NFS: Heat - tytuł który kocham i nienawidzę jednocześnie

BLOG O GRZE
1505V
NFS: Heat - tytuł który kocham i nienawidzę jednocześnie
Dwutlenek | 02.07.2020, 23:03
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Choć marka Need For Speed nie wzbudza już we mnie większego zainteresowania, postanowiłem dać najnowszej odsłonie szansę, a nuż mi się spodoba. Nie sądziłem jednak, że Heat wywoła we mnie aż tak skrajne emocje.

Jestem chyba idealnym odbiorcą serii wydawanej przez EA. Nie gustuję w grach takich jak Project Cars czy Dirt - starających się jak najlepiej odwzorować wyścigi. Szczerze, to też za bardzo nie znam się na samochodach, ale sprawia mi przyjemność przejechanie kilku kółek na torze w Gran Turismo, czy uciekanie przed policją właśnie w NFS. Dlatego totalnie na luzie i bez oczekiwań podszedłem do Heat, raczej z myślą "jak się nie spodoba, to trudno". Nie spodziewałem się jednak, że gra z tyloma wadami i nieścisłościami, wciągnie mnie na tyle godzin i da mi tyle radości.
 
Na wstępie muszę zaznaczyć - nie, Need For Speed: Heat to absolutnie nie jest dobra gra. Złośliwi mogą stwierdzić, że wiele się tu nie zmieniło od Payback, ale poniekąd mają rację. Bo gra czerpie garściami z poprzedniej części i tu również otrzymaliśmy kampanię fabularną umiejscowioną w całkiem sporym, otwartym mieście i ponownie stuningujemy swoje auto za pomocą kart czy wykonamy wiele (tych samych) aktywności pobocznych. Niestety, Ghost Games nie wyciągnęło też wniosków i zaserwowało nam tytuł posiadający wiele powtarzających się błędów.
 
Przede wszystkim - Drodzy Elektronicy, błagam was, zakażcie robić kampanii w NFS-ach dopóki nie weźmie się za to ktoś poważny, albo chociaż niech zrobią to w miarę sensownie! Grając dwa lata temu o tej samej porze w Payback nie sądziłem, że da się stworzyć większy koszmarek, niż ten który tam zastałem. Ponownie mamy naszych "ziomeczków", znowu te misje nie mają większego sensu, bo w najlepszym przypadku, zniszczymy w nich co najwyżej radiowóz (łuhu!). No i po raz kolejny otrzymaliśmy tragicznie zagrane i przetłumaczone dialogi (szczególnie utkwiło mi w głowie stwierdzenie "Szwed płakał jak sprzedawał"). Ponadto, brakuje tu misji rodem z Szybkich i Wściekłych, bo tak naprawdę to już GTA V, mimo, że nie jest grą wyścigową, miało ciekawsze podejście do tematu gdy mieliśmy coś gonić, chociażby misja w której ratowaliśmy Jimmy'ego. Ale jeśli uważacie, że to słaby przykład, to wróćmy do odsłony NFS z 2017 roku - tam było o wiele więcej zdarzeń inspirowanych scenami z wymienionego kilka linijek wyżej kinowego hitu. Podsumowując już wątek fabularny, historia jest całkowicie nieangażująca, naiwna i nie mam pojęcia dlaczego w ogóle istnieje. Obawiam się, że scenarzysta odpowiedziałby mi tak samo.
 
Stąd nie rozumiem czemu dalej dostajemy kampanie fabularne, skoro są one co najwyżej średnie. Chociażby ukochane przeze mnie Hot Pursuit nie miało takiego trybu, a jednak to nie przeszkodziło mi jak i wielu osobom w graniu w tą odsłonę długimi godzinami. Need For Speed powinien mieć przede wszystkim ciekawie zaprojektowane trasy czy przyjemny i satysfakcjonujący gameplay, silenie się na wymyślanie co rusz nowszych historii nie jest wymagane.
 
Zaś wskazane by było wynalezienie nowych rodzajów wyścigów, gdyż tych jest zaskakująco mało. Oprócz tradycyjnych, legalnych zawodów na torze, czy tych nielegalnych, w których oprócz walki o zwycięstwo, staramy się nie dać złapać policjantom, możemy wziąć udział w próbach czasowych czy trochę "podriftować". Brakuje tu możliwości ze starszych odsłon, chociażby wcielenia się w "niebieskich", czy jednej z lepszych rzeczy jakie spotkało tę serię, czyli wyścig drag. Ostatni tryb był bardzo emocjonujący, świetnie go pamiętam z również jednej z moich ulubionych części, czyli ProStreet (choć w tym przypadku może u mnie działać sentyment i nostalgia). Miałem też czasem wrażenie, że jeżdżę ciągle po tych samych trasach, ale nie bolało mnie to tak jak chociażby w Mirror's Edge: Catalyst (choć ten tytuł nie jest grą wyścigową; ale to temat na całkowicie inny tekst).
 
A więc co można robić w Heat? Za dnia możemy wziąć udział w legalnych wyścigach na torze, spróbować swoich sił w drifcie lub bić rekordy w próbie czasowej. Za te zadania otrzymujemy gotówkę, za którą kupimy nowe części do naszego autka. Części te, oczywiście zwiększają statystyki naszego pojazdu, dzięki czemu uzyskujemy przewagę nad naszymi oponentami. To oczywiście ten sam model co w Payback, ale on po prostu się sprawdza i działa, więc nie potrzebuje drastycznych przemian. W nocy zaś, bierzemy udział w nielegalnych biegach po ulicach miasta. Są trudniejsze, gdyż na ulicy występują pojazdy cywilów, ale też może nas zacząć ścigać policja (temu poświęcę osobny akapit). Za to otrzymujemy punkty doświadczenia, dzięki którym zwiększamy nasz level, co jest ważne gdyż żeby w ogóle rozpocząć niektóre zadania fabularne, musimy osiągnąć dany poziom kierowcy.
 
Zmianę przeszła za to policja i... no nie jest za wesoło. Pomyśl, jaki był najtrudniejszy boss w grze z jakim się zmierzyłeś. Pewnie teraz przez głowę przechodzą ci jacyś niemilcy z Dark Souls czy innego Bloodborne. To teraz powiem tak - to jest nic przy "niebieskich" z tej odsłony. Policja w tej grze to pieprzeni terminatorzy. Jeśli nie dasz rady im uciec, nie masz żadnych szans w pojedynku. To znaczy, masz - małe - jeśli jest to tylko jeden radiowóz. W innym przypadku, zniszczą cię w mgnieniu oka. Policja jest mocno przesadzona i wzmocnienie swojego auta nic nie zmienia (choć możliwe, że przy maksymalnym ulepszeniu pojazdu to się odmieni). Radiowozy to są po prostu "koksy"i co ciekawe, tak jest od momentu wydania gry, czyli listopada zeszłego roku. Można więc się jedynie domyślać czy jest to celowe zagranie, czy może jednak Ghost Games są po prostu leniwi.
 
Ciężko mi też ocenić grafikę. Niby gdy rozpędzimy się do tych 200km/h jest naprawdę pięknie (szczególnie w nocy), a strugi deszczu fantastycznie padają na kamerę. Ale z drugiej strony, gdy już zwolnimy, widać, że tekstury nie są najwyższych lotów, a i te samochody sztucznej inteligencji jakieś brzydkie. Dodatkowo, w growym Miami cały czas leje, a jeśli nie pada, to cały czas widzimy jakieś kałuże na drodze. I o ile rozumiem, że klimat jaki panuje w tej części Florydy powoduje "mokry" sezon od maja do października, ale mimo wszystko uważam, że Ghost Games trochę z tym przesadziło. Ponadto, twórcy nie zadbali o wypełnienie miasta. Ono jest po prostu martwe, raz na jakiś czas przejedzie kilka samochodów, ale nigdy obok siebie, zawsze są to raczej duże odstępy. Bardziej to przypomina jakieś przedmieścia, a przypominam, że gra jest umiejscowiona w wielkiej metropolii, która zajmuje 8 miejsce pod względem ludności w Stanach Zjednoczonych. Męczy też, że samochodom nic się nie dzieje po stłuczkach. Wiadomo, licencje, ale to po prostu wygląda komicznie, gdy z prędkością 300km/h uderzam w inny samochód, a oba pojazdy wychodzą z tego starcia bez szwanku. Z naszego "paska zdrowia" ubywają wtedy minimalne ilości HP.
 
Strasznie pastwię się w tym tekście nad tą grą, więc przejdźmy do jakichś pozytywów. A największą zaletą jest... gameplay! Jest on niesamowicie przyjemny. Serio, dawno tak się nie wciągnąłem w ścigałkę, a fanem tej kategorii gier nie jestem. Stopień trudności jest w porządku, nie wyczułem, aby gra mnie w jakiś sposób oszukiwała. Na pewno jest to na "plus" w stosunku do poprzedniczki, która mnie bardzo wymęczyła. Jednak nie umiem jakoś sensownie wytłumaczyć co mnie tak do tego NFSa przyciąga, ta gra po prostu ma w sobie to "coś". Po prostu włączałem tę grę i cyk, 3 godziny minęły. Trasy, choć z czasem wydają się nieco powtarzalne, są nieźle zaprojektowane. Szczególnie fajnie wypadają wyścigi typu offroad - są zdecydowanie najtrudniejsze ze wszystkich, przez co wygrana w nich daje masę radości. Choć na plus jest ich pojawienie się w tej edycji, gdyż nie przypominam sobie aby były w Payback, to na minus jest to, że jest ich bardzo mało, bo ledwie kilka.
 
...i na tym w mojej opinii pozytywy się kończą.
 
Serio - nie pamiętam kiedy ostatnio grałem w taką grę, w której jestem w stanie wymienić multum błędów i rzeczy które zwyczajnie mi nie siadły, a i tak świetnie się w niej bawić. Gdybym był recenzentem, nie miałbym pojęcia jaką ocenę wystawić tej grze. Z jednej strony NFS: Heat jest absolutnie fenomenalny i będę dobrze wspominał przyjemną i dającą radość jazdę po Miami, które (może z wyjątkiem pogody) kapitalnie oddaje klimat miasta , a z drugiej, gdy już się nieco przyjrzymy produkcji studia Ghost Games - znajdujemy mankamenty które niestety potrafią zirytować, a nawet uprzykrzyć rozgrywkę. Mimo wszystko, czekam na najnowszą next-genową odsłonę. Celowo nie użyłem słowa "niecierpliwie", gdyż podejdę do niej tak jak do wszystkich odsłon z tej serii - na chłodno.
 
Mam pytanie do was! - Napisz w komentarzu grę, która mimo wielu wad, wciągnęła was na długie godziny i dała wam masę radości. Czekam na wasze odpowiedzi!
 
Oceń bloga:
5

Komentarze (12)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper