Yakuza: Like a Dragon - z pamiętnika młodego gangstera

BLOG RECENZJA GRY
979V
1111
-Infi- | 02.02.2022, 17:30
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Wstęp

Yakuza: Like a Dragon to 7 odsłona popularnej serii wydanej przez Ryu Ga Gotoku Studio, opowiadającej o świecie przestępczości, honorze, zasadach panujących w podziemiu oraz o relacjach całej hierarchii klanów Yakuzy. Było to moje pierwsze spotkanie z serią, a poniżej postaram się przedstawić moje wrażenia po ponad 40 godzinach zabawy. Zapraszam do recenzji.

Fabuła

Gra rozpoczyna się na przełomie lat 1999 i 2000. Zostajemy zapoznani z naszym protagonistą, którym jest Ichiban Kasuga. Jako dziecko został on porzucony przez rodziców. Wychował go przybrany ojciec, który okazał się być właścicielem domu publicznego. Z braku wzorców do naśladowania, Ichiban podobnie jak wiele nastolatków lubował się w ulicznych rozbojach. Pewnego dnia natrafił jednak na Yakuzę i gdyby nie szczęśliwy zbieg okoliczności, zakończyłby swój niezbyt ciekawy żywot w bardzo młodym wieku. Koniec końców trafia on pod skrzydła klanu Tojo i jego szefa - Masumi Arakawy oraz zostaje członkiem Yakuzy. Znajduje swój cel w życiu i stara się ze wszystkich sił spłacić dług, który zaciągnął. Niestety kolejne wydarzenia sprawiają, że trafia na 18 lat do więzienia, a po powrocie nie zostaje przywitany z otwartymi rękami. Zamiast tego sprawy po raz kolejny przybierają zły obrót.

Jest to zaledwie zalążek fabuły, która z początku wydawała mi się po prostu w porządku. Liczba zaskakujących wydarzeń, zdrad, niespodziewanych sojuszy to siła napędowa całej fabuły. Pomimo tego, że zdarzają się sceny, gdzie postacie rozmawiają ze sobą po 15-20 minut, to nawet przez moment nie poczułem znudzenia. Wręcz przeciwnie - śmiem twierdzić, że scenariusz Yakuzy 7 z powodzeniem mógłby posłużyć za materiał źródłowy do bardzo dobrego filmu gangsterskiego. Po ponad 40 godzinach biłem brawa oglądając napisy końcowe. Gra wielokrotnie mnie zaskoczyła i po prostu nie mogłem się od niej oderwać. 

Postacie

Jest to kolejny bardzo mocny element gry. Praktycznie każda (poza opcjonalną) postać jest ciekawa, ma swoje własne cele, historię i rolę, którą odegra w fabule. Co ciekawe cała nasza drużyna kolekcjonowana jest stopniowo. W ciągu 15 rozdziałów dane nam będzie przyłączyć do grupy 5 postaci oraz 1 dodatkową (jeżeli znajdziemy czas na pewną minigrę). Cała nasza drużyna bardzo dobrze ze sobą współgra, towarzyszą im autentyczne emocje i dzięki temu tworzą z nami więź, dzięki której czujemy się jak wśród dobrych znajomych, a nie sztucznych NPC. Moimi faworytami przez całą grę pozostawali Adachi i Saeko.

Oprawa wizualna

Miałem okazję ogrywać tytuł na Playstation 5. Oprawa wizualna jest po prostu ładna. Nie ma tutaj wodotrysków, ale jest wiele lokacji, które potrafią nas oczarować (szczególnie w nocy). Sama mapa składająca się z kilku miejscówek (największa to Ichinjo) jest dość różnorodna. Mamy więc parki, kluby, dzielnice handlowe, boiska sportowe, korporacyjne wieżowce, pośredniak, domy uciech i wiele innych. Mogę śmiało powiedzieć, że wszystko wygląda dobrze i działa bardzo płynnie. Wersja na PS5 wczytywała się błyskawicznie.

Oprawa dźwiękowa

Tutaj również słowa uznania nie tylko za kawałki przygrywające nam podczas przechodzenia wątku głównego, ale także za bardzo realistycznie oddane udźwiękowienie m.in. dzielnic handlowych (szczególnie realistycznie oddano wnętrza budynków m.in. sklepów). Na każdym kroku zalewa nas cała gama dźwięków, które przy zamkniętych oczach potrafią przenieść nas na moment do tętniącego życiem miasta.

Gameplay

Najnowsza część serii Yakuza dosłownie zalewa nas aktywnościami jakie możemy wykonywać w przerwach między misjami wątku głównego. Dostajemy więc kasyno, gdzie osoby z żyłką hazardzisty mogą zarobić trochę grosza, salony gier z automatami (sam ogrywałem wiele razy jedną z bijatyk), szkołę dla dorosłych, w której zdawane egzaminy podnoszą nasze statystyki, wyścigi stylizowane na Mario Kart, kino, gdzie nieustannie walczymy z sennością podczas wielogodzinnych seansów z klasykami w tle, uliczne Shogi, karaoke, misje poboczne stawiające nas w roli bohatera, minigrę polegającą na rozwijaniu własnej firmy, masę znajdziek, za które możemy kupować ciekawe przedmioty i wiele wiele innych. 

Nie sposób nie wspomnieć również o świetnych zadaniach pobocznych. Z reguły w tego typu grach są one nudne, oklepane i często nawet nie mamy ochoty na ich wykonywanie. Tutaj ukończyłem WSZYSTKIE i śmiało mogę powiedzieć, że około 90% z nich to po prostu coś wspaniałego. Są one napisane w taki sposób, że nie sposób się od nich oderwać. Jest to zasługa między innymi genialnej gry na emocjach gracza. W pamięć zapadł mi między innymi quest, w którym pomagałem dziewczynce zbierającej datki na operację chorego brata, a także lekko ironiczne zadanie polegające na ratowaniu brzoskwini na drzewie, która była pewnego rodzaju symbolem nadziei dla czekającego na zabieg dziecka. Wielkie brawa dla twórców za tak dobrze przygotowaną zawartość poboczną. W tej grze cieszymy się nawet z tego, że wreszcie otrzymujemy dach nad głową. To rzadkość w dzisiejszych czasach. Ponadto nagrody, które otrzymujemy za ich wykonywanie bardzo się przydają podczas przechodzenia właściwej fabuły.

Skoro mowa o gameplayu to niezbędne jest wspomnienie wszechobecnego humoru jakim twórcy obficie przyprawili Yakuzę 7. Część z wykonywanych ataków, przywoływani towarzysze, zachowania postaci podczas wykonywania zadań - wszystko to zostało tak naładowane gagami, że wręcz wielokrotnie zwijałem się ze śmiechu na kanapie. Nie wiem, co twórcy brali tworząc ten tytuł, ale poproszę tego cały kontener dla siebie.

Naszym miejscem spotkań i bazą wypadową docelowo stanie się bar Survival. To tutaj możemy porozmawiać z naszymi towarzyszami, poznając lepiej ich osobowość i historię oraz rozwijając więzi, które przekładają się na dodatkowe bonusy w czasie potyczek.

Gra posiada również tryb New Game+ zawierający nowe wyzwania, bardzo silnych ukrytych przeciwników i nowe znajdźki. Sam jednakże z niego nie korzystałem.

Na koniec zostawiłem sobie mapę. Przypomina nam ona ot takie miasto znane z serii GTA z masą znaczników. Poruszamy się po niej pieszo, a z czasem gdy się wzbogacimy i odblokujemy odpowiednie miejsca, zaczniemy korzystać z taksówek. W tym miejscu ważna kwestia - gdy zobaczymy na mapie nowy postój taksówek, trzeba go aktywować ręcznie bo inaczej będziemy zmuszeni biegać na piechotę. Przydatną opcją jest tutaj wskazywanie celów na mapie, ale zabrakło własnych notatek (dzięki czemu musiałem posiłkować się wujem Google, gdyż nie pamiętałem gdzie kupić np. dany przedmiot leczący, a jest ich cała masa i nie wszystkie występują w każdym miejscu).

System walki

Tutaj również zostałem pozytywnie zaskoczony. Nie podoba mi się osobiście system znany z poprzednich odsłon, za to jestem od wielu lat fanem turówek. Tutaj zostało to rozwiązane po mistrzowsku. Każda z postaci może używać ataków zwykłych i specjalnych, przedmiotów, przyzywać pomocnika (wyłącznie Ichiban), wskrzeszać i blokować ataki. Do tego by nie stracić na dynamice względem poprzednich odsłon, otrzymaliśmy bonusy za atakowanie przewróconych przeciwników (nie czekamy grzecznie aż wstaną). Ponadto jeżeli postać napotka jakiś przedmiot po drodze do przeciwnika, może użyć go zadając zwiększone obrażenia. Żeby jeszcze bardziej poprawić dynamikę potyczek wprowadzono tzw. perfect guard, czyli system polegający na wciskaniu kółka w momencie, gdy przeciwnik nas atakuje. Nie ukrywam, że jest to dość trudne zadanie, ale polecam opanować tą umiejętność, gdyż skutecznie zmniejszanie otrzymywanych obrażeń nie raz uratuje nas przed śmiercią oraz irytującymi statusami.

Kolejny istotny aspekt walki to zawody (z ang. Jobs), które możemy przypisać naszym postaciom. Każda ma predefiniowany zestaw statystyk, który powoduje, że jest dobra w czymś konkretnym (np. Saeko jest świetnym healerem, a Namba magiem ofensywnym). Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by zmieniać specjalizacje, ponieważ część z przyswojonych umiejętności zostanie z nami po zmianie profesji, a dodatkowo wzmocnimy nasze statystyki. W późniejszym etapie rozgrywki otrzymamy dostęp do instancji, gdzie będzie można bardzo szybko wbijać poziomy postaci i zawodów także nie trzeba specjalnie się z tym spieszyć. Pamiętajmy, że każda profesja używa innego rodzaju broni. Te (oraz zbroje) możemy ulepszać w specjalnym sklepie zbierając różne materiały podczas ekploracji mapy.

Wady

Gra nie uniknęła niestety kilku dość irytujących rozwiązań i błędów. Najpoważniejszym jest tragiczna wręcz interakcja z przedmiotami. Mój bohater wielokrotnie nie potrafił otworzyć sejfu stojąc tuż przed nim lub wsiąść do taksówki, ponieważ gra stwierdziła, że akurat w tym momencie nie wyświetli odpowiedniego przycisku interfejsu. Dodatkowo podczas walk postaciom zdaża się potykać o siebie, blokować za przeszkodami i wówczas czeka nas oglądanie dość komicznych animacji. Kolejnym moim zdaniem problemem są momenty, w których zapisać gry nie można przez dobre 20-30 minut rozgrywki, co powoduje, że jeżeli zginiemy (w szczególności, gdy przeciwnicy uprą się by sprać naszego bohatera do zera), czeka nas powtarzanie całego etapu. Przykładem niech będzie tutaj ostatnia misja, gdzie najpierw wspinamy się po kilku piętrach wieżowca, następnie oglądamy dość długie przerywniki filmowe, znów walczymy, znów oglądamy przerywniki, znów walczymy i jeżeli gdzieś po drodze powinie nam się noga... cóż zaczynamy od nowa. Ostatnią wadą jest konieczność grindu mniej więcej od 12 rozdziału fabuły. Sam wykonywałem wszystkie zadania poboczne i walki nie sprawiały mi specjalnie trudności, ale we wspomnianym rozdziale napotykamy na 2 "przesympatycznych" panów, którzy robią nam z tyłka mielonkę. Sam podczas pierwszego podejścia na 38 poziomie drużyny nie mogłem zbić punktów zdrowia pierwszego z nich do 50%. Wówczas konieczne było udanie się na specjalną arenę, gdzie wbiłem kolejne 10 poziomów i wzmocniłem swój sprzęt. To pozwoliło mi bezproblemowo dojść do rozdziału ostatniego, czyli 15 i tutaj po raz kolejny konieczny był grind (zatrzymałem się na poziomie 75, ale 65-70 też by spokojnie wystarczył). Dzięki temu ostatnią lokację przeszedłem bezproblemowo, a ostatni boss był wręcz zbyt łatwy, chociaż oczywiście miał 1 irytujący atak zabijający dowolną postać z drużyny. Na szczęście nie atakował mojego głównego bohatera, bo skończyłoby się to wspomnianym wcześniej powtarzaniem całości.

Oceń bloga:
12

Ocena - recenzja gry Yakuza: Like a Dragon

Atuty

  • Genialnie napisany główny wątek fabularny
  • Świetne i wciągające zadania poboczne
  • Interesujący bohaterowie
  • Dobrze zrealizowany i dynamiczny system walki
  • Przyjemna oprawa audiowizualna
  • Cała masa aktywności pobocznych
  • Błyskawiczne wczytywanie lokacji w wersji na PS5

Wady

  • Tragiczna interakcja z przedmiotami
  • Od rozdziału 12 konieczny grind
  • Miejscami niewystarczająca ilość punktów zapisu
  • Okazyjne blokowanie się postaci na przeszkodach podczas walk
-Infi-

-Infi-

Yakuza: Like a Dragon wydawała mi się na początku klonem serii GTA. Jednakże niezmiernie cieszę się z tego, że dałem się porwać temu tytułowi, ponieważ dzięki temu otrzymałem od twórców ponad 40 godzin genialnej, pięknie opowiedzianej historii, gdzie emocje grają pierwsze skrzypce i nie sposób się od niej oderwać. Świetny system walki, interesujący bohaterowie i wiele aktywności pobocznych składają się na dzieło godne polecenia każdemu wielbicielowi elektronicznej rozrywki.
Grałem na: PS5

Czy uważasz, że kolejna część serii Yakuza powinna zachować turowy system walki?

TAK
30%
NIE
30%
Pokaż wyniki Głosów: 30

Komentarze (20)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper