Umihara Kawase (Platformówka, PC)

BLOG
190V
user-88981 main blog image
kajtji | 10.07.2023, 20:41
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

 Cześć, witam w najlepiej nazwanym cyklu na całym PPE. 


Tytuł: Umihara Kawase
Wydawca: KOMODO
Producent: Studio Saizensen
Gatunek: Platformówka 2D
Gdzie kupić
: Steam


 Dzisiaj przedstawię wam klasyczną pozycję, która oryginalnie ukazała się na Super Famicom (SNES) w 1994, do tego tylko w Japonii. Ja jednak, ogrywałem wersję PCtową wydaną w 2015. Ciekawostką jest, że gra oryginalnie powstawała na komputery osobiste X68000 firmy Sharp, ale jak widać plany ostatecznie się zmieniły. Wartym uwagi jest też, że gra ma kilka kontynuacji, razem to chyba pięć gier z czego (wedle ocen na Steam) w sumie tylko pierwsze trzy są warte uwagi. Ja grałem tylko w jedynkę, więc tylko o niej się wypowiem.

 Fabuła:

 To klasyczna platformówka, więc w samej grze fabuły właściwie nie ma. Jednak na stronie Steam (pewnie oryginalnie, było to w instrukcji czy coś) czytamy (tłumaczenie słabe, bo sam je robiłem): Umihara Kawase, to imię naszej podróżniczki z plecakiem, Japonki, bohaterskiej kucharki sushi wyposażonej w wędkę, elastyczną żyłkę i haczyk. Staw czoła rybiastym przeciwnikom i dalej nie chce mi się tłumaczyć. Taki ze mnie leniuszek.

 Gameplay:


Gra należy do tego specyficznego gatunku "precyzyjnych platformówek", których to łatwo się nauczyć, ale trudno w pełni opanować. Mechaniki nie są skomplikowane, bo właściwie jedyne co tu możemy robić, to chodzić, skakać i używać naszej wędki... a w zasadzie to samej żyłki z haczykiem, bo wędki tu nigdzie nie widzę. I powiedźcie mi, jakie ona musi mieć wytrzymałe dłonie, że może, tak o, zwisać sobie trzymając przy tym żyłki do wędki. Przecież to ból.

 Wracając jednak do gry i jej mechanik. "Wędka" pozwala nam w tej grze na kilka rzeczy. Możemy przyciągać do siebie wrogów, a także przyczepiać nas samych do ścian, przy czym możemy regulować długość żyłki. Niby niewiele, a daje nam to całkiem sporo możliwości. Prosta wspinaczka, huśtanie czy rozpacz po tym, jak (niespodziewanie) okazało się, że mała dziewczynka jest jednak dosyć lekka i przyczepiony do haczyka potwór, który spada w przepaść, może ją za sobą pociągnać, jeżeli tylko nie odczepi się ona od niego wystarczająco szybko.

 W grze przemierzać będziemy "pola" (fields), których razem jest 49... maksymalne ma zaś numer 60 (chyba, bo to skomplikowane), nie wiem czemu tak zrobili. I tutaj, dostajemy właściwie kilka ścieżek, na przejście gry. Każde pole kończy się drzwiami, czasem jednak jest ich więcej niż jedno i prowadzą one do alternatywnej ścieżki, naturalnie możemy natrafić tam na trudniejsze wyzwania lub więcej poziomów. Tu gra wykombinowała fajny patent, jak trochę nauczyć gracza mechanik, tego co może robić z "wędką". Przed wieloma poziomami, odpala się krótka animacja, w której Kawase wykonuje jakąś czynność, chwyta się, huśta itd. co w jasny sposób pokazuje graczowi, że ma on taką opcję. 

 Same poziomy zaprojektowane są bardzo kreatywnie, dając nam momentami parę sposobów na dotarcie do celu. Często testują naszą cierpliwość, a także pomysłowość tego, jak możemy wykorzystać "wędkę" do ich ukończenia. Ogólnie w samej ich stylistyce jest coś takiego... dziwnego, jedynego w swoim rodzaju. (prawie) Każde pole jest też skonstruowane w taki sposób, aby dało się je ukończyć w dosyć krótkim czasie, oczywiście do tego gracz musi być w pełni świadom tego co robi. Choć naturalnie zdażają się momenty, które wydają się trochę niesprawiedliwe. Choćby, gdy musimy wykonać precyzyjny ruch, będąc przy tym pomiędzy kłującymi kolcami, a drapieżnymi rybami, czasem niestety też fizyka nas zdradzi i żyłka podczas przyciągania się naciągnie się trochę w zły sposób, a my trafimy prosto w paszczę żarłocznej rybki.

 Przeciwników w grze, może i nie ma zbyt wiele, ale podoba mi się ich design. Znaczy, twórcy po prostu stwierdzili, ok, jest ryba, dajmy jej nogi i tak oto powstała gdzieś połowa przeciwników w tej grze. Genialny pomysł. Naturalnie cała reszta przeciwników, jeżeli nie jest rybami, to jest bazowana na innym żyjątku normalnie występującym w głębinach wód wszelakich.

 Tu muszę wspomnieć, że gra jest trudna i to naprawdę trudna, a do tego troszkę wnerwiająca. Generalnie samo przejście gry, jak wiesz co robisz, może zająć ci nawet 20minut lub mniej. Tak, to jeden z tych klasycznych typów gry, gdzie po prostu musisz nauczyć się poziomów, aby móc je w ogóle przejść. No i niestety, nie ma tu czegoś takiego jak zapis, masz limit żyć (który da się zwiększyć znajdując odpowiednie przedmioty ukryte na planszy), skończy się, to zaczynasz od początku. Generalnie mój główny problem z tego typu grami jest taki, że naprawdę zaczynają wkurzać, kiedy to musisz poraz setny powtarzać te poziomy, które opanowałeś już do perfekcji, aby umrzeć posuwając się jedynie minimalnie dalej lub wręcz przeciwnie i po prostu zdechnać gdzieś po drodze. Tu gra jednak ma inną ciekawą mechanikę, otóż gdy gramy już 30minut i wejdziemy do następnych drzwi, to automatycznie poprowadzą one nas do pola końcowego.

 Jednak to wszystko byłoby do przełknięcia, gdyby nie parę innych, frustrujących rzeczy. Przede wszystkim, dziwne pojawianie się wrogów. To nie jest respawn, nowi przeciwnicy mogą po prostu pojawić się w dowolnym miejscu na mapie i to jest naprawdę problem, gdy robią to nagle chwilę po tym, jak wykonało się jakiś skok czy coś podobnego. Tu przynajmniej, ich pojawienie się jest zasygnalizowane w bardzo oczywisty sposób, jest dźwięk takiego jakby pierdnięcie, pojawia się chmurka i pojawia się wróg. Jeżeli uda nam się stanąć odpowiednio blisko tej chmurki w odpowiednim czasie, to wróg się nie pojawi, chociaż tyle. Jednakże nie wiem czy to tylko złudzenie, ale mam wrażenie, że przy pierwszym uruchomieniu gry, wrogowie pojawiali się rzadziej niż później. Więc to może jakiś błąd w grze, bo w niektórych etapach spawn wrogów był po prostu przeogromny i trudno było mi cokolwiek zrobić. Musiałem pozostać w ciągłym ruchu, bo inaczej drogę blokowali coraz to kolejni wrogowie.

 No i są bossowie... pierwszy z nich, to skacząca kijanka z nogami, która to składa jaja, a z nich wylęgają się żabki. W skrócie, walka z nim polega na tym, że skacze on w prawą stronę w naszym kierunku, my musimy przejść w lewo, kiedy on jest w powietrzu i zawisnąć na końcu (jak na screenie), wtedy on wraca na swoje miejsce i po chwili znowu odskakuje w prawo. Potem sekwencja parę razy się powtarza, ale kijanka zaczyna rodzić żaby, najpierw jedna, potem dwie, potem robi proste mnożenie 2x2, a potem znowu jest ich więcej. Za każdym razem powinniśmy wyłapać ile tych żab się tylko da, ale one potrafią skakać tak losowo, że nie idzie tego zrobić odpowiednio szybko, zanim boss zacznie wracać na swoje miejsce. W każdym razie chodzi mi o to, że to wkurza, bo to długo trwa, jakieś kilka minut, a my musimy to powtarzać za każdym razem, aby przejść dalej. Inne poziomy, po opanowaniu ich odpowiendio, przejść się da w minutę lub mniej, ale właśnie nie ma tak łatwo z bossami.

Audiowizualia:
Lubię styl graficzny w tej grze. Te bloczki przywodzą mi na myśl Earthbound, a muzyka. Nie wiem, ma w sobie to coś, że aż chce się iść na ryby i słuchać sobie tego. 

Podsumowanie:
Niby prosta, acz wymagająca. Gra warta spróbowania, zwłaszcza dla fanów gatunku platformówek 2D. Jest tania, cała oryginalna trylogia często jest na promocji za jakieś 25zł.

Oceń bloga:
6

Komentarze (1)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper