co w Deus Ex piszczy

BLOG
738V
co w Deus Ex piszczy
MSaint | 21.09.2016, 20:51
Poniżej znajduje się treść dodana przez czytelnika PPE.pl w formie bloga.

Deus Ex, gra niewątpliwie kultowa, gdy poznawać ją z dzisiejszej perspektywy, może już nie imponować tak mocno swoją fabułą czy licznymi sposobami na przejście danego obszaru. Jednak to, co na pewno się nie zestarzało, to robiąca większość klimatu tej gry muzyka, i o tym właśnie jest ten wpis.

Co to za gra z tego Deus Ex to chyba każdy wie, a jeśli nie, to powinien się zapoznać. Historia powstania gry jest dosyć ciekawa, bo oto legendarny John Romero zakłada własną firmę, Ion Storm! Wydawane są miliony dolarów na odpicowanie samego biura firmy w Dallas, gdzie mają powstawać te tam no, gry! A w momencie gdy ta bańka zmierzała do nieuchronnego pęknięcia i miał nastąpić koniec imprezy (nie ma takiego bicia), w studiu Ion Storm Austin tłoczyli się, wkurzali i załamywali - z powodu kału lecącego w ich stronę z powodu Daikatany tworzonej przez Ion Storm Dallas - ludzie pod wodzą Warrena Spectora, dłubiąc mozolnie przy Deus Ex. Nie wiem czy ironiczny, czy gorzko prawdziwy jest fakt, że o Daikatanie mało kto już pamięta za wyjątkiem poszukiwaczy tandety, a Deus Ex jest uważany za jedną z najlepszych gier w ogóle.

Tyle historii, natomiast Deus Ex grany dzisiaj, uch... może nie zrobić najlepszego wrażenia. Grafika była taka sobie już w momencie premiery. Fabuła - choć ambitna - czasem delikatnie mówiąc przesadza z teoriami spiskowymi i generalnie jest świadectwem wystawionym popkulturze przełomu wieków, którego symbolem jest noszenie okularów przeciwsłonecznych również nocą. Gameplay jest świetny, o ile nie przeszkadzają ci strażnicy o inteligencji ślimaka. Gra do pewnego momentu jest genialna, gdyż każde twoje działanie i styl grania jest oceniany i tworzy iluzję niczym w opowieściówkach od Telltale, że wszystko co robisz, ma olbrzymie znaczenie - do czasu gdy bardzo ważny wybór jest ci po prostu narzucony i cała magia pryska i generalnie dobrze, że ten wpis jest głównie o muzyce, gdyby ktoś przegapił tekst w nagłówku.

 

Większość utworów stworzył Alexander Brandon, potem Michiel van den Bos i Dan Gardopee. Kim ci panowie są, co innego zrobili - powie wam internet. No ale teraz już o samej muzyce.

 

Utworu tytułowego nie cierpię. A przynajmniej jego pierwszej połowy, bo do drugiej dotrwałem - co przyznaję ze wstydem - dopiero po paru latach od pierwszego odpalenia gry. I owszem, druga połowa wprowadza niezły szpiegowski klimacik, ale i tak według mnie najlepsze są utwory z samej gry, a oto dlaczego: motywy muzyczne na poszczególnych etapach Deus Ex zmieniają się w zależności od sytuacji, choć nie jest to ta sama melodia grana innymi dźwiękami, jak np. w Banjo-Kazooie - po prostu gra inna melodia odpowiednio do tego, co się teraz dzieje, więc jest normalny motyw eksploracyjny, motyw bitewny, taki grający podczas konwersacji, no i również taki z ekranu game over.

 

No ale zaczynamy! Pierwszy etap to Liberty Island, którą opanowali terroryści. Od tego etapu sam się odbijałem co najmniej trzy razy, bo nie wiesz za bardzo gdzie iść, co robić, jak grać. Trzeba pewnej dozy samozaparcia, żeby jednak to cholerstwo przejść, przyznam szczerze. Jednak na samej górze zrujnowanej Statuy Wolności terrorysta zaczyna bredzić o korporacjach przejmujących władzę nad światem i dopiero od tego momentu gra mnie wciągnęła, a nawet bardzo. Muzykę na Liberty Island nazwałbym... nieinwazyjną, trochę militarną i stwarzającą atmosferę pustki, co na dobrą sprawę pasuje idealnie do otoczenia, ale na pewno nie jest najwybitniejszym podkładem w całej grze.

 

Nic to jednak, bo kto przeszedł Liberty Island (bo to garstka Polaków...), ten w końcu wejdzie do siedziby UNATCO, dla której JC Denton (postać, którą sterujesz) tak jakby pracuje. Przez bardzo długi czas UNATCO theme:

był moim zdecydowanym numerem jeden jeśli chodzi o tę grę. Zalinkowana wyżej wersja i tak nie jest dokładnie taką, jaka jest w grze (jakość jest wyraźnie lepsza), ale atmosferę tworzy mocarną. Ten motyw idealnie spełnia swoje zadanie według mnie - powtarzalna nuta oddaje "biurokratyczny" i "chłodny" wystrój kwatery głównej UNATCO, ale są też nuty "szpiegowskie", a całość jest... przytulna, i to bardzo. Miałem to na loopie przez ładnych kilka(naście?) godzin i wcale się tego nie wstydzę.

Utwór doczekał się kilku naprawdę dobrych remiksów, z których moim ulubionym jest ten by nervous_testpilot:

W drugiej połowie są wplecione cytaty z gry: "we are Daedalus. We are Icarus." które niby są trochę spoilerowe, ale według mnie zrozumiałe tylko dla tych, którzy fabułę Deus Ex już znają.

Drugim godnym polecenia remiksem tej melodii jest ten by Eino Keskitalo:

choć nie jest według mnie jakiś szczególnie wybitny, ot wesoła zabawa motywem, przy zachowaniu minimum klimatu oryginału.


 Motyw jest na tyle lubiany i popularny, że trafił również do Deus Ex: Human Revolution:

jednak w tę grę niestety jeszcze nie grałem, bo po drodze chcę przejść Invisible War i za pierona nie mogę się zebrać do tego wyczynu. Jednak uwielbiam wprowadzenie UNATCO theme tutaj, pierwsze subtelne "ślady" są rozrzucone tu i ówdzie, delikatny początek w 2:20, potem rozwinięcie iii fragment niemal niezmienionego UNATCO theme. Brawa dla tego, kto to skomponował, bo zrobił to znakomicie.

 

Kolejny etap to Battery Park, gdzie powoli zanurzamy się w odmętach dość parszywej sytuacji, w której pogrążeni są przeciętni mieszkańcy świata Deus Ex. Muzyka ponownie ma lekkie szpiegowsko-przemykalskie naleciałości, okazyjnie też słychać coś w rodzaju trąbki marszowej (?) nadającej sytuacji nieco militarnego klimatu, ale w końcu nasze siły walczą z terrorystami!

 

Rzuci nas też, poprzez stację metra, na ulice Nowego Jorku, gdzie jest nowy motyw muzyczny, który też nierzadko trafia do top 3 wielu ludzi. NYC Streets jest, a jakże! klimatyczny, ale miejsce jest to niebezpieczne i wielu mieszkańców raczej woli siedzieć w zamkniętych na cztery spusty domach, stąd po ulicach hula wiatr - takie wrażenia wywołuje u mnie ta melodia, zresztą posłuchajcie sami:

Niewątpliwą uwagę zwraca również motyw bitewny, który jest według mnie jednym z najlepszych w całej grze:

Nieco podobnie jak w Perfect Dark (które powstało w podobnym czasie i klimaty ma miejscami cholernie podobne do Deus Ex, choć to kompletnie odmienne gry), temat "akcyjny" to podkręcona wersja "normalnego" motywu. Jednak w Deus Ex zrobiono to jednak nieco ambitniej i często ten motyw "akcyjny" przeradza się w zupełnie nową melodię, coraz mniej przypominając oryginał - i tak jest właśnie tutaj.

 

 

Poprzenosimy się jeszcze między etapami, intryga się mocno zacieśni (sypanie spoilerami nie jest celem tego wpisu, ale jakoś będę musiał opisać klimat, więc uwaga), autor wpisu z premedytacją pomija kilka muzyczek i już jesteśmy w więzieniu MJ12. Zaczynasz bez niczego, nie wiesz do końca o co tu kurka chodzi i udaje ci się zwiać tylko dzięki pomocy kogoś zupełnie tajemniczego, no i przy okazji wypada się przemykać za plecami strażników - ta muzyczka ponownie perfekcyjnie buduje klimat lokacji:

Motyw bitewny (2:40 zalinkowanego filmiku) to klasa sama w sobie, nawet bym się ośmielił powiedzieć, że zawierająca lekką nutę desperackiej walki czy też chęci przeżycia, jednak tu już jest jednak sporo mojej własnej (nad)interpretacji. W 4:29 gra motyw "konwersacyjny" i jest moim w tej grze z tej kategorii. Niestety poszczególne muzyczki są dość drastycznie przerywane jedna drugą, dlatego najzwyczajniej w świecie czekałem z wyborem kwestii dialogowej, żeby choć trochę dłużej jej jeszcze posłuchać...

Następny etap to, hm, powrót do siedziby UNATCO. Muzyka, która tam gra:

to moja druga ulubiona w całej grze. Nadal są motywy szpiegowskie, ale szybsze tempo dyktuje pośpiech u gracza. Może to dziwne, ale początek melodii zawsze wywoływał u mnie myśl, że główny bohater się odradza, że zaczyna od nowa - bo na dobrą sprawę tak właśnie jest. Motyw akcyjny (2:24 zalinkowanego filmiku) jest jednym z najlepszych w całej grze, wznosząc motyw eksploracyjny na wyższy poziom.

 

 

A teraz lecimy do Hong Kongu. Muzyka tam nosi należycie orientalne, choć raczej subtelne motywy, bo inaczej być nie może. Po przedarciu się przez dobrze strzeżone lotnisko helikopterów wychodzimy na ulice Hong Kongu, a konkretniej w region Wan Chai, gdzie gra "The Synapse", czyli moja ulubiona muzyczka z Deus Ex, jeden z moich ulubionych utworów w grach wideo w ogóle i główna motywacja do stworzenia tego wpisu.

Zaczyna się banalnie, jak miljart innych muzyczek mających przywodzić na myśl to, co nieazjatycki człek rozumie przez "azjatycką muzykę". Ale dochodzą kolejne, bardziej nowoczesne motywy i powstaje genialna całość, łącząca w sobie zarówno futurystyczno-niewesoły klimat Deus Ex jak i azjatycką egzotykę i tętniące życiem ulice Hong Kongu, gdy tak sobie łazisz pośród straganów. W Wan Chai gracz spędzi mnóstwo czasu i naprawdę można się wczuć. Wyobraźcie sobie odcinek jakiegoś serialu o szpiegu, który zakłada swoje ciemne okulary, podnosi wysoko kołnierz płaszcza i wychodzi na ulicę, "The Synapse" zaczyna grać, postać oddala się od kadru i ginie w tłumie, ściemnienie na creditsy, a ta muzyczka cały czas gra. Marzenie.

 

Jak wspomniałem wcześniej, w Hong Kongu zabawimy naprawdę długo. Po drodze czeka nas zwiedzenie wyrastającego pośród tej wesołej dzielnicy biurowca VersaLife, kryjącego w sobie naprawdę wiele niespodzianek, a konkretniej zajmujące się mocno podejrzanymi zagadnieniami laboratoria. Jednak muzyczka eksploracyjna jest raczej spokojna i miejscami nawet monotonna, co według mnie idealnie pasuje do klimatu "biurowego", jaki zastajemy na początku tego etapu. Jednak motyw akcyjny jest... fantastyczny i łączy przyspieszoną muzyczkę VersaLife z tą orientalną nutą znaną z "The Synapse", tworząc naprawdę świetny rezultat.

 

 

Kolejne wydarzenia ostatecznie zawiodą nas do Paryża, który jest zupełnie niepodobny do tego z czasów obecnych, bo pełno w nim policji i strachu przed zamachami. Musimy zwiedzić pewien zamek, Chateau DuClare, i odkryć drzemiące w nim tajemnice.

Parę lat temu trochę zamieszania narobiła gra Gone Home - wracasz do domu i odkrywasz, że nikogo w nim nie ma. Szwendasz się po domostwie odkrywając różne sekrety i z porozrzucanych notatek i pamiętników zbierasz do kupy całą historię post factum. O ile pomysł na grę jest całkiem fajny, to wykonanie jest według mnie umiarkowane, historia jest miejscami pretensjonalna, a miejscami tzw. hamfisted (czytając opowiadanie siostry może nie zwymiotowałem, ale kwasy żołądkowe podeszły mi w górę przełyku), a całość jest zdecydowanie za krótka. W Deus Ex podobny pomysł z eksploracją z grubsza opuszczonego domostwa, zbieraniem wskazówek i przemykaniem się ukrytymi przejściami był obecny już dużo wcześniej i ta muzyka nadaje mu godną zapamiętania atmosferę. Walk prawie nie ma na tym etapie, więc można spokojnie zająć się szperaniem i gmeraniem, że tak dwuznacznie powiem.

 

Jedną z ostatnich muzyczek, które zapadły mi w pamięć to ta, która gra w poziomie Cathedral - i zaczyna się, a jakże, kościelnymi organami grającymi fragment motywu przewodniego gry.

Gdy to usłyszałem, to od razu pomyślałem sobie, że będzie się działo - i faktycznie, twardych przeciwników jest tam mnóstwo i nie zawsze może chcieć się ich unikać. Rozległy teren i sporych rozmiarów budowla tworzą należyty klimat, ale - jak w przypadku większości gry - muzyka tworzy go w co najmniej osiemdziesięciu procentach.

 

Trochę szkoda, że już do końca gry nie ma według mnie jakiegoś bardzo wyróżniającego się motywu muzycznego. Lecz nie popełnij błędu, nie pomyl się; bo utwory dalej świetnie budują atmosferę, tylko decydują się pozostać gdzieś tam w tle, zamiast wybijać się na pierwszy plan, jak w przypadkach przytoczonych powyżej.

Ale tak na zakończenie będzie o zakończeniu, a właściwie o zakończeniach - bo gra ma ich aż trzy i na samym końcu musisz podjąć decyzję które z nich wybierasz. Ostatecznie oglądasz scenki opisujące rezultaty twoich działań i każde z nich ma inny podkład muzyczny - według mnie warto poznać wszystkie zakończenia. Tak więc nawet jeśli już grałeś, a nie obejrzałeś wszystkich, to może czas na... reinstall...?

Oceń bloga:
19

Komentarze (14)

SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych

cropper