Crash N'Sane Trilogy vs Spyro: Reignited Trilogy - Starcie sentymentalne

BLOG
1709V
Crash N'Sane Trilogy vs Spyro: Reignited Trilogy - Starcie sentymentalne
WildGee | 04.01.2019, 16:52
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Moda na remastery trwa w najlepsze, nie byle jak trwa bo odnoszę wrażenie, jakoby z tendencją wzrostową. Choć wiele nowych produkcji pochłania moje minimalne zasoby wolnego czasu to nie omieszkałem ograć produkcji, przez które jako dziecko miałem problemy interpersonalne. Zapraszam do wyjątkowego pojedynku Crash N’Sane Trilogy vs. Spyro Reignited Trilogy – Oddanie jakości oryginału.
 

Moda na remastery trwa w najlepsze, nie byle jak trwa bo odnoszę wrażenie, jakoby z tendencją wzrostową. Choć wiele nowych produkcji pochłania moje minimalne zasoby wolnego czasu to nie omieszkałem ograć produkcji, przez które jako dziecko miałem problemy interpersonalne, bo chowanego chowało się przy Larze Croft, Crashu, Spyro czy Gran Turismo 2. Kiedy usłyszałem pierwszą wzmiankę o N’Sane Trilogy byłem sceptycznie nastawiony po kasztanie jakim zdecydowanie były Crashe of Titans i inne gnioty. Gra wyszła. Zagrałem. Wyszło Spyro. Zagrałem. Piszę. Pałlo Kołelo. Zapraszam do wyjątkowego pojedynku Crash N’Sane Trilogy vs. Spyro Reignited Trilogy – Oddanie jakości oryginału.

Robiąc porównanie musiałem ustalić pewne wytyczne, a jednym z kryteriów okazała się znajomość pierwowzorów. Faktem jest, że Crasha pierwszego omijałem zawsze szerokim łukiem, dwójkę przeszedłem może raz, a ostatnią część wielokrotnie. Podobnie było ze Spyro. Riptos’s Rage pamiętam jak przez mgłę, ale Year of The Dragon (głównie za sprawą dema, które męczyłem wielokrotnie) to na dzisiejsze czasy murowana platyna (jest na Xboksie jakiś odpowiednik? Wiem, że jestem Team Zielony, ale chyba nie ma gry na świecie, która po przejściu namówiłaby mnie na masterowanie achivementów na 100%, a w subkulturze wygrywa Sony – Myślę 100%, mówię Platyna). Pomijając znajomość tytułów, wydaje mi się, że trzecie części mają najbardziej dopracowaną szatę graficzną, mechanikę i usprawnienia rozgrywki. Dla przykładu - takiej Bazooki na Jabłka brakuje mi w Cortex Strikes Back.

Czekałem z zakupem N’Sane do premiery Reignited Trilogy, aby móc wgryźć się w oba tytuły „na gorąco”, zachwycając się niczym fani Gwiezdnych Wojen pierwotną trylogią. Ciężko byłoby mi opisać uczucia towarzyszące nowym wersjom jeśli nie uzewnętrznię się względem mojego stanowiska wobec oryginałów. W końcu każdy myśli i czuje inaczej.  Wyobraźcie sobie ośmiolatka, który wielbi Lego, resoraki i ten moment kiedy może pojechać do kuzyna, aby rozegrać turniej w Deluxe Ski Jump 2.1. Ośmiolatka, który kolekcjonuje czasopisma z grami. Wyobraźcie sobie jak czyta recenzje Soul Reaver’a w jakimś starym numerze PSX-a. Chłonie solucje do Gran Turismo 2, patrzy na obrazki i udaje jakby prowadził ten fotorealistyczny samochód, a którego jedyna konsola to NES i pięć tytułów na krzyż. Ośmiolatka, który buduje sobie fort z koców, ładuje z kuzynem MP5 na kulki i czekają na hordę zombie wraz z Nemesisem na czele. (Pamiętam, że recenzja Resident Evil 3 była pisana w PSX-ie z perspektywy Jill Valentine, brzmiała jak opowieść grozy i wywarła na mnie ogromne wrażenie) Tak więc chłopiec ten otrzymał szare pudełko opatrzone logiem Sony wraz z całą masą gier.  Wśród pudełek były omawiane dzisiaj tytuły. To był tak jakościowy przeskok, którego już nigdy miałem nie uświadczyć w podobnej formie. Ta cudowna grafika wspomagana wyobraźnią lepiej niż AAx16, satysfakcja z pękających skrzynek sypiących w gracza jabłkami. Demo Spyro 3 i moment walki z łodzią podwodną, gdzie bałem się dźwięku wydawanego przez mechaniczne szczęki. Totalnie zauroczyłem się pomarańczowym lisem i fioletowym smokiem… dlatego jak dorwałem w swoje ręce pudełko z Mind Over Mutant to myślałem, że pojadę gdzie trzeba i kogoś roz$%#$ę (Tak, tam jest rozbawię). Czytałem pozytywne komentarze o tej części, jaka to całkiem przyjemna produkcja kiedy wcielimy inne podejście do tytułu. Istnieje alternatywna rzeczywistość w której mógłbym przyznać temu rację, ale zbliżona zasada przyświeca Mass Effectowi. Andromeda jest grywalna, gdyby ktoś wcześniej nie przeszedł rewelacyjnych dwóch i pół części oraz wymaże ME z nazwy.

Grafika

Przechodząc do meritum tego tekstu, rozpocznę od najbardziej oczywistej różnicy – szaty graficznej. Oczywiście przeskok generacyjny jest widoczny w każdym aspekcie obu produkcji. Gry odpalone na Oni-e X-ie wyglądają po prostu przepięknie. Nowe postacie zachowują klimat tych samych, znanych przeciwników i bohaterów bez niepotrzebnej inwencji twórczej. Bardziej skłoniłbym się w stronę Spyro, które wydaje się ładniejsze, ale przede wszystkim spójniejsze. Crash Warped potrafi wyglądać fenomenalnie w takich lokacjach jak średniowiecze, by po chwili ukazać poziomy z nieco mniejszą jakością.

Spyro: 1 | Crash: 0


Audio

Punkty przyznane w tej konkurencji to dosłownie kosmetyczna przewaga jednej pozycji nad drugą. Z jednej strony w obu produkcjach słychać bardzo charakterystyczne dźwięki, Spyro pozwala w opcjach zachować oryginalną ścieżkę dźwiękową, a Crash momentami odbiega od oryginału, choć mogę się tu mylić – w końcu minęło sporo czasu od kiedy próbowałem zebrać skrzynki i wygrać wyścig za pierwszym podejściem. Spyro otrzymało polski dubbing, co dla młodszych graczy może być znaczącą przewagą w zakochaniu się w tej klasycznej serii, ale ja, jako stary wyjadacz pozostałbym przy starej wersji. Nie znalazłem możliwości zmiany języka w opcjach więc może przez moją nieuwagę, rundę wygrywa Crash.

Spyro: 1 | Crash: 1


Mechanika

Przejście na analogi i triggery musiało podyktować zmiany w rozgrywce, aby te klasyki nadążały za naszymi czasami. Zabieg ten znacząco poprawia pracę kamery, czy sterowanie smokiem w tym dynamicznym świecie. Do Crasha trzeba się przyzwyczaić… większa precyzja akurat działa na jego niekorzyść, a niektóre przeszkody wystarczyło obliczyć na długość naciśnięcia krzyżaka, a nie kąt wychylenia gałki.

Spyro: 2 | Crash: 1


Rozgrywka

Gameplay to usprawniona wersja znanych nam schematów. Spyro nabrało płynności i dynamiki dzięki usprawnienia systemu sterowania przez co bardzo przyjemnie mijają kolejne poziomy. Dużo łatwiej uzyskać 100% na wielu planszach bez utraty wszystkich żyć. Kiedyś smok przyprawiał mnie o złość i palpitację, teraz to czysta przyjemność. Crash to zupełnie inna półka. Jak trudny był tak pozostał, jak podnosił ciśnienie tak podnosi je jeszcze bardziej. To nie kwestia sterowania, a sposobu w jaki został zaprojektowany.  Warped to nieustające wyzwanie i nie czuć grupy docelowej dla tej produkcji, bo przy kolejnym restarcie poziomu płaczą dzieci i rodzice. Jeśli coś nie jest proste do osiągnięcia, daje większą satysfakcję, dlatego konkurencję wygrywa Crash.

Spyro: 2 | Crash: 2


Ocena ogólna

Crash to świetny tytuł, który wart był każdej złotówki. To jak zakup Lamborghini Diablo, które ma już swoje lata na karku, ale przystrajał wszystkie ściany na plakatach, tapetach w telefonie i komputerze. Ciężko go opanować, jednakże frajda jaką generuje jest nie do opisania. Spyro z kolei to Bentley Continental GT. Jest wygodny, ładny i świetnie czuć go pokonując kolejne kilometry. Kiedy w niedzielne popołudnie odstawiamy Diablo do garażu, jedziemy nim do rodziny czy na zakupy bo to jest samochód który daje czystą przyjemność na każdej płaszczyźnie. Tą analogią kończę moje porównanie obu gier. Ostatni punkt zdobywa Reignited Trilogy wygrywając mój test.

Spyro: 3 | Crash : 2

Dajcie znać, która gra podobała wam się bardziej i czy w ogóle. Dodam jak zawsze, że TO JEST MOJA SUBIEKTYWNA OCENA, a komentarze opisujące jak to nie mam racji nic nie wniosą do tematu, bo możecie myśleć cokolwiek chcecie – To nie Korea Północna

Oceń bloga:
14

Crash Vs Spyro

Reignited Trilogy
402%
N'Sane Trilogy
402%
Pokaż wyniki Głosów: 402

Komentarze (32)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper