Najlepsze gry w jakie zagrałem w roku 2020

BLOG
1657V
Najlepsze gry w jakie zagrałem w roku 2020
Kerrou | 01.01.2021, 00:20
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Rok 2020 do najlepszych nie należał. No to co powiecie, żeby dla odmiany skupić się na tych dobrych rzeczach jakich doświadczyliśmy, na przykład świetnych grach w jakie przyszło nam zagrać? Oto właśnie w poniższym tekście taka moja osobista "topka". 

Rok 2020 się skończył, a więc już chyba pora na ten moment: podsumowanie najlepszych gier, w jakie przyszło mi w nim zagrać. Zastanawiałem się czy w ogóle taki ranking robić. W końcu ograłem całą tonę świetnych produkcji i ciężko było mi się ograniczyć tylko do kilku. Uznałem jednak, że "a kij z tym" i skoro sam lubię takie topki czytać, to i taką napiszę. Nie kategoryzowałem jednak nic, bo zwyczajnie za bardzo chciałem czasami umieścić tutaj gry z tych samych gatunków. Tak więc w efekcie poniżej możecie zobaczyć najklasyczniejszą z klasycznych "topek" w formie TOP 10. Ni mniej, ni więcej: bez listy honorowej, bez żadnych dodatków. Możliwe, że części z wyborów będę szybko żałował i chciałbym je zmienić na coś innego, ale no cóż...jak było tak niech pozostanie. Z jakiegoś powodu o tych konkretnych tytułach pomyślałem jako pierwszych.

Uznałem jednak, że nieco nagnę zasady ich wybierania, a na  jakie konkretnie, to już zapewne tytuł wpisu nieco wam podpowiedział. Tak, na mojej liście znajdą się gry w jakie ZAGRAŁEM w tym roku i jakie udało mi się ukończyć od A do Z. Do tego mają prawo pojawić się tutaj też produkcje, jakie kończyłem ponownie, bo hej: to dalej gry w jakie grałem w 2020. Nie mówię, że takie tutaj będą, ale...kto wie? Jeżeli czegoś nie udało mi się ukończyć, a byłbym na 100% pewien, że znalazłoby się tutaj: nie pojawi się (na ciebie patrzę Hadesie...). No co, muszę sobie jakoś ułatwiać życie ;) Poza pierwszymi trzema miejscami (no bo i trzeba jakoś wyróżnić podium!), kolejność jest bardzo mocno losowa. No to co...lecimy z tematem.

 

Miejsce 10 - Yomawari: Night Alone

Źródło: https://tiny.pl/7v2cw

 

Po Yomawari nie spodziewałem się wiele. Ot, kupiłem je na wyprzedaży za grosze, słysząc o nim wcześniej kilka ciepłych słów. Odpaliłem je jednak i dostałem horror z klimatem tak gęstym, że można go wręcz kroić nożem. Prosta rozgrywka i krótki czas trwania, który sprawił, że gra nie zacznie męczyć. Po Nippon Ichi spodziewałem się zawsze głównie śmieszków w stylu Disgaei, a tutaj się okazało, że ci ludzie potrafią o wiele, wiele więcej. Coś czuję, że kontynuacja znajdzie się w mojej topce gier na rok 2021.

 

Miejsce 9 - Persona 5 Royal

Źródło: https://tiny.pl/7v2fz

 

Produkcja do jakiej miałem podejście już wcześniej, przy okazji bazowej wersji gry. Wtedy jednak nie chwyciło, a ja odpuściłem sobie po zaledwie 10 godzinach. Uznałem jednak, że dam szansę edycji Royal i terasz po 123 godzinach spędzonych z nią mogę powiedzieć jedno: nie żałuję niczego.

Persona 5 kupiła mnie całkowicie swoją "stylówą", fabułą i wciągającą rozgrywką. Wracałem do niej dzień w dzień, z krótką przerwą na ogranie Resident Evil 3 Remake. Może i inne Megateny są bardziej złożone, może mają lepsze systemy walki i ogólnie robią wiele rzeczy lepiej...nie wiem. To jednak piąte część Persony wciągnęła mnie całą sobą i nie dała się nudzić aż do napisów końcowych. Nawet ogrywana obecnie czwórka nie porywa mnie aż tak bardzo i nie ruszyłem jej już od kilku miesięcy. Piątka robi po prostu wiele rzeczy lepiej niż poprzedniczka i nie chodzi tutaj tylko o grafikę, a co do fabuły jeszcze się przekonamy. Cieszę się, że dałem się porwać czarowi Fantomowych Złodziei i z niecierpliwością czekam na Scramble: w lutym będzie ostro grane.

 

Miejsce 8 - Sakura Wars

Źródło: https://tiny.pl/76trj

 

Chyba jedna z największych niespodzianek jakie spotkały mnie w roku 2020. Nie spodziewałem się, że symulator randek połączony z prostą grą musou wciągnie mnie aż tak bardzo. Dostałem jednak grę z niesamowicie sympatycznymi postaciami, toną świetnego humoru i prostą, acz przyjemną "nawalanką" w sekcjach akcji. Nie jest to produkcja dla każdego, ale jeżeli nie przeszkadza wam "japońskość over 9000", to bierzcie w ciemno.

 

Miejsce 7 - Demon's Souls Remake

Źródło: https://tiny.pl/7v2fm

 

Bardzo lubię gry souls-like, ale z jakiegoś powodu nie przepadam za grami samego From Software. Ukończyłem Dark Souls 3, grałem sporo w jedynkę, obecnie powoli pogrywam sobie też w Bloodborne, ale no...jakoś  tak mnie żadna z nich nie chwyciła (aczkolwiek Bloorborne coraz bardziej mnie w swoje szpony chwyta). Uznałem jednak, że skoro już mam to PlayStation 5, to dam szansę odnowionej wersji "gry, która to wszystko zaczęła". Czy tutaj "pykło"?

Gdyby tak nie było, Demon's Souls nie znalazłoby się na tej liście. Byłem kupiony praktycznie od pierwszych chwil: cudowną oprawą, klimatem, walką. Nawet "hubowa" budowa świata podpasowała mi o wiele bardziej niż połączone ze sobą lokacje z nowszych gier. Praktycznie wszystko to, czego nie lubię w innych grach From Software, tutaj jest zrobione inaczej i podoba mi się po prostu bardziej. Teraz aż czuję jeszcze większy zapał do porządnego przysiadnięcia do Bloodborne!

 

Miejsce 6 - Ys VIII: Lacrimosa of Dana

Źródło: https://tiny.pl/7v2fw

 

Odnoszę wrażenie, że seria Ys jest średnio znana nawet w środowisku fanów "japońszczyzny". Cała tona gier, zasłużone studio, które ją stworzyło, a jednak o serii "Trails" mówi się obecnie o wiele więcej. Ósma numerowana odsłona przygód Adola Christina, zabiera graczy na wyspę Seiren, z której to przyjdzie nam się wydostać, a przy okazji, jak się zapewne spodziewacie, zrobić sporo więcej.

Świetny system walki, muzyka jaka zrywa czerep, ciekawe postacie i zaskakująco dobra fabuła: tego wszystkiego dostarczyło mi Ys 8. Jedna z najlepszych odsłon serii i już nie mogę się doczekać aż w lutym odpalę dziewiątkę: będzie się działo!

 

Miejsce 5 - Rule of Rose

Źródło: https://tiny.pl/7v2f1

 

Gra w którą trzeba zagrać, ale wiąże się to - niestety - z samym procesem grania. Fantastyczna fabuła, genialny klimat i poruszanie wielu tematów tabu. Wszystko to jednak podane z wyczuciem. Rule of Rose oberwało się kontrowersjami mocno niesłusznie, bo wszystko to o czym wspominano w tej grze jest...ale nie w takiej formie o jakiej mówiono. Absolutnie nie żałuję zagrania w Prawo Róży, ale jak nic innego, przygarnąłbym pełnoprawny remake, gdzie nie zmieniono by nic w fabule, ale wszystko inne już tak.

 

Miejsce 4 - Xenoblade Chronicles 2

Źródło: https://tiny.pl/7v2f6

 

Dla tej gry kupiłem Switcha i gdybym miał zrobić to ponownie i zagrać na nim tylko w ten tytuł: zrobiłbym to bez wahania. Prawdziwie ogromny, zróżnicowany i przepiękny jRPG. Spodziewałem się gry bardzo dobrej, a dostałem genialną.

Zagrało tutaj praktycznie wszystko, począwszy od cudownej grafiki, a na wciągającej historii skończywszy. Spędziłem eksplorując świat Xenoblade Chronicles 2 95 godzin i ani przez jedną nie czułem znużenia. Za każdym zakrętem czekało mnie coś ciekawego: nowa lokacja, przeciwnik, zadanie do wykonania. Fabule trzeba dać się rozkręcić, ale kiedy chwyci, to już na całego. I jasne, także tutaj znajdzie się kilka baboli, ale nie mam zamiaru o nich pisać, bo w utonęły w całym oceanie dobroci jaki dostałem. Obecnie ogrywam sobie odnowioną jedynkę i o ile też jest super, tak tym co teraz powiem zapewne narażę się wielu z was: do dwójki nie ma nawet podjazdu. A i tak jest przy tym świetną grą. Także też...idźcie i grajcie w XC2. Absolutnie najlepsze co dał mi Nintendo Switch.

 

Miejsce 3 - Final Fantasy VII Remake

Źródło: https://tiny.pl/7v217

 

Nie lubię oryginalnego Final Fantasy VII. Nie był pierwszym jRPG jakie widziałem, nie był chyba też nawet pierwszym Fajnalem (tutaj nieco w pamięci mi się zaciera czy była to czwórka, siódemka czy ósemka: na pewno jeden z tych). Kiedy w efekcie po latach samodzielnie go ukończyłem, to no...nie zrobił na mnie wrażenia. Fabułą, postaciami, rozgrywką, światem: niczym. 

W związku z tym nie wiązałem z Remakiem przesadnie dużych oczekiwań, ale jak na każdego "nowego" Fajnala: czekałem. Już demo podbudowało mnie pozytywnie. Kiedy w końcu pełną grę odpaliłem, to zwyczajnie odleciałem. Pokochałem w niej praktycznie wszystko. Walkę, pogłębione charaktery postaci, zmiany w fabule. Tutaj z postaci jaki nie miały żadnego znaczenia lub takie jakie mnie szczerze nie obchodziły zrobiono takie...fajne? Nawet większą ilość występów Sephiorotha (którego osobiście na tym etapie oryginału nie było) wpleciono świetnie, a to co pokazano jednocześnie nic nie powie nowicjuszom, a praktycznie wszystko weteranom. Samo zakończenie także zrobiło na mnie wrażenie i jestem jego ogromnym fanem: nie dość, że twórcy wykazali się tutaj ogromną odwagą, to na dodatek sprawili, że teraz nie wiedzą czego się spodziewać zarówno fani oryginału, jak i nowi gracze. Cudo, absolutne cudo. Obecnie nie wiem nawet czy bardziej niecierpliwię się na drugą część (tak, część, a nie epizod czy part) Final Fantasy VII Remake, czy na pełnoprawną szesnastkę. Liczę, że chociaż ta druga w przyszłym roku także będzie mogła znaleźć się na tej liście. A za dwa lata, to kto wie...może podążymy dalej z Cloudem i spółką.

 

Miejsce 2 - Chrono Cross

Źródło: https://tiny.pl/7v21p

 

No i na miejscu drugim gra retro, jeszcze z epoki pierwszego PlayStation. Bardzo długo zbierałem się do zagrania w nią, a oczekiwania miałem wręcz niebotyczne. Kiedy byłem jeszcze młody i głupi (a teraz jestem stary i głupi) o Chrono Crossie krążyły wręcz legendy wśród moich starszych kolegów. No i to co sam miałem okazję widzieć powodowało u mnie opad żuchwy. TA GRAFIKA! Odpalałem więc grę z ogromnymi obawami, tym bardziej, że mamy tutaj w końcu do czynienia z sequelem (tak, sequelem, nie żadnym "duchowym następcą" EDIT: Dzięki informacji od użytkownika Vasco już wiem, że to jednak...oficjalnie nie jest sequel. Ilość nawiązań dalej jednak powala, a więc wybaczcie pomyłkę ;)) Chrono Triggera, gry, która wespół z Final Fantasy IV rozbudziła moją miłość dogatunku jRPG. Martwiłem się jednak całkowicie bez powodu.

Zostałem bowiem absolutnie zwalony z nóg. Chrono Cross przykuł mnie do ekranu już od pierwszych minut i nie puścił do samego końca. Cudowna muzyka, piękna jak na standardy Szaraka (i po podciągnięciu rozdzielczości dalej mogąca się bronić) grafika, świetny system walki, tona różnorodnych postaci, niesamowita fabuła, nieliniowość...no ciężko się Chrono Crossem nie zachwycać. Mógłbym się w pieśniach pochwalnych rozpisywać na tej gry w nieskończoność, ale nie ma po co: lepiej sami ją odpalcie i zagrajcie. Wtedy zrozumiecie mój zachwyt najlepiej.

 

Miejsce 1 - Xenogears

jRPG nad wszystkie inne jRPG. Gra w wielu miejscach niedokończona, z planami na całą serię, której nigdy już nie ujrzymy. Widoczne braki na drugiej płycie, wiele niedostatecznie rozwiniętych wątków. Nie przeszkodziło to jednak dziełu Squaresofu zostać jednym z najlepszych przedstawicieli gatunku japońskich gier fabularnych. Tak bardzo to co dostaliśmy jest dobre. 

No bo mamy tutaj fabułę, która zachwyca, jeżeli chce nam się w nią nieco zagłębić i nieco doczytać (tutaj ponownie odeślę was do genialnych tekstów MSainta, a jeżeli nie straszne wam języki obce - i do dzieł o jakich w nich wspomina). Nawet jednak, jeżeli nie będzie wam się chciało tego robić, tak czy tak będziecie pod wrażeniem opowieści i licznych zwrotów fabularnych, a przynajmniej ja byłem. Do tego świetne systemy (!) walki, osobny dla Gearów i dla postaci ludzkich. W jednych konieczność dbania o zasoby paliwa, w drugim możliwość budowania (niczym w bijatykach) kombosów. A my dalej tutaj mówimy o walkach w turach! Wszystko to otoczone muzyką Yasunoriego Mitsudy, która co prawda do tej z Chrono Crossa startu nie ma, ale hej, to dalej Mitsuda: jest super.

Aż strach pomyśleć co by to było, gdyby udało się Xenogears w całości skończyć. Dostaliśmy dzieło absolutnie wybitne już teraz, a gdyby twórcy mieli więcej czasu i środków...o Wielcy Przedwieczni, chciałbym to zobaczyć. Remake tej produkcji na miarę Final Fantasy VII to coś o czym marzę, ale nie wierzę, że kiedykolwiek mogę to dostać. Już teraz jednak wiem, że "jeżeli jednak", to z marszu kupuję konsolę na jaką miałaby taka produkcja wyjść, a samą grę w najbardziej wypasionej edycji kolekcjonerskiej. Zdecydowanie moja gra roku i jedna z ulubionych w ogóle.

Podsumowanie

W 2020 roku przyszło mi zagrać w wiele naprawdę znakomitych gier. Część z nich udało mi się już ukończyć, część dalej jeszcze ogrywam (i dlatego ich na tej liście nie mam), a przyszły rok zapowiada się pod względem premier jeszcze lepiej. Może w końcu doczekam Tales of Arise, na pewno za to zagram chociażby w nowe Ys i sequel Persony 5. Do tego nie ma co zamykać się na całą tonę fantastycznych gier retro, bo poprzednie generacje pełne są genialnych produkcji. Już nie mogę się doczekać aż ogram Project Zero 2, Forbidden Siren, Vagrant Story czy Xenosagę. Ja na pewno będę miał w 2021 roku w co grać, nawet zakładając, że wszystkie z oczekiwanych przeze mnie premier zostaną poprzesuwane.

Wam wszystkim także tego liczę. Nowego Roku owocnego w cudowne wydarzenia, świetne gry do ogrania i dla odmiany przyjemnie niespodzianki. I obyśmy za rok mogli znowu podzielić się wrażeniami z produkcji jakie nas zachwyciły i przejmować się co najwyżej przesuniętymi premierami ;) 

Oceń bloga:
32

Komentarze (98)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper