Wspomnienie - M.A.G.

BLOG
1163V
Wspomnienie - M.A.G.
robal121 | 21.11.2018, 12:41
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Wielkie mapy, 256 graczy jednocześnie, frakcje, pojazdy, tryb dowodzenia – brzmi jak kolejna gra typu Battle Royale albo Battlefield nowej generacji? Otóż nie, gdyż mam na myśli grę M.A.G. (Massive Action Game) wydaną na konsolę PS3. Dlaczego tak bardzo zapadła mi w pamięć? Już tłumaczę.

Na początku 2010 r. Sony postanowiło wydać na świat eksperymentalną strzelankę dostępną tylko i wyłącznie na konsoli Playstation 3. Za tytuł odpowiadało studio Zipper Interactive, czyli twórcy kultowego SOCOM-a, który pomimo wzlotów i upadków, był bardzo solidną, ekskluzywną marką i patrząc z dzisiejszego punktu widzenia: odcisnął swoje piętno i służył za inspirację wielu dzisiejszym tytułom. Osoby zaczynające swoją przygodę od PS4 mogą nie znać studia, gdyż zostało ono zamknięte w 2012 r. a ostatnim ich dziełem, był Unit 13 – trzecioosobowa strzelanka na debiutującą PS Vitę (studio pracowało jeszcze nad dwoma tytułami zmierzającymi na nową, wtedy, generację konsol).

Deweloperzy otrzymali od Sony bardzo trudne zadanie: stworzenie sieciowego shootera dla bardzo dużej ilości graczy, od początku zaprojektowanego na konsolę i będącego marką samą w sobie. Nazwa MAG była moim zdaniem strzałem w dziesiątkę: prosta, łatwa do zapamiętania, nie będąca niczym więcej niż tylko skrótem od prozaicznego wręcz tytułu. Sony chciało mieć swojego Battlefielda, a Killzone nie posiadał niestety takiej skali. Z perspektywy czasu, jestem w szoku, ile nowatorskich i wyprzedzających swoje czasy rozwiązań, Amerykanie upchnęli do tej pozycji. Sama ilość graczy – 256 osób bawiących się na jednym serwerze na konsoli PS3 było wynikiem, którego nikt poza Planetsidem 2 na PS4 nie chce nawet pobić (zapewne z powodu idących wraz z tą decyzją kompromisów). Grafika, choć odstawała od konkurencji, była znośna, a cały ciężar promocji tytułu szedł w jego ogrom.

Gra była nietypowa pod kilkoma względami: nie posiadała trybu dla pojedynczego gracza (dziś prawie norma – wtedy było to dosyć kontrowersyjne), na początku wybieraliśmy frakcję najemników (Raven Industries/S.V.E.R./Valor Company), które toczyły ze sobą boje w alternatywnej wizji przyszłości. Od tego wyboru zależało bardzo wiele np. całe menu, mapa szkoleniowa, rozkazy, uzbrojenie itp. Zmiany mogliśmy dokonać dopiero po osiągnięciu maksymalnego poziomu doświadczenia lub poprzez stworzenie nowego wojaka. Nasz żołnierz był personalizowany, a na jego szybkość ruchu i życie wpływała odpowiednia kamizelka taktyczna, czy umiejętności wykupione w dosyć sporym drzewku rozwoju postaci. Do tego dochodził sprzęt i rozmaite role na polu bitwy. Oprócz tego zdobywaliśmy odznaki, medale, pięliśmy się w rankingach dowodzenia i ogólnie walczyliśmy o wpływy dla naszej frakcji. W czasie walki można było korzystać z wieżyczek, czołgów, transporterów opancerzonych, a nawet skakać ze spadochronem. Cała otoczka wokół gry była więc dosyć mocno rozbudowana i motywowała do dalszych starć.

 

 

Początkowo uzyskiwaliśmy dostęp do 4 trybów rozgrywki, które poza innymi zadaniami do zrealizowania, charakteryzowały się inną ilością graczy (32, 64, 128 i 256). Gra była bardzo mocno skoncentrowana na współpracy i scentralizowanym dowodzeniu. Cały ten chaos regulowany był poprzez ogromną mapę, którą szturmowało się w wielu miejscach jednocześnie. Rzadko kiedy widzieliśmy 128 przeciwników, gdyż gracze byli dzieleni na 8-osobowe plutony wchodzące w skład kompanii. Gra była pod tym względem niezbalansowana, ale szczerze mówiąc, dodawało jej to smaczku. Słaby dowódca główny i słabsi dowódcy kompanii i plutonów, byli gwoździem do trumny zespołu (wybierano ich automatycznie według rankingu, ale można było zmienić ich poprzez głosowanie). Do tego front był nieprzewidywalny i czasami walcząc z wrogim plutonem, który zażarcie stawiał opór, i tak wygrywaliśmy, gdyż gdzieś daleko na mapie, jedna kompania przełamała linię wroga i wykonała cel główny. Scenariuszy była nieskończona ilość i tak naprawdę każda rozgrywka wyglądała inaczej, a odkrywane powoli rejony map, sprawiały radochę. Czasami wróg wycofał się by wspomóc słabiej bronione miejsca oporu i wtedy ostatni punkt zamieniał się w olbrzymią batalię wszystkich graczy. Nareszcie mieliśmy na konsoli grę, w której czuło się, że jest się tylko jednym ogniwem w wielkiej maszynerii (Battlefield na PS3 miał wtedy limit 24 graczy…).

Niestety w tych wszystkich zachwytach coś musiało pójść źle. Po części kłuła w oczy średnia grafika, ale przede wszystkim przeszkadzała bardzo sztywna mechanika dosłownie wszystkiego. Słabe animacje połączone z kulawym i trochę nijakim strzelaniem oraz topornym przemieszczaniem się, były głównym zarzutem kierowanym do MAG-a. Spowodowało to bardzo nietypową sytuację: grę można było pokochać lub znienawidzić. Ci którym nie przeszkadzały te mankamenty, wsiąkali w tytuł na długie, długie godziny i czerpali z niego naprawdę wiele przyjemności. Reszta zapewne wyłączyła grę po 5 min. Zabrakło szlifów, większego budżetu i zapewne lepszej technologii. Ja byłem w tej pierwszej grupie i udało mi się splatynować tytuł (oj nie było to łatwe). Deweloperzy zaserwowali nam dwa dodatki, które wprowadzały nowe wyposażenie oraz tryby gry, lecz po 4 latach obecności na rynku, serwery zostały zamknięte. Pytanie czy to dużo czasu, czy mało? Moim zdaniem bardzo dużo (szczególnie, że pojawiła się nowa generacja konsol). To były piękne 4 lata i choć nie mamy oficjalnych danych sprzedażowych, tytuł sprzedał się, jak na eksperyment, raczej dobrze, a chętnych do gry przez pierwsze 2 lata nie brakowało. Gra spotkała się także z ciepłym przyjęciem ze strony krytyków (76 na Metacritic). Sony musiało jednak być rozgoryczone i póki co, nie wróciło do tego pomysłu.

 

Yea! Pamiętam, że wbijanie tego było drogą przez mękę. Zdobycie wszystkich medali w tak nieszablonowym, nieprzewidywalnym i po prostu wieloosobowym środowisku, graniczyło z cudem.

 

Nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak bardzo brakuje mi tej gry. Z tego co wiem, nie jestem sam i pod każdym filmikiem dotyczącym gry, pojawiają się dziesiątki, a nawet setki komentarzy nawołujących do powrotu marki albo zwyczajnej tęsknoty. Społeczność gry była niesamowita – powstawały olbrzymie klany, strony internetowe, toczono bitwy itd. MAG był czymś zupełnie innym i nawet dzisiaj trudno jest mi znaleźć jego odpowiednik. Chciałbym wierzyć, że na rynku istnieje miejsce na kontynuację (dla SOCOMa także). Wiele osób jej pragnie, jednak pojawiają się głosy, że to nie będzie to samo. Gra była dziwna – trochę nietypowe sterowanie, zupełnie inna responsywność i strzelanie. Powtórzenie tego byłoby nie lada wyczynem, jednak jednocześnie ponownie uśmierciłoby grę, gdyż stałaby się ona azylem dla skromnej społeczności, a nie tego chcemy. Uważam, że Sony powinno pomyśleć nad przywróceniem marki, która odpoczywała przez całą obecną generację. MAG 2 mógłby zaistnieć jako wielkoskalowa strzelanka nowej generacji Playstation. Alternatywa dla, trochę już przewidywalnych, Call of Duty i Battlefield. Kod sieciowy utrzymujący tylu graczy jednocześnie jest wymagający, jednak gry Battle Royale pokazały, że da się to zrobić dosyć niskim kosztem. Playstation 5 mogłoby przy okazji podnieść poprzeczkę i tak wielkie bitwy, nie wymagałby już tylu wyrzeczeń graficznych i fizycznych. Moim zdaniem Playstation zasługuje na poważny, wspierany przez lata, sieciowy exclusive, którego obecnie mi brakuje. I jako zwykły człowiek i miłośnik grania, zwyczajnie tęsknię za MAGiem i chociaż były to czasy mojego dorastania, którym oprócz opisywanej gry, towarzyszyły takie tytuły jak Modern Warfare 2, czy wszystkie Battlefieldy, to staram się unikać tego bezsensownego wołania nostalgii i bezsprzecznie przyznaję, że gra już wtedy wyglądała jak kupa, a inne strzelanki biły ją o głowę w kwestii „czucia” dosłownie wszystkiego. Pomimo to, do tytułu wracałem i oglądając teraz filmiki, nadal chcę wrócić. Drzemie w nim wielki potencjał i nie pozostaje nic innego, jak tylko czekać.

Oceń bloga:
15

Komentarze (36)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper