O wojnie pokoleń i dorobku gier wideo

BLOG
1076V
O wojnie pokoleń i dorobku gier wideo
robal121 | 22.09.2019, 15:22
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Coraz częściej obserwujemy mniejsze lub większe pojedynki między młodszymi i starszymi graczami. Czasami pójdzie o nieznajomość historii, czasem o gusta, innym razem grafika w grach się liczy/nie liczy, a jeszcze innym, ktoś postanowi stwierdzić, że ta gra jest dla dzieci, a ta już nie. Wszystkie te sytuacje obserwowane na przeróżnych branżowych portalach, skłoniły mnie do podjęcia próby wyjaśnienia tego fenomenu.

Dyskryminacja i nietolerancja ze względu na wiek istnieje tak długo, jak istnieje sam człowiek. Każdy z nas musi przyznać się, że gdzieś w sobie zawsze lubi wywyższyć się nad mniej doświadczonym członkiem naszej społeczności. Jest to podyktowane bardzo podstawowymi reakcjami człowieka. Nie ma osoby, która nie doświadczyłaby tego zjawiska. Gnębienie młodszej klasy, albo tekst od wujka, który nawet nie chciał dyskutować o hobby czy polityce, bo przecież „za mały gnojek jesteś, co ty możesz wiedzieć”. Z wiekiem coraz trudniej jest nam przypomnieć sobie siebie w czasach młodości. Taka jest naturalna kolej rzeczy i obie strony powinny o tym pamiętać. Młodsi i tak uczą się od starszych, nie ważne ile pstryczków w nos dostaną po drodze. Przecież kiedyś się za to odegrają…i wszystko zatoczy koło.

Zburzone mosty?

Obecnie jednak ten naturalny porządek został w pewnym sensie zachwiany. Dlaczego akurat teraz? Wszystko przez napierający postęp technologiczny, który wyrwał nas z dotychczasowych ram społecznych. Przed XX w. więzi łączące kolejne pokolenia były bardzo mocne. Człowiek rodził się i dorastał w takich samych lub zbliżonych warunkach do tych, jakich doświadczyli jego ojciec czy dziadek. Używał podobnych narzędzi, obracał się w tym samym kręgu kulturowym, a wszelkie zmiany zachodziły w wystarczająco wolnym tempie, aby spokojnie można było się do nich dostosować. Mowa tu o wszystkich społecznościach, począwszy od człowieka pierwotnego aż po tego industrialnego (oczywiście z kilkoma, pojedynczymi wyjątkami). Co stało się za „naszych” czasów? Obie wojny światowe spowodowały wiele zmian, w tym istny wybuch nowych technologii. Cyfryzacja, komputery, internet, loty w kosmos, lepszy transport i komunikacja. Wszystko to spowodowało, że nasze więzy pokoleniowe zaczęły się luzować. Jak bardzo? Tak, że ojciec, który dorastał bawiąc się na osiedlu z kolegami i który marzył o posiadaniu konsoli, którą wreszcie zakupił na jednym z lokalnych bazarków, zupełnie nie może dogadać się ze swoim synem, który konsolę ma w pokoju „od zawsze”, dodatkowo podłączoną do sieci, w której wyszukuje wszystkie niezbędne informacje i nie musi chodzić do biblioteki! Teoretycy komunikacji i filozofowie już od jakiegoś czasu mówią o głębokim kryzysie społecznym. Największą zmianą jest chyba całkowite upowszechnienie się telefonów komórkowych, a raczej smartfonów, które w ciągu kilkunastu lat znalazły się w rękach prawie wszystkich ludzi z cywilizowanych krajów. Tę zmianę widać gołym okiem i uwierzcie, że jest to zmiana na skalę, jakiej dotychczas nie było!

Do czego to jednak prowadzi w naszej skali „mikro”, czyli w kontaktach między starszymi, a młodszymi graczami? Nasze hobby jest bardzo młode. Sięga co najwyżej do lat 40/50. XX w.(oczywiście jeśli nie liczyć w ogóle źródeł gier, które swoje początki mają w  dalekiej starożytności) , przy czym w Polsce realnie są to lata 70. i to późne. Ze względu na panujący u nas ustrój polityczny, ówcześni młodzi gracze musieli wręcz walczyć o dostęp do kochanej przez siebie rozrywki. Bazary, wersje pirackie gier, tworzenie czegokolwiek w spartańskich warunkach itp. Po upadku ZSRR nie było zresztą inaczej i całe lata 90. to bieda, brak praw autorskich, głód nowych technologii potęgowany przez swobodny przepływ informacji i giełdy komputerowe. Chwilę później to wszystko powoli zanika. Upowszechnia się internet, maleje piractwo, powstają sklepy z legalnym oprogramowaniem, a ludzie którzy dorastali w tych trudnych warunkach, zakładają teraz rodziny. Ich dzieci żyją już w zupełnie innym środowisku. Pojawia się niezrozumienie, ciągłe sprzeczki, zanik pewnych umiejętności i zmiana priorytetów. Jest to o tyle zabawne (przerażające?), że przecież nie różni nas aż taka przepaść wiekowa.

Wojna

PPE jest stroną, gdzie wyraźnie dominują starsi gracze. Tylko co to znaczy „starsi”? Nie lubię tak strzelać w ciemno, ale obserwuję stronę na tyle długo, aby stwierdzić, że większość użytkowników jest między 25 a 45 rokiem życia. Uwielbienie retro, wspominki i nostalgia dominują w komentarzach. Każdy, kto nie ma tych samych wspomnień jest automatycznie eliminowany. Tworzy się elitarne, zamknięte ghetto „dojrzałych” graczy, którzy słuchają tylko i wyłącznie siebie. Młodsi ludzie nie chcą już takich stron odwiedzać. Dodatkowo potęgowane jest to faktem, że większość redaktorów popularnych czasopism i stron internetowych, także jest w gronie „starszych” graczy. Oni także wychowywali się wraz z początkiem i rozwojem polskiego rynku gier i samowolnie wspierają takie działania. Nie myślcie sobie, że atakuje teraz starszych. To wina nas – młodych graczy, że nie staramy się tego konstruktywnie zwalczać, a tylko wnikamy w coraz większe awantury lub całkowicie ignorujemy sprawę. I ta ignorancja widoczna jest gołym okiem. Zamiast dziennikarzy mamy teraz jutuberów, influencerów, streamerów itp. Wszystko to ludzie młodzi, którzy odcięli się od pokolenia, które ich wychowało. I jest ich zauważalnie więcej. Gry pokroju Fortnite podbijają rynek, a starsi nie potrafią zrozumieć ich fenomenu. Dziwi to tym bardziej, kiedy przypomnimy sobie, czego oczekiwaliśmy od gier za młodu. Nie chcieliśmy nietypowej narracji, fabuły godnej Oskara czy przesłania zmieniającego nasze życie. Oczekiwaliśmy dobrej, wciągającej rozgrywki - najlepiej w kooperacji z kumplem ze szkolnej ławki. Wy sięgnęliście po Dooma/Contrę czy Tekkena, a młodsi po Fortnite. Uwierzcie, że żadna z tych gier nie została stworzona, po to, by budować w nas jakieś wyższe wartości. Oczywiście  im starszy i bardziej wykształcony i doświadczony gracz, tym sięga po poważniejsze dzieła kultury, gdyż zwyczajnie jest w stanie je zrozumieć. Jednocześnie pozytywne jest to, że nie zapominamy o czystej rozrywce i osobiście znam kilka osób 35+, które bardzo dobrze bawią się w Battle Royale, albo lubią po prostu rozładować emocje mordując orki albo inne demony. A dzieciaki? Często przychodzą do mnie do sklepu i pytają o gazetki Fortnite albo doładowania do gry (to jest już zjawisko bardzo niebezpieczne, lecz winę za brak edukacji ponoszą tutaj rodzice). Zamiast je olać albo dyskredytować, często dopytuję je o szczegóły. Gdybyście widzieli ich entuzjazm jak odpowiadają, że kiedyś byli pierwszej trójce albo mieli taką i taką akcję. Zupełnie jakbym widział siebie 8 lat temu, grającego z kumplami z gimnazjum i „jarającego się” każdym niemożliwym strzałem albo atakiem na bombę. Teraz od nas zależy, czy Fortnite będzie dla takich małych tylko początkiem przygody z grami (duża ich część gra w niego ponieważ: 1. Jest darmowy. 2. Koledzy grają.) czy zniechęceni naszym zachowaniem, pójdą oglądać kolejnego streamera i sami zamkną się w swojej bańce informacyjnej, zamiast w przyszłości poczytać dojrzałą prasę i pograć w wartościowe gry.

Nie pozwólmy im umrzeć

Uważam, że każdy aspirujący do pracy w branży gier, powinien znać ich historię. Z tym wiążą się jednak problemy. Mam 23 lata i nie dorastałem w tym samym środowisku co trochę starsi ode mnie czytelnicy. Łatwo Wam jest mnie zdyskredytować, bo przecież wychowywaliście się z tą historią. Dla Was nie ma ona nawet historycznego wydźwięku, gdyż potraficie przywołać wszystko w postaci wspomnień. Jako, że to hobby jest bardzo młode - nie ma za wielu książek, które w ciekawy sposób dostarczałyby mi informacji, a jeśli już jakieś są, to najczęściej wątpliwej jakości. Artykuły retro w czasopismach pisane są nie do młodego czytelnika, lecz do tego starszego i skupiają się na wspólnych wspominkach. Zakup starszej konsoli i gier retro to spory wydatek zarówno pieniężny i czasowy. Jednocześnie nasza branża nabiera takiego tempa, że większość retro gier odrzuca swoimi mechanikami i grafiką. Musicie dostrzec, że młodszemu pokoleniu trudno jest wkręcić się w tę społeczność, która za wszelką cenę wszystko utrudnia. Osobiście kocham historię, ukończyłem studia archeologiczne, a obecnie studiuję dziennikarstwo i lekko szokują mnie komentarze w stronę młodszych graczy, które są właśnie świadectwem rozerwania łączących nas więzów. Historia gier jest bardzo, bardzo młoda. Na tyle młoda, że mój dziadek (rocznik 38.) w ogóle nie kojarzy tego fenomenu. A handlował elektroniką na tych samych bazarach i nie obchodziły go jakieś tam „giereczki”. Nośniki informacji naszych czasów to tym bardziej żart. Pendrive wytrzyma ok. 5 lat. Płyta CD – 20 lat. Jesteśmy stale zmuszani do przenoszenia informacji. To działa, póki cywilizacja ma swoją ciągłość. Co po nas zostanie w innym przypadku? Odpowiedzcie sobie sami. Wszyscy gonimy za rozwojem technologicznym, a mało ludzi podejmuje próby zachowania tego, co w tym wyścigu zostaje zadeptane. Już mamy problem z odpaleniem niektórych gier i uruchomieniem starych konsol i komputerów. A przecież są one dorobkiem kultury! Ludzie, którzy je stworzyli i użytkowali jeszcze żyją! Archeologowie marzą o tym, aby poznać dawne zwyczaje, pieśni i wszystko co niematerialne, a my, mając całą tę świadomość (starożytni mało interesowali się zachowaniem dorobku kultury) i tak mamy to gdzieś… Cieszy fakt, że tworzą się muzea i organizacje, które walczą o inny stan rzeczy. Powstaje nawet nowa gałęź nauki – archeologia cyfrowa. Całe środowisko naukowe wreszcie zajęło się fenomenem gier, który tak długo bagatelizowało. Powstają nie tylko teksty analizujące gry od strony technologicznej, ale i od psychologicznej, socjologicznej, społecznej, filozoficznej, a nawet historycznej.

Gry wideo dopiero raczkują. Daleko im do książek, filmów czy muzyki. Są jednak wyjątkowe, bo łączą pozostałe gałęzi kultury i dodają interaktywność. Poruszają coraz śmielsze tematy, wywołują dyskusje i kontrowersje. Przyciągają miliony młodszych i starszych graczy i bez dwóch zdań, kształtują naszą rzeczywistość. Nie wiem co będzie dalej, ale gdy gry osiągną już dojrzałość, warto byłoby znać ich genezę i całą drogę, którą przeszły. Aby nasi następcy nie musieli odgrzebywać ich z popiołów.  

Oceń bloga:
26

Komentarze (44)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper