ED: Spotkanie pierwszego stopnia... I WANT TO BELIEVE! Obcy są wśród nas!

BLOG
1305V
ED: Spotkanie pierwszego stopnia... I WANT TO BELIEVE! Obcy są wśród nas!
Azorus | 16.11.2017, 14:39
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Jeszcze kilka miesięcy temu nikt z nas nie spodziewał się, że u progu naszej cywilizacji stoi rasa obcych.Badanie starożytnych ruin "Guardian" oraz dziwnych miejsc, które mogły być powiązane z pradawną rasą "Thargoidów" nie wskazywały na możliwość kontaktu z wyżej wymienionymi rasami.
Jednak stało się! Pół roku temu nawiązano pierwszy kontakt ze statkiem obcych.
W chwili obecnej jesteśmy w stanie wojny, wojny z nieznanym nam przeciwnikiem...

Po paru tygodniach od pierwszego kontaktu rozpoczęły się ataki na statki federacyjne, a następnie na statki imperialne. Obca rasa zaczęła również uprowadzać kapsuły z rozbitkami oraz zbierać inne przewożone towary walające się między wrakami zniszczonych statków.

Przeciwnik szybko się dostosowywał do naszych taktyk, stylu walki, a nawet do rodzaju broni, mimo iż była to dopiero broń eksperymentalna. Ludzkość rozpoczęła prace nad bardziej zaawansowanym sprzętem, którego było z tygodnia na tydzień coraz więcej. Nie chcieliśmy tej wojny przegrać, więc aby  wygrać musieliśmy być tak elastyczni w walce jak nasz przeciwnik, musieliśmy podobnie myśleć i działać. Każdy z nas musiał stać się wojownikiem na miarę swoich możliwości oraz w chociaż jakimś minimalnym stopniu wspomagać siły AEGIS. Niektórzy tak zawzięcie walczyli z nowym wrogiem, że zaczęto ich oficjalnie nazywać "Łowcami Thargoidów" , lecz między łowcami często padała dość pieszczotliwa nazwa "Kwiaciarze" nawiązująca do trzymania w garści kwiatów, do których statki Thargoidów były nieco podobne.

 

Decyzja


Postanowiłem odnaleźć w sobie tę waleczną cząstkę i pokazać nieprzyjacielowi na co stać ludzkość... na co stać Polaków!

 

Ostatnio doszły mnie słuchy, że rasa thargoidów zaatakowała bezbronny statek cywilny - megaship.  Towary z tej mobilnej stacji i kapsuły ratunkowe dryfowały bezwładnie w miejscu zbrodni, między szczątkami Federal Corvette oraz innych statków broniących tego kolosalnego pojazdu. Zdesperowanych śmiałków, którzy chcieli pomścić tą kosmiczną rzeź było wielu, jednak tylko kilku wróciło ocalałych. Zjednoczone siły nawoływały do pomocy w ratowaniu ocalałych. Czas naglił, gdyż thargoidzi z niewiadomych przyczyn porywali kapsuły ratunkowe, w których znajdowali się czekający na pomoc ludzie. Postanowiliśmy wraz z cmdr. Olo71 uratować ocalałych.

Był już wieczór i korzystając z okazji spokoju w podległych nam systemach, podlecieliśmy do zmasakrowanego megashipa największymi statkami jakie posiadaliśmy w celu zebrania rozbitków. Ja leciałem swoim Imperial Cutterem, a mój brat Federal Corvette, mając oba statki zmodyfikowane pod najbardziej pojemną ładownię oraz wyposażone w limpety zbierające. Akcja musiała przebiegać szybko, gdyż według naszego wywiadu, nieopodal latał interceptor thargoidów, który skanując szczątki od czasu do czasu zasysał w swoją stronę jakiegoś nieszczęśnika.

Dogadaliśmy się ze skrzydłowym, że po wlocie w strefę zagrożenia wypuszczamy myśliwce patrolujące, by odwróciły ewentualne zainteresowanie naszymi statkami. Następnie wypuszczamy po dziewięć “mróweczek” zbierających i otwieramy ładownię. Zbieramy tylu ocalałych ile się da, a najlepiej by załadować statek kapsułami do pełna. Jak tylko obcy nas zauważą wysyłamy myśliwce w stronę thargoida, a my robimy szybki odwrót, gdyż ich siła ognia jest nieporównywalnie większa w stosunku do naszej. Nasze bronie bezsilnie próbujące zranić złowrogich przybyszy już nie raz, nie zrobiły nawet najmniejszego wrażenia na pancerzu przeciwnika, więc przy takim spotkaniu pozostaje jedyna słuszna opcja - ucieczka.

Dolatywaliśmy do celu, a im bliżej miejsca zdarzenia byliśmy, tym większy skok adrenaliny odczuwaliśmy. Licznik pokazujący odległość do celu sygnalizował nam, iż lada chwila znajdziemy się na miejscu… i…WYSKOK. Naszym oczom ukazały się potężne szczątki, ogromnego megashipa oraz setki kapsuł dryfujących w przestrzeni.

 

Trzask, wycie, alarm… myśliwce wyleciały z hangarów i zaczęły patrolować teren w pobliżu nas. W oddali było widać coś na kształt kwiatka z zielonkawą poświatą i pyłkiem… wiedzieliśmy, że to niepozornie wyglądający nieprzyjaciel.

 

Nagle usłyszałem strzał, później kolejne... 

nerwowo szukam atakującego mnie statku, ale tarcze nie wykryły żadnego ataku...

Okazało się, że to mój kompan przelatując nade mną i wystrzeliwał limpety zbierające ocalałych.

Chwila strachu szybko minęła i sam rozpocząłem wystrzeliwać “mróweczki” jednocześnie chowając się za kadłubem zniszczonego statku. Wszystko szło jak po maśle i zebraliśmy już prawie pełną ładownię, gdy nagle słyszę komunikat ze strony myśliwca… JESTEM POD OSTRZAŁEM!… ZARAZ PADNĄ MI TARCZE!… PROSZĘ O PO….

Straciłem kontakt z myśliwcem…

Pomyślałem, że to raczej nie jest przypadek, ale upewnię się u skrzydłowego.

  • Cmdr Olo71! Jak tam Twój myśliwiec?! Mój nie odpowiada, Prawdopodobnie zestrzelony przez Thargoida…

  • Myśliwiec pod ostrzałem! Thargoid do nas leci, a my mamy razem ok 100 rozbitków ,musimy się stąd zmywać!

Z silników wydobyły się niebieskie jonowe smugi, które pod wpływem dopalacza zmieniły się w iskrzący blask czerwieni, ryczący jakby silnik był żywym organizmem i właśnie się porządnie wkurzył. Za nami leciał kwiatopodobny natręt i nie miał on przyjaznych zamiarów. Mój skrzydłowy zrobił skok w nadprzestrzeń, gdy w tym czasie na moim statku widniała żółtawo-zielona poświata, która oznaczała, że pędząca za mną stokrotka rozpoczęła skanowanie mojego transportera…

Uruchomiło się ładowanie napędu FSD, gdy Cutterem nieźle zatrzęsło, a później znowu i jeszcze raz. Mimo,iż tarcze były całe to uszkodzenia pancerza rosły w zastraszającym tempie. FSD w połowie naładowane, a ja już miałem połowę pancerza uszkodzone.

  • Jak tak dalej pójdzie to podzielę los poległych tu pilotów - pomyślałem.

Zostało 10% integralności pancerza i już zacząłem się godzić z losem jaki mi przyjdzie dzielić z pozostałymi rozbitkami w kapsułach, gdy FSD w końcu odpaliło. W moim kokpicie co chwilę wybuchały drobne pożary, liczne przepięcia, a wentylacja nie nadążała odprowadzać duszący dym, ale udało się skoczyć w nadprzestrzeń. Chwilę przed skokiem pękła mi przednia szyba i uruchomiły się awaryjne systemy podtrzymywania życia. Pożar został ugaszony z braku tlenu w kabinie oraz wychłodzenie kokpitu zażegnało problem z przegrzaniem, jednak poza tarczami energetycznymi nic mnie nie chroniło od zagrożeń jakimi raczyła się dzielić z nami kosmiczna otchłań.

W tle słyszałem przytłumionego cmdr. Olo71 sygnalizującego szybkie lądowanie na najbliższej stacji. Wszystko wydawało się takie ciche i spokojne. Najgłośniejszy dźwięk w mojej kabinie to był mój własny oddech. Jeszcze żyje i lecę... mam 15 min podtrzymywania życia w całym statku. Powinno się udać dolecieć do najbliższej stacji. Czułem się jakbym był ogłuszony granatem hukowym. 

Po chwili ujrzeliśmy ją... stacja typu coriolis... tam naprawimy statki i odpoczniemy. Rozpoczęliśmy procedurę dokowania, a autopilot zajął się resztą. Ekipa naziemna od razu uzupełniła zapasy tlenu, a kolejne zajęły się tankowaniem oraz naprawą statków i ich modułów.

Oddaliśmy kapsuły w odpowiednim sektorze, gdzie zajęto się ocalałymi. Z bratem postanowiliśmy pójść do baru w celu opicia udanej akcji.

 

  • Olo, nie wiele brakowało, a bym nie wrócił z tej akcji. Wiesz ile kosztuje ubezpieczenie tego statku?

  • Trochę za późno zrobiliśmy odwrót, ale sam wiesz jak to jest przy takich misjach. Zawsze jest jakieś ryzyko, a w sumie za to nam płacą. Azorus ważne, że się udało!

  • Na same naprawy zeszło mi 3 mln, a ubezpieczyciel po ostatnich incydentach żąda już wkładu własnego w wysokości 65 mln.

  • Jesteśmy dobrze wyszkoleni, razem zawsze sobie damy radę...

  • Nie zmienia to faktu, że byliśmy bezbronni…

  • Nie pier..ol tyle o tym, napijmy się! Azorus Zdrowie!

  • Zdrowie Bracik!

Po paru głębszych, a później po jeszcze paru butelkach oddaliliśmy się do naszych kajut w celu zregenerowania sił.

 

Następnego dnia dowiedziałem się, że sojusz AEGIS wyprodukował specjalne skanery oraz bronie przeciwko thargoidom i wzywają do wspólnej walki z zagrożeniem. Wziąłem mój komunikator i skontaktowałem się z cmdr Olo71.

  • Hej Bracik! Słyszałeś co AEGIS wymyśliło?

  • W dupie to mam, daj mi spać!

  • Ale…

  • KOMUNIKATOR ROZŁĄCZONO…

W sumie lepiej niech się wyśpi niż jak mi ma stękać przez cały dzień w interkomie.

 

 

Planowanie odwetu

 

Pozostało mi zaplanować akcję samemu.

Z otrzymanych informacji oraz z własnych doświadczeń wiedziałem, że ataki thargoidów wymijają tarcze energetyczne i uderzają od razu w pancerz. Przeanalizowałem wszystkie schematy statków i doszedłem do wniosku, iż jeden statek w szczególności będzie odpowiedni do ścinania tych stokrotek. Wybór padł na Federal Gunship, który był bardzo dobrze opancerzony, miał miejsce na myśliwiec i miał, aż 7 hardpointów. Pojazd miał również swoje wady, takie jak niewielki skok, czy zwrotność, ale liczyła się tylko zdolność do walki. Zakupiłem ową maszynę zagłady kwiatkopodobnych nieprzyjaciół i wyposażyłem w najlepsze moduły i nowy pancerz typu reactive surface composite. 

Po burzliwej rozmowie z cmdr Olo71 (oczywiście po paru kawach) zdecydowaliśmy razem zaatakować thargoidów takimi samymi statkami czyli Gunshipami. Trzeba było je jeszcze dopieścić nasze moduły zdolnościami najlepszych inżynierów w bańce cywilizacyjnej. Nie było to jednak proste zadanie, ponieważ inżynierowie wymagali materiałów i komponentów ciężko dostępnych, a niekiedy prawie niemożliwych do zdobycia. Zajęło mi to wiele trudu i czasu, by zdobyć potrzebne elementy oraz by je zamontować w moich modułach. Przygotowania trwały dwa tygodnie, a ostatnia modyfikacja dotyczyła właśnie mocy silników u profesora Palina w systemie Maia. Można powiedzieć, że to przedmieścia plejad, miejsc gdzie coraz częściej pojawiały się thargoidzkie pojazdy. Moją maszynę bojową umocniłem dodatkowymi wzmocnieniami kadłuba, który miał już odporność 4305,5 jednostek. W międzyczasie AEGIS nie próżnowało i wyprodukowało nowy myśliwiec typu Taipan o kodzie AX co oznaczało, że jest to pojazd do walki z obcymi (Anti Xeno). Pozostało mi  tylko ściągnąć myśliwce do Celaeno na stację Artemis lodge i przeszkolić pilota. Byłem już prawie gotów.

Postanowiliśmy przeprowadzić dwie akcje...

1. Akcja "PRZEBIŚNIEG" - miała za zadanie oswoić nas z typowymi taktykami wroga oraz zapoznać nas z nowymi broniami i ich użyciem na żywym celu. Początek akcji 15.11.3303 w systemie CELAENO  o 2100.

2. Akcja "KOSIARZ STOKROTEK" - miała na celu zebranie grupy pilotów i wytępienia kwiecistych obcych w wielu miejscach jednocześnie. Atak musiał być skoordynowany i potrzeba nam było większej ilości zdolnych pilotów. Na cele tej akcji zostało wysłane zawiadomienie do pozostałych pilotów o planowanych działaniach, które brzmiało tak:

"Drodzy przyjaciele piloci. W obecnych czasach kiedy zagrożenie ze strony Thargoidów jest coraz większe, a my przez wroga ponosimy coraz to większe straty w cywilach, proszę Was o pomoc.

Wspomóżcie nas w walce z Thargoidami 19.11.3303 w rejonach plejad i ocalmy naszych bliskich. 

Ostatnie ataki na statki transportowe oraz megashipy pokazują jak bezlitosny jest przeciwnik. My też musimy być bezlitośni, nie możemy być obojętni na ich ataki na bezbronnych podróżnych. Pokażmy, że też potrafimy walczyć, że potrafimy chronić niewinne i bliskie nam osoby. 

Chętnych do walki zapraszam...

19.11.3303

zbiórka w systemie: CALEANO

stacja: ARTEMIS LODGE.

Rozpoczęcie akcji o: 2100 (9pm)

Raport z akcji zostanie dopisany w późniejszym czasie".

 

Akcja "PRZEBIŚNIEG"

Po zjedzeniu solidnego posiłku, wraz z moją żoną udałem się do sypialni... by utulić mojego synka Rafa-ela do snu. Tak niewinnie i spokojnie usnął, nie wiedząc jakie ciężkie zadanie czeka jego ojca.

O 2045 czekałem już w hangarze na cmdr. Olo71 , a z tej ekscytacji ściskało mnie w żołądku.

Olo71 także w tym samym czasie tulił do snu swego synka Lukasa, nazwanego po słynnym reżyserze filmów, które uznawano pewnego czasu za Science-fiction. Pożegnał się czule z żoną, gdyż wiedział, że może go nie być dłużej niż zwykle,a parę godzin na przelot może nie wystarczyć. Następnie opuścił swą kajutę i wyruszył mi na spotkanie.

Wybiła 2100...

Obaj już siedzimy w swoich statkach zadokowanych w hangarze ARTEMIS LODGE. Sprawdziliśmy stany uzbrojenia, stany myśliwców, modułów itp. Drugi pilot już się niecierpliwił, chociaż miał słabą rangę w walce. Ustabilizowaliśmy łącze głosowe, nav beacony, oraz nav-lock na mnie. No to zaczynamy...

Na stacji rozległ się alarm, a platforma ze statkiem zaczęła się obracać, przesuwać i podnosić do góry. Oczom moim ukazało się ogromne wnętrze stacji, z parkami, fontannami i rekreacyjnymi ścieżkami. Na środku stacji był pomnik dwojga ludzi, połyskujący srebrną poświatą od otaczającego go oświetlenia. Była to stacja turystyczna, która przyciągała do siebie wielu podróżników, ale nie z powodu jej cudownego wnętrza... a tego w jakim miejscu się znajduje...

Odpaliłem silniki pionowego startu, a mój masywny Gunship delikatnie uniósł się nad swoim landing padem. Fioletowa poświata silniczków zanikła, gdy tylko zrównałem się z wylotem stacji. Poczekałem jeszcze na cmdr. Olo71, po czym razem przelecieliśmy przez śluzę wylotową stacji.

Naszym oczom ukazała się bajeczna sceneria w śród której orbitowała stacja. W oddali lśniła jasnoniebieska olbrzymia gwiazda, a sam port znajdował się prawie wewnątrz pierścieni skalnych wulkanicznej planety, która wśród swojej grafitowej barwie ukazywała krwisto czerwone potoki lawy. Widok ten relaksował i uspokajał nas przed nadchodzącą misją.

Postanowiliśmy przeprowadzić ostateczną naradę i ustalenia.

Ustawiliśmy losowy system plejad i wspólnie udaliśmy się do systemu w celu zniszczenia paru Thargoidów.

 

W sektorze plejad znaleźliśmy wiele niezidentyfikowanych sygnałów obcych o statusie zagrożenia nr 5.

Jednak często zamiast Thargoidów, widzieliśmy dzieło zniszczenia jakie zafundowała nam rasa insektopodobnych istot. W jednym z takich miejsc ujrzeliśmy olbrzymi transportowiec całkowicie zniszczony, a w koło ogromnego statku znajdowała się cała eskorta składająca się z Imperial Cutterów. Widok był przerażający... i z niedowierzaniem przeglądaliśmy wraki w poszukiwaniu ocalałych.

Przy cargoshipie w okolicach wyrzutni kapsuł ratunkowych znaleźliśmy paru nieszczęśników, których udało nam się jeszcze ocalić. Z 2 tysięcznej załogi transportowca ocalało tylko trzech ludzi, którzy mimo tragedii mieli sporo szczęścia w nieszczęściu.

 

Przelecieliśmy spory kawał, kiedy to przy jednym z tych punktów przy wyskoku poczuliśmy taką dziwną ciszę... ujrzeliśmy wraki statków tak jak zwykle i nagle naszedł mnie jakiś dziwny niepokój. Można powiedzieć wręcz przerażenie... gdy w oddali ujrzałem go...

Statek o kwiecistym kształcie zauważył nowo przybyłych podróżników, z którymi znowu mógł się pobawić. Nam raczej zabawa z nim nie przypadała do gustu, ale postanowiliśmy zaryzykować.

Thargoid podleciał powoli do naszych statków... zatrzymał się tuż przed moim dziobem. Jego skrzydła delikatnie się odsunęły, po czym moją kabinę rozświetliła dobrze mi znana wiązka żółtego promienia skanującego mój pojazd.

W momencie kiedy rozpoczął swoje skanowanie, ja i mój kompan nie byliśmy dłużni i uruchomiliśmy nasze Xeno Scannery. Niestety wymagały one bardzo bliskiego spotkania, gdyż uruchamiały się dopiero w odległości poniżej 500 metrów. Tuż po skanie wypuściłem ukradkiem myśliwca, tak by w razie ataku odpowiedział ogniem. Hardpointy wysunęły się synchronicznie z masywnego Gunshipa, a ja w tym czasie całą energię przeniosłem na bronie i silniki. 

Wdech i wydech... zaraz się zacznie... dasz radę...

Olo71 już też tylko czekał, na komendę do ataku...  Szykując się do ostrzału, tuż przed wydaniem rozkazu ataku dla myśliwca, niechcący zahaczyłem o moją przepustnicę i moje silniki pchnęły mnie w ramiona przeciwnika...i... rozpoczęła się szybka kontra przednich silników by wyhamować. Niestety nie udało się... lekkie puknięcie i thargoid jak za sprawą magicznej różdżki zmienił podświetlenie na czerwone, co mogło oznaczać, że się wku... zdenerwował albo po prostu przeszedł w tryb bojowy.

Z za kwiatka wyleciał rój dziwnych małych statków, który w liczebności szarżujących istot oraz po sposobie ich lotu przypominał szarańczę.

Thargoid także rozpoczął atak, jak i jego małe thargoniki, które ostrzeliwały nas ze wszystkich stron. Oczywiście ich offensywa szybko zniwelowała osłony, a mój potężny pancerz powolutku był wyniszczany przez obcą siłę. 

Za cele wzięliśmy sobie serca, których thargoid miał cztery, ale nasze ataki mimo broni przeciwko temu gatunkowi obcych nie robiły na kwiatku wielkiego wrażenia. Udało nam się co najwyżej uszkodzić mu statek do 80% pancerza lecz po paru sekundach znowu miał 100%.

Po 3 minutach walki sygnał z myśliwca... tarcze nie działają, krytyczne uszkodzenia pancerza... komandorze mam nadzieje, że jesteś ubezpieczony... szzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzz... i cisza. Myśliwiec zniszczony, zarówno mój jak i mojego skrzydłowego. Dalej staramy się walczyć z naszą niegrzeczną stokrotką lecz mając 50% pancerza wiedziałem, że nic nie zdziałamy.

I kolejny sygnał z komunikatora głosowego... MAYDAY! MAYDAY! Tu cmdr. Olo71 wycofuję się mam 20% pancerza, uszkodzona przednia szyba, lecę na podtrzymywaniu życia, stokrotka mnie goni, powtarzam.... stokrotka mnie goni, blokuje mi skok do nadprzestrzeni...

Szybko ruszyłem za thargoidem, silniki zaiskrzyły się fioletowymi płomieniami, a systemy sygnalizowały przegrzanie z uwagi na ciągłe ataki, używanie mocy na podsystemach oraz turbo doładowania. Widzę ich... zbliżam się szybko do przeciwnika i z całym impetem przywaliłem w jego tył, jednocześnie oddając salwy z broni.

Atak ten spowodował kolejne uszkodzenia pancerza w okolicach 2%. Przeciwnik zajął się mną, podczas gdy mój kompan mógł spokojnie uciec.Tarcze znowu się zregenerowały, a ja rozpocząłem kolejne ostrzały resztą amunicji jaka mi pozostała. Wysłałem także drugi myśliwiec do pomocy. W desperacji strzelałem wszystkim co mam, ale myśliwiec wytrwał ok minuty, a moje uszkodzenia wynosiły już 85% czyli leciałem już statkiem sprawnym tylko w 15%, a i tak już część moich broni, skanerów i innych modułów była uszkodzona. Rozpocząłem procedurę ucieczki...

Pełna moc na silniki i reszta na regeneracje tarcz... hardpointy schowane rozpoczynam ładowanie FSD i ...turbo, aż się statek cały zatrząsł. Kwiatuszek bez większego wysiłku obrócił się w moją stronę i zaczął mnie gonić, jednocześniewoją blukując mi swoją masą ładowanie napędu FSD. Na dodatek mimo prędkości 450 m/s thargoid z łatwością mnie doganiał. Widzę jak kolejne moduły są uszkadzane, a siła pancerza spada o kolejne procenty. Statkiem co chwilę trzęsło, a na przedniej szybie było widać już pęknięcia i przy kolejnym uderzeniu słyszałem coraz to głośniejsze chrupanie, jakby ktoś chodził w butach po rozbitym szkle. Szukam skąd może dochodzić ten dźwięk, jednocześnie ciągle wciskając przycisk dopalacza...

Znalazłem... pęknięcia na szybie coraz to bardziej się powiększały, aż tu nagle trzask... rozbitą przednią szybę, a właściwie jej szczątki wyssała na zewnątrz statku kosmiczna próżnia. Na szczęście wcześniej założyłem hełm ochronny, jednak bez przedniej szyby, nie widziałem punktów nawigacyjnych, odległości, orbit itp. Podtrzymywania życia miałem jeszcze na 7 minut i 50 sekund.

  • Chyba nie uda mi się- pomyślałem. Jak mnie nie rozwali Pan kwiatuszek, to braknie mi tlenu.

Po kolejnych 30 sekundach ucieczki pancerz siła pancerzu spadła do 2%, przestał działać power distributor. Ale za to nareszcie odpalił się napęd FSD. Uciekłem w tryb lotu supercruise i przeskoczyłem do innego systemu. Okazało się, że to system bez stacji, a paliwa zostało na jeden dłuższy skok. Szybko więc skontaktowałem się ze skrzydłowym, który w międzyczasie oznajmił mi, że doleciał na stację. 

Braciszku mam problem, znajdź mi szybko stację w promieniu 15 lat świetlnych, mam mało paliwa i tlenu na ok 6 min.

Po kolejnych parudziesięciu cennych sekundach usłyszałem do jakiego systemu mam się udać. Odpalam napęd... nie działa.

Ponawiam próbę i znowu nic z tego. 80% modułów nie działa. No i kolejna próba zadziałało i po chwili już byłem w docelowym systemie. Zostało mi już tlenu na ok 4 min, więc lecę ile fabryka dała do stacji oddalonej o ok 900 ls.

  • Ciężko to widzę Olo71... Dolatuję zostało mi już 10 Mm, ale mam tlenu już na 2,5 minuty.
  • Dasz radę!

Wyskoczyłem tuż obok stacji, ale co to? Nie mogę jej wywołać, nie mogę prosić o dokowanie... co znowu się dzieje? Szybko sprawdzam panel komunikacyjny statku, a tam ani jednego sygnału... hmm... pewnie szlag trafił sensory. Sprawdzam szybko moduły i szukam wśród nich sensorów. Widzę, nie da się ich uruchomić. 

  • Musze coś wymyślić... hmmm. Wiem! Zrestartuje systemy i uruchomię naprawę systemową, zazwyczaj pomaga w taki sytuacjach. Co prawda nie wiele, ale to ostatnia deska ratunku...

Rozpocząłem procedurę, zostało ok. 2 minut do końca tlenu.

Konsola w prawym oknie uruchomiona, następuję restart i naprawa sterowników poszczególnych modułów. Po chwili wszystko zgasło, a w kabinie się zrobiło bardzo mroczno i cicho. Statek dryfował bezwładnie i nie było sposobu by cokolwiek zrobić, mogłem tylko patrzeć bezsilnie. Po paru sekundach kokpit zaczął migać i zaczęły się uruchamiać pozostałe systemy. 

  • SENSORY DZIAŁAJĄ!!!
  • A co nie działały?!
  • No nie chciałem Ciebie martwić, ale nie mogłem poprosić o zezwolenie na dokowanie.
  • No to działaj szybko Azorus, bo zaraz się udusisz...

Uradowany uruchomiłem panel nawigacyjny, wybrałem stację docelową i wybrałem opcję REQUEST DOCKING, lecąc w stronę landing pada. 

  • Docking request DENIED!
  • CO KU..WA?! Jaja sobie robią?!

Znowu ponawiam procedurę...

  • Docking request DENIED!
  • Została minuta tlenu, a po 5 prośbach o dokowanie ciągle mam odmowę! Ja tu próbuję ich ratować, a oni od tak człowiekowi w potrzebie odmawiają?! Myśl Azorus, myśl....

Wiem! Może, by tak użyć syntezy na statku! Szybko przechodzę do ładowni i sprawdzam czy mam potrzebne materiały do syntezy, by z nich wytworzyć tlen... i okazało się, że mam!  I to na 3 użycia... może nie wszystko stracone.

Uruchomiłem syntezę i czekam... pasek postępu idzie powolutku, a mi zostało jakieś 17 sekund.

Ok, nie uda się, za wolno idzie synteza, a ja dalej mam odmowę prośby o dokowanie... 10...

9...

8...

7...

6...

5...

4...

Oxygen level restored!!! Tak!!! Udało się!!! Tlenu znowu mam na kolejne 7 minut. Uch odetchnąłem z ulgą.

Za 7 razem usłyszałem nareszcie upragnione DOCKING REQUEST GRANTED!. Mogłem nareszcie wylądować na landing padzie. Gdy tylko podwozie dotknęło stacji od razu przeszedłem do menu stacji i uruchomiłem rampę,  by ta przeniosła mnie do hangaru w celu naprawy statku i modułow. W hangarze można było także oddychać bez maski i modułu z tlenem. Nareszcie bezpieczny!

Naprawiłem mój statek jak najszybciej się tylko dało. Uzupełniłem zapasy tlenu i amunicji.  Niewiele brakowało, a skończyłbym jak pozostałe ofiary thargoidów.

Nasza taktyka pozostawia wiele do życzenia. Wiedzieliśmy co nas czeka w walce z obcymi. Wiedzieliśmy, że nie jesteśmy odpowiednio przygotowani, by ich pokonać... 
Zrozumieliśmy, że będziemy potrzebowali pomocy, bardziej doświadczonych pilotów.

Pora uruchomić plan B i rozpocząć akcję "KOSIARZ STOKROTEK"... 

W kanałach komunikacyjnych ponownie rozpoczęliśmy nawoływanie do pomocy w walce z tą agresywną rasą

Wspomóżcie nas w walce z Thargoidami

19.11.3303

zbiórka w systemie: CALEANO

stacja: ARTEMIS LODGE.

Rozpoczęcie akcji o: 2100 (9pm)

 

Akcja "KOSIARZ STOKROTEK"

komunikator discord: https://discord.gg/2mT3d4Z

Przybyłem na Artemis Lodge przygotowany na kolejne potyczki z przerażająco silnym przeciwnikiem, jednocześnie uruchamiając kanał komunikacyjny przygotowany specjalnie pod tą akcję. Sporej grupa pilotów, którzy deklarowali chęć do walki z obcymi, miała przylecieć niebawem, więc postanowiłem poczekać przed stacją by ich przywitać.

Pierwszy pojawił się cmdr. Marek Giovanne, sygnalizując gotowość bojową. Kolejny podleciał swoją Cobrą MKIII cmdr. Olo71, oczywiście leciał do stacji by polecieć zaparkowanym na niej Gunshipem. Czekając na pozostałych omawialiśmy taktyki ataku i zachowania naszych robaczków. Wybiła 2100 i nic, dalej nikogo nie ma. Poczekaliśmy jeszcze z 5 min na ewentualnych spóźnialskich lecz żadne wsparcie nie przybyło. Postanowiliśmy sami spróbować zmierzyć się z thargoidami.

Ruszyliśmy na znane nam sektory plejad... pierwszy system przeczesywany przez nas okazał się pusty. W kolejnym systemie dalej brak aktywności obcych form życia... Co jest? Czemu tu tak cicho... Postanowiliśmy udać się do jednego z systemów o początkowej nazwie HIP. Była tam stacja kosmiczna znajdująca się wewnątrz asteroidy, a że nie posiadaliśmy Fuelscoopa postanowiliśmy zatankować nasze maszyny. W tym czasie cmdr. Olo 71 zorientował się, że nie zabrał ze sobą drugiego pilota do myśliwca, więc przy okazji tankowania zwerbuje kogoś na stacji.

Pierwszy po tankowaniu i umyciu szyb wyleciał cmdr. Giovanne i od razu rozpoczął poszukiwania Non-human signal source, czyli sygnałów obcych form życia. Za nim wyleciałem ja oraz ostatni towarzyszący nam pilot. 

Okazało się, że ja miałem największe szczęście i znalazłem jako pierwszy taki rodzaj sygnału, skrzydłowi po usłyszeniu tej radosnej wieści skierowali swoje statki w moją stronę i odpalili nav-locki, pozwalające na wskoczenie w pole sygnału jednocześnie. Naszym oczom ponownie ukazały się wraki statków...

  • Znowu tylko wraki, szukajmy dalej - oznajmił cmdr. Olo71
  • Zaraz! Widzę go! Tam, na 12 w okolicach wraku Cuttera...
  • Też go widzę! - zakomunikował cmdr. Giovanne
  • Pamiętajcie procedurę! Najpierw skan!

Obcy zainteresował się trzema przybyszami i postanowił przeskanować nasze statki. Podleciał najpierw do mnie i do Marka, więc od razu uruchomiliśmy skany i wypuściliśmy myśliwce w celu obrony przed atakiem. Obcy najwyraźniej nie był zachwycony tym co jego skaner znalazł na naszych statkach, a lecąc w stronę skrzydłowego uderzył w mój dziób i najwyraźniej to przelało w nim szalę goryczy. W parę chwil wyrzucił chordę thargonów w naszym kierunku, a my szybko manewrowaliśmy statkami oraz grupami ogniowymi, by zbić tarczę, dokończyć skanowanie oraz uszkodzić poszycie i zniszczyć serca. Sporo tego jak na jedną walkę... Cmdr. Olo71 skutecznie udaremniał działania wypuszczonej w naszą stronę szarańczy wrogich robaczków. Ja i cmdr. Giovanne próbowaliśmy zbić tarczę, co udało się bardzo szybko...

Cmdr. Olo71 nagle komunikuje nam w interkomie:

  • Tarcze zeszłu, ale nie widzę serc! Nie mam skanu!
  • Tu Azorus, także nie widzę serc, nie mam pełnego skannu...
  • Giovanne potwierdzam, nie mam celu chociaż widzę odkryte serce gołym okiem.

Nasze myśliwce padały jak muchy, gdy po jednym z frontalnych ataków niszczycielskiego kwiatka, pękła mi szyba w kokpicie. Zostało mi tlenu na 7:30 sek, a thargoid zaczął gonić cmdr. Giovanne. Postanowiłem lecieć mu z pomocą i ostrzeliwać stokrotkę, by mój towarzysz broni mógł nawrócić, gdy obcy z całym impetem uderzył w cmdr. Giovanne jednocześnie ostrzeliwując go ze swoich dział oraz atakując rojem thargonów z tyłu. W parę chwil jego pancerz spadł do 11%.

  • Chłopaki zmywam się! Nie mam skanu i do tego szybka zbita muszę naprawić statek.
  • Tu Giovanne, ja mam poważne uszkodzenia po ostatnim ataku, też się zmywam...
  • Olo71 z tej strony, ja mam też około 9% część modułów nie działa w tym power distributor i większośc broni, uciekajmy...

Po parku chwilach Ja i Giovanne znaleźliśmy się w supercruise i kierowaliśmy się w stronę stacji, gdy w komunikatorze słyszymy cmdr. Olo71:

  • Goni mnie! Zablokował mi skok swoją masą!
  • Dasz radę, użyj myśliwca, by go czymś zająć oraz turbo by szybko odlecieć.
  • Robię co mogę, ale mam już 6% siły pancerza.
  • Próbuj dalej! Nie poddawaj się!
  • 2% chłopaki chyba mi się nie uda...

Po czym chwila ciszy... gdzie nie było naszego walczącego kompana słychać około minuty.

  • Udało mi się! Lecę do Was spotkamy się na stacji...

 

Wszyscy dolecieliśmy cali chociaż, każdy z nas miał olbrzymie uszkodzenia. 

Po naprawach i uzupełnieniu zapasów postanowiliśmy raz jeszcze spróbować powalczyć z naszym nieprzyjacielem.

I ponownie to mi przypadł szczęśliwy los odnalezienia obcego sygnału.

  • Wszyscy gotowi? Wchodzimy za 3...2...1...

Tym razem, gdy Thargoid podleciał i kończył analizować nasze statki, my także kończyliśmy skanować jego statek, a w panelach bojowych dojrzeliśmy jego 4 serduszka.

  • Ok. Wypuszczać myśliwce, zmieniamy na działa. Piloci ustawcie działa na FIRE AT WILL! Co oznaczało strzelanie bez rozkazu.

Rozpoczęła się ponownie rzeź, Nasze statki co chwilę mijały się wzajemnie jak i naszego przeciwnika. Z daleka wyglądało to prawie jak balet, ale nie za dobrze zsynchronizowany. 

Udało się uszkodzić pancerz przeciwnika, który spadł do 80% wtedy Giovanne z Olo71 zaczęli atakować odkryte serce, które spadło do 92%, gdy thargoid ich wyminął i rozpoczął kontratak, to ja z drugiej strony zacząłem ostrzeliwać jego słaby punkt, który spadł do 67%. Jednak zarówno ja, jak i moi kompani otrzymaliśmy olbrzymie uszkodzenia od thargonów oraz od niszczycielskiej broni kwiatuszka. Nie udało nam się uruchomić Field neutralizera i część naszych systemów została uszkodzona bądź zaczęła poważnie szwankować. Sytuację taką miał każdy z nas na statku. Po ostatnim ataku obcego na mojego gunshipa, rozwalił mi szybę, uszkodził mi bronie, power distributor i sensory przez co nie mogłem już namierzać serca naszego robaczka. Po ataku na cmdr. Giovanne zostało mu 12% mocy pancerza, a cmdr. Olo71 miał znowu koło 16% i także olbrzymie uszkodzenia.

  • Chłopaki nie damy rady! Uszkodziliśmy 1 serce, nawet go nie niszcząc! Statki ledwo się trzymają... Odwrót!!!

Rozpoczęliśmy odliczania do skoku... Już nikt nie przejmował się kończącym się tlenem w kabinie, czy uszkodzeniami. Ogarnął nas smutek i żal, że mimo wszelkich starań nie udało nam się nic zrobić przeciwnikowi. Znowu czekał nas restart systemów przed stacją i nadzieja, że sensory się uruchomią, by można było otrzymać zgodę na dokowanie. Wylądowaliśmy na stacji jednak, nie cieszyliśmy się, że przeżyliśmy, ale byliśmy rozczarowani tym jak słabi jesteśmy.

Zrozumieliśmy, że nawet we czterech nie dalibyśmy sobie rady z obcym. Kwiatek był dla nas zbyt silny i w tym momencie wiedzieliśmy, że potrzeba nam czegoś mocniejszego- silniejszego statku i mocniejszych broni oraz większej grupy pilotów. Postanowiliśmy poczekać na zapowiadany przez firmę Lakon Type-10 Defender... który miał posiadać ogromną siłę ognia i pancerz. Jednak w chwili obecnej w dalszym ciągu byliśmy bezbronni i bezsilni..

 

Specjalne podziękowania dla cmdr. Olo71 oraz cmdr. Marka Giovanne, za pomoc w walce.

Oceń bloga:
26

Co myślisz o Thargoidach?

Wytępić te stokrotki z mszycą w środku!
89%
Kocham FLOWER POWER! Jestem z nimi!
89%
Kwiatek pod ochroną! Make love not war!
89%
KILL THEM ALL! Wytępić wszystko co z nimi związane i zaorać!
89%
Ja tu tylko sprzątam! Nie angażuję się!
89%
Nie podobają mi się te odpowiedzi, to sobie kliknę tu. A kto mi zabroni!
89%
Pokaż wyniki Głosów: 89

Komentarze (54)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper