Epic Dumpster Bear to arcydzieło

BLOG O GRZE
319V
Epic Dumpster Bear to arcydzieło
DawidThePlayer18 | 01.04.2019, 00:45
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Czy zastanawialiście się kiedyś jak wygląda zwykłe, codzienne życie niedźwiedzia? O ile nie natrafiliście swego czasu na odpowiedni dokument poruszający tę kwestię, np. podczas oglądania telewizji, to pewnie nie. Prawdę mówiąc, mi również zawsze daleko było do pałania szczerą fascynacją w kierunku owych, drapieżnych ssaków oraz ich problemów.
A przynajmniej było tak do teraz...

Pewnego razu, gdy spokojnie przeglądałem PlayStation Store w poszukiwaniu jakichś atrakcyjnych oraz wartych uwagi promocji trafiłem na bardzo intrygującą ikonkę, która natychmiastowo rozbudziła moją ciekawość. Przedstawiała ona bowiem ryczącego niedźwiedzia, spoczywającego w niezbyt przytulnym, zielonym śmietniku. Absurd oraz dziwaczność ujrzanego właśnie obrazu zmusiły mnie do dłuższego zastanowienia się nad przekazem, jaki autor grafiki zawarł w swoim dziele. Czy miała być to wyłącznie zabawna ilustracja? A może coś więcej? Chcąc jak najszybciej poznać odpowiedź postanowiłem odwiedzić stronę produktu, za którego okładkę służył ów tajemniczy obrazek. Na miejscu zastałem krótki zwiastun, oszczędny opis oraz garść screenów prezentujących niezależną grę platformową o wymownej nazwie Epic Dumpster Bear. Niezwykle paskudną niezależną grę platformową, prawdę mówiąc. To był ten moment, w którym zrozumiałem, że sprawa wymaga dokładniejszego zbadania.

Kosztująca 25 zł produkcja niejakiego Log Games trafiła ostatecznie do mojego koszyka, a następnie na pulpit konsoli. Teraz wystarczyło już tylko zagrać i dowiedzieć się, czy całość stanowi wyłącznie kiepski oraz nieśmieszny żart, a może jednak ma sobą coś do zaprezentowania. W końcu, ktoś przepuścił to dziwactwo przez kontrolę jakości, prawda? Wziąłem zatem głęboki wdech i kliknąłem w zdecydowanie odstającą od pozostałych ikonkę. To, co miało miejsce potem nie śniło się nawet największym filozofom, bowiem ekran telewizora oślepił mnie obrazem tak okropnym, tak brzydkim i tak odpychającym, że aż na chwilę musiałem odwrócić wzrok, aby natychmiastowo nie zwrócić spożytego wcześniej obiadu. Dopiero kiedy oczy zaczęły rejestrować latające po leniwie wymodelowanym krajobrazie logo, dotarło do mnie jak straszna jest muzyka, grająca w okalających moją głowę słuchawkach. "Główny motyw muzyczny" (o ile można to tak nazwać) jeszcze długo będzie stanowił idealny soundtrack do każdego koszmaru, jaki sobie wyśnię.

Już na tym etapie postanowiłem zrobić sobie przerwę, więc dopiero wróciwszy z krótkiego spaceru, stabilizującego nieco mój stan psychiczny podjąłem jedną z najważniejszych decyzji w swoim życiu i rozpocząłem nową grę. Pozwólcie, że w tym miejscu zademonstruję wam, jak niezwykle złożoną, fascynującą oraz nieoczywistą historię opowiada Epic Dumpster Bear. Otóż, tytułowy niedźwiedź żył sobie spokojnie w swoim lesie, aż tu nagle i znikąd pojawiła się okrutna, zła korporacja, która postanowiła zniszczyć jego dom, zmuszając tym samym nieszczęsnego protagonistę do spożywania wyłącznie śmieci. Oczywiście, w pewnym momencie miarka się przebrała, więc wycieńczony niedźwiedź, kierowany osobistą wendetą wyruszył w długą oraz epicką podróż, chcąc dokonać zemsty na bezwzględnej korporacji. Przyznacie chyba, że mamy tu do czynienia ze scenariopisarstwem przynajmniej na poziomie ostatniego God of War lub Red Dead Redemption 2, prawda?

No dobrze, ale Epic Dumpster Bear to pełnoprawna gra wideo, a nie film, więc po krótkim, acz treściwym objaśnieniu motywacji głównego bohatera przyszła pora, aby chwycić za pada i rozpocząć nową, wirtualną przygodę. Cóż, wystarczyło dosłownie kilka sekund, abym zauważył kolejny zestaw problemów. Zacznijmy od oprawy graficznej, która na dobrą sprawę nawet nie istnieje, bowiem wszystko, co widzimy na ekranie zostało zwyczajnie poskładane z kupionych wcześniej assetów. Nikt oczywiście nie zadbał o jakąś stylistyczną spójność, w wyniku czego "podziwianie" przemierzanych poziomów sprawia niemalże fizyczny ból. Naturalnie, ścieżka dźwiękowa także nie zachwyca, racząc biednego gracza muzyką tak nijaką, jak to tylko możliwe. W parze z obrzydliwą oprawą audiowizualną idzie okropne sterowanie, którego zrozumienie oraz opanowanie chyba już na zawsze pozostanie dla mnie czymś nieosiągalnym. Zwłaszcza, że gra wprost uwielbia stosować pułapki zmuszające do używania najbardziej nieprecyzyjnie zaprojektowanych ruchów, takich jak odbijanie się od ścian, czy innych, wiszących w powietrzu przedmiotów. Naskakiwanie na szwędających się po okolicy przeciwników również zostało koncertowo spartolone, bowiem czasem spadając na oponenta natychmiastowo go zanihilujemy, a innym razem sami otrzymamy śmiertelne obrażenia. No ale po co komu porządnie zrobione sterowanie w platformówce?

Najgorsze jest jednak to, że Epic Dumpster Bear usilnie stara się być faktyczną grą, więc oferuje szereg opcjonalnych poziomów, wprowadza czasem jakąś nową mechanikę oraz męczy absurdalnymi walkami z bossami. Zdradzę wam tylko, iż pierwszym "szefem" do pokonania jest gigantyczna pszczoła... tylko, że nie, bo tak naprawdę walczymy z ogromną osą. Czemu więc gra wielokrotnie nazywa ją "pszczołą"? Być może deweloper nie rozróżnia tych dwóch owadów? Szczerze mówiąc nie wiem i nie chcę wiedzieć. Ciekawi mnie natomiast jaki proces myślowy musiał zaistnieć w głowie twórcy, kiedy wymyślał power-upy dla naszego głównego bohatera. Tytułowy Dumpster Bear może bowiem w niektórych poziomach wykonywać podwójny skok za pomocą pierdzenia, rzucać bombami lub latać na ślicznych, białych skrzydłach. Gdzie tu sens? Gdzie logika? No przecież jaki debil to tak zaprojektował?!

Skoro ironicznie wyjaśniłem już, że Epic Dumpster Bear to podręcznikowy wręcz przykład gry słabej, ustalmy jedno - doskonale wiedziałem, na co się piszę wydając 25 złotych oraz instalując dzieło Log Games na dysku swojej konsoli. Nikt nie udawał, że będę miał do czynienia z produkcją wybitną, czy chociażby dobrą, więc wszelkie zarzuty o wyrzucenie pieniędzy w błoto mogę kierować wyłącznie do siebie samego. Ale nie zamierzam tego robić, gdyż za naprawdę niewielką cenę dostałem całkiem sporo zawartości. Epic Dumpster Bear oferuje bowiem ponad 65 poziomów, podzielonych na 7 światów. Co więcej, można w tej grze zdobyć platynowe trofeum, a to zawsze jakaś wartość dodana dla fanów kolekcjonowania tego typu wyróżnień. Jako całość jednak, produkcja Log Games wypada bardzo słabo, poddając tym samym w wątpliwość zarówno sprawność kontroli jakości gier u Sony, jak i wyższość PlayStation Store nad Steamem pod względem ilości sprzedawanych crapów. Chociaż, skoro tygrys mógł, to czemu nie obżerający się śmieciami niedźwiedź?

I w taki właśnie sposób mogłem zakończyć dzisiejszy, nieco chaotyczny wpis - uwłaczającym porównaniem do niesławnego Life of Black Tiger, ale wówczas tytuł niezbyt poprawnie odzwierciedlałby jego treść, prawda? Aby zrozumieć, dlaczego nazwałem Epic Dumpster Bear arcydziełem musimy cofnąć się do początku, gdzie rozważyłem istnienie owej gry jako próbę przekazania "czegoś więcej" niż odrobiny słabego gameplayu oraz czerstwego humoru. W końcu, praktycznie każde dzieło stworzone przez człowieka próbuje w pewien sposób przemycić konkretne wartości, jakiś komentarz społeczny, czy też zwrócić uwagę na faktyczne problemy, z którymi boryka się świat, a które nie są zauważane przez spore grono osób. I wiecie co? Epic Dumpster Bear nie jest tutaj żadnym wyjątkiem, więc zanim podejmiecie się dalszej lektury zapomnijcie o wszystkim, co wcześniej wypisywałem, gdyż cały powyższy tekst (niepotrzebnie przeładowany ironią oraz dosadną krytyką) stanowił jedynie przykład typowego, płytkiego oraz bezrefleksyjnego zmieszania dzieła Log Games z błotem, które drastycznie traci na znaczeniu wobec nieskończonych pokładów geniuszu, ukrytych głęboko w kodzie tej, bądź co bądź wybitnej gry. Nie wierzycie? Cóż, pozwólcie, że wyjaśnię.

Zacznijmy od wprowadzenia fabularnego, które na pierwszy rzut oka wydaje się być niezwykle słabe i pozbawione sensu. No bo jak to, niedźwiedź wpierdzielający śmieci, w wyniku okrutnych działań złej korporacji? Brzmi absurdalnie, ale wystarczy dosłownie chwilę poszperać w internecie, aby dojść do prostego wniosku, że takie zjawiska mają miejsce również w rzeczywistości. Niedźwiedzie naprawdę są zmuszane do jedzenia naszych odpadów, aby przetrwać. To jest faktyczny problem, o którym, zdawać by się mogło mało kto ma w ogóle pojęcie, więc fakt, iż Epic Dumpster Bear postanowił przedstawić światu owe zjawisko w postaci niezależnej oraz taniej (a co za tym idzie przystępnej) gry platformowej zasługuje moim zdaniem co najmniej na pochwałę. Szczerze mówiąc, nie słyszałem nigdy o organizacjach, które zajmowałyby się niedźwiedziami skrzywdzonymi przez człowieka w taki sposób. Może najwyższa pora to zmienić?

Skalę problemu idealnie obrazują proste przerywniki filmowe. Jednym z dosadniejszych obrazów jest scena, podczas której tytułowy Dumpster Bear spożywa zgniłą, rybią głowę, co przypomina mu o cudownych czasach, w których nie musiał zajadać się wyłącznie odnajdowanymi w śmietnikach odpadami. Inną, niezwykle poruszającą sytuację możemy zaobserwować w dalszej części przygody, gdzie niedźwiedź ostatkiem sił przemierza wypełnioną płonącymi kontenerami pustynię. Symbolika owego obrazu momentalnie łapie za serce i szkli gałki oczne. Wzruszenia łatwo doznać również po zwycięskich walkach z poszczególnymi bossami. Chociażby wspomniana wcześniej pszczoła/osa okazuje się być marionetką, okrutnie wykorzystaną przez złą korporację w celu rychłego zakończenia wędrówki, żądnego zemsty Dumpster Beara. Sam owad jednak nie miał złych intencji, co tylko podnosi dramaturgię całej sceny. Myślę, że porównania do niewinnych kolosów z kultowego dzieła Fumito Uedy są tu jak najbardziej na miejscu.

A to i tak wyłącznie sekwencje obecne w pierwszych etapach gry. Epic Dumpster Bear nie poprzestaje oczywiście na tak jednoznacznych odniesieniach zarówno do rzeczywistych problemów, jak i szeroko pojętej popkultury, zabierając gracza w prawdziwą podróż dookoła świata i jeszcze dalej. Oprócz lasu, lodowej krainy oraz zniszczonego domu protagonisty zwiedzimy bowiem także sporą pustynię, górską świątynię, a nawet stację kosmiczną złej korporacji, gdzie ostatecznie dokonamy zemsty. Jednak nie samą fabułą niedźwiedź żyje! Konstrukcja poziomów, rodzaje bossów do pokonania, czy też opcjonalne etapy - wszystko to zostało logicznie zaprojektowane i przygotowane w taki sposób, by mimo wszystko tworzyło spójną całość. Muszę jednak przyznać, że poziom symboliki, jakim operują w swojej produkcji twórcy u niejednego gracza może spowodować solidny ból głowy. Nie każdy bowiem będzie w stanie pojąć geniusz omawianego tytułu.

I zanim ktoś zarzuci mi dorabianie ideologii do zwykłej, prostej gierki, pragnę zauważyć, iż Epic Dumpster Bear wcale taką prostą gierką nie jest. Co więcej, nawet weterani platformówek znajdą tu pewien rodzaj wyzwania. Skrytykowany wcześniej przeze mnie gameplay oferuje tak naprawdę wiele możliwości i zostawia wprawnym graczom spore pole do popisu. Inspiracje słynną serią o wąsatym hydrauliku, czy też ponadprzeciętnie szybkim, niebieskim jeżu uwidaczniają się bowiem dopiero po dłuższej chwili, a produkcja czerpiąca garściami z tak kultowych marek nie może przecież zawodzić w kwestii sterowania, prawda? Przemierzający świat na dwóch, tylnych łapach niedźwiedź nabiera prędkości podczas nieustannego biegu, potrafi widowiskowo odbijać się od ścian oraz natychmiastowo kucać, jeśli wymaga tego sytuacja. Z tak imponującym wachlarzem ruchów oraz genialnym projektem wszystkich etapów niesamowicie płynne oraz efektowne speedruny konstruują się automatycznie, regularnie przyciągając uwagę zgromadzonych w pokoju domowników.

No ale co z paskudną oprawą audiowizualną? Czy tutaj twórca również przemycił jakieś interesujące wartości? Oczywiście, że tak! Odstająca od dzisiejszych standardów grafika na przykład, to wyraźna wizualizacja tego, jak osłabiony protagonista postrzega otaczającą go rzeczywistość. Wiem co mówię, bo kiedy mija drugi tydzień, od kiedy wpierdzielam wyłącznie Top Chipsy z pobliskiej Biedronki to świat dookoła mnie także zaczyna przypominać kiczowatą gierkę zrobioną w Unity. Ok, ale w takim razie co z kaleczącą uszy muzyką? Szczerze mówiąc, soundtrack skomponowany na potrzeby Epic Dumpster Bear jest małym dziełem sztuki, do którego trzeba dojrzeć jako słuchacz. Z początku niezbyt przekonujące brzmienia stopniowo zaczynają coraz bardziej wpadać w ucho, by ostatecznie zagnieździć się w umyśle gracza tak mocno, że ten będzie nucił poszczególne utwory jeszcze przez mniej więcej tydzień, ani myśląc o "zmianie płyty". Obok chwytającej za serce historii oraz świetnie przemyślanego sposobu prowadzenia rozgrywki, to właśnie abstrakcyjna oprawa graficzna oraz fenomenalne udźwiękowienie stanowią o doskonałości dzieła Log Games.

Na koniec warto wspomnieć o niezwykle ważnej sprawie, czyli reprezentacji. W dobie zyskującej na rozgłosie poprawności politycznej oraz ciągłego dążenia do równości wszystkich jednostek należy zauważyć, iż Epic Dumpster Bear postanawia nie podążać najoczywistszymi ścieżkami i zamiast białego, heteroseksualnego mężczyzny obiera sobie za protagonistę skrzywdzonego przez złą korporację niedźwiedzia. Jest to naturalnie decyzja godna uznania, no bo w ilu, wydanych dotychczas grach przyszło wam sterować niedźwiedziem? Dwóch? Trzech? Zdecydowanie częściej twórcy sprowadzają rolę misiów do bycia zwykłym, kolejnym rodzajem przeciwnika. Log Games postanowiło jednak nieco zmienić obecny wizerunek tychże zwierząt i rozpocząć nowy trend, za którym, mam nadzieję, podążą pozostali deweloperzy. Przyznacie chyba, że coś jest bardzo nie tak w momencie, gdy taki jamraj pasiasty posiada większy rozgłos w branży od zdecydowanie popularniejszego i częściej spotykanego niedźwiedzia. Czy ktoś z was w ogóle wiedział, że istnieje coś takiego jak jamraj, zanim zadebiutował Crash Bandicoot? No właśnie, tak też myślałem.

Reasumując, Epic Dumpster Bear jest idealnym przykładem na to, że nie ocenia się książki po okładce... albo gry po grafice... a raczej niedźwiedzia po jego śmietniku. Mamy tu bowiem do czynienia z produkcją przełomową, rewolucyjną i ociekającą wręcz, mniej lub bardziej zrozumiałą symboliką, którą uczeni desperacko będą próbować zrozumieć przez następne milenia. Nasze wnuki przeczytają za kilkadziesiąt lat w podręczniku do historii o grze tak wyprzedzającej swoje czasy, że dopiero wówczas zyska status kultowej i przestanie być mieszana z błotem przez ograniczone jednostki, dumnie uważające się za doświadczonych krytyków, a nie potrafiące dostrzec geniuszu ukrytego głęboko w kodzie dzieła Log Games. Jestem przekonany, że wy również uznacie rzeczony wpis za jakiś nieśmieszny żart i dalej będziecie unikać jakiegokolwiek kontaktu z Epic Dumpster Bear. Być może jedna lub dwie osoby kupi omawiany tu przeze mnie tytuł dla przysłowiowych "jaj" lub "beki", trochę się pośmieje i usunie ważącego niecałe 2GB mesjasza gamingu z dysku, szybko zapominając o jego istnieniu. Nie winię was. W końcu próg wejścia jest niezwykle wysoki i początkowo także musiałem poniekąd zmuszać samego siebie do kontynuowania rozgrywki. Zapewniam jednak, że gdy już przyzwyczaicie wzrok do specyficznej oprawy graficznej, oswoicie się z wymagającym sterowaniem oraz zaczniecie zauważać wszechobecną symbolikę, żadna siła nie odciągnie was od ekranu telewizora/monitora. Jak to bowiem powiedział kiedyś pewien mądry człowiek: This game really makes you feel like Epic Dumpster Bear. I to już samo w sobie jest wartością dodaną.

Oceń bloga:
7

Czy uważasz uzależnienie niedźwiedzi od spożywania odpadów za poważny problem?

Ty no nie wiem jak tam twoja niedźwiedzica komarzyca...
16%
Wie pan, moim zdaniem to nie ma tak, że dobrze, albo że niedobrze...
16%
Jeszcze gdy chodziłem do podstawówki to był tam taki Paweł...
16%
Pokaż wyniki Głosów: 16

Komentarze (2)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper