie nowych dat premier przełożonych gier, ale hej, nie można mieć wszystkiego.

Sony

Przekładanie gier przez Microsoft i słaby rok wydawniczy Xboxa możne pozytywnie wpłynąć na sytuację Sony, a tym samym negatywnie na posiadaczy PlayStation. Zdrowa konkurencja gwarantuje walkę o klienta i więcej pro-klienckich działań. W przypadku braku bezpośredniego zagrożenia można nieco odpuścić, lub też pokusić się o śmielsze ruchy (więcej pieniędzy od klientów). Oczywiście pozostaje PC lub Nintendo, jednak w przypadku next-genowych konsol nie ma dużego wyboru.

Ostatecznie można pokusić się o stwierdzenie (ironiczne), że najwięcej zyskają posiadacze GamePassa oraz Sony – choć to bardzo uproszczone rozumowanie. Obie korporacje zapewne mają jeszcze niejednego asa (lub sztylet) w rękawie – możemy się spodziewać wielu zaskoczeń i rozczarowań. Pewnym jest, że w interesie graczy jest, aby zarówno Microsoft, jak i Sony konkurowały ze sobą, jak równy z równym. Wielu znajduje chorą przyjemność w nieszczęściu innych, jednak na dłuższą metę monopol korzystny jest tylko i wyłącznie do korporacji.

 

Oceń bloga:
5

Komentarze (13)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper