Fallout 4 edycja next-genowa

W maju skończyłem w całości Fallouta 3. Poszedłem za ciosem i znalazłem wersje na płycie PS4 goty edtion wraz z działającymi dodatkami z dołączonym kodem na kartce, a w goty edition F3 były na płycie. Piękne to były czasy jak dodatki w wersjach ultymatywnych były wypalane na krążku. Niestety - nigdy więcej.
Mając bezpośrednie porównanie z poprzednikiem tej firmy (New Vegas robił Obisidian przypominam) jak w to się gra? Nasuwa mi się tylko jeden epitet na usta - inaczej.
Start przygody zaczynamy co prawda w inny sposób. Wychodzimy z pustego valuta na pustkowie, tutaj dumnie nazwane Commonwealth (po polsku to chyba powinno brzmieć "Wspólnota narodów"). W gre grałem w języku angielskim, bo poprzednika przechodziłem w ten sposób więc miałbym problem z nazwenictwem w kolejnej części.
Po odwiedzeniu pierwszych dwóch miejscówek uzyskujemy dostęp do pieska oraz Power armoru. I miałem takie "że co?". Okazuje się, że nasz Power armor to zbroja twarda niczym pancerz czołgu i walka z wrogami staje się w niej dzieciennie prosta, bo hp nam prawktycznie nie spada. Jedynym problemem jest zasilanie tego bydlaka - potrzebne są do tego specjalne rdzenie (fuse), które nie są częstym lootem w śmietnikach, jaskiniach czy kryptach.
W tej części dostajemy możliwość zasiedlania osad. Wewnątrz nich mozna trzymać nasze klamoty (w poprzedniej części wszystko trzymałem w swoim mieszkanku w megaton city) oraz znajdować nowych osadników podczas naszej podróży. Pomysł bardzo ciekawy, ale ja specjalnie tą mechaniką się nie przejmowałem więc rozbudowałem to co było potrzebne do życia (miejsce do rozbudowy broni i power armoru) i poszedłem w świat. Uznałem, że Power armor trochę mnie spowalnia w rozgrywce (nie wszystko da się w niej robić jak chociażby hakowanie terminali) więc całą podstawkę praktycznie moja zbroja stała w bazie. Fajnym patentem jest to, że pozostawiony ostatni power armor jest pokazany na mapie.
Jak zobaczycie na screenach to chodzenie w tym żelastwie utrudnia szybkie manewrowanie ale też czujesz się mocno ograniczony w kombinowaniu w walce. Latanie w czerwonej sukience i okularach sprawia, że czujesz się bardziej mobilny i możesz bliżej podejść do wroga i sprzedać mu soczystego headshota z poziomu VATS.
Czy fabuła jest ciekawa? To bethesda więc główny wątek główny niestety nie dowozi. Za to wszystkie poboczne questy i aktywności to już inna para kaloszy. W tej części mamy do czynienia z bardzo zaawansowaną technologią i zadań pobocznych z nimi nie brakuje. Micha mi się nie raz cieszyła jak kompan, którego przed chwilą poznałem zaczyna walić ciekawymi dowcipami związane z tym co się dzieje aktualnie na ekranie. Wchodzimy do krypty - słyszę, że krypty to ostatnia rzecz do jakiej by się zapuścił. Jest tego masa i kocham takie smaczki w grach. Czuć, że jesteśmy w tej grze a nie tylko robimy coś GENERYCZNIE. To jest moim zdaniem siła falloutów, twórcy wiele elementów dodają ręcznie i gracze (w tym ja) doceniają te małe rzeczy, które sprawiają o prawdziwości tego co się dzieje na ekranie (jak absurdalny by nie były).
Tutaj np. kompanowi znalazłem drugi power armor i poszliśmy na trudną poboczną misje z dodatków. Co w tym ciekawego się pytacie? Kompan nie dosć, że może ode mnie dostać kozacką broń i mogę jej powiedzieć, że ma z niej strzelać to sama zapala światło w swojej zbroi jak jest gdzieś za ciemno.
DETALE. Kocham takie rzeczy, które tarmoszą twoją duszę gracza.
To nie wszystko. Zbroja się z czasem niszczy. I jak któryś z elementów zbroi ulegnie degradacji to realnie blacha z tego elementu odpada w całości i pozostaje nam goła blacha bez płyty, która ją chroniła.
Lewa ręka na poniższym zrzucie już nie ma ochrony:
Powinien w tym tekście uwzględnić również różnice względem wersji poprzedniej. Tyle, że tego nie zrobie, bo gram w to pierwszy raz i jeśli chodzi o graficzkę i płynność w 60ramkach to nie mam jej nic do zarzucenia. Dropów za wiele nie uświadczyłem a gra wygląda pięknie na oledziku. Poprzedniemu fallotowi brakowało troche płynności ale wynagradzał klimatem. Tutaj musze przyznać, że świat jest bardzo ładny i jest trochę aktywności, które nas zaciekawią. Jednak muszę oddać twórcą to, że nie przytłaczają nas tymi rzeczami. Wiele elemntów można po prostu olać i robić to co jest ważniejsze w grze - głowna fabuła oraz ważniejsze side questy.
Czy to jest lepszy fallout od trójki? Nie. To jest zupełnie inne spojrzenie na mechaniki i przemodelowanie rzeczy, na które kładzie się nacisk podczas eksploracji świata. Rozumiem, że niektórym to mogło nie podpasować i zwyczajnie się odbili od niego. Chodzenie całej gry w Power armorze również mogło odebrać komuś sporo funu, a większość graczy nie potrafi za bardzo kombinować w tych czasach - muszą być prowadzeni za rączkę. To tutaj tego trzymania z rękę nie uświadczą za wiele.
Jedyna rzecz do jakiej moge się przyczepić to mechanika rozbudowy bazy i zbierania złomu. Głebokość kieszeni mamy ograniczoną a gra troche na nas wymusza zbieranie tych śmieci by z nich później w bazie przerabiać na odpowiednie elementy. Dlatego trzeba mieć podstawową wiedzę z czego każda rzecz jest zbudowana, bo np. taki ducktape lub aluminiowa tacka na obiad to bardzo potrzebna rzecz - pierwsze posiada adhesive (substancje klejącą) a druga to czyste aluminium do wytwarzania ważniejszych ulepszeń do zbroi/broni.
Kończe, bo mógłbym się rozwodzić nad tym jeszcze wiele stron. Trojeczka wam się podobała? Tutaj macie więcej i lepiej w troche zmienionej scenerii oraz formie ale obiecuje wam, że jak zaczyna się gruba rozruba na ekranie to wrogowie i elementy otoczenia latają we wszystkie kierunki po rzucaniu bomb/granatów.
Dozobaczenia na pustkowiu i pamiętajcie, że nawet zmutowany komar może was tam zabić.
P.S.
Pamiętacie płotkę na dachu? Betsheda wzieła przykład z CDPu i zrobiła sobie buga z krową na dachu. Przynajmniej nie trzeba na niej jeździć.