Piątkowa GROmada #172 - Bayonetta Edition

BLOG O GRZE
1091V
Piątkowa GROmada #172 - Bayonetta Edition
BZImienny | 17.01.2020, 00:06
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Kiedyś w ramach "blogorecenzji" opisałem Metal Gear Rising: Revengeance, w miarę zwyczajny slasher produkcji Platinium Games, a kilka tygodni temu bardziej japońską strzelaninę Vanquish tego samego dewelopera. Takie zależności powstały z podzielenia pierwszej odsłony cyklu Bayonetty, produkcji, która już we wstępie mówi "Jeśli chcesz normalną grę, to poszukaj czegoś innego". 

Witam was w kolejnym odcinku Piątkowej GROmady, gdzie będę miał okazję przeprowadzić was przez pierwszą odsłonę serii Bayonetta, slashera autorstwa Platinium Games wydanego pod koniec 2009 roku (u nas początku 2010 roku) na PlayStation 3 i Xbox 360, a potem na Nintendo Wii U, Nintendo Switch oraz Windowsa - w pierwotnym wydaniu gra spotkała się z bardzo ciepłym odbiorem. Tak samo jak kontynuacja, która to ze względu na pewne perypetie wylądowała jedynie na systemach od Nintendo - zależność ta pozostaje bez zmian w przypadku produkowanej trzeciej odsłony cyklu. Nie przedłużając, zapraszam do lektury. 

Zrzuty ekranu pochodzą ze strony sklepu na platformie Steam - https://store.steampowered.com/app/460790/Bayonetta/

Jedna Wiedźma, by obalić ich wszystkich

Bayonetta w wersji ze Steam. Źródło: http://mobygames.com/game/windows/bayonetta/cover-art

W dawnym czasie pewien nieostrożny podróżnik wybudził wiedźmę (nie wiedząc, że coś takiego jest wysoce niewskazane), co przypłacił życiem. Ów wiedźma, szerzej znana jako Bayonetta, może w końcu wyruszyć w podróż nie tyle, by wymierzyć parę klapsów niegrzecznym istotom czy opatulić ich swoimi włosami lub rozmawiać z tajemniczą kobietą o podobnych mocach, co także spróbować przypomnieć sobie swoją rolę w tym świecie. Z perspektywy gracza rozpoczyna się to przygodą na cmentarzu, gdzie to przebrana za zakonnicę pani urządza sobie krwawą łaźnię, a później strofuje większość przebywających z nią facetów - gościa żywcem wyjętego z innego wymiaru i niedojdy, którego posturę jakby po przewróceniu się na skórce od banana widziałem zbyt często. Tak samo jak pełne emocji pościgi, spotkania z nieznajomymi gośćmi czy loty na narzędziach nienadających się do lotu - a w tle tego dość długo jest amnezja, czyli bardzo prosty sposób na ukrycie sytuacji z jakimi bohater się już zmierzył.

Jedne z ostatnich zaskoczeń związane jest z długością gry, ponieważ ukończenie tytułu zajęło mi - bez wyzwań/przeprowadzenia wszystkich walk oraz namiętnego szukania sekretów - aż 14/15 godzin. I mówię tu o bazowym normalnym poziomie trudności, co sprawia, że aż boję się pomyśleć, co by było gdybym wziął się za wyższe niczym "Revengeance" w MGR, gdzie Raiden wybucha na dotyk. A dodatkowo dobre wyniki miałem jedynie przy starciach z bossami, co jedynie pogłębiło moją decyzję o porzuceniu pomysłu na platynowanie tytułu - no może, że magicznie ogarnę do perfekcji "dające bullet time" uniki, tak jak mi się to udało w przypadku parowania w MGR (co pozwala zablokować uderzenie ze strony kilkuset tonowej bestii - nie pytajcie o logikę, bo tej i tu i tam czasem nie ma).

Zasiadając do gry w pierwszą odsłonę serii Bayonetta i mając za sobą produkcje, gdzie fabuła służyła ni mniej niż więcej za pretekst do widowiskowych walk i płomiennych przemów, czułem zaskoczenie widząc na tyle dobrze napisaną historię, że aż chciało się ją śledzić. Te wszystkie rozmowy nawet w katastrofalnej sytuacji, zapiski z przeszłości (budowane dzięki amnezji - banalny motyw, ale logiczny) czy główna bohaterka robiąca sobie z wroga durniów to coś, co dość szybko wpada w ucho. Tak jak zadziorna i do przesady odważna Bayonetta, której charakter mógłby spokojnie posłużyć do tego, jak należy tworzyć charyzmatyczne i odważne kobiece postacie - co jest zasługą nie tyle scenarzystów, co także podkładającej jej głos Helleny Taylor. I choć nie był to dla niej pierwszy występ (zajmuje się tym od 1992 roku - w przypadku gier od 2008 roku, gdy to na NDS trafił Valkyrie Profile: Covenant of the Plume), tak wskutek tej produkcji stała się "aktorem specyficznej roli". I jeśli ktoś odpalił potem jakąś produkcję nie z serii Bayonetta i usłyszał jej głos, poczuł się pewnie podobnie, co fani serii Portal po obejrzeniu Pacific Rim (licząc tu także kontynuację o polskim podtytule Rebelia), czy słuchając szkolenia w Frequency. Reszta aktorów/aktorek głosowych nie wypadła źle, ale ie było wśród nich osoby, która wypadał tak dobrze jak Bayonetta.

W tym wszystkim nie sposób wspomnieć o jednej rzeczy, która sprawiła, że zassałem się w tą opowieść - mowa tu o czymś, co można by określić "pozytywnym dziwactwem". Już początkowa scena na cmentarzu spowodowała, że pytania z kategorii "Co do.." pojawiały się średnio co 5 sekund - przy tym poprzednio ogrywane przez mnie gry studia wydają się do bólu zwyczajne (nawet Vanquish). Nie przeczuwałem wtedy, że jest to jedynie wstęp do całej masy osobliwości, jakie są w praktycznie każdym elemencie tej nietuzinkowej gry.

Pod względem rozgrywki Bayonetta to bardzo dynamiczna gra akcji z bronią białą w centrum, gdzie gracz powinien za wszelką cenę starać się nie tyle eliminować cele, co przede wszystkim robić to efektownie/efektywnie, a do tego jak najszybciej i przy zerowych stratach własnych - za każdą walkę otrzymuje on walutę, którą to można spożytkować w sklepie jednej z postaci z początku gry. Zakupy obejmują nie tyle wyposażenie, co także przedmioty jednorazowe użytku, trwałe premie czy kolejne "combosy" - mając w tyle głowy MGR poczułem się jak w domu. Choć tworzenia potworności z włosów (wskutek czego bohaterka tymczasowo traciła odzienie) się nie spodziewałem, tak jak możliwości odpalania "bullet time" za każdym razem, gdy cudem uniknie się trafienia. 

Wspomniałem o tym, że broń biała jest w centrum, ponieważ główna bohaterka ma także broń palną, która to jak dla mnie stanowi bardziej uzupełnienie arsenału kombinacji wręcz niż samodzielną broń - choć nie przeczę, że kilka razy uratowała mi skórę.

Mechanikę tą można by najkrócej określić jako w miarę przyjazną do nauki, średnio trudną do pogłębienia częściowo i prawie niemożliwą do pogłębienia całkowicie. Jest to szczęśliwie ułatwione przez nie tak dużą różnorodność wrogów wynagrodzone tym, że praktycznie każdy z nich ma swój wstęp i jest faktycznie inny nie tyle z nazwy. Choć widać, że bardziej polegają oni na "W kupie siła" i "W specjalnych umiejętnościach siła" niż na jakiś taktykach wywołujących u mnie opad szczęki. Tak jak momenty, gdy Bayonetta łapała leżącego wroga i wymierzała mu klapsy - ewentualnie stosowała tortury, które powodują dość mocny fizyczny ból. I to takie średniowieczne tortury.

Ważnym elementem tej produkcji są także starcia z krytycznymi przeciwnikami - na każde z tych starć przypada osobny epizod. Starcia te skonstruowane są w następującym schemacie: krótka pogadanka Bayonetty z przeciwnikiem, czasem w wariancie "Ja w kraju, gdzie nie posługują się językiem jaki znam", czyli ona po angielsku, a on po anielsku, a potem skonstruowana w określonym schemacie walka z wykorzystaniem QTE. Bardziej wymagające od regularnych starć walki kończyły się zwykle tym, że bezbronna istota kilkudziesięciokrotnie większa od tytułowej bohaterki kuliła się i czekała na rozerwanie na kawałki tak drobne, że nawet mięsne robaczki się tym nie zainteresują.

Mówiąc o produkcji PG najpierw wypuszczonej na konsole ciężko nie wspomnieć o tym, jak wypada konwersja tytułu pierwotnie wydanego z myślą o X360 i PlayStation 3 z gatunkiem raczej kojarzącym się z konsolami - i nie było to pierwsze podejście Platinium Games, które w 2014 roku wydało edycję GOTY Metal Gear Rising (za Vanquish odpowiada inna firma). I jak na kolejną przeportowaną przez nich produkcję z przyjemnością stwierdzam, że poziom jest porównywalny - zarówno w kwestii stabilności (wylotów nie było, a liczba FPS-ów była stała nawet przy dużych starciach) jak i grafiki, biorąc tu pod uwagę fakt, że jest to gra z zeszłej generacji. Z jednej strony ktoś mógłby stwierdzić, że chciałby więcej, ale skoro MGR wypadł bardzo przyzwoicie pod tym względem, to utrzymanie tego poziomu już powinno dać powody do zadowolenia.

Tak samo mógłbym odnieść się do sterowania przeniesionego na Windowsa lepiej niż w przypadku serii Dark Souls, gdzie na wyświetlanie się przycisków z klawiatury na ekranie musiałem czekać do odświeżenia z 2018 roku. I choć większość slashery widzi pewnie z padem w ręku, tak bawiłem się przednio mając jedynie myszkę i klawiaturę - zdaję tu sobie sprawę z pewnych wynikających z tego sterowania ograniczeń.

W ramach pierwszej części podsumowania co nieco o warstwie audiowizualnej - mam tu na uwadze, że jest to port gry z 2009/2010 roku, przy czym konwersja jest z 11 kwietnia 2017 roku (i zapowiedzi z 1 kwietnia tego samego roku). I jak na konwersję z tamtego okresu wygląda całkiem przyzwoicie, czy to w ruchu czy na statystycznych ujęciach (zwłaszcza tych prezentujących tytułową bohaterkę). Praktycznie to samo mógłbym rzec o warstwie audio - nie mówię, że to złe, ale bardziej w ucho wpadła mi muzyczka z menu Postal 2: Paradise Lost czy Rise of Nature z MGR.

W ramach finału nie pozostaje mi nic innego niż zarekomendować ten tytuł, nawet za domyślną na Steam cenę. Bayonetta to, podobnie jak ogrywany przeze mnie w zeszłym miesiącu Postal 2, produkcja dziwna, ale dziwna w tak uroczy sposób, że nie mógłbym jej nie polubić. Choć nawet jeśli jest ktoś, kogo takie dziwactwa nie ruszają, wciąż znajdzie tu godziny przyjemnej rozgrywki, ponieważ z perspektywy gatunku, jakie reprezentuje, jest to bardzo kompetentna produkcja. Tak jak Metal Gear Rising czy - zapewne - Bayonetta 2 oraz 3.

Ankieta

Reguły pozostają bez zmian, czyli następny tekst jest o zwycięzcy (który to wypada następnie z bazy) -  w przypadku remisu na najwyższym miejscu decyduję, który to ze zwycięzców wygrywa (i tylko wtedy głosuje). Ogłoszenie wyników będzie miało miejsce we wtorek dokładnie 4 dni po opublikowaniu tego odcinka GROmady.

  • Piątkowa GROmada - BattleBlock Theater Edition

Wrażenia z ogrywania BattleBlock Theater, sympatycznej platformówki stworzonej przez duet The Behemoth i Big Timber Studio.

  •  Piątkowa GROmada - Darksiders: Warmastered Edition

Czyli pierwszy Darksiders w edycji odświeżonej, bo dobrego mordobicia nigdy za wiele. ;)

  • Classic (Brutal) Doom Edition

Był kiedyś Doom z 2016 roku, tak więc pora na pierwsze dwie odsłony, tutaj w wersji z Brutal Doom. Bo dobrego rozczłonkowywania demonów nigdy za wiele.

  • Piątkowa GROmada - Postal 2 Edition

Biegający z nożyczkami przedstawiają historię kolesia, który to wykonywał rutynowe prace jak zakupy czy regulacja należności. A przy okazji odpędzał aktywistów łopatą i korzystał z kotów w charakterze tłumika na broń.

  • Piątkowa GROmada - Quake: The Offering + DOPA Edition

Czyli legendarny tytuł, któremu zagrozić mogły jedynie gry pokroju pierwszego Half-Life. A mowa o Quake w wydaniu kompletnym, czyli Quake: The Offering (Quake + Mission Pack No.1, + Mission Pack No. 2) w bonusie z dodatkiem od pracownika MachineGames (ZeniMax Sweden), DOPA.

  • Piątkowa GROmada - Serious Sam II Edition

Wrażenia z ogrywania trzeciej (drugiej?) odsłony serii Serious Sam, Serious Sam II, kontynuacji Serious Sam z Xbox (jakby to miało znaczenie).

Oceń bloga:
33

O jakim temacie chciałbyś poczytać w następnej prowadzonej przeze mnie GROmadzie (ankieta zakończona)?

Piątkowa GROmada - BattleBlock Theater Edition
133%
 Piątkowa GROmada - Darksiders: Warmastered Edition
133%
Piątkowa GROmada - Classic (Brutal) Doom Edition
133%
Piątkowa GROmada - Postal 2 Edition
133%
Piątkowa GROmada - Quake: The Offering + DOPA Edition
133%
Piątkowa GROmada - Serious Sam II Edition
133%
Pokaż wyniki Głosów: 133

Komentarze (110)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper