Anthem, czyli marsz pogrzebowy

BLOG O GRZE
713V
Dwutlenek | 02.08.2019, 16:12
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Po niespecjalnie udanej Inkwizycji i również średniej Andromedzie, Bioware wypuściło nowe IP - Anthem. Tytuł nierówny i pełen kontrastów. I mam powody by myśleć, że ten hymn to było ostatnie, co dało radę zaśpiewać kanadyjskie studio.

*Poniższy tekst nie jest recenzją, a jedynie opinią opartą o niecałych 10h spędzonych w świecie gry dzięki EA Access*

Bioware powraca, tym razem nie z kolejną częścią, a z całkowicie nowym tytułem. Zapowiadało się co najmniej nieźle i to nie tylko na trailerze. Widać było jak EA stawia na ten tytuł, bo w okolicach premiery Anthem był wszędzie. Te same reklamy nowego dziecka Bioware pojawiały się kilkukrotnie podczas oglądania jednego filmu na YouTube. A mimo wszystko, jednak to nie wyszło. Poza tym, zdaje się jakby wszyscy o tej grze zapomnieli...

Znalezione obrazy dla zapytania ANTHEM

Watch Dogs jednak nieUCZY?

Pamiętacie jakie było oburzenie przy wyjściu Watch Dogs'ów? Ubisoftowi to wydarzenie odbija się czkawką do dziś. Francuski producent już aż tak nie szarżuje z kosmicznymi trailer'ami. Ale zrobiło to EA razem z Bioware. I mam wrażenie że o tym jest zdecydowanie za cicho. Jeśli ktoś nie widział, to zostawiam tutaj link: 

Żenujące, nie?

I nie mówię, że ta gra jest graficznie słaba. Jest nieźle. Tylko na tle trailer'a jest to po prostu nieśmieszny żart. Anthem'owi trzeba oddać, że wygląda naprawdę ładnie podczas starć z wrogami. Dobrze wygląda również cały świat, w którym mamy okazję się poruszać. Ogólnie nie jest źle, ale co z tego, skoro wciąż mamy do czynienia z tak potężnym downgrade'm?

Może nadrabiają fabułą...

Nie, nie nadrabiają. Fabularnie jest słabo. No dobra,w pierwsze 30 minut nawet się wkręciłem. Ale potem? Sztampowa do maksymalnych granic możliwości walka dobra ze złem. I z jednej strony ja trochę rozumiem Bioware, bo w sumie "kto tam będzie na to patrzył, ludzie i tak grają w co-opie". Ale z drugiej, są osoby co grają samemu (jak ja) dla poznania historii. A przecież można to przedstawić w miarę ciekawie, jak chociażby w The Division. Ale na oddzielne kilka zdań zasługują dialogi i postacie z drugiego planu. No tu już mamy do czynienia z gniotem pierwszej wody, godnego takich deweloperów jak Blast, czy Midas. Dialogi to festiwal koszmarnie nudnych, przeciągniętych do bólu, pełnych suchych żartów rozmów. I jeszcze opcje dialogowe... Pierwszy raz widzę opcje dialogowe które mówią to samo, ale innymi słowami. A same głosy oraz gra aktorska postaci również mi się nie podobały. I może dlatego fabuła w Anthemie mi "nie siadła". Bo żeby trochę bardziej się wkręcić w fabułę, trzeba rozmawiać z postaciami. A moja psychika chyba już nie wytrzyma kolejnego takiego spotkania...

 

Może nie jest tak źle...

Pomówmy może teraz o tym gdzie Anthem wypada dobrze. I tu trzeba napisać o strzelaniu. Feeling jest po prostu świetny. I to mnie właśnie trochę trzyma przy tej grze. Dawno nie miałem takiej przyjemności ze strzelania. Trzeba pochwalić Bioware za cały system walki. Ja w swoim Javelin'ie miałem do dyspozycji karabin oraz granat i rakietę odnawiające się po paru sekundach. Moją umiejętnością specjalną było namierzenie, a następnie wystrzelenie kilku rakiet we wrogów. Co do naszych rywali - zwykli przeciwnicy to nie jest tak naprawdę przeszkoda, ale gdy już mówimy o bossie, który potrafi przyjąć na klatę większą ilość kul, razem z ogromem słabszych wrogów, gra staje się trudniejsza. Ale odczuwam cały czas wrażenie, że czasami troszkę większe kłopoty wynikały z tego, że grałem z randomami, a nie zgranym team'em. 

Na pewno na plus jest mnogość dostępnych zmian wyglądu każdego Javelin'a. Wspomniałem o strzelaniu, nie powiedziałem nic o lataniu. Bioware świetnie wykonało swoją robotę. Lata się miło i przyjemnie, nie mam co do tego zastrzeżeń.

Może jednak jest...

Tylko to wszystko jest często psute przez grę. Bo w ciągu pierwszej godziny gry, dostaniesz z 3 questy typu "Znajdź 3 takie kule i przynieś. Przypominam, że to jest w 1 godzinie gry. A mamy 2019 rok. Reszta questów jest raczej typowa. Ot, wybij wrogów, pokonaj bossa, wróć do bazy. I prawdopodobnie gdyby nie to, jak się tu przyjemnie strzela, odpadłbym już z nudów wcześniej.

Kolejna rzecz to błędy. Gra powiesiła mi się, wywalając w konsekwencji do menu PS4 dwa razy. Trochę dużo jak na taki czas gry. Zdarzało się że podczas trwania głównego wątku, przeciwnicy po prostu stali i się na mnie patrzyli, spokojnie czekając na swoją egzekucję. Kilkukrotnie pojawiała się sytuacja, że oponent - znikał. Nie wiem, może po prostu on też nie chciał w tym uczestniczyć. I tych błędów jest aż za dużo. Gra ma 5,5 miesięcy, EA chce podjąć reanimację gry event'ami, a ja spotykam się z takim czymś. Posłużę się określeniem byłego trenera Lecha Poznań - Nenada Bjelicy - aby opisać zaistniałą sytuację. Cirkus i skandaloza.

Ostatni hymn

Niby co ja tam mogę wiedzieć o tej grze, wszak nie spędziłem w niej nawet 10h. Naprawdę chciałbym wierzyć, że ta gra rozwija skrzydła później, po fabule. Ale wiem, że tak nie jest. Wiem też, czemu ta gra wygląda, jak wygląda. Nie chce tu rozstrzygać kto zawinił bardziej, EA czy Bioware. Ludzie mówią, że następna gra od twórców zasłużonych serii jak Mass Effect czy Dragon Age, będzie ich "być, albo nie być". Ja myślę, że te pytanie nadeszło już 22 lutego 2019 roku. Atmosfera jest na tyle napięta, że nic dobrego z tego już nie będzie. Bo jeśli coś powstanie, to podejrzewam, że w podobnych warunkach do tych z powstawania Anthem'a, lub Andromedy. A Bioware nie odegra hymnu po raz drugi, a co najwyżej "Marsz Pogrzebowy" Fryderyka Chopina.

 

Oceń bloga:
10

Czy Bioware wyda następną grę?

Tak
60%
Nie
60%
Pokaż wyniki Głosów: 60

Komentarze (19)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper