Fenomen PS4?

BLOG
825V
Fenomen PS4?
Matthias | 23.11.2015, 14:53

Piszę ten tekst, bo do pewnych refleksji niejako zmusiła mnie obecna rynkowa sytuacja. Sam kupiłem trzy konsole PS4. Jedną, dwa tygodnie po premierze, która od nowości była uszkodzona. Ponieważ miałem już gry, odesłałem na gwarancji i poleciałem po drugą. Sprzedałem ją inwestując w PC, ale nie było to najlepsze rozwiązanie, wobec czego trzeci egzemplarz PS4 zawitał do mnie ponad pół roku temu. Patrzę jednak na słupki sprzedażowe i nie wierzę. Skąd ten fenomen PS4?

Próbowałem sobie odpowiedzieć na to pytanie już jakiś czas temu, bo w pewnym momencie usiadłem przed TV i dopadła mnie taka myśl. Przecież teoretycznie Sony w tej generacji wykonuje doskonałą robotę! Zapewnia potężny sprzęt, inwestuje środki w rozwój firmy, polski oddział Sony dwoi się i troi by zadbać o klienta. Ale jednak coś mi tu nie gra. PS4 to w gruncie rzeczy szalenie zawodny i awaryjny sprzęt z tandetną jakością wykonania zarówno samego urządzenia jak i kontrolera. W mojej konsoli nie działa już jeden z portów USB, poprzedni egzemplarz nie działał w ogóle - mój brat miał uszkodzone od nowości wejście ethernet i za żadne skarby nie mógł podłączyć konsoli kablem do internetu. A wielka szkoda, bo Wi-Fi w PS4 nie jest najwyższych lotów.

Sony pokazuje w tej generacji swoją prawdziwą twarz monopolisty. Sprzedaż jest już niemal dwukrotnie wyższa od konkurencji, więc można osiąść na laurach. Yoshida mówi, że na ten rok nie ma żadnych dużych gier AAA, wobec czego Sony pośpiesznie ratuje sytuację i wypuszcza na rynek zremasterowaną kolekcję Uncharted - gier z PS3, a także zremasterowaną kolekcję Quantic Dream - Beyond oraz Heavy Rain - także z PS3. Wcześniej mieliśmy God of War III. No bo dlaczego nie? A to, jak zakładam, nie koniec remasterów. Sony ogłasza usługę PlayStation Now, która streamuje gry z PS3 za "drobną" opłatą, a wiele miesięcy później ogłasza prace nad emulacją gier z... PS2! Które oczywiście będą działać odpłatnie i nie odpalimy za darmo żadnego posiadanego przez nas tytułu.

Kiedy twój pad ulegnie uszkodzeniu, serwis Sony przysyła nowego po miesiącu, a to i tak przy dużej ilości szczęścia. Moją pierwszą PS4 oddałem na gwarancji 12 grudnia 2013 roku. Dzwoniłem do serwisu regularnie, prosząc o dokładnie informacje, kiedy mogę oczekiwać nowego urządzenia, ale nikt nie potrafił mi udzielić precyzyjnej odpowiedzi. W końcu jest - do odbioru! W dniu... 29 stycznia 2014 roku. Oczywiście konsolę musiałem oddać własnoręcznie i także samodzielnie po nią przyjechać. Aż przypomina mi się analogia z serwisem Microsoftu, który na swój koszt opłaca kuriera i dokonuje wymiany po dwóch tygodniach metodą door-to-door. 

Na PS4 lepiej niż u konkurencji działają multiplatformy, które nakręcają popyt na PS4. Ostatnie premiery Battlefronta i Black Ops III dobitnie udowodniły, jak wielką sprzedaż mogą zapewnić. Choć Microsoft zainwestował środki w promocje nowego Fallaouta, gra lepiej sprzedała się na... PS4. Przy premierze Halo 5, Microsoft z kolei zaliczył najgorszy wynik w historii serii, a gra z końcem października rozeszła się w liczbie 1,86 mln egzemplarzy. To potwornie mało, zważywszy na potęgę marki. Dla porównania, Fallout 4 osiągnął 12 milionów po trzech dniach, przynosząc dochód rzędu 750 mln dolarów.

Sony ma niby mnóstwo gier w rękawie, na przyszły rok szczególnie, ale pewniakami są wyłącznie Uncharted 4 i remake Ratchet&Clank. Remake! Horizon od Guerilla Games na pierwszej prezentacji wywołał opad szczęki, by podczas kolejnej na PGW zagwarantować jedynie uśmiech politowania. Chrupiąca szalenie animacja w połączeniu z identyczną walką z dużą bestią sprawiła, że mój hype na tę opadł do poziomu "jak wyjdzie, to się zobaczy". Uncharted 4 widziałem na żywo na WGW i tylko dla tej gry chciałbym swoją PS4 zatrzymać, bo wygląda to po prostu obłędnie, ale jakości Naughty Dog nie trzeba nikomu udowadniać.

Co mamy dalej? Detroit? Meh. NIER Automata wygląda wspaniale, jednakże to będzie tytuł nie dla wszystkich. Ni-Oh? Ktoś, kto nie śledzi tematu słyszał o tym w ogóle? Disgaea? Persona 5? Yakuza 6? Co pozostaje? Gran Turismo Sport? Dalej nie wiemy czym właściwie ta gra będzie i czy to jedynie przystanek przed GT7 jako klient do rozgrywki sieciowej i turniejów czy może pełnoprawny produkt. No Man's Sky to tytuł dla wybranych, gra cierpi ogromnie na problemy z pop-upem, a możliwość eksploracji biliardów planet pozostanie wyłącznie ciekawostką dla maniaków, którym będzie się chciało poświęcać na to czas. PlayStation VR? To też jest ciekawostka. Nie wiem, jak potoczą się losy wirtualnej rzeczywistości, ale wszyscy najwięksi gracze na rynku chcą inwestować środki w te technologie. Musi być konkret. Tylko czy dotychczasowi gracze faktycznie tego oczekują?

Gdzie są na PS4 jakieś wymagające gry multiplayer? Gdzie są wielkie produkcje AAA, które mogłyby nakręcić sprzedaż, jak w zeszłej generacji Resistance, MotorStorm, albo jeszcze wcześniej Tekken, Ace Combat, czy nawet Wipeout lub Syphon Filter. Dlaczego Sony nie inwestuje w odzyskanie licencji na Crasha Bandicoota, dlaczego też nie spróbuje przywrócić do życia starych serii, które chwycą za serca graczy? Dlaczego na PS2 mieliśmy ogrom gier na wyłączność, które rzeczywiście warto było kupić, a dziś, w przypadku PS4 otrzymujemy... Bloodborne. Grę, która w żadnym wypadku nie jest dla każdego. The Order to tragiczny crap, Killzone: Shadow Fall jest nudny i broni się grafiką, zresztą podobnie inFamous: Second Son. Przez dłuższy czas najlepszą grą na PS4 było The Last of Us.

Nie wspomnę już o problemach z działaniem PSN, które są nagminne i które dostarczają multum komicznych sytuacji. Mam w domu internet światłowodowy o prędkości 80 mb/s. Po podłączeniu laptopa czy komputera stacjonarnego przez kabel, prędkość pobierania dochodzi do 8 mb/s. Podłączyłem PS4, skonfigurowałem i... pobierałem z maksymalną prędkością 2,5 mb/s. Szukałem w internecie mnóstwa porad, odblokowałem porty, przestawiałem DNSy, próbowałem wszystkiego, ale prędkości pobierania nie udało mi się zwiększyć. Dlaczego? Nie mam zielonego pojęcia.

Co robi Sony w tej generacji? Doi graczy. Doi ich bardzo mocno i bardzo bezczelnie, bazując wyłącznie na sloganie posiadania najpotężniejszej platformy do grania. Najgorsze, że to działa i napędza rekordowe w historii firmy wyniki sprzedaży. Wystarczy rzucić hasło "1080p" i lwia część osób, choćby nie widziała żadnych różnic, będzie to powtarzać jak mantrę, bo tak zostali przyzwyczajeni. Pamiętacie historię z multiplayerem Uncharted 4? Działa w 900p, a fora na całym świecie zalał lament, że jak to, jakim cudem, że to przecież karygodne! Ex od Sony działa w tak niskiej rozdzielczości?! Co to się porobiło...

Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że w obozie konkurencji dzieją się rzeczy wielkie i niezwykłe. Microsoft za pomocą Phila Spencera wkroczył na zupełnie nowy poziom, oferując jakość i usługi znacząco lepsze od japońskich krawaciarzy. Spencer inwestuje w gry na wyłączność, pokazuje, że można stworzyć wsteczną kompatybilność funkcjonującą poprzez emulację (to są dopiero magicy, żeby tego dokonać), a na dokładkę mówi - "możecie grać za darmo w gry, które już macie!". Przedstawia kapitalny kontroler Elite, gwarantuje stały dopływ gier wykorzystujących nowoczesne rozwiązania, jak choćby Crackdown z rewolucyjną fizyką, czy Quantum Break bazującym na połączeniu serialu i gry w jedną całość. Stara się podkupić największe marki, oferując nowego Tomb Raidera na wyłączność przez rok (nomen omen doskonałego - patrząc po opiniach i recenzjach). Ogłasza, że każda gra na X360 dostępna w ramach usługi Xbox Live Gold będzie od teraz działać na Xboxie One. Lista gier na wyłączność na rok 2016 niemal ugina się od ogromnych tytułów AAA, że nie wspomnę o Gears of War 4, Halo Wars 2, Quantum Break właśnie, Crackdown, Scalebound, Recore, Sea of Thieves, czy (co jest pewniakiem) nowej Forzy, prawdopodobnie Horizon 3. A idąc tropem E3 2015, zakładam, że Spencer nie powiedział jeszcze ostatniego słowa w temacie przyszłorocznych premier.

Microsoft ma także znacząco lepszy serwis i konsolę o lepszej jakości wykonania. Pokazał ostatnio zupełnie nowy interfejs, który jest, według testów, najszybszym konsolowym interfejsem w historii. Otworzył specjalną stronę, na której można zgłaszać swoje pomysły i życzenia dot. przyszłych aktualizacji systemowych. Co miesiąc dodaje konkretną, użyteczną funkcjonalność. Inwestuje milion dolarów nagrody w turnieju Halo 5 i przede wszystkim - dostarcza gry, które za sprawą szalenie wciągającego multiplayera mogą przynosić fun na lata. Jeżeli już wydaje remastery, to tworzy pełne kolekcje, jak Master Chief Collection, a w ramach rekompensaty za problemy daje... za darmo kolejną część serii! Jak wyszło Gears of War: Ultimate Edition, to wszyscy nabywcy mogli pobrać każdą z poprzednich odsłon Gearsów wydanych na X360 w ramach wstecznej kompatybilności. Za darmo.

Do Fallouta 4, we współpracy z Bethesdą dorzucili Fallaouta 3, a dodatkowo zrezygnowali z Kinecta, tworzą fenomenalne edycje limitowane swoich konsol i padów, a także świetne i tanie bundle packi, które mogą zachęcić niezdecydowanych. Spencer dwoi się i troi, by Xbox One odbudował swój tragiczny wizerunek. Na chwilę obecną, sprzęt ten jest w każdym aspekcie lepszy od PS4. Pod względem jakości wykonania, usługi sieciowej, dbania o dobro graczy, ilości dostępnych gier na wyłączność, produkcji stworzonych pod mutliplayer czy przyszłościowych rozwiązań (przecież nie zapominajmy o pełnej integracji Windows 10). Cierpi na jedną, ale za to bardzo, bardzo istotną wadę. Niedobór mocy.

Konsola została zaprojektowana w oparciu o wykorzystanie Kinecta i stałego dostępu do internetu. Miało to umożliwić wykorzystanie setek tysięcy serwerów do pomocy w generowaniu grafiki czy fizyki i odciążyć same "bebechy" kolejnego Xboxa. Pomysł spalił na panewce, decyzja spotkała się z gigantycznym, negatywnym odzewem i Mattrick został zwolniony. A co mamy dziś? Nowy Need for Speed? Always online. W zasadzie i tak potrzebujemy podpięcia do sieci, by z tych konsol normalnie korzystać, więc jaki był problem? Argument wyjazdu na bezludną wyspę i bezproblemowego grania chyba nie ma racji bytu.

Dzisiejsze uparte dążenie do 1080p i podpieranie się mocą skutecznie przekreśla wszystkie działania Microsoftu. Utarło się, że Xbox One jest po prostu słabszy i wybór konsoli dla wielu osób pozostaje niestety jednoznaczny. Przyznaję, że dla mnie też taki był. Sprzedałem PS4 dla Xboxa One w zeszłym roku. Przy Titanfall spędziłem dziesiątki godzin. Miałem te konsolę przez rok i to był jeden z najbardziej intensywnych okresów w moim gamingowym życiu. Kiedy PS4 nie odpalałem tygodniami, Xbox One był uruchamiany niemal codziennie.

Potem jednak padła decyzja o zainwestowaniu w dobry komputer, w czym szczególnie pomogła mi premiera Wiedźmina 3 i... mój Xbox One powędrował do innego właściciela. Z perspektywy czasu uważam, że była to najgorsza decyzja jaką w życiu podjąłem. Następne targi E3 w 2015 roku i niesamowicie, piekielnie dobra konferencja Sony zmusiły mnie do rzucenia wszystkiego i kupna PS4 raz jeszcze. Tylko... po co? Nakręcony hypem nie myślałem wtedy trzeźwo i muszę tutaj bić pokłony przed Sony, bo pewnie w sposób podobny do mnie postąpiło mnóstwo osób. Tyle tylko, ze na remake FFVII i na Shenmue III poczekamy do... 2017 roku. A The Last Guardian? Jeśli ta gra wyjdzie w 2016 roku, to raczej nie stanie się żadnym "mesjaszem". Chociaż w taki sposób jest traktowana.

I tutaj pojawia się kolejny wątek - gdyby Microsoft przez 7 lat zapowiadał jakąś grę po czym jeszcze bezczelnie przeniósł ją na nową konsolę i chełpił się tym - podejrzewam, że gracze nie pozostawiliby na nim suchej nitki. W przypadku Sony są wiwaty, oklaski i komplementy, jaka to firma jest dobra i kochana, bo nie odpuściła, bo dalej tworzy, bo chce dostarczyć to dla fanów. Wielkiej farsy ciąg dalszy.

Czepiam się PS4, bo Sony daje mi ku temu tysiące powodów i gdybym dziś kupował JEDNĄ konsolę, to bez wątpienia byłby to Xbox One. Czy różnica w rozdzielczości jest dla mnie aż tak istotna? Cóż. Titanfall działał w 792p, a bawiłem się przy nim tak dobrze, że przez dziesiątki godzin nie mogłem się odkleić od ekranu. The Order wygląda fenomenalnie, ale gra odpycha po godzinie grania. Killzone czy inFamous nudzą. DriveClub jest... cóż... piękny, ale nijaki. Dopiero Uncharted 4 będzie tym, czego oczekiwałem po PS4. Po 2,5 roku brylowania na rynku.

Dziękuję wszystkim tym, którzy przeczytali ten tekst, miałem niebywałą potrzebę podzielić się z Wami moimi przemyśleniami i odczuciami. Chciałbym zmotywować do dyskusji i poznać Wasze argumenty, dlaczego PS4 sprzedaje się dziś jak ciepłe bułeczki. Dlaczego konsola tak tragiczna pod wieloma względami znajduje tak wielkie grono nabywców w każdym miesiącu? Z gier są w zasadzie tylko multiplatformy. No i to chyba clue całego zdarzenia.

Oceń bloga:
21

Komentarze (53)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper