Uniwersum (nie?)znane - Kroniki Mutantów

BLOG
1690V
Uniwersum (nie?)znane - Kroniki Mutantów
lechu | 09.02.2018, 01:21
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Warhammer 40 000 to dość znane i powszechnie lubiane uniwersum. Ilość gier zarówno tych klasycznych jak i video, wszelakiej maści książek i opowiadań liczona jest już chyba nawet nie w dziesiątkach a setkach. Krótko mówiąc uniwersum zna, a przynajmniej chcąc nie chcąc, na przestrzeni lat - miał z nim styczność niemal każdy. I właśnie dlatego, chociaż mnie nęci i korci, tak tym razem zdecydowałem że przedstawię Wam coś nieco innego.

Uniwersum konkurencyjne, równie ciekawe i wartościowe, a jednak takie które nigdy nie było w stanie wyjść z cienia WH40k i które w przeciwieństwie do wojennego-młota-czterdzieści-tysięcy, do tej pory nie otrzymało ani jednej wartościowej gry video, mimo że zasługuje na to jak mało która seria. Panowie (i Panie?) - poznajcie bliżej Mutant Chronicles, czy też bardziej swojsko - Kroniki Mutantów.

 

 

Od papieru aż po duży ekran

Mutant Chronicles to uniwersum powołane do życia przez Target Games - szwedzkiego wydawcę gier fabularnych który swoją działalność rozpoczął w 1980 roku, a oficjalnie zakończył ją w roku 1999 ogłaszając bankructwo. Same Kroniki swój początek miały dość późno, bo w roku Pańskim 1993, jednak były one w pewnym sensie rozwinięciem dużo starszego cyklu RPG tegoż samego wydawnictwa. Mowa o Mutant, który to debiutował na rynku w roku moich urodzin, tj. w 1984, a który w pięć lat później otrzymał przedruk z wprowadzonymi licznymi poprawkami. Bezpośrednim protoplastą Kronik był nie udany i bardzo szybko wycofany Mutant RYMD. Zasadniczą różnicą względem poprzednich odsłon cyklu była chęć przeniesienia wydarzeń w kosmos i to twórcom udało się całkiem dobrze. Ponieważ Target Games w chwili wydania kronik było już dość dobrze obyte z rynkiem, zdecydowali że podejdą do tematu dość kompleksowo. Tym sposobem w krótkim czasie, bo na przestrzeni raptem 2-3 lat, na rynku pojawiły się wszystkie trzy filary tego uniwersum - fabularne RPG Mutant Chronicles, figurkowa gra bitewna Warzone oraz gra karciana Doom Trooper. W kolejnych latach uniwersum wzbogacone zostało o trzy powieści składające się na cykl Apostle of Insanity, krótką bo pięciotomową serię komiksów (cykl Golgotha), kolejną grę karcianą (Dark Eden), kilka pomniejszych gier planszowych oraz wisienkę (no, powiedzmy...) na torcie - grę video pt. Doom Troopers - klon klasycznej Contry w 16-bitowym wydaniu, która ukazała się na konsolach SNES i Sega Mega Drive. Serię już po przejęciu praw do marki przez Paradox Entertainment (obecnie Cabinet Entertainment) zamknął niezbyt udany i dość luźno nawiązujący do uniwersum, film kinowy z 2008 roku.

Doom Troopers - 16-bitowy klon popularnej Contry który w 1995 r. wydany został na SNES i SMD

 

 

O setupie słów kilka

Ok, krótki rys histeryczny mamy za sobą, więc teraz przejdźmy do konkretów. Czym właściwie jest to uniwersum? Jak nie trudno się domyślić, do czynienia mamy tutaj z klimatem post-apo/horror/sci-fi, choć niektóre źródła przypisują MC również do nurtu techno-fantasy czy dieselpunk (taka pokraka gatunkowa stojąca gdzieś w pół drogi między steampunkiem a cyberpunkiem). Ponura, odległa przyszłość gdzie ziemia już dawno przestała przypominać to czym jest dzisiaj, wyeksploatowana do cna z surowców naturalnych, gdzie pojedyncze Państwa już dawno przestały się liczyć, a światem rządzi pieniądz i pięć ogromnych megakorporacji. Cztery z nich nawiązują zresztą do określonych mocarstw/nacji - Bauhaus to Niemcy/Francja z dodatkiem bliżej niedookreślonej europy kontynentalnej, Imperial to obecna Brytania (do czego zresztą nawiązuje herb rzeczonej korporacji), Capitol to wielki brat zza wielkiej wody, czyli US z podległymi jej przymiotami. Mishima to z kolei reprezentant Azji z dużym naciskiem na Japonię. Piątą i najmłodszą zarazem korporację stanowi dalece zaawansowany technologicznie Cybertronic który w walce wykorzystuje przede wszystkim wszelkiej maści roboty i androidy, a ich genezę stanowi najgrubszy przekręt finansowo-giełdowy w historii ludzkości. Ponad tym wszystkim stoi Bractwo - zrzeszenie fanatyków i ludzi wiary utworzone by stawić czoła największemu złu - hordom Mrocznego Legionu - przeciwnikowi którego armie pochodzą z innej części wszechświata, a którym w/w korporacje nie do końca zaprzątają sobie głowę tocząc między sobą zażarte walki o wpływy na kolejnych planetach układu słonecznego. Samo Bractwo nie ma statusu korporacji, to coś "obok". Mimo że posiada własne armie, to nie tylko nie wchodzi w konflikty zbrojne z poszczególnymi korporacjami, ale wręcz posiada swoich przedstawicieli w każdej z nich. W każdej, za wyjątkiem Cybertronicu. W opinii Bractwa bowiem, to właśnie Cybertronic, inwestując i rozwijając nowoczesne technologie, jest bezpośrednim prowodyrem powrotu Legionu. Mimo że pozostałe cztery korporacje oficjalnie potępiają działania Cybertroniku, w rzeczywistości nie są zainteresowane walką z nim. Zamiast tego widzą w nim raczej partnera handlowego, wartościowego sojusznika, dostawcę nowoczesnej broni i technologii.

Warzone Ressurection (Prodos Games, 2013), materiał NIE-sponsorowany

 

Tło historyczne MC jest dość dobrze rozbudowane i prawdę mówiąc nie sposób streścić je w kilku zdaniach. Mamy tu z grubsza wszystko czego tylko można sobie zamarzyć. Podupadły rodzaj ludzki który kilkaset lat wstecz zachłysnął się technologią tworząc sztuczną inteligencję, która to z kolei wykorzystana została przez mroczne siły przeciwko swoim twórcom, bitwy z armiami mutantów, demonów i nieumarłych przewodzonych przez pięciu apostołów ciemności, którzy kilka wieków wstecz zdziesiątkowali ludzkość, a którzy cudem wyparci na obrzeża układu słonecznego, teraz wracają z siłą większą niż wcześniej, walki korporacji o wpływy na kolejnych kolonizowanych planetach, dogorywające resztki ludzkości na wyniszczonej ziemi czy z grubsza wolną od konfliktów strefę zdemilitaryzowaną na księżycu, którego powierzchnię w całości pokrywa ogromna i nieco utopijna metropolia, a pieczę nad którą dzierży Bractwo przewodzone przez potężnego kardynała. Krótko mówiąc - do wyboru do koloru.

 

 

To co rzuca się w oczy, to z pewnością ogrom zarysowanego uniwersum. Akcja z grubsza rozgrywa się w trakcie tzw. drugiej wojny korporacyjnej, choć czasowy setting, przynajmniej w RPG może się różnić od tego odgórnie założonego. Już samo to daje spore pole do popisu, bo prócz z grubsza neutralnego Bractwa i złego z definicji Legionu (który sam w sobie również jest podzielony na mniejsze niekiedy antagonistyczne sobie frakcje), każda korporacja walczy z każdą, ale też każda układa się każdą gdy tylko zajdzie taka potrzeba. Różne może być także miejsce akcji, bo ta rozgrywać się może na szczątkach wyniszczonej ziemi, w gorących jaskiniach Merkurego, pokrytej bujną dżunglą i pełnej dzikich form życia Wenus, czy na bezkresnych czerwonych pustyniach Marsa. A może i na samym Plutonie? Bo chociaż Kroniki nie dają jednoznacznej odpowiedzi na to skąd dokładnie pochodzą siły Legionu Ciemności, jak i nie definiują Mrocznej Duszy która to ma przewodzić Apostołom i podległym im hordom mutantów, tak z fragmentów historii jakie poznajemy przy okazji różnych elementów składowych uniwersum, wiadomym jest że to właśnie załogowa misja kosmiczna wysłana na Plutona zapoczątkowała ekspansję Mrocznej Harmonii (...powiedzmy obrazowo coś na kształt "czarnej magii" która rozlała się po kolejnych planetach układu słonecznego z początku przejmując kontrolę nad sztuczną inteligencją i zwracając ją przeciwko ludzkości) i to prawdopodobnie właśnie tam rodzaj ludzki natrafił na pierwszą cytadelę Legionu.

 

Lata 90-te i sprawa Polska

Wyżej wspomniane gry, książki i komiksy to oczywiście nie wszystkie twory które na przestrzeni lat pojawiły się w ramach cyklu Mutant Chronicles. Zarówno RPG jak i dość popularny również w naszym kraju figurkowy Warzone doczekały się kilku edycji. O ile RPG, książki i komiksy oficjalnie nigdy nie zostały przetłumaczone na nasz ojczysty język, o tyle zarówno karcianka Doom Trooper jak i pierwsza edycja systemu bitewnego Warzone otrzymały polską lokalizację, co w tamtych latach było miłą odmianą względem wielu innych tego typu gier, gdzie człowiek często gęsto musiał siedzieć ze słownikiem w ręku, nie raz i nie dwa zachodząc w głowę czy aby na pewno dobrze rozumie co autorzy oryginału mieli na myśli. Co ciekawe - karcianka tak szybko zdobyła popularność w naszym kraju że w krótkim czasie w branżowych sklepach i klubach po prostu zaczęło brakować tzw. booster packów (zafoliowanych paczek zawierających po kilkanaście losowych kart) a dystrybutor nie nadążał z ich dodrukiem. Niestety szaleństwo nie trwało długo. Twórcy systemu Doom Trooper wydając kolejne dodatki do systemu nieco przedobrzyli, w efekcie czego każde kolejne rozszerzenie drastycznie zmieniało układ sił i wymuszało zakup kolejnych booster packów, reorganizację talii i w efekcie generowało kolejne wydatki dla graczy. Tym sposobem wiele osób dość szybko zrezygnowało z takiej zabawy co z kolei sprawiło że ostatnie dodatki do Doom Troopera nie zostały zlokalizowane.

O ile jednak szał na Doom Troopera minął dość szybko, o tyle nieco dłużej na naszym (i nie tylko) rynku zabawił Warzone. Warto nadmienić że Warzone który przebojem zawojował nasze rodzime sklepy i branżowe kluby (tak, kluby zrzeszające takich graczy w latach 90-tych były dośc powszechne, w samym tylko Krakowie ja sam regularnie uczęszczałem i udzielałem się w przynajmniej trzech takich "przybytkach") to pierwsza z kilku edycji tej gry. Miała ona parę mniej lub bardziej uciążliwych bolączek które dość szybko zostały zrewidowane w kolejnych dodatkach i podsumowane w ramach edycji drugiej. Tu od razu trzeba sobie jednak powiedzieć jedno - figurkowy bitewniak miał dużo wyższy próg wejścia niż gra karciana. Co prawda dużo osób zaczynało zabawę dokładnie tak jak ja i paru moich kolegów ze szkolnej ławy - kupując dość drogi i opasły starter który zawierał wszystkie wymagane podręczniki, wzorniki i kilkadziesiąt podstawowych figurek z dwóch różnych frakcji. Tu jednak dość szybko okazywało się że figurki ze startera stanowiły nic więcej jak typowe mięso armatnie. A jako że każda armia posiadała wiele rodzajów różnorodnych jednostek (oddziały piechoty, oddziały specjalne, bohaterowie, pojazdy itd itp.), niezbędne były kolejne zakupy. Niektóre figurki potrafiły kosztować nawet po kilkadziesiąt złociszy od sztuki. Co jednak ciekawe, figurki do Warzone'a, z racji tego że był to system mniej znany i popularny niż np systemy Games Workshop (Warhammer i jego pochodne) nigdy nie były tak drogie jak figurki do gier konkurencji, a ich ilość potrzebna do zabawy również była znacznie mniejsza niż w przypadku innych tego typu systemów. Dobrze skonstruowana (i własnoręcznie odmalowana - a jak!) armia dawała jednak masę satysfakcji na placu boju.

 

 

Niestety, mimo że uniwersum pozornie zdawało się rozkwitać, w rzeczywistości wydawca popadał w coraz większe problemy finansowe. Nie pomagały kolejne dodatki, a figurki mające reprezentować niektóre z nowych jednostek nigdy nie ujrzały światła dziennego. Tym sposobem po wydaniu rozszerzeń dla Bauhausu i Capitolu (odpowiednio Strefa Wony: Wenus, Strefa Wojny: Mars) wstrzymano dalszy rozwój Warzone. Był to rok 1999, rok w którym Szwedzki Target Games po blisko dwóch dekadach na rynku ogłosił zakończenie działalności. Samo IP oczywiście nie upadło. Po ogłoszeniu bankructwa przez Target Games, jeszcze w tym samym roku powołane zostało Paradox Entertainment. Siedziba firmy przeniesiona została jednak do Los Angeles, a działalność firmy raczej skupiała się na przejmowaniu i udostępnianiu praw do poszczególnych IP, w tym również na potrzeby kina. Za sprawą Paradox Entertainment powstały między innymi ekranizacje wspomnianego gdzieś na wstępie Mutant Chronicles, Salomon Kane czy Conan the Barbarian z 2011 roku. Sama spółka nie była jednak szerzej zainteresowana wejściem na rynek gier fabularnych, swoją działalność raczej ograniczając do dysponowania licencjami do poszczególnych IP.

 

Film kinowy Mutant Chronicles z 2008 roku w reżyserii Simona Huntera nie podbił kin ani serc fanów. W zasadzie można powiedzieć bez ogródek - był komercyjną klapą nie godną swojego tytułu. Mimo że dość luźno nawiązywał do uniwersum, o dziwo nie był najgorszym filmem na licencji w historii kina i przy odrobinie samozaparcia, nawet dało się to oglądnąć w całości.

 

Widoki na przyszłość?

Nie ulega wątpliwości że chociaż MC to bardzo udane i ciekawe uniwersum, tak dotąd nie zaskarbiło sobie ono uwagi na jaką z całą pewnością zasługuje. Szwedzi mieli znakomity pomysł, ale trochę zawalili w temacie jego realizacji. Na domiar złego śledząc wątek nie sposób nie odnieść wrażenia że kolejne firmy, wydawcy czy zespoły biorące się za to IP zwyczajnie nie miały pomysłu na to jak je sensownie wykorzystać. Tym sposobem taki Warzone dostał już cztery edycje (ostatnia jaką odnotowałem to Warzone Resurrection z 2013 roku) a całe Mutant Chronicles dodatkowo w 2008 roku otrzymało nawet osobną grę bitewną która zniknęła ze sklepów równie szybko jak szybko się w nich pojawiła. Sam papierowy trzon uniwersum również próbował być eksploatowany. Pod koniec roku 2014 na rynku zadebiutował nawiązujący do oryginału Mutant - Year Zero. Gra przeszła jednak bez większego echa, a ja zachodzę w głowę dlaczego do tej pory nie znalazła się firma bądź jakiś większy wydawca który zainteresowałby się rzeczonym IP i postanowiłby je - tak dla odmiany - jakoś sensownie wykorzystać - np. w branży gier video. Jest to tym bardziej przykre że taki WH40k raz za razem otrzymuje coraz to kolejne, mniej lub bardziej, ale jednak - udane pozycje, czy to na konsole/PC, czy też na platformy mobilne. Oczyma wyobraźni widzę co najmniej kilka gatunków w których Kroniki Mutantów sprawdziły by się wcale nie gorzej niż taki Cyberpunk 2077 którego na warsztat wzięli REDzi. Strategia turowa bądź RTS to w zasadzie pierwsze co przychodzi na myśl patrząc przez pryzmat samego tylko Warzone. Gra action adventure, FPS/TPS? Zero problemu. RPG? Tu już trochę gorzej, ale tylko i wyłącznie za sprawą niebywale rozległego uniwersum. Nie znaczy to jednak że taki projekt jest awykonalny. Zresztą o tym że dla chcącego nic trudnego, niech świadczy choćby fanowski projekt który z końcem ubiegłego roku dość szybko został ufundowany na łamach Kickstartera:

Ciekawy projekt dla fanów karcianki osadzonej w uniwersum MC. Z całą pewnością nie porwie tłumów, ale jak to mówią - z braku laku...

 

Gdyby jednak za uniwersum wziął się jakiś duży, doświadczony zespół, dysponujący stosownym zapleczem i wsparciem dużego wydawcy, wierzę że o Kronikach Mutantów znów było by głośno, a IP stworzone przez grupę zapaleńców ze Sztokholmu otrzymało swoje zasłużone pięć minut. Bardzo liczę na to że kiedyś tak właśnie będzie. Microsoft, Nintendo, anyone? Było by miło.

A Wy, drodzy portalowicze, mieliście styczność z uniwersum MC? Jak je oceniacie i wspominacie? A może należycie do tego elitarnego grona które wciąż biega z metrówką i kilkoma pudełkami figurek w plecaku? No, przyznać się ;-)

Oceń bloga:
13

Komentarze (26)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper