Driveclub po latach

BLOG O GRZE
2106V
Driveclub po latach
DawidThePlayer18 | 01.06.2018, 16:00
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.
Ostatnia produkcja Evolution Studios, znanego z takich serii jak m.in. MotorStorm przeszła długą drogę. Od problematycznego debiutu na nowej wówczas generacji, po szereg aktualizacji i usprawnień, aż po zakończenie wsparcia i rozpad ekipy odpowiedzialnej za stworzenie gry. Mający premierę w 2014 roku tytuł mocno rozwinął się na przestrzeni tych kilku lat. Czy warto zatem dać mu jeszcze szansę?

Sam zacząłem swoją przygodę z Driveclub dopiero w 2016 roku, kiedy to nabyłem wymarzony egzemplarz PlayStation 4 w zestawie z rebootem uwielbianej przeze mnie serii Ratchet & Clank oraz właśnie omawianą ścigałką. Gdy po raz pierwszy włożyłem płytę do napędu i ukończyłem debiutancki wyścig stało się coś niesamowitego. Zapomniałem o czekającym na swoją kolej Ratchecie i odpaliłem następny wyścig. A potem jeszcze jeden. Czas mijał, a ja zafascynowany zapierającą dech w  piersiach oprawą graficzną, cudownymi pojazdami i niesamowitym brzmieniem silników siedziałem z wibrującym padem w dłoniach i mknąłem szczegółowo wymodelowanym samochodem po przepięknych trasach zatracając się całkowicie w wirtualnym świecie. Wrażenie potęgował fakt, że była to moja pierwsza styczność z nową generacją konsol. Wyobraźcie sobie dzieciaka, który pogrywał dotychczas na starusieńkim już PlayStation 2 i właśnie zobaczył pierwszy raz Drivecluba w ruchu.

Nieoczekiwanie najmniej interesujący mnie element zakupionego wówczas pakietu okazał się być najbardziej efektownym wprowadzeniem do współczesnego gamingu. Z perspektywy czasu nie wyobrażam sobie lepszego startu i rozpoczęcia przygody z PS4 od np. The Last of Us. Do produkcji takiego kalibru musiałem się najpierw przygotować, karmiąc swoje nieprzystosowane jeszcze do tak szczegółowej oprawy gałki oczne. W przeciwnym razie, zamiast skupiać uwagę na genialnej fabule i postaciach zachwycałbym się prawdopodobnie realistycznie wyglądającym krzakiem. Tematem tego wpisu nie są jednak moje niezwykle pozytywne wrażenia z pierwszego odpalenia gry na PS4, a próba ustalenia, czy Driveclub wytrzymał próbę czasu. Czy w niewspieranej już z oczywistych powodów przez twórców ścigałce jest jeszcze coś, co na długie godziny przyciągnie świeżaków?

Jak już wspomniałem wcześniej, Driveclub wygląda obłędnie. A nic tak nie przyciąga uwagi, jak ślicznie prezentująca się gra. Oczywiście, grafika nie jest najważniejsza, ale jeśli rozmawiamy o produkcjach podejmujących tematykę motoryzacji to stanowi ona bardzo ważny element. Wiedziało o tym doskonale nieistniejące już Evolution Studios i oddało w ręce spragnionych prędkości graczy prawdziwego killera graficznego dopieszczonego w najmniejszym calu. To, z jakim pietyzmem odwzorowano modele poszczególnych samochodów jest wręcz nie do opisania. Trasy natomiast zachwycają rzadko spotykanym pięknem i szczegółowością, zwłaszcza, kiedy nad malowniczym krajobrazem pojawiają się chmury, a z nieba zaczyna padać deszcz. Najlepszy deszcz, jaki można zobaczyć w grze wideo. Widziałem Horizon Zero Dawn, widziałem God of War, ale to właśnie Driveclub regularnie wywołuje u mnie wrażenie fotorealizmu. Najczęściej podczas wschodów słońca. Niestety, żadne wideo nie odda spektakularności tego zjawiska, więc ci, którzy nie mieli okazji zagrać muszą uwierzyć mi na słowo.

I nie wychwalam tu wcale oprawy audiowizualnej przez pryzmat wspomnień. Niedawno odświeżyłem sobie Driveclub po dłuższej przerwie za sprawą zakupionej na promocji przepustki sezonowej i ta gra dalej robi ogromne wrażenie. Pod tym względem dzieło Evolution Studios może konkurować ze stosunkowo nowym jeszcze Gran Turismo Sport lub Forzą Motorsport 7. Nie żartuję. Aż strach pomyśleć, jak mogłoby wyglądać potencjalne Driveclub 2, gdyby Sony postanowiło jednak nie pozbywać się twórców pierwowzoru.

Skoro ustaliliśmy już, że omawiana gra to pod względem wizualnym dzieło sztuki, przejdźmy w końcu do tego, co oferuje poza ładną szatą graficzną, bo oferuje sporo dobrego, zwłaszcza dla samotnych kierowców. Co jest niezwykle ciekawe jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że domyślnie Driveclub miał skupiać się na wszelakich sieciowych aspektach, takich jak tryb wieloosobowy, możliwość zakładania klubów, czy tworzenia różnorodnych wyzwań dla pozostałych graczy. Ostatecznie jednak to właśnie toury dla pojedynczego gracza stanowią główną atrakcję. Każdy taki tour składa się z szeregu wyzwań pokroju wyścigów, prób czasowych, czy driftów. Większość z nich nie powinna sprawiać większych problemów średnio zaawansowanemu kierowcy, ale raz na jakiś czas zdarzy się trasa skonstruowana w taki sposób, że tylko przejechanie jej niemal bezbłędnie zaowocuje upragnionym sukcesem. Sam mam już za sobą kilka takich tras. Jedną męczyłem przez ok. tydzień, codziennie poprawiając swój wynik o kilka setnych sekundy. Kiedy nareszcie udało mi się wykręcić oczekiwany przez grę czas ciężko było powstrzymać wybuch szczęścia i poczucie satysfakcji z wypracowanego zwycięstwa.

Na ten moment osiągnąłem 80. poziom kierowcy, odblokowałem niemal wszystkie samochody i ukończyłem prawie połowę z dostępnych tourów, co naprawdę wymaga poświęcenia sporej ilości czasu. Wszystko to osiągnięte bez włączania trybu wieloosobowego. No, prawie. Zdarzyło mi się raz, czy dwa ścigać z innymi graczami podczas tych kilku, cudownych dni, w których Sony udostępniło rozgrywki sieciowe dla wszystkich, nawet tych nieposiadających aktywnej subskrypcji PlayStation Plus. Poza tym, cały czas bawiłem się sam i nie żałuję ani chwili. Lubię sobie od czasu do czasu odpalić Drivecluba w przerwach między aktualnie ogrywanymi tytułami i przejechać parę wyścigów takimi furami jak mój ulubiony Peugeot Onyx Concept, Pagani Zonda R, McLaren P1, czy (dzięki wykupionej niedawno przepustce sezonowej) Lamborghini Reventón.

Samochodów jest tu całkiem sporo, i choć nie można ich liczyć w setkach to każdy powinien bez problemu znaleźć coś dla siebie. Zwłaszcza, że na czterokołowych pojazdach wybór się nie kończy. Pod koniec października 2015 roku zadebiutowało rozszerzenie Driveclub Bikes, które wprowadziło do gry... motocykle. Niestety jednośladowce nie doczekały się równie pokaźnej liczby tourów, co samochody i skończyły bardziej jako ciekawostka niżeli drugi, obok standardowego mocno rozbudowany tryb. Wielka szkoda.

Mimo wszystko, aktualnie Driveclub oferuje sporo zawartości dla nowych graczy, a do tego kosztuje ledwie ułamek premierowej ceny. Grę można już nabyć za niecałe 50 zł, co jest naprawdę dobrą ofertą. Pytanie tylko, czy w świecie, gdzie podobnych produkcji nie brakuje warto jeszcze sięgać po zapomniany i niewspierany od dawna tytuł. Cóż, na pewno nie poleciłbym Drivecluba największym miłośnikom motoryzacji, którzy uznają jedynie prawdziwe symulatory jazdy, takie jak Gran Turismo, czy Forza Motorsport. Produkcja Evolution Studios celuje raczej w mniej wymagających graczy, chcących po prostu zasiąść za sterami mniej lub bardziej imponujących maszyn i nie przejmować się tymi wszystkimi suwakami odpowiedzialnymi za każdy element sterowanego pojazdu. Jeśli oprócz PS4 posiadasz również któryś z kilku dostępnych modeli Xboksa One albo odpowiednio mocny komputer to również nie powinieneś zaprzątać sobie głowy Driveclubem, gdyż zawsze możesz sięgnąć po równie arcade'ową, ale bardziej rozbudowaną i nowszą Forzę Horizon, prawda?

Na dobra sprawę, oprócz niskiej ceny i powalającej oprawy graficznej nie ma za bardzo powodu, aby w ogóle na Drivecluba zwracać dziś uwagę. Tak czy siak chciałbym zarekomendować ten tytuł każdemu, choćby do spróbowania. Ja sam nie jestem żadnym miłośnikiem samochodów, który rozpoznaje każdy pojazd po wyglądzie, w Gran Turismo wyłącza wszystkie wspomagacze i onanizuje się do rozbudzających wyobraźnię dźwięków silnika, a mimo to Driveclub pochłonął mnie bez reszty. Przejazdy po cudownej Japonii nieustannie wywołują u mnie uśmiech, a udany drift złudne poczucie posiadania odpowiednich umiejętności, by podobny wyczyn osiągnąć w prawdziwym życiu. W pewnym sensie, jest to bardzo ważna dla mnie gra, którą z pewnością będę kiedyś wspominał ze łzami w oczach.

Dlatego tym bardziej jest mi przykro, że nie doczekamy się już żadnych aktualizacji dodających nowe trasy lub pojazdy, bo gdyby Evolution Studios dalej istniało to Driveclub mógłby z czasem stać się jedną z najciekawszych arcade'owych produkcji wyścigowych w bibliotece PlayStation 4, a tych na konsoli Sony niestety brakuje. Pozostaje mi zatem ścigać się dalej, głupio marzyć o możliwej kontynuacji i zachęcić wszystkich do spróbowania poczucia tego samego, co ja. Wystarczy kilka wyścigów. Jeśli zostaniecie to świetnie, zapraszam do klubu! Jeśli nie, mówi się trudno. Życzę powodzenia w pobijaniu rekordów czasowych i zdobywaniu pierwszych miejsc, czy to w Forzie, czy to w Project CARS. Nieważne gdzie, nieważne jak. Liczy się tylko radość z gry, czyż nie?

Oceń bloga:
31

Komentarze (189)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper