Dead by Daylight - egranizacja horroru klasy B | recenzja

BLOG O GRZE
487V
Dead by Daylight - egranizacja horroru klasy B | recenzja
Koczi | 15.09.2017, 10:20
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Są takie produkcje, do których solo lepiej nie podchodzić, ale w kooperacji ze znajomymi dają naprawdę wiele frajdy. Dead by Daylight jest właśnie jedną z nich. 

Klasycznie już wrzucam wideo-recenzję i recenzję pisaną. :)
 



Są takie produkcje, do których solo lepiej nie podchodzić, ale w kooperacji ze znajomymi dają naprawdę wiele frajdy. Dead by Daylight jest właśnie jedną z nich. 

Kojarzycie Piątek 13? Ten film, gdzie grupa znajomych nastolatków wyjeżdża na wakacje do wynajętego domku nad jeziorem, a na miejscu czeka na nich psychopatyczny morderca? Dead by Daylight jest mniej więcej growym odpowiednikiem tego filmu. W sumie warto też tutaj napomknąć o tym, że i sam Piątek 13. doczekał się swojej egranizacji, opierającej się na identycznym schemacie.

Rozgrywka bazuje na bardzo fajnej koncepcji asynchronicznego multiplayera, gdzie 4 osoby grają jako słabi ludzie szukający sposobu na ucieczkę z przeklętego miejsca, a po drugiej stronie jeden gracz wciela się w potężnego potwora, który musi ubić ofiary zanim te zdążą uciec. 

I tutaj pojawia się pierwszy zarzut, gdyż schemat zabawy za każdym razem jest identyczny. W przypadku uciekiniera musimy uruchomić 5 agregatów, które włączą prąd, po czym szybko pobiec do bramy, otworzyć ja i uciec. W międzyczasie trzeba uważać na psychopatę, który może nas potraktować swoją bronią, a następnie złapać i nabić na jeden z kilku znajdujących się na mapie haków, na którym zginiemy o ile nie uda nam się z niego zeskoczyć, lub zdejmą nas przyjaciele. W przypadku mordercy oczywiście działa to w odwrotną stronę.
I jest to trochę słabe, patrząc na całkiem nieźle zróżnicowane mapy, gdzie mamy między innymi cmentarz, farmę z kultowym w horrorach lat 80 i 90 - polem kukurydzy, czy szpital psychiatryczny. Te lokacje aż się proszą o jakieś unikalne zadanie przypisane do każdej planszy. Niestety takowych nie ma. 
Oczywiście nie twierdzę, że rozgrywka jest słaba, po prostu wystarczył mały prosty zabieg, by była po prostu lepsza.

Na szczęście zabójcy wypadają pod tym względem dużo lepiej i nie różnią się oni wyłącznie kształtem modeli, ale również umiejętnościami. I w ten oto sposób jeden ze stworów potrafi przy użyciu skilla przenikać przez ściany, drugi stawać się niewidzialny, a trzeci razić prądem. I wszystko fajnie, lecz potworów do wyboru mamy jedynie 6. To trochę mało. Ale spokojnie, twórcy już mają pomysł na rozbudowanie tej bazy poprzez DLC... oczywiście płatne. Zapowiedziany został już licencjonowany bohater z serii Halloween, którym jest psychopatyczny Michael Myers. 
Podobnie jest z ofiarą, gdzie wybieramy jeden z 9 modeli, a pula również będzie rozwijana poprzez DLC. Szkoda tylko, że twórcy nie pozwolili nam na stworzenie własnej postaci - ok istnieją opcje kastomizacji czy rozwoju danej klasy... ale moim zdaniem rozwój postaci stworzonej przez gracza od podstaw byłby znacznie ciekawszy.

Jak wspomniałem na samym początku, są gry, które znacznie lepiej wypadają, gdy gramy ze znajomymi, niż z przypadkowo dobranymi osobami. I gra studia Behaviour Interactive jest tego najlepszym przykładem, co widać niezależnie od wybranej przez siebie strony meczu. Gdy grałem jako oprawca to widać było różnicę pomiędzy zgraną paczką, która używa komunikacji, a grupą randomowych graczom. Ci pierwsi wiedzą czym jest współpraca i najbardziej w jednym meczu zaimponowała mi sytuacja, gdy nabiłem jednego z nich na hak, a po chwili jego kolega zbliżył się, odwrócił moją uwagę od wiszącej ofiary, trzeci zaczął oślepiać mnie latarką, a czwarty wykorzystał brak uwagi i ratował przyjaciela. W przypadku tych drugich każdy gra na swoją rękę, jest chaos i nieraz połowa zepołu czeka poukrywana w szafach, aż reszta otworzy bramę i ci będą mogli sobie bez większego ryzyka uciec. Jak widać nawet ten model rozgrywki ma swoich kamperów.
I właśnie to jest ten element, który mocno o rozgrywce decyduje - komunikacja i jasny plan działania. Grupy, które planu nie mają i grają chaotycznie są łatwym łupem, a tam gdzie jednak istnieje takie pojęcie jak kooperacja jest o wiele łatwiej. A kamperów jest sporo i powyższy przykład przewijał się wiele razy, dlatego powiem wprost - jeżeli chcecie sobie kupić Dead by Daylight by pograć solo, to zakup ten nie ma sensu. Zbierzcie albo paczkę znajomych, albo poszukajcie na forach ludzi chętnych do gry - w innym wypadku gra bardziej irytuje niż cieszy, bo każdy dba tylko o siebie, a nie o zepół co w 99% kończy się porażką.
A jeszcze fajniej się gra, gdy na czacie głosowym znajduje się również i nasz oprawca.

Pomarudziłem sobie na ubogość schematu, trochę na ubogość, że tak to nazwę bestiariusza, oraz na zabawę solo. Teraz pomarudzę na straszny klimat. 
O ile lokacje potrafią wzbudzić nostalgię wywołując horrory z dzieciństwa, chociażby wspomnianym wcześniej polem kukurydzy, tak ani razu nie poczułem w tej grze niepokoju, a chyba było to jedno z założeń twórców. Ok, gdy na słuchawkach mamy coraz bardziej wzmożone bicie serca to znak, że zbliża się zagrożenie i trzeba uciekać, ale ani razu ten dźwięk nie wywołał u mnie strachu. Brakuje tutaj takiego elementu zaszczucia, napięcia. I o ile przy poprzednich zarzutach potrafiłem podać sensowne pomysły na rozwiązanie problemu, tak tutaj nie jestem w stanie jasno wskazać co nie gra - bo przecież jest polujący na nas morderca, są dosyć dobrze zrealizowane modele i są pułapki, w które możemy wpaść. Nie wiem co tutaj nie zagrało. Może to przez to, że porażka nie powoduje żadnych znacznych konsekwencji w grze? Albo fakt, że w większości przypadków grałem solo i nie czułem odpowiedzialności z los grupy. Ciężko to ocenić, jednak problem oceniam na dosyć spory, bo horror, który ta gra imituje, jest właśnie od tego, by straszyć.

Na koniec omówię wątek techniczny a tutaj niestety najlepiej nie jest. Gra na PeCetach przyjęta została ciepło i większych problemów nie miała, ale jej konsolowy port nie wypada najlepiej. Optymalizacja trochę kuleje, konsola wyje dosyć głośno i o ile nie zaobserwowałem problemu ze skakaniem FPSów, tak niektóre animacje same z siebie wyglądają jak pokaz slajdów. Mowa tutaj o tych bardziej dynamicznych scenach, jak chociażby walka czy przeskakiwanie przez przeszkody. Liczba klatek jest stała, ale ruch postaci wygląda tak, jakbyśmy mieli małe lagi, a patrząc na powtarzalność sytuacji to nie ma mowy, by to łącze było winowajcą. Dodatkowo część tekstur z bliska wygląda bardzo słabo, a same warstwy obrazu potrafią renderować się ze znacznym opóźnieniem. Ogólnie oprawie zdecydowanie bliżej do poprzedniej generacji, niż obecnej.
Gliczowanie się gry to też dosyć powszechny problem, mimo że od premiery minął już ponad miesiąc. Mecz, którego nie można dokończyć, bo ofiara zacięła się w punkcie ucieczki, czy inne tego typu kwiatki zdarzały mi się średnio raz na pięć meczów, a to całkiem sporo. I niepokojącym faktem jest to, że przecież tytuł na komputerach hula już od ponad roku, więc twórcy jakieś doświadczenie już mają i tego typu błędy już dawno powinny być załatane.

Spotkałem się też z wieloma narzekaniami na matchmaking, ja jednak żadnego problemu tutaj nie dostrzegłem i gra zazwyczaj szybko znajduje nam kompanów. Pytanie tylko jak długo, bo ja osobiście swoją przygodę z tym tytułem raczej szybko zakończę, bo nie ma tu za bardzo nic, co zachęcało mnie do dalszego rozwoju postaci. 

Podsumowując Dead by Daylight to tytuł, który miał potencjał, ale poprzez niedopracowanie jest co najwyżej grą przeciętną, która znacznie zyskuje, gdy do zabawy zaprosimy znajomych. Moi niestety póki co nie są zainteresowani tym tytułem dlatego i ja płytę po nagraniu tej recenzji odkładam na półkę. Grało mi się całkiem nieźle, jednak twórcy poszli na łatwiznę i wszechogarniająca wtórność połączona z brakiem motywacji do rozwijania konta i postaci nie zachęca do rozegrania większej liczby meczów. 
Dlatego tak jak mówiłem w recenzji - jeżeli planujecie zakupić ten tytuł w gronie znajomych i razem się w niej bawić to Dead by Daylight jest godne polecenia, jeżeli jednak planujecie grać solo do poczekałbym na inne produkcje tego typu, które być może zostaną ciekawiej rozwiązane, jak chociażby wspomniany na początku piątek trzynastego.
Główne zalety gry to ciekawa koncepcja, frajda z zabawy ze znajomymi i całkiem niezłe postacie, wady natomiast to nieco uboga zawartość, wtórność i schematyczność rozgrywki, niewykorzystany potencjał, irytująca zabawa solo i masa niedoróbek oraz błędów.
Podsumowując ten tytuł wystawię mu dwie oceny, a będzie to 6 gdy gramy solo i 8 gdy bawimy się z włączonym czatem głosowym w gronie znajomych. 
 

Plusy: koncepcja, co-op, modele postaci
Minusy: uboga zawartość, uboga zawartość, wtórność i schematyczność, irytująca zabawa "solo", techniczna strona gry
Ocena: 5/10 ("solo") i 7/10 (ze znajomymi)
 

Oceń bloga:
2

Komentarze (6)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper