Piątkowa GROmada #300 - Niezapomniany symulator jeszcze jednej walki

BLOG RECENZJA GRY
1027V
user-62289 main blog image
BZImienny | 01.07.2022, 08:20
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

I tak dotarliśmy do kolejnego okrągłego odcinka Piątkowej GROmady, cyklu opowiadającego o grach wideo z takiej albo innej perspektywy. Pora więc otworzyć szampana i rozpocząć świętowanie przy dobrej lekturze wspominającej, jak to kiedyś były czasy, a teraz nie ma czasów. Jak ktoś pamięta, to 100 odcinków temu wspomniałem pewien kultowy tytuł amerykańskiego dewelopera, który trwa po dziś dzień i trwać będzie do końca świata i jeden dzień dłużej. Dzisiaj będzie gra z tej samej kategorii, tylko z Wielkiej Brytanii. Przygotujmy więc kanister kawy oraz paczkę znajomych i wyruszmy na przygodę dot. Worms Armageddon.

Witam was w ramach jubileuszowego odcinka Piątkowej GROmady, gdzie przybliżę wysoko ocenianą strategię turową, a dla niektórych najlepszą odsłonę swojej serii – mowa o Worms: Armageddon, trzeciej/czwartej (kwestia, jak podchodzi się do Worms: The Director’s Cut) odsłonie jednej z dość wiekowych serii strategii od pewnego dość zapomnianego hobbysty. W ramach każdej z nich ma się do czynienia z walką co najmniej dwóch drużyn robali walczących na śmierć i życie. Przez wielu przygoda ta jest uznawana jest za najlepszą odsłonę z „Worms” w tytule – sprawdźmy więc, czy słusznie. W końcu jak mówi opis z pudełka polskiego wydania Worms World Party (ten sam dystrybutor, czyli CD Projekt) „Miliony ludzi na świecie ma robaki. Dołącz do nich, to naprawdę przyjemne!”. Swoją drogą ciekawe, kto wpadł na tak pozytywnie osobliwe hasło na okładce.

Tytuł mam 2 wersjach:

  • Dawniej ogrywałem płytową dodawaną do CD-Action. O dziwo wersja ta działa także na Windows 10, ale bez dogrania łatki tytuł jest na tyle wymagający, że mamy pokaz slajdów. I jeśli miałbym wybierać pomiędzy tą a cyfrową, lepsza płytowa, nawet jeśli trzeba się męczyć z zewnętrznym napędem (co poradzę, ze nowoczesne laptopy nie mają napędu płyt DVD).
  • Na potrzeby wrażeń z rozgrywki ograłem wersję dystrybuowaną poprzez Steam (link)*, czasem aktualizowaną przez twórców. Tak więc rozgrywka jest bardzo bezproblemowa, bo się pobiera i gra, niestety bez polskiej wersji językowej. Tą można pobrać chociażby stąd, przy czym jest to wersja bez polskich znaków.'

Niezależnie od wersji mamy do czynienia z czymś, co pokrótce nazywam "technicznym odświeżeniem" - poprawiasz błędy, dajesz większą rozdzielczość i wrzucasz do cyfrowej dystrybucji. I takie wydania szanuję, w odróżnieniu od tego co zrobili z Worms World Party Remastered, gdzie mam wrażenie, że doszło do pogorszenia warstwy wizualnej. Zresztą do WA wracam raz na jakiś czas, a do WWP: R jakoś mi się nie kwapi.

* - Tytuł dostępny jest także na GoG (link), gdzie jest tańszy o kilkanaście złotych.

Ps. Mam pomysł, by w ramach odcinków były mini poradniki dotyczące Elden Ring – dajcie znać, co myślicie o takim pomyśle.

Fabularnie tytuł przedstawia.... czy on w ogóle przedstawia jakąś historię? Wprawdzie mamy opisy do zadań, ale te są bardziej miłym dodatkiem ze strony twórców niż czymś, co ułatwi zadanie. A w ich ramach dwa rodzaje: eliminacja przeciwników w zadanym czasie lub/i znalezienie skrzyni. I tak przez 33 różne misje, przy czym wcześniej trzeba przejść sekcję szkoleniową z kategorii "Podstawowy". Różnorodne, wymagające za każdym razem innego podejścia i uczciwe w swoich założeniach. Choć w tej beczce miodu "treningu przed walką z innymi graczami" jest niestety łyżka dziegciu - chodzi o zadanie osadzone na chemicznej mapie. Nie ze względu na zaawansowane skrypty SI, a realne ryzyko, że wróg trafi do miejsca gdzie będzie niezniszczalny, bo przy danym uzbrojeniu nie da się zranić. To jedna z tych misji, co zdecydowanie nie zostały przemyślanie i jestem trochę zdziwiony, że przeszło.

Gdyby komuś było mało, to w module dla pojedynczego gracza ma jeszcze:

  • Losową rozgrywkę 1v1 z SI (po 4 robaki), co jest absolutnie pomijalne. A to dlatego, że zdecydowanie lepiej wejść w sekcję dla wielu graczy i tam zrobić pojedynek z SI mając więcej opcji do wyboru.
  • Treningi:
    • podstawowy, obowiązkowy dla tych, co chcą ukończyć kampanię. Poza ostatnim z rzucaniem granatem to są one niezbyt skomplikowane do wykonania;
    • Zaawansowane specjalistyczne, gdzie mamy jedną broń i trzeba przy jej pomocy coś robić. Z nich najlepiej wypada z linką, a najgorzej ten ze strzelbą
    • Zaawansowany ogólny, w polskiej wersji znany jako Eutanazja. Strzelanie do celów w kształcie broni "Old Woman" przy pomocy strzelby, miniguna, nalotu czy bazooki (choć może to kapeć).
  • Dla mnie najlepsza cząstka, czyli pojedynki z coraz lepszymi grupami przeciwników. Początkowo mamy trójkę przeciwników z kategorii niezbyt ogarniętych, później mamy ekipę zdolną do trafienia nawet w sytuacji, gdy wydaje się nam to niemożliwe. Początkowo się tym irytowałem, później staje się to przyjemnym wyzwaniem, gdzie dość łatwo o kosztowną pomyłkę . Czasem lubię tak dla relaksu przejść taką rozgrywkę, co zajmuje średnio 15-20 minut.

Nie zapominajmy także o rzeczach do odblokowania, czyli dodatkowych trybach/broniach jak np. niezniszczalny teren, krew przy trafieniu, stałe podwójne obrażenia czy Wazon z Dynastii Ming. Dzięki temu dostaje się bardzo sympatyczne narzędzie do relaksu i testowania mocy Bomby Bananowej czy Świętego Granatu Ręczne. Z perspektywy wersji na Windowsa to debiut tej broni i jak ta broń jest przyjemna w użyciu, zwłaszcza jak się ją ogląda w zwolnionym tempie w trakcie retrospekcji z udanego ciosu. 

Jak z długością? Zdecydowanie lepiej niż w przypadku Worms 2 czy Worms: United, bo wyłączając rozgrywkę z innymi graczami mamy co najmniej 6-7 godzin rozgrywki. A jeśli mamy kogoś do wspólnej rozgrywki i wspomnień, że kiedyś to były czasy, a teraz nie ma czasów, rośnie 3-4 krotnie i to minimum. Niezaleznie od konfiguracji, te ~30zł za wersję na GoG to nawet dobra cena.

Worms: Armageddon to przedstawiciel gatunku strategii turowych, gdzie naprzeciw siebie stają drużyny składające się z maksymalnie 8 robali - wyłączając niektóre misje z prostym zadaniem, czyli eliminacją wszelkiej konkurencji przy pomocy różnorodnego arsenału. Na sam opis arsenału zszedłby pewnie cały blog, niemniej warto wspomnieć, że jest on dość różnorodny. Mamy bowiem broń dystansową, na którą wpływa wiatr, pociski samonaprowadzane, naloty, dynamit, narzędzia do walki osobistej (Szturchaniec, który w Wormsach w 2D rzadko kiedy używam) czy ładunek do podłożenia. Są też super bronie, ale z tych się raczej nie korzysta, o ile nie ma się szczęścia lub nie nastawi się odpowiedniego trybu. Trochę szkoda, że nie są one bardziej eksponowane w kampanii. 

Różnorodność broni i ich sposób skonstruowania to coś, co twórcom zdecydowanie wyszło - znaczny rozwój względem skromnego pod tym względem Worms 2 była tym, czego seria potrzebowała. Udało się przy tym nie stworzyć po prostu klonów tego, co było, a różniące się względem siebie wyposażenie przyda się w danym podejściu do przeciwnika*. Istotna jest tu także fizyka uzbrojenia czy linki ninja, a ta została wykonana na tyle dokladnie i precyzyjnie, że obcowanie z tym narzędziem to czysta przyjemność. Dodatkowo w ramach tworzenia własnego trybu uzbrojenia można zmienić moc tego uzbrojenia, co tylko zwiększa liczbę możliwości co do tworzenia własnych "relaksowych kombinacji".

Przy okazji drobna ciekawostka - to właśnie w arsenale widać, że nie wszystko z Worms 2 trafiło do Worms: Armageddon. Chociażby nie przeszedł granat z naprowadzanymi odłamkami (Homing Cluster Bomb), Stado owiec (Cloned Sheep - coś jako Stado Krów, tylko mamy owce) oraz nalot naprowadzanych pocisków (Homing Air Strike). Pierwsza i trzecia broń z listy trafiły później do Worms World Party, ale wyłącznie w wersji na Game Boy Advance. Druga odeszła na emeryturę na stałe.

* - Jeśli miałbym wskazać tą broń z której korzystałem najrzadziej, to - wyłączając super uzbrojenie - byłby to koktajl Mołotowa (Petrol Bomb). Jakoś niezbyt widzę dla niego zastosowanie poza zakładaniem pułapek na przeciwników. Bo z perspektywy "płomieni", dość dobrych w eliminacji wrogich robali, lepiej wypada miotacz płomieni. 

Wizualnie tytuł nie zrobił wiele więcej względem drugiej/trzeciej odsłony serii Worms, a tylko ją w pewnym stopniu udoskonala wprowadzone wtedy rozwiązania graficzne. I to wystarczyło, by twórcy dali w ręce graczy tytuł wyglądający ładnie nawet te 20+ lat po jego wydaniu. Duża w tym zasługa komiksowego stylu i czystej grafiki, choć mającej jedno dziwne rozwiązanie - parę razy zdarzyło mi się, że kolizyjna tekstura zlewała się z tłem, efektem czego w danym miejscu mój robak się zacinał. Dobrze przynajmniej, że trzeba się trochę postarać, by doszło do takiej sytuacji. Jeśli chodzi o samo audio, to cóż, jak zawsze w przypadku Wormsów wypada lepiej niż bardzo dobrze. Czy to mówimy o głosach robali, soczystości uzbrojenia (zwłaszcza Święty Granat Ręczny czy przygrywającej w tle muzyce. 

Wracając do wiekowości marki, to ciężko nie odnieść wrażenia, że Wormsy to produkcje które starzeją się z wdziękie, choć te w 2D zdecydowanie lepiej niż te w 3D.  Wyjątkiem są te pierwsze, gdzie to... no cóż, próbowałem do nich podchodzić, ale o ile kiedyś to była zapewnie dobra gra, tak dzisiaj lepiej do niego nie podchodzić bez jakieś bardziej/mniej drastycznej ingerencji.  

I tak, razem z jedną z pozycji z mojego osobistego TOP10, dotarliśmy do końca 300 odcinka Piątkowej GROmady, gdzie pokrótce opisałem tytuł z dzieciństwa - ogrywany w kafejce w szkole podstawowej zaraz obok Heroes III i mapy Arogancja (czy jakoś tak, no bo wiecie, pamięć czasem płata figle). I jak raz na jakiś czas powracam do tej gry, to dalej czuję taką radość i wspomnienia starych czasów. Ale nawet bez tego to bardzo kompetentna produkcja warta ogrania.

Ankieta

Wyniki ostatniej ankietki 

Oceń bloga:
36

Ocena - recenzja gry Worms Armageddon

Atuty

  • Warstwa audiowizualna
  • Mechanika rozgrywki (zwlaszcza fizyka)
  • Klimat
  • Moduł dla pojedynczego gracza (dość rozbudowany)
  • Święty granat ręczny
  • Armia Zbawienia
  • Polska nazwa „zaawansowanego treningu uzbrojenia” :) (specyficzny humor)
  • (wersja cyfrowa) Normalne wydanie, a nie dziwne odświeżenie

Wady

  • Dla części problemem może być to, że wersja cyfrowa nie ma polskiego menu
  • Trochę brakuje większej ilości super broni w trybie dla pojedynczego gracza
BZImienny

BZImienny

Rozwinięcie gry-dema to jedyne, co wystarczyło brytyjsko-szwedzkiemu duetowi na trwałe zapisanie się we wspomnieniach z dzieciństwa wielu osób, w tym i mnie. Bo Worms: Armageddon to jedna z tych niewielu produkcji, w przypadku których ciężko mi się do czegokolwiek przyczepić. Kto nie miał, brać bez zastanowienia, a dostaniecie kilka wieczorów radosnej rozwałki. A jak macie kogoś do rozgrywki, to kilkadziesiąt.

10,0

Czy milo spędzasz czas wraz z innymi graczami w ramach Piątkowej GROmady?

Tak
94%
Zdecydowanie Tak
94%
Tak (szczery uśmiech)
94%
No jak mógłbym powiedzieć Nie?
94%
Pokaż wyniki Głosów: 94

Komentarze (154)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper