Crash Team Racing Nitro-Fueled - wrażenia po kilku dniach

BLOG O GRZE
1860V
Crash Team Racing Nitro-Fueled - wrażenia po kilku dniach
Revaniter92 | 07.07.2019, 22:43
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Dzielę się swoimi wrażeniami po kilku dniach spędzonym z genialnym remake'iem jednej z moich ulubionych gier z dzieciństwa!

Witam serdecznie!
Pierwszy wpis miał być na temat powszechnie wprowadzanej poprawności politycznej w grach/filmach, ale postanowiłem na razie wstrzymać się z tym tematem. Nie mam siły na potencjalną gównoburzę, która z pewnością by się za chwilę rozpętała. Tym bardziej, że ostatnie kilka dni spędziłem z Crash Team Racing Nitro-Fueled i mam ochotę co nieco na ten temat napisać. Z oryginalnym CTR spędziłem mnóstwo czasu jako dzieciak, a niedawno odpalałem go do grania razem z pięcioletnim synem! Nie będę jednak pisał tutaj kolejnej recenzji, a bardziej skupię się na tym co wybitnie w grze mi się podoba oraz odniosę się do często poruszanych zarzutów oraz zalet. Zapraszam!

Tylko 30 FPS?

Jednym z najczęściej stawianych zarzutów jest brak 60 klatek na sekundę. Konkurencyjny Mario Kart nie ma z tym żadnego problemu. No ale właśnie... Jak to jest z tymi 30 klatkami na sekundę? Moim zdaniem jest... bardzo dobrze. Gra jest bardzo responsywna, nigdy nie odczułem dyskomfortu związanego z ograniczeniem ilości FPS. A jestem osobą, która potrafi docenić różnicę w ilości klatek, szczególnie w dynamicznych produkcjach. W Crashu wydaje mi się to zupełnie "naturalne". Spadki płynności animacji są bardzo sporadyczne i zdarzają się głównie przy większej zadymie w trybie online, bądź w przypadku szybkiego kliknięcia przycisku Xbox, zrobienia screenshota i natychmiastowym powrocie do gry.

"Medium nie do przejścia"

Bardzo często poruszaną kwestią jest "przesadzony poziom trudności", objawiający się ogromnym skokiem pomiędzy poziomem "Easy" i "Medium". Ciężko jest się nie zgodzić, że Easy to swoisty samograj, w którym bardzo ciężko jest przegrać. No chyba, że zupełnie przestaniemy robić Power-Slide'y. Przy normalnej grze (po nabraniu trochę wprawy) spokojnie przegonimy boty o ponad połowę okrążenia. Grając raz na split-screenie wyścig składający się z siedmiu "kółek", wyprzedziłem boty o ponad jedno całe. 
Na początku gry Medium potrafi dać solidnie w kość. Wynika to jednak nie z samego poziomu trudności, a nieznajomości mechaniki gry. Gdy nauczymy się wykonywać Power-Slide'y, gra nagle przestaje być taka trudna. Niektóre poziomy wymagają dłuższego posiedzenia, ale to głównie ze względu na znajomość mapy (np. Hot Air Skyway). Nie grałem zbyt długo na Hard, ale z tego co widziałem, to bez bezbłędnego przejazdu raczej się nie obejdzie. Zaś co do Medium... Większy problem mogą sprawić nam platynowe Relikty :) 

Zawartość

Patrząc na zawartość tej gry, mam ochotę powiedzieć: "Paaanie… ile tu je do roboty!". 

Zawartość wręcz przytłacza. Zaczynając od trybu Adventure, w którym skompletowanie wszystkiego zajmie nam cholera-wie-ile, poprzez Time Triale, na Online i eventach kończąc. Dodając do tego fakt, że gre poszerzono o przerobione wersje map z Crash Nitro Kart, zabawy jest... dużo. 
A właśnie, nowe mapy. Fajnie, że są, ale większość z nich średnio mi się podoba i staram się grać na mapach znanych z CTR. Nawet nowa, bonusowa mapa - Twilight Tour - wydaje mi się fajniejsza od tych z Nitro Kart. Oczywiście są też wyjątki. Electron Avenue jest moim zdaniem świetną mapką. Niemniej, niezależnie od moich preferencji, ilość map robi ogromne wrażenie.

Ciekawostka - do odblokowania mojej ulubionej postaci z CTR, czyli N. Tropy'ego, trzeba pobić jego czas również na mapach z Nitro Kart. Nie mam zielonego pojęcia kiedy to zrobię... 

Wyścigi Online działają już całkiem ok, ale matchmaking dalej niedomaga. Najczęściej ścigam się z niepełnym składem graczy. Do tego boli brak możliwości rozegrania Cup'a, a jedynie Single Race lub Battle. 

Do końca lipca trwa też event Grand Prix, podczas którego zdobywamy specjalne punkty (Nitro), a te odblokowują nam mnóstwo kosmetycznych rzeczy. Do tego w Pit Stopie możemy kupić nowe skórki oraz postaci, które są związane z eventem. Używanie ich daje nam też bonus do punktów Nitro. Sam event bardzo mi się podoba, bo zawsze jest to dodatkowa motywacja do gry i  zdobywania przedmiotów. Niemniej, niektóre wyzwania strasznie mnie męczą. Robienie na siłę Capture The Flag z botami, w celu zdobycia 25 punktów, może być nudne. Ogólnie trochę kojarzy mi się to z przymuszaniem graczy do zdobywania punktów w grach mobilnych, ale tutaj mamy do czynienia z czysta kosmetyką. 

Podsumowanie

Podsumowując - uważam CTR Nitro-Fueled za grę wybitnie dobrą. Dawno już jakakolwiek gra nie przykuła mnie do ekranu na tak długie godziny jak CTR. Z uwagi na natłok rzeczy do roboty, w tym także zbieranie Nitro, dopiero po kilku dniach skończyłem historię z trybu Adventure na Medium oraz wziąłem się za zbieranie monet CTR i Reliktów. Mam dopiero ok. 60%, także sporo przede mną. Poza tym grałem dużo online i zdobywałem punkty z Grand Prix. Jestem bardzo zadowolony z zakupu, a w samą grę będę pewnie jeszcze grał długo. Gdybym miał wystawić swoją ocenę, to byłoby to 9/10. Domyślam się, że tym wpisem Ameryki nie odkryłem, ale mimo to mam nadzieję, że dobrze się Wam to czytało.
Screenshoty zrobiłem "własnoręcznie" :) Gram w wersję na Xboxa One.

Oceń bloga:
17

Komentarze (68)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper